36.
- Ej, ej. - Louis odepchnął go śmiejąc się. - Nie śpiesz się tak. - odsunął się i wziął do ręki kieliszek upijając z niego łyk, gdy odsunął go od swoich ust przygryzł je i spojrzał na Harry'ego, który wyglądał na kompletnie zrujnowanego. Jego usta były całe czerwone a oczy błyszczały, gdy patrzył na szatyna z pożądaniem.
- Nie każ mi więcej czekać. - odłożył jego kieliszek na biurko i pociągnął go na łóżko.
Louis tylko pokręcił lekko głową i zaczął całować go z zachłannością, już sam nie chciał się powstrzymywać. Poczuł chłodne dłonie pod swoją koszulką, więc odsunął się od niego od razu ją ściągając i to samo robiąc z tą należącą do chłopaka. Zawisnął nad nim opierając się na swoich dłoniach i zaczął powoli całować jego klatkę piersiową. Harry sapnął cicho i wsunął dłoń w jego włosy pociągając za końcówki, owinął nogi wokół jego bioder i przyciągnął go bardziej do siebie. Louis wsunął dłoń w jego spodnie i zaczął zahaczać opuszkami palców o jego bokserki, ostatecznie usiadł na swoich piętach i rozpiął mu spodnie dokładnie patrząc na odsłanianą skórę, oblizał lekko wargi i gdy całkowicie ściągnął z niego materiał zszedł z łóżka i rozebrał się nie chcąc, żeby to zajmowało im więcej czasu. Rzucił lubrykant i prezerwatywy obok Harry'ego i wrócił na łóżko. Przybliżył się do chłopaka i uśmiechnął szeroko patrząc w jego oczy.
- Gotowy na najlepsze chwile w twoim życiu? - przygryzł wargę, a brunet tylko pokiwał głową przyciągając go do pocałunku. Szatyn powoli zsunął bokserki Harry'ego i złapał za jego wpół twardego penisa pocierając go lekko, chłopak od razu zaczął sapać mu w usta, jednak po chwili jego wargi znalazły się na szyi. Wszystko działo się tak naturalnie, że aż Harry nie mógł uwierzyć, że to będzie tak wspaniałe. Louis wolną ręką odnalazł lubrykant i wylał go sobie trochę na palce rozgrzewając i przystawiając do dziurki chłopaka. - Rozluźnij się słońce, postaram się, żeby nie bolało, a jak będzie boleć to tylko prze chwilkę, obiecuję. - pocałował go i wsunął w niego palca. Harry wbił lekko paznokcie w jego ramiona i odchylił głowę, wiedział że musi się przyzwyczaić do tego uczucia.
Rozciąganie zajęło im jeszcze ponad piętnaście minut, Louis starał się wszystko robić ostrożnie i powoli, aby sprawić jak najmniej bólu młodszemu. Harry przez ostatnie minuty zapewniał go, że jest już gotowy, jednak szatyn pozostawał nieugięty, nie chciał, żeby to wszystko skończyło się tak jak ostatnio.
Klęknął na łóżku i założył na swojego penisa prezerwatywę, poruszał po nim chwilę ręką po czym przystawił go do dziurki Harry'ego.
- Jeśli coś będzie nie tak to mów, nie zmuszaj się kochanie. - oparł czoło o to należące do bruneta i zaczął się w niego powoli wsuwać. Na twarzy chłopaka od razu pojawił się grymas bólu, jednak postanowił się jeszcze bardziej rozluźnić i wtulić w szatyna. - Jesteś dzielny Hazz. - sapnął Louis i wykonał mocniejszy ruch powodując, że w połowie znajdował się już we wnętrzu chłopaka.
- Kocham cie. - westchnął Harry i rozszerzył nogi, gdy szatyn zaczął wykonywać płynniejsze ruchy wszystko stało się przyjemniejsze, odchylił głowę do tyłu a jego usta uchyliły się, gdy oddech stał się cięższy. Jęknął głośno, gdy Louis wykonał mocniejszy ruch i owinął nogi wokół jego bioder.
- Też cię kocham. - szepnął mu do ucha i przysunął się bliżej niego tak, że ich klatki piersiowe stykały się ze sobą.
