20.

Sprawdźcie czy pokazuje wam się cały rozdział, bo wattpad coś odwala 😒

-Cześć dupku! - Niall wszedł do sklepu, w ktorym pracował Louis. Większość ludzi spojrzała na niego zdziwiona i zdegustowana jego słowami.

-Cześć Niall, dobrze cię widzieć. - odpowiedział szatyn. Jego nastrój od kilku dni się nie poprawiał, codziennie chodził przygnębiony i nawet Liam nie był w stanie poprawić mu humoru.

-A mnie ciebie nie. Zachowałeś się jak kutas. - stanął przed nim. Harry przyszedł do jego i Zayna mieszkania informując o zaistniałej sytuacji.

-A to może on zachował się dobrze zdradzając mnie? - prychnął obsługując starszą panią, która na całe szczęście zdawała się nie zwracać uwagi na ich wymianę zdań.

-Naprawdę wierzysz w to, że on cie zdradza? - spojrzał na niego zdziwiony. Louis mógł czuć jakąś urazę względem Harry'ego, ale brunet był osobą, której nigdy nie podejrzewał byś o zdradę.

-Karteczki, które daje mu jego kochaś są wystarczające. - wywrócił oczami. - Jeśli przyszedłeś tutaj o nim gadać to możesz wyjść, nie chce o nim nawet myśleć. I powiedz mu, że jeśli nadal będzie do mnie pisał to zablokuje jego numer, na razie z grzeczności tego nie zrobiłem. - odwrócił się robiąc porządek wokół swojego miejsca pracy, pomimo że nie było tam nic oprócz kilku zrywek. - Mam dosyć tego, że ludzie ciągle mnie wystawiają, rozumiesz? To nie pierwszy raz kiedyś ktoś mnie wystawia, myślałem że Harry będzie inny, ale jak widać mam szczęście do takich ludzi. - wzruszył ramionami próbując ukryć łzy wzbierające się w jego oczach, nie chciał płakać w pracy.

-O jakie karteczki ci chodzi? - spytał zdziwiony blondyn.

-A czy to ważne? Znalazłem jedną i wyjebałem ją. Nie miałem ochoty zostawiać sobie tego na pamiątkę. -warknął.

-Dlaczego nie możesz z nim porozmawiać? - westchnął i wszedł do niego za ladę. Teraz już nie wiedział komu ma wierzyć, z jednej strony Harry był bardzo przekonujący mówiąc że nie ma nikogo oprócz Louisa, ale jednak szatyn wydawał się być bardzo przybity i raczej nie miał po co kłamać.

-Nie chce Niall, ja rozumiem twoje dobre chęci, bo jednak jest twoim przyjacielem, ale ja nie chcę się jeszcze bardziej ranić. Staram się o nim zapomnieć. - westchnął i przytulił się do niego, potrzebował tego w tej chwili.

-On też jest zdruzgotany, nie chodzi na zajęcia, prawdopodobnie niedługo zwolnią go z pracy, bo nawet nie odbiera od nich telefonów. Sam nie wiem co mam robić, czuję się tak bezradnie. - szepnął.

-Przejdzie mu, stanie na nogi. Chociaż nie wiem co on tak przeżywa, sam do tego doprowadził. - odsunął się od niego, aby móc obsłużyć resztę klientów.

-Pójdziemy na piwo jak skończysz pracę? - spojrzał na niego i usiadł na krześle, aby mu nie przeszkadzać.

-Kończę dopiero za godzinę. - oznajmił i uśmiechnął się do nastolatki, która przez pomyłkę podała mu za mało pieniędzy, nie był tym zrzędliwym sprzedawcą, który nie ma w sobie ani krzty dobrego samopoczucia w czasie pracy.

-Poczekam tutaj, Zayn i tak pewnie wróci do domu wieczorem, bo ma jakąś radę czy coś. - wzruszył ramionami.

-Dobrze, że przynajmniej wasze życie się dobrze układa. - uśmiechnął się.

-My po prostu dużo rozmawiamy i ufamy sobie nawzajem. - prychnął. - Milion razy widziałem u niego w książkach jakieś dziwne, jednoznaczne liściki, ale wiem że mnie nie zdradza. Zaufanie Louis! To jest podstawa związku. - wyciągnął telefon z kieszeni.

-Przestań, idź na frytki czy coś, skoro masz ciągle o tym gadać. Wcale mi nie pomagasz. - wywrócił oczami.

