Potrzebuję Cię.

No ok, usiadł obok mnie. Niby nic takiego. Pomijając fakt, że byłam w dość krótkiej sukience. Pomijając fakt, że on był w podkoszulce i było widać jego umięśnione ciało. Pomijając fakt, że byliśmy bardzo blisko. Pomijając fakt, że on dość znacząco na mnie reaguje. Pomijając fakt, że nigdy nie był mi całkowicie obojętny...
- Jak tam u ciebie? - zapytał nagle
- Dobrze... Tęskniłeś kiedyś za rodzicami? - wypaliłam
- Co to za pytanie? Ty bynajmniej ich masz. Moja matka umiera, a mój ojciec pije - odparł lekko smutny
- Melanie... Melanie nie jest moją matką - wymamrotałam
- Co? - spytał z niedowierzaniem
- Moja mama umarła miesiąc przed wyznaczonym terminem porodu. Miała raka mózgu. Niemożliwe prawda? Jestem wcześniakiem. To cud, że ja tu teraz jestem. To, że z tobą rozmawiam. To, że się wtedy pocałowaliśmy to jedno nieporozumienie. Moje życie jest jedną wielką czarną dziurą. Dzisiaj jest 17 rocznica jej śmierci Co byś zrobił gdyby mnie nie było, Liam? - zadałam mu pytanie wiedząc, że zaczynam płakać
- Boże Cassidie... Ja nie wiem co powiedzieć. Moja mama... Moja mama też jest chora. Ma też raka. Tylko raka jelita. I czasem też mam obawy, że to jest dziedziczne - odparł przybity - Jakby Ciebie nie było to nie chce myśleć. Ty jesteś promyczkiem światła w moim nędznym życiu
- Przestań, ty masz przyjaciół, a ja tracę wszystkich po kolei - stwierdziłam
- Mnie nigdy nie stracisz, a pamiętasz jak się spotkaliśmy? Ja pamiętam, nasze mamy bardzo się lubiły do czasu, aż pojawiły się plotki... O mnie i narkotykach - to było piękne. Zależy mu na mnie. A mi na nim. On chyba zawsze będzie kimś w moim życiu - Wierzysz w przysłowie "Historia kołem się toczy"?
- Trudne pytanie, chyba tak. A co masz na myśli? - spojrzałam na niego
- Nie, nic... Może lepiej powiedz o co poszło z Samathą - zmienił nerwowo temat. Ale serio o co mu chodziło? Jakby tak pomyśleć to... Miałabym być z nim do końca życia? Inaczej tego nie rozumiem.
- Sam stwierdziła, że interesujesz mnie ty i mam ją niby gdzieś - fuknęłam
- Coooo? Nie no bez przesady. Ale przyznaj pociągam cie - poruszył znacząco brwiami
- Liam podziwiam Cię za to, że potrafisz zapomnieć o wszystkim co złe i udawać, że nic się nie stało - jąknęłam
- Wiesz Cass nie chce udręczać się czymś na co kompletnie nie miałem wpływu, weź się w garść. Twoja mama nie chciałaby, żebyś teraz płakała - powiedział
- Może jednak nie jesteś taki głupi jak myślałam - oparłam głowę na jego ramieniu. Chwilę tak siedziałam. Było mi bardzo wygodnie. Zwłaszcza, że Liam czasem głaskał mnie po plecach.
- Głodna jestem - powiedziałam głosem małej dziewczynki
- Uważaj, bo może w ciąży jesteś - parsknął - Zrobię tosty
- O Boziu, ja ci lepiej pomogę - beze mnie może się to skończyć wybuchem tostera... Ale zanim zaczęłam piec tosty poszłam przebrać się w legginsy, ale oczywiście zapomniałam koszulki więc poszukałam u Liama. Znalazłam jakiś mały T-Shirt. Ok, lepsze to niż krótka sukienka. Wczoraj na mieście poszłam sobie zrobić ombre. Mam dość ciemne końcówki. Wyglądam sweet. Zeszłam na dół. On jak zwykle wiedział lepiej i zabrał się za nakładanie sera, szynki itp.
- Liam, pogrzało Cię? Ja to lepiej zrobię - prychnęłam - Odsuń się
- Do usług, mała - odparł
- Jaka mała? Nie mów tak do mnie!
- Do usług, malutka
- Brak mi słów - bąknęłam
- Kupie Ci słownik - powiedział
- Znalazł się inteligentny - prychnęłam - Gdzie jest toster?
- Na górze, ale go nie dosięgnę - oburzył się
- Podsadź mnie w takim razie - zaproponowałam. Liam podszedł do mnie i złapał mnie nieco wyżej w uda (zboczeniec). Gdy znalazłam się na wysokości jest oczu... Puff, wymiękam. On ma tak cholernie śliczne oczy, nie mogę kurde. On też się na mnie patrzył. Magiczna chwila ^^. Liam stopniowo zbliżał swoje usta do moich. Ja nie chce na razie niczego więcej. Dobra Cassidie, wmawiaj sobie. Jasne, że chcesz! Stało się. Tym razem dobrowolnie dałam mu się pocałować. Teraz było nieco inaczej. Chłopak posadził mnie na blacie. Objęłam go nogami w pasie. Całował mnie po szyi co było bardzo przyjemne.
- Głupek - jęknęłam, a chłopak powoli ścignął mnie z blatu. Tylko się uśmiechnął. Dalej robiliśmy tosty. Oczywiście Liam musiał potraktować mnie ketchupem. Jakby tego nie zrobił nie byłby sobą. To wszystko jest jakieś powalone, jesteśmy przyjaciółmi. A się no... Po skończeniu przyrządzania jedzenia graliśmy na PlayStation. W jakieś tam fajne gry, których nazw nie znam. Gdy skończyliśmy jeść i grać poszłam umyć ręce. W między czasie słyszałam dzwonek do drzwi. Szybko zeszłam na dół. Boże...
- Liam, tęskniłam! - Kez zaczęła go całować przypierając go do ściany. On ani nie drgnął. Zrobiło mi się gorąco. Zabrałam szybko buty i wybiegłam z domu. Nienawidzę go. Chciał mnie złapać, ale mu się wyrwałam. Kez była zdziwiona. Ździra jedna. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Chyba się w nim zakochałam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top