Wsunął dłonie pod bruneta i przytulił go jęcząc cicho. Nie była to najwygodniejsza pozycja, bo Louisa już po pierwszych kilku minutach ręce zależy boleć przez utrzymywanie ciężaru chłopaka, jednak on uważał, że była najlepsza jak na pierwszy raz, miał Harry'ego tak blisko jak tylko mógł i najchętniej nigdy by go nie puszczał. Odsunął się lekko czując, że młodszy zaczyna się na nim zaciskać i zaczął go całować, ten chętnie oddawał pocałunki i sam mocniej wtulił w siebie szatyna.
- Lou.. Lou ja chyba nie dam rady.. - jęknął cicho. Szatyn wystraszony zatrzymał się i odsunął patrząc na niego.
- Zrobiłem coś źle?
- Nie przestawaj proszę. - jęknął chłopak przez co Louis już nie wiedział o co mu chodzi, jednak posłusznie zaczął poruszać wolno biodrami, jemu samemu niewiele brakowało.
- Hazz, kompletnie cie nie rozumiem. Musisz mi powiedzieć o co ci chodzi. - pocałował go w czoło.
- Ja chyba nie dam rady dojść nietknięty. - zarumienił się, przez co Louis parsknął śmiechem.
- Musisz nauczyć się inaczej dobierać słowa, skarbie. Wystraszyłeś mnie. - owinął dłoń wokół jego penisa i zaczął nią ruszać w rytm swoich pchnięć. Dojście nie zajęło im dużo czasu, bo już chwilę później Harry wystrzelił nasieniem na swoją klatkę piersiową i z całej siły przyciągnął do siebie szatyna powodując, że ten upadł na jego klatkę piersiową. Louis ruszał jeszcze chwilę biodrami nim doszedł w prezerwatywę, wysunął się z niego ostrożnie i położył na nim dysząc mu do ucha cały czas czuł lekkie mrowienie w dolnych partiach ciała dlatego dopiero po około minucie odsunął się od niego i położył obok.
- Dziękuję, to było wspaniałe. - uśmiechnął się Harry przymykając oczy.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - złapał jego dłoń i odgarnął swoje spocone włosy z czoła. - Jesteś niesamowity i uwierz mi to był najlepszy seks w całym moim życiu. - ściągnął z siebie prezerwatywę i wstał z łóżka, aby wywalić ją do kosza. Po drodze zabrał z łazienki ręcznik, który namoczył wodą i podszedł do Harry'ego wycierając jego klatkę piersiową.
- Nie mogę uwierzyć, że w końcu to zrobiliśmy, czekaliśmy na to tak długo i myślę, że lepiej nie mogłoby to wyglądać. - usiadł na łóżku i odrzucił wszystkie swoje włosy do tyłu. Louis dolał do ich kieliszków wina i podał brunetowi jeden siadając obok niego.
- Miało być na początek, ale zostało na piękne zakończenie. - zaśmiał się kładąc ostrożnie na brzuchu. - Trzeba będzie wziąć kąpiel. - położył dłoń na udzie chłopaka.
- Jak wypijemy to pójdziemy, resztę wina zostawimy do wanny może też będzie na piękne zakończenie. - poruszył brwiami i przesunął dłoń szatyna trochę wyżej.
- Lepiej dać sobie odpocząć skarbie. - pokręcił głową. - Ja wiem, że jesteś napalony i w ogóle, ale twój tyłek tego nie wytrzyma. - wypił ciecz do końca i usiadł na kolanach młodszego.
- A kto powiedział, że to mój tyłek będzie musiał to wytrzymać? - zmarszczył brwi i gdy zobaczył, że jego kieliszek jest już pusty położył go na łóżku i swoje dłonie przeniósł na pośladki szatyna.
- O nie, nie, Harry. - pokręcił głową śmiejąc się. - Za bardzo się rozpędzasz. Spokojnie, na wszystko przyjdzie czas. - pocałował go lekko i wstał. - Wstawaj, idziemy się myć.
- Louis dopiero dwudziesta. - stęknął, nie chciało mu się wstawać z łóżka.
- I co z tego? - wyszedł z pokoju i poszedł nalać wody do wanny. - No chodź Hazz, umyjemy się szybko i się położymy. - złapał go za rękę i wyciągnął z łóżka. Ten niechętnie poszedł za nim i gdy znalazł się w łazience od razu wskoczył do wanny.
- Szybko Louis, mówiłeś że się szybko umyjemy co co nadal robisz na środku łazienki? - zaczął go przedrzeźniać chlapiąc przy okazji wodą.