-Nie mogę jeść frytek. - westchnął. - Zayn mi powiedział, że niedługo idziemy na badania kontrolne i jeśli będę miał podwyższony cukier czy coś, to całkowicie przestaje jeść takie jedzenie.

-I dobrze, nikt nie je tak dużo fast foodów jak ty. - stwierdził uśmiechając się. - Trochę warzyw dobrze ci zrobi.

-Każdy jest przeciwko mnie, ty sam nie odżywiasz się zdrowo, a mnie pouczasz. - prychnął. Zastanawiał się nawet, czy Louis nie je więcej śmieciowego jedzenia od niego.

-Ale mnie się nikt nie czepia. - zaśmiał się. - Ja w tej sytuacji mam przewagę. Z resztą każdy wie, że nie przestane palić ani jeść warzyw, wystarczy że Harry to robił. - odwrócił się w jego stronę opierając o ladę. Nie było dużo ludzi w sklepie, właściwie tutaj klienci przychodzili grupami i nie raz zdarzało się, że przez dwadzieścia minut nikogo nie było.

-Ja się ciebie czepiam i jeśli ja mam przejść na dietę to ty też! - zarządził. -Zrzucisz ten brzuszek! - uderzył go lekko w wcześniej wspomniane miejsce.

-Nie mam brzuszka. - podniósł koszulkę. - To nazywasz brzuszkiem? - spojrzał na niego. -Może nie jest najmniejszy, ale mnie się podoba. - wzruszył ramionami.

-No dawaj Lou, nie zachowuj się jak dzieciak. Dobrze wiesz, że zdrowe odżywianie jest dobre. - wywrócił oczami.

-A może Zayn już zadecydował i teraz szukasz idioty, który będzie z tobą cierpiał? - uniósł brwi, bo wiedział, że blondyn jest do tego zdolny, szczególnie w kryzysowej sytuacji.

-Może tak jest, ale to tylko okres próbny dopóki nie zrobię badań. - wzruszył ramionami. - Może przyjdziesz do nas kolację jutro wieczorem? Zayn ma zrobić coś co mi posmakuje i jest zdrowe, więc też możesz się przekonać czy chcesz w to brnąć dalej. - zachęcił go.

-Dobra, ale jeśli coś mi nie posmakuje to męczysz się z tym sam kolego. - zaśmiał się.

Niall ucieszył się, że nie wspomniał Louisowi o tym, że Harry się u nich zatrzymał, jutro gdy przyjdzie do nich na kolacje, to będą mieli okazję porozmawiać jak normalni ludzie. On już zadba o to, aby ci wrócili do siebie, nie wierzył w tą zdradę, bo jak ktoś taki jak Harry mógł zdradzić? Osoba, która na każdą ludzką krzywdę reagowała łzami, nagle skrzywdziła jednego człowieka? To nie trzymało się kupy.

-Idę zadzwonić. - oznajmił i wyszedł ze sklepu. Postanowił od razu zadzwonić do Zayna i powiedzieć mu o swoim planie, wiedział, że jego chłopak się zgodzi, bo zawsze mu ulegał. - Halo Zee? -uśmiechnął się mimowolnie.

-Nialler nie mogę teraz. - usłyszał szept swojego chłopaka. - Jestem w środku rady.

-To zajmie minutkę. - mówił szybko. - Jutro Lou przychodzi na kolacje, musisz zrobić coś zdrowego i musimy powiedzieć Harry'emu, że je z nami, dobra?

-Dobrze kochanie, wrócę do domu to się tym zajmę. - blondyn był pewny, że mulat w tej chwili wywraca oczami, można było to wyczuć po sposobie w jaki do niego mówił. -Kocham cię, papa.

-Kocham cię. - rozłączył się i wrócił do sklepu.

