Ten martwy ogród
To nie są słowa listu
Wsunięte pomiędzy róże
Nawet nie kwiaty wrzosu
Jak deszcze, tęcze i burze
To raczej jesienne listki
Tak słabe względem pogody
Niczym melodia wiolonczelistki
Która jak świat - wypadła z głowy
To nieraz ogród zwiędniętych kwiatów
Których nawet łzy już nie ocalą
Pozostaje garść suszonych płatów
To czasem serce...
Które podpalą
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top