35.
Grudzień rozpoczął się świątecznymi przygotowaniami, decyzję o zostaniu w Londynie podjęli spontanicznie. Mieli wrócić do domów na święta, ale Harry rzucił propozycję spędzenia ich w gronie przyjaciół i wszyscy o dziwo na to przystali. Anne miała spędzić je z Tomlinsonami i to przekonało bruneta do tej decyzji. Zayn i Niall, gdy usłyszeli o tej propozycji sami zrezygnowali ze świąt spędzonych z rodziną i zadeklarowali się przyjść. Dla Zayna było to niemal jak wybawienie, jego rodzina nie przyjęła Nialla zbyt entuzjastycznie i cieszył się, że nie będzie musiał tam jechać.
Harry i Louis spędzili Mikołajki razem, obydwoje przebrali się za mikołaje i dali sobie małe upominki stwierdzając, że te lepsze prezenty dadzą sobie w wigilię. Natomiast Liam spędził ten dzień w centrum handlowym kupując mnóstwo ubrań swojemu synkowi, który miał przyjść na świat zaledwie tydzień po nowym roku.
Nie licząc kilku małych sprzeczek atmosfera w domu była niesamowita. Biodro Harry'ego wróciło do normalności i teraz nie był od nikogo uzależniony. Zgodnie stwierdzili, że w te święta ze względu na Liama, który aż do urodzin dziecka musi być trzeźwy, nie będą pili alkoholu. Najbardziej niezadowolony był Niall, który miał w planach wypić wino, jednak Zayn użył swojego uroku i przekonał blondyna, żeby sobie odpuścił.
Przed wigilią spotkali się w domu Zayna i Nialla, aby pomóc im w ogólnych porządkach. Nie było ich dużo, jednak nie chcieli też zwalać wszystkiego na nich, już wystarczyło że użyczyli swojego domu.
- Zayn, a my kiedy robimy jedzenie na święta? Zostało tylko kilka dni, a my nie mamy nic. - skarżył się blondyn, gdy podczas sprzątania w kuchni otworzył lodówkę.
- Dlatego kochanie. - podszedł do niego odwracając w swoje stronę i zamykając lodówkę. - Bo gdybyśmy mieli tutaj jakieś jedzenie już teraz, to do świąt prawdopodobnie nic by nie zostało i ty doskonale o tym wiesz. My zrobimy jedzenie w ten sam dzień i najlepiej, gdy będziesz najedzony. - pokręcił głową, a blondyn westchnął niezadowolony. - Hej, nie smuć się, codziennie będę Ci robił dobre obiady albo kolacje, w zależności kiedy będę w domu. - pocałował go lekko w nos, a Niall wtulił się w jego ciało.
- Cholera jasna! - ich chwilę czułości przerwał głośny krzyk Liama.
- Co się stało? - Louis od razu ruszył z salonu do łazienki, gdzie znajdował się Payne.
- Syn mi się rodzi. - powiedział blady cały czas ściskając telefon w dłoni.
- Ale teraz? - przerażony Harry spojrzał na niego.
- Jadą do szpitala.
-Zbieraj się, jedziemy tam. - powiedział od razu Louis wychodząc z pomieszczenia i ubierając się. Cała reszta ruszyła w jego ślady i chwilę później wsiadali do jego samochodu.
Droga minęła im bardzo szybko, na całe szczęście szpital był całkiem niedaleko i nim się spostrzegli już wbiegali do szpitala. Nie wiedzieli gdzie mają się kierować, ale gdy Liam podbiegł do jednej z pielęgniarek i z szerokim uśmiechem oznajmił, że rodzi mu się syn ta od razu pokierowała go na porodówkę. Wszyscy siedzieli na krzesłach czekając na jakieś wiadomości od rodziców Margaret, Liam krążył ciągle po korytarzu nie mogąc się uspokoić, po długich trzech godzinach w końcu z sali wyszedł ojciec dziewczyny uśmiechając się lekko do chłopaka.
-Jest zdrowy, waży dwa tysiące trzysta gram. Na całe szczęście zbyt wczesny poród nie sprawił, że pojawiły się komplikacje.
- Mogę tam iść? - spytał niepewnie.
- Pójdę tylko powiedzieć mojej żonie żeby dała wam chwilę, poród był ciężki i pomaga dojść Margaret do siebie. - wrócił do pomieszczenia, a szatyn niewiele myśląc przytulił się do Louisa od razu zalewając łzami. Chwilę później z sali wyszli rodzice dziewczyny, a ubrany w odpowiedni strój Liam stał gotowy do wejścia. Niepewnie stawiał kroki widząc swoje dziecko leżące na piersi dziewczyny.
- Cześć. - uśmiechnął się do niej lekko. - Jak się czujesz?
