Enchanted Kitty

- Tsukki, zamawiałeś coś? - zapytał ciemnowłosy, piegowaty chłopak

- Nie, a przynajmniej tak mi się wydaje - odpowiedziałem - a co?

- Patrz tam - wskazał na mały pakunek pod drzwiami mojego mieszkania

Podeszliśmy do pudełka, które nie miało na sobie żadnej plakietki z adresem nadawcy, był tylko mój. Żadnego imienia, nazwiska czy numeru telefonu. Postanowiliśmy lekko podważyć kartonowe nakrycie, a z niego wydobyło się ciche miałknięcie. 

Po całkowitym otworzeniu pudła, okazało się, że w środku znajduje się czarny kot. Nie miał na sobie obroży, więc uznałem, że mogę sobie pozwolić, by zabrać go do siebie. A przynajmniej do czasu, gdy ktoś nie zacznie go szukać.

- Tak po prostu go przygarniesz? - zapytał brązowooki

- A czemu nie? Nie mogę go tu też zostawić, a po za tym mieszkam sam i mam wystarczająco miejsca na kącik dla kota - odpowiedziałem, biorąc zwierzaka na ręce

- Chyba dzisiaj odpuścimy tą naukę, ale jutro przychodzę i maltretujemy tą siatkę z Kageyamą i Hinatą, bo pytali czy im pomożemy z blokiem - powiedział, po czym pożegnaliśmy się szybko, a ja wziąłem pudełko, następnie wchodząc do swojego mieszkania

~Magic Time Skip~

- Zacznijmy od tego, że trzeba cię najpierw wziąć do weterynarza, kolego - zacząłem. Będąc szczerym, lubiłem mówić do zwierząt. Według mnie, rozumieją często więcej, niż jakikolwiek człowiek. 

Wziąłem z szafki ręcznik, specjalnie dobrałem taki, który jest najmiększy, umieściłem go w pudełku, a w pudełko włożyłem kota. W ten sposób, wybrałem się do najbliższego lekarza dla zwierząt, wspomagając się mapą internetową.

Całe szczęście, do naszego celu nie było daleko, bo tylko około siedmiuset metrów. Udało się oszczędzić, niepotrzebnego w tym momencie, stresu kociakowi.

- Kogo my tu mamy? Tsukishima we własnej osobie! - zawołał platynowłosy witając mnie, gdy wszedłem do środka - Co tu robisz?

- O to samo mógłbym ciebie zapytać -  zdziwiłem się, widząc byłego wice-kapitana naszej drużyny, gdy byłem jeszcze pierwszoklasistą 

- Pomagam wujkowi, bo ostatnio mieli trochę problemów z pracownikami, a ja potrzebuję praktyk. Więc? Nie wiedziałem, że masz zwierzaka - powiedział zerkając do pudełka, które trzymałem na rękach

- Dzisiejsze znalezisko po domem - odpowiedziałem - A przychodzę, żeby sprawdzić czy przypadkiem nie jest czyimś kociakiem i czy właściciel go nie szuka. A i ewentualne badania rutynowe. 

- Obecnie wujek pojechał do jednego z pacjentów i wróci za jakieś pół godziny, ale jeśli chcesz, mogę ja się nim zająć

- Nie będzie z tym problemu? - zapytałem, stawiając pudełko na specjalnym blacie

- O to się nie martw, po to też tu jestem. I tak nie będę nic więcej robić niż tylko sprawdzenie temperatury, czy nie ma pcheł i inne podstawowe sprawy - zapewniał 

Zgodziłem się, Sugawara-san jest mi zaufaną osobą, a uwielbiał zwierzęta od dawna, jak sam opowiadał to ma też w domu dwa psy. Miko i Nezu, o ile mi wiadomo. Pomiędzy pielęgnacją kotów i psów chyba nie ma dużej różnicy... Prawda?

- A tak w ogóle, masz jeszcze kontakt z kimś z twojego rocznika? Bo obstawiam, że niezbyt dobrze dogadywaliście się z rocznikami po was - zapytał, wyjmując kota i zaczynając badanie.

- I tu masz rację. - odpowiedziałem - A jeśli chodzi o mój rocznik, to z Yamaguchim mieszkam po sąsiedzku, a Król i Krewetka przyjeżdżają czasem pograć w siatkówkę, na boisku obok nas albo chodzimy na jakiś obiad. A ty?

- Wynajmujemy z Daichim i Asahim mieszkanie niedaleko stąd, więc czuję się jakbym miał braci - zaśmiał się - A drugi rocznik to czasem tylko popiszemy, bo rozproszyli się po całej Japonii. Tylko Noya przyjeżdża raz na dwa lub trzy tygodnie, żeby się zobaczyć z Asahim. A właśnie, mógłbyś mi się wpisać do kontaktów? - zapytał wyjmując szybko swój telefon, a następnie podając mi go - Gdzieś mi się zapodział twój numer jak zmieniałem telefon, więc chciałbym skorzystać z okazji.

- W porządku - odpowiedziałem - Jak puchata, czarna kulka? 

