22.

Muszę was trochę zmotywować, więc może 50 gwiazdek, 25 komentarzy i next?

-Nialler, spójrz na mnie. - odezwał się mulat, gdy razem z blondynem sprzątali po kolacji. Atmosfera była napięta, chodzili obok siebie jednak zachowywali się jakby byli sobie obcy. Zayn był tym zmęczony, nie chciał, żeby Niall był dla niego taki oschły, wiedział że to w pewnym sensie jego wina, jednak chłopak powinien go zrozumieć, miał swoje obawy i on powinien to zaakceptować.

-Nie chce Zayn, to trudne dla mnie. Czuję się tak jakbyś już mnie nie kochał. - szepnął spuszczając głowę i biorąc kolejne naczynia ze stołu.

-Kocham cię, najmocniej na świecie, mógłbym zrobić dla ciebie wszystko, nieba bym ci uchylił. - złapał go za ramiona po czym odstawił na blat talerze.

-To dlaczego nie chcesz za mnie wyjść? Odrzucenie zaręczyn jest gorsze niż zdrada, bo czuję się nie wystarczająco dobrym, aby być twoim mężem. - westchnął wypuszczając łzy.

-To nie tak kochanie. - przytulił go do siebie. - Posprzątajmy tutaj i chodźmy do sypialni, porozmawiamy sobie tam na spokojnie. - pogładził go po plecach i zaczął szybko sprzątać. Po niecałych dziesięciu minutach po kolacji nie było nawet śladu. Obydwoje skierowali się do swojej sypialni, aby tam mogli porozmawiać na spokojnie. Nie wiedzieli, co wyjdzie z ich rozmowy, ale zawsze powtarzali sobie, że nawet w najgorszej sytuacji rozmowa jest najważniejsza.

-To wytłumaczysz mi teraz dlaczego się nie zgodziłeś? Wiesz jeśli po prostu wiesz, że nie jestem dobrym materiałem na męża to powiedz, nie chce żyć w błędzie. - usiadł na łóżku przyciągając kolana do swojej klatki piersiowej. Wszystko teraz w tym pokoju wydawało mu się dziwniejsze, smutniejsze. Wspólne zdjęcia na ścianie przyprawiały go o łzy, postrzępiony wazon przypominał te wszystkie sytuacje, w których właśnie ten wazon zawsze najbardziej cierpiał. To nie był koniec tego związku, jednak Niall czuł się jakby w tej chwili to wszystko się kończyło. Wiedział, że nie ma prawa tak myśleć, w końcu to tylko zaręczyny, ale on nie potrafił wytłumaczyć swojego zachowania, był w końcu tylko nastolatkiem, którego serce zostało w pewnym sensie złamane.

-Na samym początku chce zaznaczyć, że odrzucenie zaręczyn nie równa się z brakiem miłości do ciebie. - westchnął siadając na przeciwko niego. Przejechał palcami po włosach próbując dobrać odpowiednie słowa, nie chciał go zranić, chciał mu wytłumaczyć co leżało mu na sercu. - Niall jesteś młody, między nami jest dosyć duża różnica wiekowa. - zaczął spokojnie.

-I dlatego chcesz mnie zostawić? Potrzebujesz kogoś starszego? - spojrzał na niego.

-Nie, nie przerywaj mi. - spojrzał na niego ostro, nigdy nie lubił, gdy Niall wtrącał się w jego zdanie. - Chodzi mi o to, że ty możesz chcieć kogoś innego. Jesteś ze mną odkąd byłeś dzieckiem i zastanawiam się, czy nie chciałbyś po prostu może znaleźć kogoś innego. - wyrzucił to w końcu z siebie. - Ja bardzo różnie się zachowaniem od ludzi z uczelni, może chciałbyś po prostu spróbować być z kimś innym? Dlatego chciałbym, żebyś z tym poczekał do końca studiów, może tam poznasz kogoś lepszego, takie rzeczy się zdarzają, a zakazany owoc smakuje najlepiej. - wzruszył ramionami. - Nie chce cię przy sobie zatrzymywać, a zaręczyny właśnie to oznaczają.