Do końca zmiany Louisa zostało jeszcze około piętnastu minut a jemu naprawdę zaczynało się nudzić, jego przyjaciel miał coraz mniej czasu dla niego przez przybywających ludzi, a Harry nawet nie myślał o odpisywaniu na jego wiadomości. Zaczął się rozglądać po sklepie i westchnął nie widząc żadnych ciekawych ludzi, rzadko kiedy przychodzili tutaj mężczyźni, a nawet jeśli taki się znalazł to nawet w małym stopniu nie dorównywał Zaynowi i nie było na czym oka zawiesić. Obydwoje z mulatem uważali, że oglądanie innych ludzi jest normalnym zjawiskiem i prawie nigdy nie robił Zaynowi scen zazdrości, gdy ten mówił, że podoba mu się ciało innego chłopaka, w końcu to rzecz naturalna, że zwracamy uwagę na coś co nam się podoba i nie ma to nic wspólnego ze zdradą. Nie rozumiał tych niektórych dziewczyn z jego rocznika, które robiły awantury swoim chłopakom, bo ci zwrócili uwagę na ciało innej dziewczyny. W końcu skoro jesteś z kimś z miłości to wygląd nie ma aż takiego znaczenia. On nie raz słyszał od ludzi, że Malik pewnie go zostawi, bo robi się zbyt gruby, ale on nie przejmował się takimi komentarzami, w końcu to jego wybrał Zayn pomimo tego, że ma trądzik na plecach i odstający wciąż dziecięcy brzuszek.

-O czym myślisz? - spytał go Louis, gdy zdał sobie sprawę, że jego przyjaciel odpłynął.

-O Zaynie. Wiesz chciałbym mu się oświadczyć. - zdobył się na szczerość i postanowił mu opowiedzieć o swoich planach.

-Ty? - zdziwił się szatyn. Od zawsze myślał, że to blondyn czekał aż na jego palcu pojawi się ozdoba. - To naprawdę odważny krok. - powiedział po chwili.

-Wiem, ale nie chce czekać nie wiadomo ile aż to on się odważy na ten krok. Być może jestem młody, ale to nie oznacza, że nie wystarczająco dojrzały aby się zaręczyć. Nawet jeśli to będzie młodzieńczy błąd to Zayn będzie tego warty, bo kocham go całym sobą. - uśmiechnął się.

-Lou? Możesz już zejść z kasy. - za ladę weszła młoda dziewczyna.

-Dziękuje Lili. - wszedł szybko na zaplecze skąd zabrał swoje rzeczy. - Miłej pracy. - uśmiechnął się do dziewczyny. - Chodź Niall. - zwrócił się do blondyna, który nadal siedział na krześle.

-Teraz do baru? - upewnił się irlandczyk.

-Tak. - odparł szatyn. - Ale ty jesteś pewny w ogóle tego wszystkiego? Wiesz jak już się zaręczysz to nie będziesz miał odwrotu i nie znajdziesz nikogo innego.

-Nawet nie chce nikogo innego szukać. Jestem z Zaynem odkąd skończyłem szesnaście lat. Myślę, że nawet nie byłbym w stanie poderwać kogoś innego. - wzruszył ramionami. - W końcu nigdy nikogo nie musiałem podrywać.

-To jak poderwałeś Zayna? - spojrzał na niego zdziwiony, w końcu przecież musiał jakoś rozkochać w sobie mulata.

-Poszedłem do kina na bajkę, on ze swoją siostrą siedział obok mnie i dał mi chusteczkę, żebym nie wycierał nosa w rękaw. - zaśmiał się.

-To w ogóle nie było romantyczne. - prychnął.

-Ale prawdziwe. - wzruszył ramionami. Jego związek z Zaynem nie od zawsze był taki kolorowy jak teraz, na samym początku, gdy zaczęli się spotykać jego rodzice uważali, że różnica wieku jest zdecydowanie zbyt duża i zabronili mu się spotykać z mulatem. Przez co ci zmuszeni byli spotykać się na dosłownie kilka minut po lekcjach Nialla. Jednak to też nie był dobry pomysł, bo po kilku dniach po szkole rozniosła się plotka, że blondyn ma sponsora. To wywołało mnóstwo kłótni, jednak nie ważne ile razy Niall kończył ten związek to i tak po kilku dniach wpadał w ramiona swojego chłopaka. Uważał, że nie mógł trafić na kogoś lepszego, nawet jeśli różnica wieku była duża to mulat jako jedyny traktował go z szacunkiem, nie dał się ponieść hormonom blondyna i traktował sprawy łóżkowe jako te najmniej ważne, mimo że Niall nieraz dawał mu popalić w tej kwestii.

-W każdym razie, życzę powodzenia i trzymam kciuki, jestem pewny, że Zayn się zgodzi, skoro wytrzymał z tobą do tej pory, to czekają go teraz te lepsze chwile. - zaśmiał się przez co dostał lekkie uderzenie z łokcia w bok od blondyna.

🦄🦄🦄

Taki luźny rozdział na rozładowanie napiętej atmosfery 😎

Niestety aktywność bardzo spadła i mam wrażenie, że już wam się nie podoba 🤔

Miłego wieczoru/dnia! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top