ROZDZIAŁ V
***Endyne POV***
Kiedy szkielet Papyrus pokazał mi Undyne, skierowałam się w jej stronę. Podeszłam i powiedziałam:
- Undyne, hę?
- Tak to ja - odpowiedziała wojowniczka. - Kim jesteś?
- Nazywam się - zdjęłam kaptur i ukazałam jej swoją twarz - Endyne. Twoja bliźniaczka.
- Co?! - powiedziała (a raczej wrzasnęła XD) zdezorientowana dziewczyna. - To ty żyjesz?!
- Żyłam cały czas - rzekłam. - Matka dobrze o tym wie.
- To dlaczego mi mowiła, że nie żyjesz?!
- Bo...
- W każdym razie, teraz to nie ważne - powiedziała i mnie przytuliła.
Stałam jak wryta. Nigdy nikt mnie nie przytulił (nie miał kto XD). I nagle poczułam... Sama nie wiem... Coś jakby... Miłość?
***Papyrus POV***
Nie wiedziałem, co ona chciała zrobić. Podeszła do Undyne i zaczęły rozmawiać, a ona zdjęła kaptur. Były jak... Bliźniaczki. Po chwili Undyne ją przytuliła. To było dziwne.
*(mega wielki) time skip*
***Endyne POV***
- To jest Endyne - przedstawiła mnie swoim przyjaciołom Undyne. - To jest Toriel - humanoidalna koza w fioletowej sukni z jakimiś znaczkami (wydaje mi się, że gdzieś już je widziałam) uśmiechnęła się do mnie. - To Asgore - wskazała na drugą humanoidalną kozę z wąsami, brodą i długą brodą. - To Sans, brat Pappy'ego - niski szkielet w niebieskiej bluzie chlejący ketchup (WHAT THE FUCK?!). - To Alphys - żółta jaszczura w białym fartuchu naukowym. - I Fri...
Jednak nie dokończyła, bo przybrałam pozycję bojową i zacisnęłam palce na włóczni. CZŁOWIEK! Nauczono mnie, aby każdego spotkanego człowieka ZABIĆ!
- Hej, spokojnie! Nie atakuj jej! - usłyszałam ich przerażone głosy.
- Po prostu ją zabij! Przecież to tylko GŁUPI człowiek!!! - usłyszałam znajomy głos. Wszyscy zamarli, a ja szerzej się uśmiechnęłam i odwróciłam się do tego jebanego sukinkota (przepraszam, ale sytuacja tego wymagała).
_____________________
Siemka! Sorki za przekleństwa, ale musiałam. Inaczej bym go nie ujęła. Apropos Polsatu to KOCHAM ROBIĆ POLSAT, więc się przyzwyczajcie (XD).
A kto tam przylazł to pewnie wiecie (XD)♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top