-Ty mówisz prawdę? - zmarszczył brwi. - Jeśli chciałbym kogoś innego to oglądałbym się za innymi facetami, a ja nie widzę nikogo innego oprócz ciebie. Chodzę na tę uczelnię już od kilku miesięcy nie spojrzałam na nikogo innego.

-A może to tylko przywiązanie? Wiesz byłem z tobą jak byłeś nastolatkiem i nie znasz innego rodzaju związku.

-I nie chce poznawać innego rodzaju związku, ten mi jak najbardziej pasuje. Gdybym chciał poznać inny rodzaj związku to pogadałbym z tobą a nie planował zaręczyny. - burknął.

-I tak lepiej będzie jak zaczekamy z tym, okej? - spojrzał na niego. - Nie chce, żeby takie coś przekreśliło nasz związek. Ja po prostu się boje. Po prostu chce dla ciebie jak najlepiej i jeśli Ty kiedyś będziesz szczęśliwy z kimś innym to nie chce, aby zaręczyny cię powstrzymywały. - westchnął.

-Nie masz czego się bać. - Niall doskoczył do niego i złapał jego policzki w swoje dłonie. Sytuacja nadal go bolała, ale starał się zrozumieć Zayna, on czasami też miał wątpliwości co do swojego związku z Zaynem, ludzie często wmawiali mu, że nie powinni być razem i jemu samemu zdarzało się w to wierzyć.

-Usłyszałem parę razy na korytarzu, że nie jestem odpowiednim chłopakiem dla ciebie. Ty jesteś rozrywkowy, dziecinny, a ja zwykłym bucem. Co jeśli oni mają racje? - spojrzał na niego, a po jego policzkach spłynęły łzy. Niall od dawna wiedział, że Zayn był wrażliwy jednak nie sądził, że ten będzie w stanie popłakać się przez taką rzecz. 

-O czym ty gadasz Zee? - zmarszczył brwi. - A jaki ma być profesor, nie wiem czy oni oczekują, że będziesz sobie z nimi trawkę palił podczas zajęć czy co, przecież uczysz ich. - warknął. - Nie słuchaj tego co mówią na korytarzach, skąd oni mogą wiedzieć jak nam się układa? - był naprawdę zły, już nie tak bardzo na Zayna jak na ludzi z uczelni, dlaczego oni wpieprzali się w jego życie. 

-Próbuję Ni. - uśmiechnął się do niego i pocałował wewnętrzną część jego dłoni. - Przepraszam, że tak to wszystko się skończyło. - spuścił głowę. - Pewnie się stresowałeś robaczku, a ja jeszcze odwaliłem taką akcję. 

-Byłem na ciebie zły i to bardzo, ale skoro ty się po prostu boisz tego, że zostawię cię dla kogoś innego, chociaż takie coś nigdy nie będzie miało miejsca, to chyba muszę się pogodzić z tym i czekać aż w końcu mi uwierzysz. - wzruszył ramionami. Mulat zgarnął chłopca w swoje ramiona składając dwa uspokajające pocałunki na szyi, kochał swojego chłopca nad życie, jednak czasami pomimo tego ile razy blondyn okazywał mu swoją miłość, bał się że nie jest wystarczający. W końcu trochę lat ich dzieliło, a Zayn nie był jak ci wszyscy chłopacy w wieku Nialla, jego zdecydowanie nie interesowały nocne wypady do klubów, z resztą tak naprawdę nigdy nie interesowały go kluby. Wolał robić imprezy w gronie swoich przyjaciół, wtedy czuł się najbardziej komfortowo. 

-Przepraszam, skarbie. - położył się na łóżku i wciągnął blondyna na siebie. 

-Nic się nie stało. - odparł szczerze blondyn. - Tylko trzeba oddać pierścionek do jubilera. Pożyczałem od Harry'ego pieniądze, więc muszę się u niego spłacić. - zaśmiał się i położył głowę na jego klatce piersiowej, nigdy nie potrafił długo trzymać urazy do Zayna. 

-Zostaw go, jest śliczny. - szepnął. - Może jak nie będę tchórzem to w końcu go założę.

