8.
-Oh Harry. - jęknął Louis, gdy Harry dotknął chłodnymi dłońmi jego rozgrzanej skóry na klatce piersiowej.
-Cicho, próbuje sprawdzić, czy masz wysoką gorączkę. - sapnął. - Czy u ciebie każda impreza kończy się chorobą? Czemu w ogóle wpadłeś na pomysł wskoczenia do wody? - skarcił go kręcąc głową.
-Wypiłem trochę za dużo, okej? - zakaszlał.
-O wiele za dużo, a to niby mnie miałeś pilnować. - zaśmiał się i podał mu tabletkę razem z butelką wody. Położył się obok niego na łóżku i zamknął oczy rozmyślając o wczorajszej imprezie. Nie wiedział jak mógł do tego dopuścić, jednak cieszył się, że w głowie szatyna została pustka.
-O czym myślisz? - usłyszał delikatny głos szatyna.
-O niczym, po prostu chce trochę odpocząć.
-No dawaj, zawsze się o czymś myśli. Wszystko co mówisz trzymam dla siebie, nikt się nie dowie.
-Ale to nie jest ważne. - uchylił oczy i popatrzył na niego.
-Wszystko jest ważne. Możesz się w tej chwili zastanawiać, czy założyłeś bokserki a dobrą stronę a to i tak jest w pewnym stopniu ważne.
-Głupek. - zaśmiał się, przechylając głowę i patrząc w jego oczy. Dokładnie te same, które wczoraj patrzyły na niego z pożądaniem przyciskając do materaca i składając bardzo mokre pocałunki wzdłuż jego szyi. Niekontrolowanie przygryzł wargę na tę myśl i spuścił głowę. Bał się przyznać sam przed sobą, że to co działo się wczoraj było prawdziwe i bardzo mu się podobało. Louis był tym czego potrzebował, był delikatny w swojej brutalności. Przy nim nie czuł się tak jak czuł się przy Nicku przy każdym zbliżeniu, widział że nie robi tego aby zaciągnąć go do łóżka.
-Taka prawda. - wzruszył ramionami zakrywając się gdy zrobiło mu się zimno. - Więc co ci chodzi po głowie?
-To, że muszę ci zrobić czarną herbatę, żebyś szybciej wyzdrowiał.
-Czy dla ciebie czarna herbata jest dobra na wszystko? - zaśmiał się. - Rosół powinieneś mi zrobić.
-Przykro mi, ale specjalizuje się tylko w herbacie. Leż tu grzecznie i zdrowiej. - pogłaskał go po głowie i wyszedł z pokoju. Odetchnął i oparł się o ścianę. Tak naprawdę to był pierwszy raz kiedy pozwolił komuś dotykać się w taki sposób i nie wiedział jak ma się z tym czuć. Podobało mu się to, jednak czy dla Louisa to coś znaczyło? Nie chciał być postrzegany jako chłopiec na jedną noc.
Wszedł do kuchni wstawiając od razu wodę na herbatę i wyciągnął ulubiony kubek Louisa. Kilka minut później woda się zagotowała a on zrobił napar od razu niosąc go do sypialni szatyna.
-Możesz mi powiedzieć co to jest? - do jego uszu od razu dotarł głos starszego, który pokazywał mu na telefonie jego zdjęcie razem z jakąś dziewczyną.
-To Alice. - wzruszył ramionami odkładając kubek.
-A gdzie twoje jestem homoseksualny dziewczyny mnie nie interesują? - uniósł brew.
-Nadal tutaj jest. To tylko koleżanka, którą poznałem na imprezie.
-Każdy dobrze wie, jak to się kończy. Związek, a później nabierze cię na dziecko i będziesz nieszczęśliwy w związku bez miłości.
-Louis! Co ci odwaliło? -spojrzał na niego zdziwiony. -Nie sądzisz to tylko i wyłącznie moja sprawa z kim będę w związku. Nawet jeśli będę z dziewczyną nie powinieneś się tak tego czepiać. - usiadł na krawędzi łóżka.
-Martwię się tylko o twoje życie to normalne. Znam Alice i uwierz mi, nie jest odpowiednia na związek. - Usiadł na łóżku opierając się plecami o ścianę, jednak od razu Harry podłożył mu tam poduszkę.
-Będę z kim chce i na pewno nie będzie to Alice. - westchnął kładąc się obok niego. Louis wziął kubek z gorącą herbatą upijając łyk. - Udław się tą herbatą. - spojrzał na niego spod byka, jednak chwilę później zaczął się śmiać.
-Dziękuje, postaram się. - wywrócił oczami. Obydwoje leżeli na łóżku dopóki do pokoju nie wszedł Liam. - O idealnie przyszedłeś. Musisz zrobić mi rosół.
-Rosół nie pomaga na kaca Louis. - zaśmiał się.
