Kiedyś będzie lepiej...
Jestem teraz bardzo ciekawa co sobie o nas pomyślała Maddie. Liam to faktycznie czasem nie myśli. Czasem? Co ja gadam - zawsze. Od razu po wyjściu z domu przyjaciela skierowałam się do Zary. Trochę boje się co jest TAK BARDZO ważne. Po niecałych dziesięciu minutach byłam pod znanym mi adresem przyjaciółki.
- Hej, skarbie! - krzyknęła Zara, gdy wchodziłam do jej domu.
- Kochanie - przytuliłam ją. Dziewczyna zaproponowała mi coś do picia. Poprosiłam o kawę. Po przyrządzeniu napoju Zara usiadła ze mną na kanapie.
- Więc opowiadaj. Co jest tak pilne? - spytałam z uśmiechem
- To zaraz. Lepiej powiedz mi co robiłaś po imprezie? - Zara zaklaskała
- Nic specjalnego... Spałam u Liama - zawahałam się - ale do niczego nie doszło
- A miałam taką nadzieję... - posmutniała
- A ty i Ashton?
- No wiadomo - dziewczyna zrobiła minę w stylu "będę cię brał" lub po prostu minę pedofila.
- No to gratuluję - trochę sztucznie się uśmiechnęłam
- No teraz mów, po co mnie tu ściągnęłaś!
- Na tej imprezie była też Samantha. Ona jest z Nate'm i... - nie dane było jej skończyć
- Skąd wiesz, że ona z nim jest? - przerwałam jej
- Ash mi powiedział. Nie przerywaj mi! I ja po prostu martwię się o Sam. Nate nie bawi się w trwałe związki. Jemu chodzi tylko o seks i nic wiecej. Ne chcę, aby Samantha cierpiała. Masz jakiś pomysł jak jej go wybić z głowy? Ona nie da sobie powiedzieć, sama wiesz - skończyła. Przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Jeśli Nate leci na każdą dupę to...
- Wiem! Ja muszę po prostu pocałować Nate'a na oczach Sam! - krzyknęłam z radości
- Ty jesteś głupia czy głupia?! - zdenerwowała się moja przyjaciółka
- Mądra! Jak on mnie nie odepchnie i w ogóle to to będzie idealnym dowodem na niewierność Nate'a w stosunku do Samanthy - powiedziałam dumna
- W sumie masz rację... Wchodzę w to. W poniedziałek? - dopytała
- Tak, mam nadzieję, że się uda...
- Musi się udać!
Liam POV
Ja już sobie z tą gówniarą porozmawiam. Co ona sobie w ogóle myśli? Pff, ona kurwa nigdy nie myśli! Maddie wróciła narąbana do domu wraz z Emily. Ciocia powiedziała jeszcze, że widziała kilku chłopaków i parę dziewczyn oddalających się po rozstaniu z dziewczynami. Ona ma do cholery czternaście lat!
- Madison!! - wrzasnąłem
- Liam, proszę nie krzycz na mnie - dziewczyna była wyraźnie przerażona
- Może jeszcze powiesz, że mam być spokojny? - znowu wrzasnąłem
- Liam... - szepnęła
- Nie, nie Liam! Co ty sobie myślisz? Masz czternaście lat! Jesteś jeszcze smarkulą! Powiedz co tam się działo? - spytałem
- Nic... Chłopcy mieli trawę i coś mocniejszego, ale bardzo żałuję, że to wzięłam. Trochę alkoholu i papierosy - westchnęła i zaczęła płakać
- Japierdole... - nie wytrzymałem i uderzyłem moją własną siostrę. Moja dłoń wylądowała na jej twarzy. Upadła. Nie panowałem nad sobą. Nie wiedziałem co robię. Krzyczałem na nią i jeszcze kilka razy uderzyłem. Po chwili zrozumiałem co zrobiłem właśnie własnej siostrze. Nie chcę być dla niej jak drugi ojciec...
- Idź - warknąłem. Maddie szybko pobiegła do swojego pokoju. Muszę niestety się przyznać, że nie pierwszy raz ją zbiłem. Nie poznałem siebie. Przysięgałem sobie miliony razy, z le nie będę dla niej drugim ojcem... Obiecałem sobie, że już nigdy tego nie zrobię, a jednak zawsze wychodziło inaczej. Poszłem odgrzać sobie jedzenie. Chciałem dać Maddie ale ona nie chciała wpuścić mnie do pokoju. Nie dziwię jej się. Zostawiłem ją w spokoju. Zjadłem i poszłem się myć. Musiałem wszystko na poważnie przemyśleć. Nie radzę sobie z tym wszystkim. Jedynie Cassidie mi pomaga. To moja jedyna nadzieja. Już tyle razy chciałem jej powiedzieć, że
... ją... kocham, ale zachowywałem się jak nastoletni gówniarz, stchórzyłem. Wyszłem z łazienki. Weszłem na balkon. Zapliłem. Nie no, piękny przykład daje Maddie. Nie powiem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top