Opowieść

Długie, siwe włosy kołysze spokojny wiatr

Słońce zachodzi, ostatnie muśnięcie ich warg

Unosi dłoń, unosi duszę w daleki świat

Zerkam na niego za oknem - wędruje już sam

I codziennie powraca do ścieżek im znanych

Przynosi różę, lecz znów porywa ją zamęt

Chcę krzyczeć do niego i biję pięściami o szkło

Lecz on mnie nie widzi, opada w bezkresną toń

Pod wierzbą znajduje list, gdy wiatr szarga drzewa

Wirują liście i różem zakwitły nieba

Przyciska do serca i roni niejedną łzę

Na ścieżkę nie wraca, jego krok ginie we mgle

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top