-Nie jesteś tchórzem, masz prawo się bać jak każdy inny człowiek. Udowodnię ci, że tylko ciebie chce i wtedy ci go założę. - uśmiechnął się. 

-Dziękuję aniołku, może pójdziesz się już umyć? - usiadł na łóżku. Przez cały ten czas czuł wyrzuty sumienia, wiedział, że musi spotkać się ze swoją mamą, ona zawsze była pomocna w takich sytuacjach. Zawsze, gdy on tracił wiarę ona podnosiła go na duchu, była jego przyjaciółką, której nie mógł stracić.  

-To dobry pomysł, w ogóle Zee, wiesz że ja mam jutro na ósmą? 

-No wiem i co z tego? - zmarszczył brwi. 

-Ty nie masz w ogóle zajęć, może zrobię sobie wolny dzień? Pójdziemy do wesołego miasteczka? - nagle ożywił się. - Później na wielką pizze i lody! - spojrzał na niego kładąc ręce na swoich kolanach. 

-Ostatni raz. - zaśmiał się i pocałował blondyna. Niall nie robił sobie często wagarów więc mógł pozwolić mu opuścić kilka dni. 

-Dziękuję. - uśmiechnął się. - To ja idę się umyć! - pisnął i uciekł do łazienki. Mulat uśmiechnął się patrząc na swojego chłopaka, wierzył w ich miłość, ale wiedział, że sytuacje kiedy miłość okazuje się przywiązaniem zdarzają się. Nie chciał później, żeby ich dziecko przeżywało ich rozstanie. Poszedł do kuchni i wyciągnął sobie piwo z lodówki, później po zamknięciu drzwi wejściowych na klucz i zgaszeniu wszystkich świateł wrócił do sypialni gdzie na łóżku leżał już umyty Niall.

-A czy tobie się przypadkiem koszulki nie pomyliły blondyneczko? - zaśmiał się odkładając piwo na szafkę. 

-Nie wydaje mi się, ta koszulka całkiem dobrze na mnie wygląda. - wzruszył ramionami. 

-Masz rację, a teraz kładź się na brzuch. - Zayn pokazał blondynowi małą tubkę z maścią. 

-Nie Zee, możemy dzisiaj odpuścić? - stęknął krzywiąc się. 

-Nie możemy Niall, dobrze wiesz, że ta maść działa na twoje plecy i nie możemy przerwać. - podszedł do niego i po ściągnięciu z niego bluzki położył go na brzuchu. - Widzisz twoje krostki już są prawie niewidoczne. - przejechał lekko dłonią po jego plecach. Widział niezadowolenie na twarzy blondyna, ale wolał teraz widzieć jego skwaszoną minę niż później słuchać, że jego plecy wyglądają ohydnie, dla niego nie było w tym nic ohydnego, trądzik jak każdy inny, ale Niall miał niemal obsesję na tym punkcie, pomimo że nie zawsze był chętny na leczenie. 

-Ale to swędzi. - jęknął, kładąc głowę ze zrezygnowaniem na poduszce. 

-To tylko kilka sekund skarbie. - usiadł okrakiem na jego pośladkach i zaczął smarować miejscowo jego plecy. Następnie wstał i wytarł swoje palce w chusteczkę. 

-Swędzi, Zee. - burknął i usiadł na łóżku. Mulat przewrócił oczami i usiadł za nim dmuchając w niektóre miejsca. 

-Nie dramatyzuj kochanie. Jesteś dzielnym chłopcem. - rozczochrał jego włosy i wstał z łóżka. Rozebrał się do bokserek i otworzył sobie zębami piwo, które zaczął wolno pić. 

-Jestem. Ale mogę już założyć bluzkę? - spojrzał na niego po czym podniósł koszulkę z podłogi. Zayn dotknął jego pleców i stwierdził, że maść już wyschła. Blondyn zadowolony założył na siebie koszulkę i usiadł na łóżku obok swojego chłopaka, ten objął go ramieniem i wsadził sobie butelkę między uda, aby móc przełączyć kanał w telewizorze. Niall skorzystał z okazji, wyciągnął piwo i upił dużego łyka. 

-Twoje? - mulat uniósł brwi patrząc na niego kątem oka. - Nie przypominam sobie żebyś sobie przynosił. 

