Co ty...

Obudziłam się chyba o 6.00. Musiałam jeszcze iść do domu po książki i czyste ubrania. Szybko wzięłam ciuchy i pobiegłam na dół. Napisałam na kartce:

"Muszę iść już do domu po książki i czyste ubrania. Dzięki za wszystko. Śniadanko na stole. Do zobaczenia w szkole.
Cassidie ;)"

Wkradłam się do jego pokoju i zabrałam klucze. Ale przedtem zrobiłam mu kanapki. Otworzyłam drzwi i zaniosłam z powrotem do jego pokoju. Wyszłam cicho z domu i zmierzałam w kierunku mojego domu. Byłam na miejscu o 7.00. Mama nie dociekała czy faktycznie byłam u Zary. Szczęście. Nie zorientowała się, że mam bluzę Liama. Yyy... Zaraz, co?! Szłam w moich legginsach, ale nie w mojej bluzce. Jaką ja jestem tępa... Nie znam większej idiotki niż ja. Na serio. Błyskawicznie się przebrałam, zrobiłam luźnego koka, założyłam buty i wybiegłam do szkoły. Cieszę się, że moja przyjaźń z Liamem się odrodziła. Fajnie mieć go przy sobie. Bez zbędnych podtekstów i skojarzeń. Weszłam do szkoły i od razu ktoś mnie zaczepił.
- Zapomniałaś tego wczoraj Cass - usłyszałam Liama
- Yyy dzięki, zwracam twoją bluzę - odparłam patrząc na niego
- Cassidie? Kurwa co ty się przy nim rozbierałaś?! - krzyknął Lukas
- Stary wyluzuj. Zaprosiłem ją wczoraj bo była przemoczona jak szczur. Dałem jej coś suchego do ubrania, a ona zapomniała wziąść to z kaloryfera - powiedział spokojnie Liam
- Coś mi się nie wydaje. Ale Cass, od dawna nic już do ciebie nie czuje. Nasza miłość zwiędła jak kwaitek. Papa kotku - dodał Lukas. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. To był cios.
- Ty zjebie pierdolony - wrzasnęła Zara podchodząc do mnie
- Jesteś pojebany. Spierdalaj stąd, teraz - warknął... Liam
- Nie mam zamiaru sekundy dłużej zniżać się do waszego poziomu - pokazał środkowy palec i poszedł
- Idiota - mruknęłam i powstrzymałam się przed płaczem
- Zwykły popierdoleniec, nie przejmuj się - Liam mnie szturchnął - No już
- Co?
- Przytul się - powiedział lekko zdzwiony
- Niee - byłam zszkowana. Poszłam szybko do toalety ogarniając swój make - up. Nie chciałam wyglądać jak niedorobiona wiedźma. Co on sobie myślał? Nagle udaje mojego przyjaciela? Czy co, bo nie rozumiem. Do toalety weszła Samantha.
- Jutro u mnie o 20 będzie impreza, musisz odpocząć od wszystkiego - powiedziała opierając się o drzwi
- Nigdzie nie idę - mruknęłam
- Będzie Liam Dammer - odchrząknęła
- A co mnie obchodzi samouwielbiający się Liam Dammer? - warknęłam - Daj mi święty spokój! Ja go tydzień temu nienawiedziłam, teraz mam być jego przyjaciółką?!
-

Twój wybór - odeszła. Może przegięłam? Przerwałam lekcje do końca. Wróciłam grubo po 16, miałam tańce. Tak, też dobrze tańczę. Wróciłam do domu i położyłam się na łóżko. O, SMS.
Liam: Przepraszam.
Ja: Za co?
Liam: Wyskoczyłem z tym przytulaniem. Nie gniewaj się Cass.
Ja: Nie gniewam się Liam. W sumie potrzebowałam tego uścisku. Też za bardzo wybuchłam. Ja przepraszam.
Liam: Jebłem.
Ja: Jebłam.
Liam: Będziesz jutro na imprezie u Sam?
Ja: Nie.
Liam: A to dlaczemu? 😱
Ja: Muszę odpocząć i sobie wszystko normalnie poukładać. Zrozum.
Liam: Jasne, rozumiem. Chciałem pon prostu spędzić z tobą trochę czasu. Dalej nadrobić stracony czas...
Ja: Jeszcze zdążymy 😄 Muszę iść z psem, do jutra!
Liam: Nara! 😅

Cieszę się, że go pogodziliśmy. Liam może faktycznie się zmienił i nie będzie więcej mnie tak ignorować? Niestety tego nikt nie wie. Odłożyłam telefon i poszłam z mamą na zakupy. Wróciłam po 20. Nie miałam ochoty nic robić, ani zadania. Więc nie robiłam. Jutro ta impreza u Sam, tak? Nie idę. Za to idę spać. Teraz. Jutro mam szkołę na dopiero 10.30. Genialnie, chociaż coś normalnego. Wstałam, ubrałam się, make - up, śniadanie. Poranna rutyna. Dzisiaj jest bardzo ładna pogoda, chyba pójdę wieczorem pobiegać, bo why not? W szkole Liam kilka razy się do mnie uśmiechnął. A na powitanie mnie przytulił, tym razem spodobało mi się. Ale lepiej żebym się nie przyzwyczajała. Lukasa mam głęboko gdzieś. Niech jest z tą swoją Taylor, niech mnie zostawi w spokoju. Lekcje jak lekcje. Całkiem spoko. Babka z maty nie sprawdzała zadania, upiekło mi się. A nawet z polskiego dostałam 5. Cuda jednak się zdarzają. Ktoś złapał mnie za rękę.
- Będziesz na imprezie?- przede mną stanął Liam
- Nie..Nie - wymamrotałam - Muszę odreagować
- Chciałem spędzić z tobą trochę czasu - powiedział smutny
- To przyjdź do mnie jutro z rana. Obgadamy nasz projekt. Mamy tematykę związaną z kosmosem. Chore, nie komentuje. Ja się spieszę na autobus, sory - powiedziałam odchodząc
- Nie żartuj, zawiozę Cię! - zaproponował uśmiechając się. Nawet nie wie jaki on wtedy jest przystojny. Cholera.
- Nie chce się narzucać - mruknęłam
- Nie marudź laska - powiedział po czym złapał mnie za sweter i zaprowadził mnie pod jego samochód. Otworzył mi drzwi i pojechaliśmy. Śmialiśmy się trochę.
- Liam, co ja mam zrobić z Lukasem? - spytałam nagle
- Olej go. Nie był ciebie najwyraźniej wart księżniczko - odparł klepiąc mnie po udzie. Dojechał pod mój dom. Powiedział mi krótkie do jutra. Po tych słowach otworzył mi drzwi i przeczesał kosmyk moich włosów za moje ucho. Co on sobie nie myślał? Ale... To było całkiem fajne. Już chciałam iść do furtki, ale wstrzymałam się. Dałam szybkiego całusa Liamowi w policzek. Uśmiechnął się - wymiękam. Weszłam do domu i myślałam co ja robię z własnym życiem...

. .

Tak, na górze ten dupek Lukas 😂

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top