ROZDZIAŁ XIII

W moim oku zakręciła się czarna łza.

0/20 HP

- Czyli... To już mój koniec, prawda? Heh, dotrzymałeś obietnicy, Asriel - usłyszałam łzy kapiące z oczodołów szkieletów. - Udało ci się. Ale ONI o mnie nie zapomną. Zawsze będę żyła. W ICH sercach. Aby mnie zupełnie zabić musisz zabić WSZYSTKICH, którzy mnie znają. W tym samego siebie, Azzy.

Czarna łza spłynęła po moim policzku i kapnęła na ziemię.

- Ale najpierw...

Otoczył mnie czarny ogień.

- Musisz postarać się nieco BARDZIEJ.

Czarny ogień opadł. Podniosłam głowę. Asriel odskoczył ze strachu. Nie wyglądałam jak ja.

Moje oczy zmieniły kolor ze złotych na krwistoczerwone. Moje włosy były splecione w dwa warkocze, jednak końcówki moich czerwonych włosów były kruczoczarne. Na głowie miałam czarny diadem z czerwonym rubinem, a na uszach czerwone okręgi, z których kapała krew. Na szyi miałam czarny wisior, również z czerwonym rubinem. Moja bojowa suknia zmieniła się na czarną suknię królewską do kolan z ciągnącym się po ziemi tyłem, który od środka był czerwony. Gorset zdobiły czarne diamenty. Na stopach miałam czerwone szpilki. W rękach pokrytych czerwonymi rękawiczkami do łokci trzymałam dwie włócznie: w lewej czarną, w prawej czerwoną. Moja skóra przybrała odcień jasnego turkusu, a z pleców wyrosły mi postrzępione czarno-czerwone skrzydła ociekające krwią.

Asriel wystrzelił we mnie swoimi kolorowymi kulkami, jednak wszystkie mnie omijały, za moimi plecami zawracały i atakowały jego. Oberwał kilkoma z nich.

Zaczęłam się śmiać, jednak mój śmiech nie był normalny. Był wyższy, chłodniejszy i mrożący krew w żyłach. Asriel wzdrygnął się.

- Czy ty to... NIE! TO NIEMOŻLIWE!

- A jednak, Srasrielku.

Chodzi o to, że on był Absolutnym Bogiem Hiperśmierci. No właśnie. BYŁ. Wedle przepowiedni God of Hyperdeath kiedyś zabije Queen of Hyperdeath, jednak tylko ona wie, że nią jest. No i... Yyym... Ja nią jestem, dlatego rzuciłam się do walki. W każdym razie, wtedy on utraci swoją moc, a ona ją przejmie i go pokona. HA, TO TWÓJ KONIEC, JEBANY SUKINKOCIE! I... Eem... Ta Queen of Hyperdeath ma nieskończone HP. Tylko... Em... Jej królewską formę przybiera TYLKO jak zginie z rąk God of Hyperdeath. Więc... Em... ŻRYJ ŚMIERĆ, SRASRIEL!

Azzy od razu się poddał, bo wiedział, że umrze, jak będzie walczył. Zmienił się w kwiatka.

- Jestem na twojej łasce, pani.

Patrzyłam na niego z satysfakcją.

- Przysięgnęłam sobie, że cię zabije. Nie zrobię tego - Azzy podniół głowę z wdzięcznością w oczach. - Zamieszkasz z nami, abym miała cię na oku.

- Dziękuję, pani!

- Myślę, że Tori i Asgore ucieszą, jak się dowiedzą, że zamieszka z nimi ich syn.

- O ile to ja cię nie zabiję, Królowo.

- Myślisz, że możesz mnie zabić, Charo Dreemurr? Heh, możesz sobie pomażyć - powiedziałam to ostatnie takim głosem, że Chara aż się zatrzęsła. Odwróciłam się, by ujrzeć tę malutką dziewczynkę, jednak zamiast niej zobaczyłam to:

Chara wyglądała jak księżniczka Podziemia. Jako adpotawane dziecko Toriel i Asgora, to w sumie nią była. Jednak NIKT nie mógł równać się z Queen of Hyperdeath.
_____________________________

No chyba nie myśleliście, że ona umarła!

Za chwilę wrzucę rysunek Queen of Hyperdeath do ksionżkinz rysunkami. Jednak patrząc na niego mam ochotę skoczyć z mostu xd.

Mam nadzieję, że jest dość creepy...

I mam nadzieję, że jak na pisanie w tym momencie drogi, w którym najbardziej trzęsie, jest ok...

Jestem dumna z tego rozdziału!

I nie ważne, że publikując to mam napisaną już całą książkę i początek... Eee... Eee...

Dowiecie się potem.

Xd.

I jeszcze cuś, cu mi psychikę rozwaliło:

Pozdro z podłogi xd.

(Miałam to publikować za dwie godziny, ale nie mogę się powstrzymać xd)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top