-Cicho bądź, jesteś moim chłopakiem i to twój obowiązek dzielić się ze mną. - zaczął jeździć dłonią po jego klatce piersiowej lekko drapiąc przez co pojawiały się na niej czerwone ślady. - Wiesz chciałem czegoś spróbować. - wyznał będąc lekko zdenerwowanym, co było absurdalne biorąc pod uwagę to, że rozmawiał ze swoim chłopakiem i rozmawiali na wszystkie tematy. 

-Czego? - spojrzał na niego odkładając pilot, cała jego uwaga była teraz przeniesiona na Nialla. 

-Ty czasami palisz zioło i myślę, że ja też chciałbym. - spuścił wzrok, to nie tak, że się bał Zayna, po prostu to było dla niego krępujące. 

-Wykluczone. - powiedział po chwili i Niall wiedział, że pewnie nawet tego nie rozważał. - Nie będziesz tego palił. To, że ja to robię nie oznacza, że ty też musisz. 

-Ale Zee, dlaczego po prostu się nie zgodzisz? Chyba lepiej będzie jeśli zrobię to z tobą i ze sprawdzonym towarem, a nie, nie wiadomo od kogo i nie wiadomo co. - wywrócił oczami. 

-A co cię tak do tego ciągnie co? - odłożył butelkę na stolik i usiadł przodem do niego. 

-Chce zobaczyć jak to jest. - wzruszył ramionami. - Jarałeś z Louisem a ze mną nigdy, ja też chce. - założył ramiona na swojej klatce piersiowej niczym małe dziecko. Zayn naprawdę nie rozumiał jego zachowania, blondyn nigdy nie wydawał się zainteresowany ziołem i nie wiedział skąd tak nagle przyszło mu do głowy palenie.

-Dobra, ale tylko dzisiaj okej? - westchnął, nie chciał się kłócić z blondynem, a wiedział, że ten później albo sobie załatwi albo znajdzie jego skręty.

-Dziękuje, jesteś kochany. - uśmiechnął się uroczo i siadając na swoich piętach. 

- Nie wiem czy można nazwać mnie dobrym chłopakiem skoro daje mu zioło i go truje. - westchnął i podszedł do szuflady, z której wyciągnął jednego skręta. - Ale jesteś tego pewny? - mimo wszystko obawiał się tego jak Niall zareaguje na to. - Cholera boję się Niall. - westchnął. 

-Nie masz czego! - wywrócił oczami. - Naprawdę Zee, mógłbyś przestać traktować mnie czasami jak dziecko i zacząć zachowywać jakbym był też twoim kumplem. - oparł się o poduszki. - Wiesz możemy czasami razem zjarać, najebać się i świetnie bawić. Ty zawsze dosłownie zawsze kiedy pijemy razem to kontrolujesz się.

-Taka rola starszej osoby. - usiadł obok niego po wzięciu zapalniczki ze swoich spodni. Odpalił skręta i zaciągnął się dwa razy pozwalając, aby dym dotarł do jego płuc. Podał go blondynowi i poinstruował, aby ten zaciągnął się i  przytrzymał chwilę dym w płucach. Niall zrobił dokładnie to co powiedział mu mulat, jednak od razu zaczął kaszleć oddając mu szluga. - Uważaj kochanie. - zaśmiał się kręcąc głową. 

- To trudniejsze niż myślałem. - westchnął. - Dlaczego ja nie potrafię zrobić tego tak dobrze jak ty? - wywrócił oczami patrząc jak Zayn kolejny raz bez problemu się zaciąga. 

-Bo ja paliłem papierosy przez wiele lat, a ty na całe szczęście tego nie robiłeś. - wzruszył ramionami. - To jest akurat jeden ze słabszych, będziesz po niej wesoły, chociaż ty i tak nie potrzebujesz tego, żeby mieć nad wyraz dobry nastrój. Możesz spróbować jeszcze raz, tylko kontroluj trochę ten dym. - włożył mu do ust skręt, a blondynowi w końcu udało się normalnie zaciągnąć.

-Uh, nie czuję tego. Nie wiem dlaczego tak to uwielbiasz. - wzruszył ramionami.