- Wszystko jest normalnie. Wygląda na zadbanego, nawet waga jest w porządku, a powiedziałbym, że ma ten kilogram, półtora nadwagi - uśmiechnął się wkładając go do pudełka - Jeśli chodzi o zachowanie, jest bardzo grzeczny, a nawet zbyt grzeczny, w porównaniu do kotów, które tu widziałem. Czipu też nie ma, więc nie ma problemu, jeśli chcesz go przygarnąć.

- Czyli wszystko cacy - uśmiechnąłem się - Ile za to wszystko? - zapytałem, wyjmując portfel

- Policzmy... - powiedział, sięgając po kalkulator i zaczynając wyliczać - Tyle - odwrócił urządzenie w moją stronę, a na ekranie widniało okrągłe zero - Jestem tylko praktykantem, więc nie wymagam żadnych wynagrodzeń - powiedział uśmiechnięty - Twój numer mi wystarczy w zupełności 

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, gdy kot zaczął wydawać irytujące odgłosy, co musiało znaczyć, że pewnie jest głodny. 

Podziękowałem chłopakowi, a następnie ruszyłem w stronę sklepu zoologicznego, który był naprzeciw weterynarza, by zrobić szybkie zakupy podstawowych przyborów dla kociaka, takich jak miski, karma, obróżka i klatka. Zakupy dla zwierząt zawsze były takie drogie..?

~Magic Time Skip~

Zbliżała się powoli godzina dwudziesta trzecia, co dla mnie oznaczało porę kąpieli i przygotowania do spania. Tak też zrobiłem. Wziąłem szybki prysznic, po czym ułożyłem kotu na podłodze, obok mojego łóżka, gniazdko z dwóch koców, by też nie było mu zbyt zimno. 

Ułożyłem się wygodnie w swoim łóżku, zapewniając wcześniej zwierzakowi wodę w misce, a w drugiej odrobinę kociej karmy, a nieopodal zrobioną na szybko kuwetę z poobcinanego pudełka. Usnąłem opatulony swoją kołdrą, nawet nie wiem kiedy. Nagle obudziłem się, a po zerknięciu na zegarek, widniała na nim godzina pierwsza czternaście. Przekręcając się na drugi bok, moja twarz napotkała coś wilgotnego i chłodnego. Tak, nos kota. Byłem jednak zbyt śpiący, by zganiać go na jego legowisko i odsuwając się trochę, ponownie usnąłem.

Rano nie musiał mnie budzić budzik. Wolny dzień, to wolny dzień, więc nawet budzik ma wolne. Godzina dziewiąta dwadzieścia dziewięć, a ja czuję coś ciepłego pod swoją kołdrą.

- Co ty tu-?! - krzyknąłem wyskakując z łóżka, rumieniąc się, widząc byłego kapitana Nekomy w swoim mieszkaniu, w moim łóżku, pod moją kołdrą, na mojej poduszce.

- Czyli już się zmieniłem...? A chciałem jeszcze trochę się połasić... - westchnął, podnosząc się do siadu - Yo! - pomachał

~Magic Time Skip~

- Jeszcze raz... - powiedziałem - Trzy tygodnie temu, jakaś dziewczyna zmusiła cię do połknięcia tabletki, a następnego dnia obudziłeś się jako kot...? 

- Dokładnie tak - potwierdził czarnowłosy

- A do tego, nie masz teraz gdzie mieszkać, bo właściciel twojego mieszkania zerwał z tobą umowę...?

- Yup - ponownie potwierdził

- Więc póki byłeś człowiekiem, napisałeś karteczkę z moim adresem i nakleiłeś na pudełko, które stało na zewnątrz, przekazując Yaku-san, żeby zaniósł o danej godzinie to pudełko na dany adres...?

- Doskonale słuchałeś - powiedział starszy

- A jeśli byś się nie przemienił w danym momencie? - zapytałem 

- To bym czekał na następną przemianę - odpowiedział uśmiechnięty - Liczę, że nie będę taką pijawką~

- Masz zamiar tu mieszkać...? - zapytałem przerażony

- Dokładnie - powiedział z radosną miną - Tak dobrze zająłeś się mną w mojej kociej formie, to mam nadzieję, że równie dobrze zajmiesz się mną jako człowiek~

Przede mną ważna decyzja, a w głowie mętlik, spowodowany tym, że od dłuższego czasu lubię czarnowłosego. Chyba spędziliśmy ze sobą zbyt dużo czasu na grze w siatkówkę... No i można powiedzieć, że wybrał sobie mnie na swojego opiekuna...

- ...Niech ci będzie... - powiedziałem - Ale kuwetę to będziesz po sobie sam sprzątał. Tak samo, będziesz sobie sam inwestował w jedzenie i inne rzeczy. - powiedziałem stanowczo - A tak w ogóle, to wiesz co ile masz te "przemiany"?

- Z tego co zdążyłem ogarnąć, kotem jestem przez około dwie doby, za to człowiekiem około pięciu - tłumaczył - Zwykle zmiany zdarzają mi się rano lub w nocy. Jako kota, będziesz mnie widywał w okolicach środy i czwartku, a w pozostałe dni jestem człowiekiem. - zapewnił

- Dobra... Będę musiał przywyknąć do tego... Wszystkiego... 