- Harry! Zachowujesz się jak dziecko. - pokręcił głową i usiadł za nim od razu go przytulając. Wziął słuchawkę i oblał włosy chłopaka przeczesując je powoli palcami. - Chyba przydałby ci się fryzjer, co? - wziął do ręki szampon i wylał trochę na głowę chłopaka.
- Myślałem, że lubisz moje długie włosy. - zmarszczył brwi, on sam uwielbiał swoje długie włosy i nie miał zamiaru ich ścinać w najbliższym czasie.
- Kocham je, ale masz zniczone końcówki i nie rosną już tak szybko. - zaczął powoli masować jego skórę głowy przez co młodszy zamruczał i odchylił głowę.
- Zrobię to w najbliższym czasie. - złapał jego łydkę i lekko drapał samemu poddając się małej przyjemności. Westchnął cicho, gdy Louis odsunął swoje włosy i zaczął spłukiwać pianę.
- Bierz gąbkę i się myj. - powiedział szatyn podając mu wcześniej wspomniany przedmiot.
- Ale jesteś romantyczny Tomlinson. - wywrócił oczami odbierając od niego gąbkę.
- Byłbym romantyczny gdybyś ostatnio nie uciekł, gdy ciebie skończyłem myć.
- Raz to zrobiłem. - wybuchnął śmiechem. - Po prostu już tak zwlekałeś, że woda zrobiła się zimna i nie chciałem w niej siedzieć. - odwrócił się twarzą do niego i nalał płynu na gąbkę przejeżdżając nią po klatce piersiowej chłopaka, obserwował każdy fragment jego skóry z podziwem. Gdy wreszcie udało im się umyć wyszli spod prysznica i Harry nie przejmując się tym, że woda nadal z niego kapała wskoczył do łóżka od razu zakrywając się pierzyną, pech chciał, że naciągając na siebie nakrycie kieliszki, które się na nim znajdowały spadły na podłogę z hukiem tłukąc się. Przestraszony Louis wszedł do pokoju z owiniętym ręcznikiem wokół bioder i pokręcił głową widząc co zrobił chłopak.
- Posprzątaj to. - odezwał sie do chłopaka omijając potłuczone szkło.
- A czemu ty nie możesz tego zrobić? - ziewnął cały czas trzęsąc się z zimna. - Nie chce wychodzić z łóżka.
- A zawsze mówisz, że to ja jestem tym co nic nie robi. - poszedł do kuchni po zmiotkę.
- Jak raz mi się czegoś nie chce zrobić to i tak nie zmienia to tego, że Ty nigdy nic nie robisz. - szatyn posprzątał wszystko, powiesił swój ręcznik na grzeniku i po zgaszeniu światła wszedł na łóżko. - Jesteś ciężki. - Harry odchylił pierzyną czując jak chłopak kładzie się na nim.
- Wcześniej ci nie przeszkadzało jak na tobie leżałem. - zaśmiał się i poruszył brwiami, jednak od razu zszedł z niego i położył się pod pierzyną wtulając w siebie chłopaka.
- Na którą masz jutro zajęcia? - spytał ignorując to co ten wcześniej powiedział.
- Chyba na dziesiątą, ale nie jestem pewny, w każdym bądź razie wstanę razem z tobą i pójdę do herbaciarni, obiecałem Niallowi, że przyniosę mu ciasto.
- Zabierasz mi przyjaciela. - oburzył się brunet.
- Przepraszam cie bardzo, ale to ty mi go wcześniej zabrałeś i ja musiałem zakolegować się ze swoim wykładowcą.
- Nie przeszkadza Ci to, gdy daje ci zioło. - wywrócił oczami, jednak Louis jedynie się zaśmiał i pocałował mocno.
- Idź spać złośniku, pewnie jesteś zmęczony.
- Właściwie nie tak bardzo. - przyznał.
- Chcesz mi przez to przekazać, że nie wymęczyłem cie wystarczająco? - uniósł brew.
- Oczywiście, że nie, po prostu bardziej mam ochotę spędzić z tobą jeszcze trochę czasu.
- Mamy na to dużo czasu Hazz. - zaśmiał się. - Dobranoc. - złapał jego dłoń i zamknął oczy.
- Dobranoc Loulou.
🦄🦄🦄
Przepraszam, pewnie nie tego się spodziewaliście, ale starałam się z całego serca.
Troszkę życie mi się psuje, ale mam nadzieję że chociaż wy macie się dobrze.
Do następnego! ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top