- Jak przerzuta i wypluta. - zażartowała dziewczyna i to było to co urzekło chłopaka w niej, zawsze miała uśmiech na ustach.
- Jesteś pewna że go nie chcesz? - upewnił się.
- Jest uroczym niemowlakiem, ale nie mogę. - pokręciła głową. - Będziesz dobrym tatusiem, dasz sobie radę. - Liam pokiwał głową i podszedł do chłopca, nie mógł się napatrzeć na to jak piękny był, w jego oczach od razu pojawiły się łzy, które szybko starł i postanowił wziąć chłopca na ręce.
- Będziesz moim oczkiem w głowie Adrien. - pocałował go w czoło i przytulił do siebie. - Kto by pomyślał, że bedziesz moim prezentem na święta. - szepnął do niego. Chwilę później niestety tą piękną chwilę musiała przerwać pielęgniarka, która weszła, aby zabrać dziecko na ostatnie badania, Liam niechętnie oddał dziecko i wyszedł z sali nie chcąc przeszkadzać dziewczynie, która wyglądała na zmęczoną po porodzie. - Adrien jest najpiękniejszym chłopcem na świecie. - odparł, gdy wyszedł z sali i usiadł na krześle. - Chciałbym go już zabrać do domu.
- Jeszcze tylko jakieś dwa dni. - uśmiechnął się Harry i usiadł obok niego. - Na święta będzie z nami.
- A wiesz co to oznacza? - Louis spojrzał na niego z lekkim uśmiechem. - Musimy szukać mieszkania. - poruszał śmiesznie brwiami.
- Dajcie spokój, nie będzie mu przeszkadzać jak przez pierwsze lata swojego życia będzie mieszkał u starego w pokoju. - Liam zaśmiał się.
- Ale staremu będzie to przeszkadzać jak będzie chciał sobie kogoś znaleźć. - szatyn wywrócił oczami.
- Ale i tak nie musicie się spieszyć.
- Kiedy możemy go zobaczyć? - wyrwał się Niall nie mogąc się doczekać aż zobaczy chłopca.
- Nie mam pojęcia, pielęgniarka zabrała go na ostatnie badania, być może za chwilę będziecie mogli go zobaczyć przez szybę. - wstał z krzesła i od razu ruszył dowiedzieć się gdzie jest jego syn. Jedna z pielęgniarek poinformowała go gdzie znajdują się niemowlaki, więc ten od razu z resztą chłopaków ruszył w tamto miejsce.
- Pan Payne? - pielęgniarka wyszła z pomieszczenia i podeszła do nich.
- To ja. - uniósł lekko rękę.
- Pani Margaret powiedziała, że Pan jest ojcem dziecka. Musi nam Pan podać imię.
- Adrien Payne. - odparł z lekkim uśmiechem, był zdecydowany na to imię. Kobieta pokiwała głową i po napisaniu imienia na kartce ustawiła przy inkubatorze. - Więc tak, to jest mój syn. - powiedział dumnie.
- Jest śliczny. - zagruchał Zayn. - I coś czuję że będzie miał twoje oczy.
- Mam nadzieję. - zaśmiał się. - Nie chce go zostawiać tutaj, najchętniej już teraz zabrałbym go do domu.
- Musisz poczekać jeszcze. - odezwał się Styles. - Może wrócimy do domu? Popatrzysz na niego jutro. - zaproponował.
- To dobry pomysł. - powiedział Zayn. - wrócicie do domu a my z Niallem dokończymy sprzątanie, wy szykujcie się na maluszka. - zaśmiał się i zatkał buzię blondynowi, który miał zamiar protestować.
- Okej. - szatyn niechętnie wstał z krzesła i podszedł ostatni raz do szyby i błyszczącymi oczami spojrzał na swojego syna, który aktualnie spał. Wyszli ze szpitala i Louis najpierw odwiózł Zayna i Nialla, a później wrócili do swojego mieszkania.
- To co, czas montować łóżeczko, nie? - zaśmiał się szatyn wchodząc po schodach. Liam zgodził się z nim i poinformował, że najpierw zadzwoni do swoich rodziców.
- Wiesz, że za ponad miesiąc minie rok jak się znamy. - Harry uśmiechnął się i podszedł do niego kładąc dłonie na barkach i ściskając je lekko.
- Wiem, kochanie. Już szykuje plany na naszą randkę. - zaśmiał się i położył dłonie na jego biodrach.
- A wiesz, że my nadal nie zrobiliśmy tego? - Harry przekrzywił głowę, te słowa sprawiły, że nastrój Louisa od razu się popsuł. Nie wiedział czemu ten aż tak bardzo na to nalega, nigdy nie pozwolił, aby to wszystko wyszło samo z siebie.
- Zdaje sobie z tego sprawę i jeśli będziesz tak naciskał nigdy do tego nie dojdzie. - westchnął.
