12

Pot cieknie mi po skroni. Dam radę. Muszę dać.

Patrzę na mojego wroga. Zniszczyłam już wielu takich. Nie jest pierwszy, ani nie ostatni.

A jednak… wydaje się jakiś większy. Silniejszy. Niemal niezwyciężony.

Zaciskam dłoń na moim orężu. Wygram! Do tego przygotowywałam się od tak dawna, że teraz nie mogę się poddać.

Pierwsza cięcie wchodzi głęboko. Potwór ryczy z wściekłością, a ja uśmiecham się mściwie.

Kolejne ataki mają różne skutki. Niektóre ranią go do głębi, inne odbijają się od jego pancerza.

W końcu bestia pada. Czy nie żyje? Dowiem się tego…

…jak przyjdą wyniki sprawdzianu.

***
Rozdział dedykuję wszystkim piszącym dzisiaj sprawdzian. Powodzenia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top