rozdział 10

W końcu nadszedł dzień, na który Harry czekał tak mocno. Ubierając się w czarne, wąskie spodnie, białą koszulkę i granatową bluzę nie sądził, że to kiedykolwiek będzie dla niego takie przyjemne. W szpitalu miał zawsze miał na sobie dresy. Było mu w tym całkowicie wygodnie. 

Czekał na Kate i zastanawiał się gdzie pójdą. W zasadzie było mu wszystko jedno, chciał tylko spędzić trochę czasu na dworze i trochę czasu z dziewczyną, która go intrygowała. Niemalże uzależniał się od niej z każdym uśmiechem, który mu podarowała. I wiedział, że jeśli pozwoli temu pójść dalej oboje będą cierpieć. A ostatnie co chciał zrobić, to pozwolić cierpieć tej delikatniej, piękniej kobiecie.

- Cześć Harry! Boże przepraszam za spóźnienie, były strasznie korki! - Wpadła zadyszana do jego sali. Uśmiechnął się delikatnie widząc ją. Jej roztrzepane włosy i rozbiegane spojrzenie.

- Hej, maratończyk. Odsapnij trochę bo padniesz na spacerze. Nie znam się za dobrze na pierwszej pomocy, ale w sumie mogę improwizować i zrobić jakieś usta-usta. - Kate udała, że się zastanawia.

- W sumie to dość przekonujące, ale podczas czegoś takiego wolałabym raczej być przytomna, jeśli nie masz nic przeciwko. 

Harry zaśmiał się i kręcąc głową nadstawił swoją dłoń. Kate jak na damę przystało z lekkim ukłonem złapała ją i wspólnie wymaszerowali ze szpitala.

- Nie sądziłem, że kiedyś to powiem. Uwielbiam oddychać świeżym powietrzem. Wiesz.. Kiedy nie masz czegoś na co dzień, nawet najbardziej banalnych rzeczy to po pewnym czasie dostrzegasz wyjątkowość szczegółów. 

- Tak, to prawda. Co najbardziej lubisz robić kiedy jesteś w szpitalu?

- Nie wiem czy jest coś co mogę powiedzieć, że lubię. Chyba, że chodzi o ciebie. To jest bardzo wiele takich rzeczy.

- Tak? - Kate się zaciekawiła. - Co na przykład? 

- Chociażby to jak marszczysz nos gdy jesteś rozbawiona, albo włosy wpadają Ci do oczy. Jak gestykulujesz, kiedy jesteś podekscytowana. Dosłownie wymachujesz rękami jak wiatrak. - Uśmiechnął się. - Lubie widzieć jak twoje oczy błyszczą, kiedy mówisz o pacjentach, których udało Ci się wyleczyć. I wiesz.. Wtedy żałuje.. 

- Czego?

- Żałuje, że nie mogę być jednym z tych pacjentów. W takich chwilach jedyne czego pragnę to bycie zdrowym, żebym mógł patrzeć na ciebie tak długo jak tylko mogę. A z drugiej strony gdyby nie choroba to pewnie nigdy bym cie nie poznał i wtedy dziękuję, za ten czas, który został mi dany choć na chwilę. 

Oto jest miłość. Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekami na siebie całe życie.

 

***

rozdział mi się nie podoba, ale dopiero wróciłam od dentysty i czuje się mega słabo. dziękuję za wszystkie słowa wsparcia, jesteście kochani. proszę, trzymajcie za mnie kciuki na jutrzejszym konkursie z angielskiego. dobrej nocy :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top