Rozdział 6 >> Niepełne wspomnienie
Melinda:
Szłam cały czas przed siebie omijając co kawałek jakiś dom, jednak nie zdecydowałam się do żadnego wejść.
W pewnym momencie w oddali ujrzałam dwóch nieżywych, bo chyba tak nazwała ich Laura.
Z resztą w tej chwili nie miało to kompletnie znaczenia...
- Ta suka mnie okradła, a ja uratowałam ją od pożarcia przez tą istotę z rozkładającym się ciałem!- pomyślałam.
Jednak pomyślałam, że nie będę ich zaczepiać do póki mnie nie wyczują.
Na szczęście nie zwrócili na mnie uwagi, a ja skręciłam w najbliższą uliczkę, aby nie kusić losu...
Przeszłam jakieś trzysta metrów od wtedy kiedy skręciłam w tą uliczkę i poczułam głód oraz brak władzy w nogach.
- Za długo szłam, mogłam wejść do któregokolwiek domu- myślałam siadając na krawężniku.
Czułam, że nie pójdę już dalej i zdecydowałam, że wejdę do domu znajdującego się tusz za mną.
- Halo?!- krzyknęłam.
I usłyszałam, że coś lub ktoś jest w jednym z pokojów na górze.
Wzięłam nóż do ręki i powoli weszłam na górę.
Ostrożnie otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazała się istota zżerającą jakąś kobietę i w tym samym momencie to coś spojrzało na mnie i zaczęło się do mnie zbliżać.
Musiałam coś zrobić i po chwili wbiłam nóż w mózg umarłego, a raczej umarłej...
Istota upadła na ziemie z wielkim hukiem.
Wyjęłam nóż z jej głowy i powoli podeszłam do jej ofiary.
I nagle coś mi się przypomniało, coś z mojego życia i w tym samym momencie poczułam silny smutek.
Moje oczy zaczęły tonąć we łzach, a ja uświadomiłam sobie, że ofiarą nieżywej była moja ciocia, która... i właśnie co takiego robiła???
Czułam tylko smutek, jednak nie umiałam sobie przypomnieć czemu kocham swoją ciotkę jak własną matkę...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top