-Nie ma aż takiego kaca, ten idiota po prostu wskoczył wczoraj do basenu. - Harry wywrócił oczami.
-Czyli jednak plotki, że nieźle się bawiliście były prawdą. - zaśmiał się.
-Jakie plotki? - zdziwił się szatyn, wiedział że wczoraj poszalał jednak nie sądził, że aż tak.
-No wy razem. - spojrzał najpierw na jednego a później na drugiego.
-Nic takiego się nie stało. - powiedział od razu Harry. - Po prostu świetnie się bawiliśmy. - spojrzał na Liama niemo przekazując mu aby nie drążył tematu.
-My się zawsze świetnie bawimy. - zaśmiał się pociągając nosem. -Nie rozumiem go.
-Masz gorączkę, idź lepiej spać. - westchnął brunet.
-Ale nie pójdziesz nigdzie?
-Louis. - zaśmiał się. - Nie mogę ci obiecać, że będę siedzieć z tobą tutaj cały dzień, ale postaram się być gdy wstaniesz. - podniósł się z łóżka. - Pójdę razem z Liamem spróbować zrobić ci rosół ale ty musisz spać. - skierował się w stronę drzwi po czym wyszedł z pokoju gdy zauważył, że szatyn nie ma zamiaru już dyskutować tylko zamknął oczy z zamiarem snu.
-Dlaczego mu nie powiesz o tym co się wczoraj działo? Myślę, że powinien o tym wiedzieć. - Liam zaatakował go, gdy tylko przekroczyli próg kuchni.
-Nie może wiedzieć. To nic nie znaczyło, on był pijany ja też. - westchnął wyciągając telefon i wyszukując w nim przepisu.
-Mimo wszystko powinien wiedzieć. Przecież wiesz, że mu się podobasz, więc dla niego to na pewno coś znaczyło. - wyciągnął garnek.
-Wiem, cholera wiem to. - mruknął spuszczając głowę. - Ale nie mogę go do siebie dopuścić, niedawno skończyłem z Nickiem.
-To było miesiąc temu, z resztą jak możesz myśleć, że Lou zachowa się tak samo jak Nick? - powiedział zirytowany.
-Nie myślę tak. Louis też mi się podoba, ale nie wiem czy jest to wystarczające uczucie, którym mogę go obdarzyć. On zasługuję na więcej niż to co ja mogę mu dać.
-Nie sądzisz, że to on powinien zdecydować czy to co jesteś w stanie mu dać jest wystarczające? Z resztą jeśli będziesz go cały czas odtrącał nigdy się nie dowiesz. - mruknął przygotowując wszystkie potrzebne rzeczy, które wyczytał z telefonu bruneta.
-Ale to nie jest takie proste, może on już teraz traktuje mnie jak przyjaciela. Pozwólmy temu mieć swój własny tor.
-Tak, najlepiej taki, w którym Louis znajduje sobie kochającego chłopaka, a ty zostajesz sam bo nie potrafisz zrobić kroku na przód. - wywrócił oczami.
-Daj już spokój okej? Louis na razie tylko mi się podoba nie chce dawać mu zbędnych nadziei. -zdenerwowany odłożył z hukiem telefon na blat.
-Oczywiście. - prychnął. Nie chciał być niemiły na Harry'ego, ale denerwowały go ich podchody. Rozumiał, że nie da się od razu stwierdzić czy się kogoś kocha czy nie, ale od samego początku jest wiadome czy coś czujesz do drugiej osoby.
-Po prostu zrozum, że boje się. Nie chce go zranić i nie chce psuć tego co jest między nami. Lou zasługuje na kogoś lepszego niż ja. - oparł czoło o ramie szatyna. - W sumie kogo ja oszukuje. Louis podoba mi się od samego początku, nawet jak byłem z Nickiem to mi się podobał. - szepnął czując napływające łzy do oczu.
-Więc zrób coś z tym. - potarł jego ramie. - Obydwoje zasługujecie na swoją miłość. A teraz leć się do niego przytulić i pomyśl o wszystkim, ja to dokończę. - Harry spojrzał na niego uśmiechając się pomimo spływających łez.
-Dziękuje. - skierował się szybko do pokoju, gdzie spokojnie spał szatyn. W tej chwili postanowił sobie jedno, musi zacząć robić coś w kierunku Louisa, zanim ktoś mu go zabierze.
🦄🦄🦄
Jeśli po tym co Harry wyprawia na tt nie będzie coming outu Larry'ego i wleci coś anty larry to nie wiem co zrobię.. To wszystko jest tak nierealistyczne, że aż nie mogę w to uwierzyć
(Widziałam, że na tt ludzie śmieją się z tego co jest wyżej xD Spokojnie, już jestem mądrzejsza XDD)
Wątpię, żeby coś wleciało przed świętami, więc:
Wesołych Świąt!! ❤🎄
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top