Hej, jestem Ashton :)

Dlaczego ja tam zareagowałam? Ja i Liam to przyjaciele, a on ma prawo mieć dziewczynę. Boże, co ja robię z własnym życiem? Zakochałam się w moim wrogu, bo jak to inaczej nazwać? Wybiegłam prosto z domu Liama do lasu. Może tam będę mogła wreszcie odpocząć. Wbiegłam do lasu, piękne miejsce. Szłam Nie patrząc pod nogi. Idiotka ze mnie, nie patrzę na nogi. Przecież tu jest pełno kamyczków i szyszek! Zanim się zorientowałam leżałam na ziemi, iż potknęłam się o wystający korzeń drzewa.
- Cholera - westchnęłam, miałam ranę na kolanie
- Nie denerwuj się tak - ktoś powiedział za mną, przerażona odwróciłam się - Spokojnie, nie zrobię Ci krzywdy, jestem Ashton
- Wiesz w dzisiejszych czasach co drugi czasem normalnie wyglądający chłopak jest niewyżyty - zaznaczyłam
- Nie ja, uwierz mi - puścił mi oczko
- Coś mi się nie chce wierzyć - palnęłam
- Co taka śliczna dziewczyna robi w lesie? - spytał
- Uciekam od rzeczywistości - posmutniałam
- Ja też, właśnie się tutaj przeprowadziłem. Chciałem zwiedzić okolice i trafiłem do tego lasu. Dobrze się składa, bo twoje kolano nie wygląda dobrze - skrzywił się
- Jestem Cassidie - uśmiechnęłam się do chłopaka
- Ładnie - odparł i wyciągnął do mnie rękę
- Nie podrywaj - oburzyłam się
- Zadziorna - palnął śmiejąc się - Mieszkam dosłownie za rogiem, poradzę coś na twoje kolano
- Dzięki, ale nie chce się narzucać - zarumieniłam się
- Przestań, no chodź - powiedział ochoczo
- No dobra... Faktycznie to trochę boli - jęknęłam. Szłam z chłopakiem powolnym spacerkiem przez las. Był bardzo ciemny blondyn o niebiesko - szarych oczach. Rzadko tacy są. Jak już są to lalusie, a on wydaje się inny. Jest bardzo miły. Już go lubię. Jego dom wyglądał na nowy. Chyba go kupili. No bo nie budowali, wiedziałabym już o tym od roku. Pff.
- Hej mamo! - krzyknął Ash wchodząc do domu
- I jak okolica synku? Ooo... Co to za śliczna dziewczyna? - jego mama ciepło się uśmiechnęła
- Jestem Cassidie - powiedziałam
- Upadła i rozwaliła sobie kolano - dodał
- Już coś na to zaradzę, poczekajcie kochani - odparła i pobiegła na górę
- Twoja mama wydaje się być bardzo sympatyczna - uśmiechnęłam się do Ashtona.
- Bo taka jest - puścił mi oczko. Jego mama w mgnieniu oka znalazła się obok mnie. Kazała mi usiąść i no... Jakoś odsłonić kolano. Wolałam rozpruć legginsy niż paradować w majtkach przy obcym chłopaku. Oczywista oczywistość. Mama Ashtona zadbała o moje kolano. Napiłam się kawy, pogodałam z nimi i po prostu poszłam zostawiając chłopakowi mój numer telefonu. Ash jest bardzo fajnym chłopakiem. Może będziemy nawet chodzić do jednej szkoły.

Liam POV

Wywaliłem Kez za drzwi. Szmata. Zależy mi na Cassidie. Teraz ona nie chce mnie widzieć na oczy. Nie dziwię się jej. Też byłbym wkurzony. Nie dość, że ją okłamałem z tym, że Kez to moja kuzynka to teraz ona się na mnie rzuciła. Idealne wyczucie czasu. Z Keren nie mam już nic wspólnego. Do Cassie nie mam odwagi się odezwać...

Cassidie POV

Wróciłam do domu mega zmęczona, ale nie fizycznie tylko psychicznie. Chciałam zadzwonić do Zary, ale nie będę jej głowy zawracać o... Dwudziestej pierwszej trzydzieści. Nie byłaby zła, ale nie chce się narzucac. Poszłam zmyć makijaż, umyć zęby, umyć włosy i ogólnie przyszykować się do spania. Ubrałam moją ukochaną piżamkę z myszką miki i do cieplutkiego łóżeczka. Idealnie...

----------------------------------------------------------
Na górze nowy kolega Cassidie - Ashton 😄😄

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top