You're my hero.

"Rodzice" już pojechali zostawiając u mnie tylko rzeczy. Co ja magazyn jestem? Nie wiem po co się pomalowałam, ładnie uczesałam i całkiem zacnie ubrałam. Nawyk. Wyszłam z domu i wyciągnęłam rower. Przyda mi się trochę ruchu. Podeszłam do drzwi i zapukałam.
- Hej, już jesteś - powiedział
- Jak widać - wzruszyłam ramionami. Weszłam do jego domu i kazałam przestawić mu meble. Tak, żeby było więcej miejsca. Potem zabraliśmy się za przygotowanie przekąsek. Oczywiście chłopak zadbał o alkohol. Ja tego nie rozumiem, co jest w tym takiego fajnego? Prawie cały czas się śmiałam. On kocha robić z siebie idiotę. Chwilę później przyszła Maddie.
- Madd, zgadnij kto tu jest? - spytał chłopak
- Jakąś twoja laska? - powiedziała z oburzeniem
- Nie, a w pewnym sensie tak, Cassidie pamiętasz ją? - dopytał a ona wleciała do kuchni i mnie przytuliła. A ja ją, oczywiście.
- Śliczna jak zawsze - mruknęłam
- Ty też Cassie, nie dziwie się, że Liam cie wybrał - dodała, a ja tylko westchnęłam i uśmiechnęłam się do Liama. Z jednej strony chciałabym z nim być, a z drugiej strony boje się, że jestem dla niego zabawką. Ale wątpię, znamy się zbyt długo. Ułożyliśmy wszystko jak należy. Po chwili zauważyłam kilka samochodów i motorów. Oczywiście też jakieś laski itp.
- No to my idziemy - powiedziałam ciągnąć za rękę Maddie - Fajnej zabawy
- Dzięki, przyniosę wam jakieś piwko czy coś...
- Nam?!
- Tobie Cassidie - przewróciłam oczami i poszłam do pokoju Maddie. Zaczęłyśmy od malowania paznokci. Układanie włosów. Rysowanie. Śpiewanie. Tańczenie. Super ogólnie. Liam mówił mi, abym uważała na jakiegoś Nate'a. Podobno lubi zaszaleć. Trochę się przestraszyłam, ale co tam. Nic mi nie zrobi. Z dołu słyszałam głośną muzykę, piski, wrzaski itp. W pewnym momencie usłyszałam tupanie stóp. Ktoś szedł na górę. Zapewne Liam przynosi jedzenie. Cholera!
- Ooo... Kogo ja tu widzę? Śliczna Maddie, i pociągająca Cassidie - do pokoju wszedł chyba... Nate. Serce skoczyłomi do gardła. Szepnęłam Madd, aby szybko wstała i postarała się uciec. Nic z tego.
- Obydwie macie... Niezłe ciałka - powiedział obrzydliwie - Puszcze jedną
- Maddie idź - wymamrotałam. Dziewczyna pokiwała głową "tak" i wyszła. Nate jakoś dziwnie się uśmiechnął i popchnął mnie na łóżko. Bałam się. Próbowałam go jakoś odepchnąć, kopać. Nic nie działało. Zniosę wszystko, ale nie obleśne całowanie po szyi. No proszę, nie! Doszło do najgorszego... Zszarpał ze mnie koszulkę. Do moich oczu napłynęły łzy. Dlaczego on mi to robi? JA NIE CHCĘ! Mimo starań, nie udało mi się go odepchnąć. Moje siła znikła. Nie miałam siły już walczyć. Szykuje się na... Pomocy...

Maddie POV

Cassidie dobrze wiedziała czym może się to skończyć. Zaryzykowała i puściła mnie. Bez chwili zastanowienia zbiegłam na dół po Liama. Jak Nate jej coś zrobi... Nie daruje sobie tego. Nigdy. Normalnie byłoby mi wstyd podejść do mojego brata przy kolegach, ale nie dziś. Musiałam przecisnąć się przez ludków, przy okazji rozlewając wódkę. Pff. Dorwałam Liama.
- Liam, chodź szybko na górę - szarpnęłam go
- Co ty odwalasz siora? - warknął
- Chodzi o Cassidie - wrzasnęłam - Nate ją zamknął! Mój brat zerwał się na równe nogi i pobiegł szybko do mojego pokoju. Słyszałam pogłoski "Zostaw mnie" albo "Nie!!". O Boże, Cassie!
- Nate, otwórz te drzwi! - walnął w drzwi. Zero reakcji. Nikt się nie odzywa - Wyważe te drzwi, idź po Zarę. Nie musiałam po nią iść, bo już szła. Liam walnął z całej siły kilka razy w drzwi i je wyważył. Wiedziałam, że jest silny.
- Liam! - krzyknęła Cass - Zara!
- Cassidie! - odkrzyknęła Zara i poszła ją pozbierać

Liam POV

Wyważyłem te cholerne drzwi. To co zobaczyłem... Jezu. Biedna Cassie. Gdybym przyszedł później... Nie miała bluzki, rozpięte spodnie, czerwone punkty na szyi. Nie no, ja go zabije tego skurwiela.
- Co ty sobie kurwa nie myślisz, hę? - przyparłem go do ściany i podniosłem za koszule
- Stary wyluzuj, to tylko jakaś laska - parsknął
- Jakąś laska?! - wrzasnąłem - Moja dziewczyna i tylko, ale tylko ja mogę ją dotykać! Teraz wypierdalaj w podskokach z tego domu! Już! - uderzyłem go kilka razy. Nate wybiegł po schodach, dosłownie prawie w podskokach. Cassidie miała tak zmazany makijaż, cała była zapłakana. Co za widok. Podeszłem do niej i ją przytuliłem. Lekko się wystraszyła. Nic dziwnego. Szepnąłem jej do ucha, że to ja i już wszystko w porządku.

Cassidie POV

Byłam w totalnym szoku. Przez chwilę bałam się, że moje bycie "czystą" minie. Ja tego nie chciałam, zwłaszcza z nim. Liam tak odważnie się zachował. Chyba zakochałam się w moim wrogu... Po przytulaniu z Liamem poszłam z nim do łazienki. Zajęłam się jego krwawymi rękami. Miał odłamki drewna, więc je usunęłam. Przy okazji przyłożyłam sobie zimne okłady do szyi. Bardzo szczypało...
- Dziękuję, przepraszam i odkupię ci te drzwi - powiedziałam po chwili namysłu
- Coś ty kobieto, te drzwi są najmniej ważne. Najważniejsza jesteś ty - odparł
- Nie... Nie wiem jak ci dziękować - wymamrotałam. Po prostu do niego podeszłam i czule pocałowałam go... Nie w policzek czy coś tylko w usta. Zawiesiłam mu się na szyi. Dopiero po czasie zrozumiałam co robie. Nate mi coś wstrzyknął?
- Sory - odlepiłam się od niego
- Nie kończ, Zara zakończyła imprezę, bo i tak jest późno. Idź już spać. Maddie przyszykowała Ci łóżko. Madd ma za małe dla was dwóch więc śpisz ze mną. Pasuje? - spytał
- Jasne - uśmiechnęłam się

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top