-Poczekaj piętnaście minut. - zaśmiał się gasząc szluga i odkładając resztę do szuflady. - Ale nawet jeśli to polubisz to i tak to był twój pierwszy i ostatni raz, Harry by mnie zajebał, gdyby się dowiedział że daje ci to gówno. - rozwalił się na łóżku patrząc w sufit, czuł jak zioło zaczyna na niego działać, a jego nastrój znacząco się poprawia..

-Widziałem jak denerwuje się, gdy Louis to robi, wystarczy mi to, nie chce sam tego przeżywać. - wzruszył ramionami i oparł się o zagłówek. Wszystkie złe emocje z niego uchodziły, czuł się tak błogo jak nigdy przedtem. - Jestem głodny. - westchnął po kilku minutach.

-Oho, czyli po zielsku włącza ci się wilczy głód? - zaśmiał się mulat.

-Nie, wcześniej też byłem głodny, ale myślałem że mi przejdzie. - wzruszył ramionami i naburmuszył się lekko. Zayn patrzył na niego ze szczerym uśmiechem, widok w miarę dorosłego chłopaka, który zachowuje się jak dziecko było dla niego zachwycające, po prostu Niall był rozczulający.

-Masz batonika. - wyciągnął go z szafki i podał go blondynowi.

-Chowiesz je przede mną? - oburzył się.

-Nie, zabieram te z twojej szafki. - położył się przy nim.

-Niedobry. - pokręcił głową napychając usta czekoladowym i zaczynając się śmiać. - Co teraz mamy zamiar robić? - położył się na brzuchu. Zayn westchnął teatralnie i wzruszył ramionami, nie wypalił zbyt dużo, więc nie działało na niego to bardzo mocno, nie mógł jednak powiedzieć tego o Niallu, na którego pierwsze palenie bardzo zadziałało i już teraz śpiewał coś do siebie śmiejąc się. Nie wiedział czy robił dobrze dając mu to, ale jednak zioło nie było czymś bardzo niebezpiecznym i gdyby blondyn chciał to załatwiłby to na uczelni, tam mnóstwo osób sprzedawało takie rzeczy. - Możemy się zabawić! - zaśmiał się. - Dawno nic nie robiliśmy, ciągle załatwiasz coś na uniwersytet a my nie mamy żadnego zbliżenia. - wywrócił oczami. - Naprawmy to. - usiadł szybko na nim sprawiając, że Zayn stęknął czując nagły ciężar na swoim podbrzuszu.

-Przez nadmiar twojej energii nie wiem czy to dobry pomysł. - zaśmiał się i położył ręce na jego udach. Widoczne bylo, że blondyna rozpierała energia i był bardzo wesoły.

-Przestań gadać i zrób coś. No Zee. - uderzył go lekko w klatkę piersiową śmiejąc się cicho. - Co mam zrobić żebyś się zgodził? Jestem zjarany i podniecony. - wywrócił oczami.

-Już się tobą zajmuje, jesteś zbyt niecierpliwy. - ściągnął z niego koszulkę i podniósł się tak, że Niall upadł na plecy.

-A kto nie byłby, ostatni kontakt fizyczny mieliśmy z dwa tygodnie temu, trzeba w końcu tę frustrację rozładować. - wzruszył ramionami i owinął nogi wokół jego bioder. Przyglądał się jego twarzy kładąc dłoń na policzku, nie mógł uwierzyć, że ktoś tak piękny, przynajmniej dla niego, zainteresował się nim. Dziewczyny na uczelni zazdrościły mu mulata, a on wtedy dumnie przechodził obok nich trzymając go mocno za dłoń. Uniósł powoli biodra przyciągając je do tych mulata. Musnął jego usta i zaśmiał się, gdy zarost podrapał go po policzku. - Drapiesz Zee, moje uda będą boleć. - zaśmiał się.

-A skąd w ogóle pomysł, że moja twarz będzie blisko twoich ud? - zaśmiał się i ściągnął z niego bokserki.

-Lubisz moje uda i zawsze je całujesz. - wzruszył ramionami i przyciągnął go do siebie całując tak zachłannie, jakby jutro miało nie nadejść.