- Jeśli będziesz się tak ociągał to też do tego nie dojdzie. - warknął wychodząc z kuchni i idąc do ich sypialni.
- Dlaczego aż tak bardzo na to nalegasz? Ty chcesz się kochać czy po prostu kogoś zaliczyć, bo wstydzisz się tego, że jesteś prawiczkiem?
- Chcę w końcu uprawiać z tobą miłość, jak się brzydzisz to powiedz. - trzasnął drzwiami.
- Nie wystarcza ci to co mamy do tej pory? Ja jakoś świetnie się czuje, a już od roku nie uprawiałem seksu. - wszedł do sypialni, gdzie brunet siedział na łóżku.
- Kompletnie niczego nie rozumiesz! Po prostu czuje potrzebę i chęć zrobienia tego, a za każdym razem gdy chce doprowadzić do czegoś więcej ty się zatrzymujesz. To frustrujące! Chce Ci powiedzieć, że nie jestem dzieckiem, które zacznie płakać jak coś zaboli.
- Ostatnio płakałeś. - wytknął mu Louis przez co Harry spojrzał na niego szerokimi oczami. Obiecywał mu, że nigdy nie wypomni mu tych kilku łez podczas ich pierwszej próby uprawiania seksu.
- Jeszcze przez okno krzyknij, że twój chłopak to taka pizda, że płakał jak z nim chciałeś seks uprawiać. - wypchnął go z pokoju i zamknął drzwi na klucz.
- Naprawdę kłócicie się o seks? - rozbawiony Liam stanął w drzwiach. - Gorszego powodu do kłótni nie znam. Oboje tego chcecie, więc gdzie problem, przecież to nie tak, że jak to zrobicie to nagle wam jakaś część ciała odpadnie. - wywrócił oczami.
- On za bardzo nalega.
- Skoro jest napalony to się nie dziw. - wywrócił oczami. - Idź najlepiej do sklepu, kup prezerwatywy, lubrykant i te różne rzeczy, które geje potrzebują do uprawiania seksu, wino i lecisz. Ja pójdę do rodziców, tata chce ze mną opić swojego wnuka. - poklepał go po ramieniu i po ubraniu się wyszedł z mieszkania.
Louis przez chwilę rozważał propozycję chłopaka, jednak chwilę później stwierdził, że raz się żyje i skoro Harry tego chce to mu to da. Ubrał się szybko i najpierw pobiegł do apteki kupując lubrykant i prezerwatywy, a później wstąpił do pobliskiego sklepu po wino. Wiedział, że teraz pozostaje mu najtrudniejsza kwestia, czyli udobruchanie bruneta. Wszedł niepewnie do domu od razu zamykając drzwi, aby nikt im w trakcie nie wszedł do mieszkania i schował prezerwatywy razem z nawilżaczem do kieszeni. Z kuchni zabrał dwa kieliszki i korkociąg po czym skierował się do sypialni pukając lekko w drzwi. Miał nadzieję, że Harry mu otworzy.
- Czego chcesz? - usłyszał burknięcie.
- Otwórz skarbie. - westchnął, po drugiej stronie usłyszał jakiś ruch, domyślał się, że brunet wahał się czy to robić. Ostatecznie drzwi się otworzyły a w nich stanął zły chłopak.
- Chcesz mnie przekupić winem?
- Wino jest na rozluźnienie. - wszedł do sypialni. - Wiem, że przesadziłem, przepraszam. Ale musisz mi wybaczyć, ja się tak bardzo boję, że zrobię Ci krzywdę. - pocałował go w zmarszczony nos.
- Robiłeś mi krzywdę za każdym razem, gdy mnie odtrącałeś. Chciałbym cię poinformować, że przef każdą moja próbą namówienia cie na seks rozciągałem się sam w łazience, byłem napalony, a ty później jedynie przytulałeś mnie i nie pozwalałeś nigdzie iść, więc jeśli kiedykolwiek będziesz chciał się bawić w różne zabawy w zatrzymywanie orgazmu to uwierz mi jestem przygotowany. - warknął z delikatną nutką rozbawienia.
- A co powiesz na to? - wyciągnął paczkę gumek z kieszeni. - Wino, później seks, na końcu być może jakieś zabawy, hm? Mamy cały dom dla siebie. - przysunął go do siebie i przytrzymał mocno jego biodra.
- Jestem za. - pokręcił głową i zabrał wino z biurka, otworzył je i nalał do dwóch kieliszków. Gdy się stuknęli od razu wypił połowę zawartości, odłożył go i bez zastanowienia podszedł do chłopaka wpijając się w jego usta. - Zróbmy to w końcu proszę. - sapnął odpinając pasek od jego spodni.
🦄🦄🦄
Mały opóźniony prezent na święta!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top