Rozdział 16 >> Wszystko jasne!

Melinda:

Minęło osiem dni, jednak Gregor i Leon nadal nie wrócili... Zaczynam się mocno martwić, że coś się im stało. Nie przeżyłabym kolejnej straty bliskich mi osób.
Po rozpadzie naszego obozu więzy między mną, Leonem i Gregorem mocno się zacieśniły. Co do Julii nie ufam jej w stu procentach, ale lubię ją i coraz bardziej się do niej przekonuje.
Los jej również nie oszczędzał, ale to jak każdego z nas w czasach, gdy po ziemi prócz ludzi chodzą również ich martwe wersje.
Julia straciła męża podczas szukania jedzenia w supermarkecie, który znajdował się niedaleko domu, w którym się ukrywali. Jej córka i matka zostały pożarte przez sztywnych na jej oczach.
Czasem cieszę się, że jeszcze nie wszystko pamiętam sprzed tego jak trafiłam do szpitala. Tak jest łatwiej-nie pamiętam ile straciłam osób i co dla mnie znaczyły...

*krzyk*

- Julia?!-krzyknęłam biegnąc w stronę ogrodu za domem. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Broni się czy może już zostaje zżerana i nie da się jej pomóc.

Dziewczyna była przygnieciona cielskiem sztywnego, który próbował wgryźć się jej w krtań. Bez dłuższego zastanawiania podniosłam nóż, który leżał na werandzie, podbiegłam i wbiłam już od dawna nieżywej istocie w mózg.

- Dziękuje!-powiedziała przytulając mnie.-Nie wiem co bym zrobiła gdybyś ty się nie pojawiła... Wolę nawet nie myśleć co by się ze mną stało.

- Ale tu jestem.-uspakajałam mocno roztrzęsioną dziewczynę.

- Auć!-krzyknęłam łapiąc się za brzuch i upadając na podłogę.

- Boże! Melinda!

- Wszystko okej. Już mi lepiej.

- Ta, jasne. Ostatnio też tak mówiłaś!

- Ostatnio miałam dużo stresu.-odparłam.

Ponownie poczułam mocny ból brzucha. Co jest?!

- Melinda, jesteś pewna, że nie jesteś w ciąży?

- W ciąży! Nie ma opcji!!!

Po dłuższym namyśle doszłam do wniosku, że jest to dość możliwe. Ostatnio wymiotowałam. Teraz mam skurczę brzucha. Ostatnio przez to wszystko co się stało przestałam odliczać dni do okresu. Zgubiłam się już... Duża prawdopodobność, że mi się spóźnia. I teraz zrozumiałam czemu ostatnio przytyłam.
Jednak dziwne, że mam bóle brzucha w tak wczesnym stadium ciąży. Czy coś jest nie tak? I co powie Leon na tą informacje? Tysiące myśli i pytań rodziło mi się w głowie.

- Ej, Nieobecna! Leon i Gregor przyjechali!

- W końcu! Tyle czekałam na ich powrót! Cieszę się, że nic im nie jest.

*

- Cześć kochanie.-Rzekł przytulając mnie.

- Hej Meli!-powiedział Gregor.

- Siemka.

- Coś ci się ostatnio przytyło kicia.-zaśmiał się chłopak i pocałował mnie w policzek. Mi jednak nie było do śmiechu, bo wiedziałam z jakiego powodu urósł mi brzuch, przytyły mi nogi i zaokrągliła twarz. Wytłumacza też moje ostatnie słabe samopoczucie...

***

- Wszystko okej?-zapytał brązowooki.

- Tak misiu.-odparłam z nieobecnym wzrokiem.

- Wyglądasz jakbyś była w innym świecie.

- Chciałabym. -Leon? Muszę ci coś powiedzieć.

- Tak? Mi możesz wszystko.

- Wiem, słuchaj...

- No?

-...Cieszę się, że jesteś.-rzekłam wymijająco. Nie jestem w stanie mu teraz powiedzieć. Sama jeszcze w stu procentach się z tym nie pogodziłam. Boje się jego reakcji. Z resztą dziecko w dzisiejszych czasach i z takimi standardami, które mamy teraz to jest bardzo słaby pomysł.

- Też się cieszę, że cię widze. Tęskniłem za tobą.

- Ja za tobą też.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top