Zayn chwilę później zszedł pocałunkami na jego tors wysysając kilka pokaźnych malinek. Oddech blondyna w ciągu kilku minut stał się ciężki, a on sam zaczął wyginać swoje ciało. Mulat znał wszystkie jego czułe punkty i Niall był pewny, że byłby w stanie doprowadzić go do orgazmu przez samo ssanie jego sutków. Brunet fascynował się jego ciałem, już teraz tors blondyna ozdabiało mnóstwo czerwonych śladów. Niall przeniósł swoje palce u stóp na brzeg bokserek Zayna i zaczął je zsuwać z jego pośladków.

-Więcej Z, więcej. - sapnął ciągnąc go za włosy, nie wiedział czy to zioło tak na niego działało, czy brak zbliżenia przez długi okres, ale teraz czuł się dosłownie jak w niebie.

-Tak idealny dla mnie, tylko mój. - sapnął zasysając się na jego szyi. - Powiedz to. - mruknął przygryzjąc jego skórę.

-Jestem twój. - jęknął. - Nikogo innego. - położył dłonie na jego klatce piersiowej odpychając lekko od siebie. - Daj mi się sobą zająć. - złapał za jego penisa sprawiając, że oddech mulata się urwał. Starszy usiadł na łóżku rozszerzając nogi i robiąc miejsce blondynowi. Ten przysunął się do ociekającego przyrodzenia swojego chłopaka i nie czekając dłużej wziął go do ust.

-Cholera Niall, weź całego, wiem że jesteś w stanie to zrobić, kochanie. - odchylił głowę, swoją dłoń przeniósł na włosy blondyna i zaczął lekko dociskać do swojego krocza zachęcając tym samym Nialla do wsunięcia penisa głębiej w jego usta. Młodszy przycisnął swoją głowę i chwilę później już dotykał nosem jego podbrzusza. Wytrzymał chwilę, jednak od razu odsunął się zaczynając kaszleć, spojrzał na Zayna z załzawionymi oczami i mulat postanowił go już nie męczyć, mimo że wiedział, że ten był w stanie zrobić o wiele więcej.

-Potrzebuje cię. - jęknął, zdecydowanie minął zbyt długi okres czasu od ich ostatniego zbliżenia. - Nie rozciągaj mnie, nie potrzebuje tego. - usiadł na jego kolanach.

-Niall. - warknął przez zachłanność swojego chłopaka. Cieszył się, że chociaż on zatrzymał zdrowy rozsądek i nie myśli o takich rzeczach. - Wiem, że Ci się spieszy, ale mam zamiar uprawiać z tobą seks a nie słuchać jak krzyczysz z bólu. Jesteś czasami nienormalny. - pokręcił głową i schylił się do szafki po lubrykant i prezerwatywy. - Na brzuch, tyłek do góry. - powiedział stanowczo, co sprawiło, że blondyn bez słowa wykonał jego polecenie.

Mulat rozsmarował lubrykant na swoich palcach i zaczął powoli wsuwać jednego w Nialla, i pomimo że wcześniej chciał się z nim podroczyć tak wiedział, że nie da rady, on sam był zbyt napalony aby to przedłużać. Rozciągnięcie blondyna zajęło mu dłuższą chwilę, jednak gdy w końcu był pewny, że nie zrobi mu krzywdy, pokierował go, aby ten położył się na plecach, nawet nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek robili to w innej pozycji, za bardzo uwielbiał oglądać twarz Nialla, aby obracać go tyłem do siebie. Założył sobie prezerwatywę i zaczął powoli wsuwać się w swojego chłopaka, na początku blondyn leżał biernie nic nie robiąc, jednak gdy poczuł pierwsze ruchy w sobie jego biodra automatycznie wychodziły na przeciwko im sprawiając to jeszcze bardziej intensywnym.

Położył nogi Nialla na swoje ramiona obdarzając jego łydki kilkoma pocałunkami, wykonał kilka pierwszych ruchów wbijając się w niego mocno przez co z ust młodszego wydostało się kilka dość głośnych jęków. - Jesteś tak cudownie głośny. Kurwa, mam ochotę cię wypieprzyć. - wykonał kilka mocnych ruchów. - Tak mocno, że będziesz pamiętał tę noc przez kilka dni. - przysunął się bliżej niego. - Aż do nieprzytomności. - szepnął do jego ucha.

