Nobody else above you
Liam POV
Od pewnego czasu Cassidie wydaje mi się być inna. Ona była zimna, bez serca. Teraz jakby zmieniła nastawienie do życia. Dalej ciekawi mnie dlaczego Lukas z nią zerwał. Jest taka śliczna. Ma ciemne blond włosy z ciemnymi i jasnymi pasemkami, szaro - niebieskie oczy. Jest też bardzo wysportowana i zgrabna. No i oczywiście bardzo ładnie tańczy i śpiewa. To dlaczego ja do niej nic nie czuje? To może nie tak. Ja po prostu nie potrafię się zakochać. Zabrzmi to idiotycznie, ale ja nigdy nie kochałem żadnej dziewczyny no... wiadomo jak. Zazwyczaj to jest tak, że para się kocha, a potem on lub ona (zazwyczaj ona) twierdzi tak: 'Ja już chyba nic nie czuje'. I dupa. I ludzie się rozchodzą jakby nigdy nic. Ja na przykład nie jestem pewny co do Cassidie. Chyba się boje. Boję się, że ona nie czuje tego samego, albo szybko mnie zostawi. Przecież jest taka ładna. Ach... Pojechaliśmy coś zjeść do Mc'donalda, a potem do Starbucks'a. W drodze powrotnej przypomniało mi się, że za trzy dni mamy ten cholerny projekt.
- Cassssssssie - przeciągnąłem
- Już się boję - spojrzała na mnie pytająco
- Ty chyba pamiętasz, że my za trzy dni mamy ten projekt... - powiedziałem niepewnie
- Ooo Jezu - dziewczyna zakryła twarz rękami
- No to jedziemy do mnie? - spytałem
- Nie mamy wyboru, tylko skoczmy do mnie po te materiały - odparła. Podjechaliśmy pod dom Cassidie. Ona szybko pobiegła po rzeczy. Mieliśmy o tyle szczęścia, że Brian dużo nam pomógł. Chociaż na coś się przydał. Cass szybko wróciła do samochodu z wieloma rzeczami. Nawet laptopa wzięła. Ach te dziewczyny, wszystko biorą na zapas. Dotarliśmy. Wysłałem Maddie do jej kuzynki - Emily. Więc byliśmy sami. Nie Liam, nawet o tym nie myśl.
Cassidie POV
Czasem mam wrażenie, że... Powiem prosto z mostu - kocham go. Ale jak można nienawidzić i kochać kogoś zarazem? Zranił mnie i ja o tym nie zapomnę. Weszliśmy do domu... Ech czas na robotę. Maddie zrobiła z Rose dużo plakatów. Ona jest taka pomocna, i oczywiście przesłodka. Wszystko co potrzebne zgraliśmy na osobne dyski USB. No i zdecydowałam - wolę nienawidzić Liama, niż go kochać. Tak, to będzie idealne rozwiązanie dla nas obu. Zrobiliśmy prezentację, co trochę trwało. Około godziny dwudziestej trzeciej skończyliśmy prezentuje i przemówienie o tym całym kosmosie. Jak byłam w domu coś kazało mi wziąć ubrania na jutro. I dobrze się składa...
- Zostaniesz na noc? - spytał Liam
- Ja? Nie uważasz, że to trochę dziwne? Jesteśmy przyjaciółmi... - mruknęłam
- Wiem, trochę nietypowo - odparł czerwieniąc się - Ale to dobry pomysł, jakby coś się nam później przypomniało?
- No dobrze, niech ci będzie - uśmiechnęłam się zadziornie. Chłopak dał mi koszulkę nawet na niego lekko za dużą, więc wyglądałam jakbym miała tunikę. Umyłam się. Wyczyściłam zęby jednorazówką, którą noszę zawsze w torbie. Tak jakby co. Zastanawiało mnie dlaczego Liam tak się zdenerwował wtedy u pielęgniarki. Przecież w dzisiejszych czasach nie ma prawdziwej miłości.
- Jak chcesz mogę spać w pokoju obok - powiedział wchodząc do jego pokoju gdzie właśnie siedziałam na łóżku
- Jak chcesz... Może tak nawet będzie lepiej - odparłam i podeszłam do niego - Dobranoc, książę
- Dobranoc księżniczko - dodał i mnie przytulił. Położyłam się w pokoju Liama. Rozmyślałam jeszcze przez dłuższą chwilę, a potem odpłynęłam w krainę... koszmarów. Śniło mi się, że byłam w ogromnym, pustym i ciemnym miejscu. Było czarno, nic nie widziałam. Im dalej biegłam tym bardziej robiło się gorąco. To pomieszczenie zmieniało się w próżnię... Coraz mniej powietrza. Słyszałam tykanie zegara, jakbym miała uciekać. Gdy byłam już na samym końcu zobaczyłam maskę z Piły i się obudziłam.
- Liam! - krzyknęłam gwałtownie się podnosząc i dysząc
- Kotku, co się stało? - chłopak wszedł szybko do pokoju
- Nic, chciałam tylko cie zobaczyć. Zły sen... Zostań - wyszeptałam
- Jaa... Będziesz się źle czuła. Jesteśmy przyjaciółmi, ale nie powiem... Fajnie by było - odparł
- Dobra, rozumiem. Dalej traktujesz mnie jak młodszą siostrę - warknęłam
- Nie prawda. Nie. Nie traktuje cie jak siostrę - odpowiedział
- Dobra, idź! - krzyknęłam, a chłopak posłusznie wyszedł z pokoju. Byłam lekko zła i... przestraszona. Nagle drzwi się otworzyły. Liam wszedł do pokoju i bez pytania wpakował mi się do łóżka. Przyciągnął mnie w talii do siebie.
- Nie ma tak łatwo - mruknął
- Zauważyłam - odparłam lekko się uśmiechając
- Widzę ten uśmiech - powiedział
- Ech...
- I chciałem przeprosić za tego no... 'kotka' - palnął
- Nie szkodzi, to było... słodkie - wymamrotałam
- Heh, dla mnie też. Śpij już Cassidie - mruknął zadowolony po czym pocałowała mnie w szyję. Odwróciłam się do niego tak, aby nasze twarze były naprzeciwko siebie. On znowu się uśmiechnął i przycisnął do siebie. Wiedziałam co chce zrobić. Popatrzyliśmy sobie w oczy. W ułamku sekundy wybaczyłam mu wszystko co złe. Liam lekko zniżać głowę i mnie po prostu pocałował. To było dziwne... Nie narzekałam. Tylko dlatego on mi jeszcze nigdy nie powiedział mi, że mnie kocha..? Raczej jak się ludzie całują to kochają. Chyba, że dla niego to nic nie znaczyło.
- Cassidie?
- Tak?
- Muszę coś ci powiedzieć.
- No to mów, bo jestem śpiąca...
- More then friends...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top