-Zrób to Zayn. - jęknął, nie pamiętał żeby kiedykolwiek robili to z Zaynem aż tak mocno, ale chciał spróbować, nawet jeśli będzie tego później żałować.

-Jesteś pewny kochanie? Chcesz sobie zdzierać gardełko? - złapał jego kostki i rozszerzył nogi.

-Chce, zrób coś wreszcie. - sapnął.

Brunet po tych słowach oparł się na rękach tuż obok jego głowy i zaczął się w niego mocno wbijać powodując, że z ust blondyna wychodziły coraz to głośniejsze jęki. Czuł Zayna tak głęboko i pomimo lekkiego bólu, który odczuwał zdecydowanie był w tym zakochany. Położył swoje dłonie na jego klatce piersiowej i wbił swoje paznokcie, pamiętał o zasadzie zero dotykania i w tej sytuacji zdecydowanie zbyt trudno było ją przestrzegać.

-Szybciej. - warknął czując jak jego biodra uciekają do góry. Zayn wykonał jego polecenie widząc po twarzy blondyna, że nie zostało mu dużo do spełnienia, jego ruchy stały się chaotyczne, przez zaciskające się wnętrze Nialla i jego zbliżający się orgazm poruszanie się nie było takie łatwe. Kilka minut później biodra blondyna wystrzeliły do góry i Zayn musiał przytrzymać jego nogi, aby móc przedłużyć jego spełnienie, jęki blondyna przeplatane były z powarkiwaniem i nawet on sam był zdziwiony tymi dźwiękami. Brunet mimo wszystko nadal się w nim poruszał i on sam osiągnął szczyt chwilę później cały czas czując zaciskające się ścianki Nialla. Opadł bezwładnie na ciało swojego chłopaka i sapał głośno starając się unormować oddech, nie wiedział czy kiedykolwiek przeżył z blondynem coś tak intensywnego.

-Podobało Ci się? - uśmiechnął się lekko do niego i zaczął się powoli z niego wysuwać, wyrzucił prezerwatywę na podłogę notując sobie w głowie, aby jutro ją wyrzucić.

-Uwielbiam to, jesteś taki władczy kiedy tracisz kontrolę. - skrzywił się lekko czując nieprzyjemne uczucie pustki. Zayn na wciąż chwiejnych nogach podszedł do szuflady, z której wyciągnął małą zatyczkę. - Muszę? - wywrócił oczami, to nie tak, że nie lubił zatyczek, w pewnym sensie bardzo je lubił, jednak uczucie pełności sprawiało, że cały czas był podniecony, a Zayn nie zawsze był taki łaskawy i zdarzało się, że nie chciał mu pomagać.

-A co, powtórka jutro rano cię nie interesuje? - uniósł brwi i gdy zobaczył zdziwione spojrzenie Nialla zaczął wsuwać w niego zabawkę. Ten stęknął na końcu, gdy zatyczka była już w nim. Zayn wytarł na koniec jego brzuch wyrzucając chusteczkę na podłogę. - Idziemy już spać, nie? - on sam czuł się wykończony.

-Mhm.. - pokiwał głową. - Słabe to zioło, wydaje mi się, że w ogóle nie zadziałało.

-Było słabe, ale i tak w moment największego zjarania kochaliśmy się, więc nie pamiętasz. - zaśmiał się i przeniósł blondyna na poduszki. - Dobranoc kochanie. - pocałował go w czoło i zgasił lampkę.

-Kocham cię Zee. - wtulił się w niego.

-Kocham cię. - zamknął oczy uświadamiając sobie jakim szczęśliwcem był, że trafił na kogoś takiego jak Niall.

🦄🦄🦄

Chyba trochę wena mnie poniosła.
Ten smut trochę kijowy, ale jakoś wyszedł tak niespodziewanie 🤦🏻‍♀️

Miłego dnia/wieczora! ♥️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top