Właśnie się zgodziłem, żeby moja sympatia mieszkała ze mną pod tym samym dachem. Wspólne śniadania, obiady i kolacje... Samo to, że będzie to codziennie... Gorzej chyba trafić już nie mogłem...

- Więc od dzisiaj masz "zmianę" człowieka. Tyle dobrego - powiedziałem

- Jak to "tyle dobrego"? - oburzył się starszy - nie lubisz mojej kociej formy?

- Będzie z tobą mniej kłopotów, bo załatwisz się w łazience i nie trzeba będzie tego sprzątać, a przynajmniej taką mam nadzieję 

- Phi, teraz mam jedną prośbę - powiedział chłopak, udsłaniając kawałek swojego biodra spod kołdry - Mógłbyś dać mi jakieś ubrania? 

- A-ah... Tak... Daj chwilę... - natychmiast odwróciłem wzrok kierując się w stronę szafki z ciuchami oraz bielizną. Wiedziałem, że najlepiej jest trzymać w zapasie nowe bokserki... Tylko czy nie będą za małe w... Stop! Nie myśl nawet o tym!

~Magic Time Skip~

- Hey - przywitał się mój piegowaty przyjaciel - Ta dwójka już czeka na miejscu, więc przyszedłem po cie- Huh? Kuro-san?

- Yo! Będziemy się częściej widzieć - powiedział uchachany czarnowłosy

- Słuchaj... Chciałbym ci coś powiedzieć... - zacząłem - Wejdź... Zaczekaj w salonie...

Postanowiłem opowiedzieć o tym przyjacielowi, bo w końcu był mi praktycznie najbliższą osobą, jaką miałem dosłownie obok siebie.

Były kapitan Nekomy również był przy tej rozmowie, dopowiadając niektóre rzeczy, których ja zapomniałem ze stresu dodać. Wszystko było dość paniczne, ale chyba zrozumiale to wyjaśniliśmy.

- Tsukki... Chodź na chwilę - Wybacz Kuro-san, ale kradnę go na sekundkę - powiedział chłopak, po czym poszliśmy do mojego pokoju.

- O co chodzi? - zapytałem

- Jesteś tego pewien...? Wiem, że go lubisz, ale...

- Bez przesady - uspokajałem go - Nawet jeśli, to wątpię, że on mnie lubi w ten sposób, co ja jego - zaśmiałem się - Jak coś, to będę dzwonić, mamo

- Zobaczymy - uśmiechnął się - ale widać jak na ciebie patrzy, więc jeśli to on zrobi pierwszy krok, to się nie zdziwię - powiedział, po czym ponownie wróciliśmy do salonu, gdzie jak się okazało nie było już czarnowłosego.

Znaleźliśmy go w kuchni, przygotowującego obiad. Czyżbym załatwił sobie nie dość, że kogoś do kogo mogę wrócić po pracy, to jeszcze kucharza? Może to jednak nie jest takim złym, żeby pozwalać mu tu mieszkać...?

- Będzie gotowe za jakąś godzinkę - powiedział - Trochę biedny obiadek, ale nie było tu zbyt dużo składników do wyboru panie Okularniku - dokończył kierując swój wzrok na mnie

- Osobiście preferuję zupki błyskawiczne, bo nie chce mi się zwykle gotować - zacząłem się tłumaczyć - A gotowane to jem czasem u Yamaguchiego

- Niech ci będzie, a teraz skocz do zoologicznego po trochę karny dla mojego wewnętrznego kociaka - zaśmiał się, robiąc "rawr", na co również delikatnie parsknął brązowooki

- Przecież mamy jeszcze około czterech dni. Możesz sam po nie pójść jak będziesz wracał z pracy - zauważyłem

- Wtedy to będę zmęczony, a ty teraz chyba nie masz nic do roboty - zaczął machać drewnianą łyżką w moją stronę - a teraz wypad, bo się skoncentrować nie mogę

I w ten sposób, oboje zostaliśmy wygonieni z mojego własnego domu. Jedyne co nam zostało, to pójście po tą karmę, a potem chyba się przejdę do ciemnowłosego. Mieliśmy w końcu ogarnąć umiejętności na siatce Króla i Pchły. Na szczęście udało mi się uniknąć ich wizyty u mnie i nie muszą widzieć tego tępego kota...

~Magic Time Skip~

- Coś ci w nogi? - zapytałem - Jak tu byliście ostatnim razem, skakałeś trochę wyżej, a teraz ledwo dosięgasz ponad siatkę

- Serio? - zdziwił się rudowłosy, przyglądając się swoim dolnym kończynom - Nic chyba się z nimi nie działo...

- A może za mało na siłowni przebywasz? - usłyszałem dobrze znany mi głos czarnowłosego, który miał siedzieć w domu i robić obiad. Chyba Yamaguchi musiał po niego zadzwonić, by pomógł. W końcu jest królem bloku... 

- Siłownia? - pytał zadziwiony Król

- Nigdy tam nie byliście? - zapytał, na co w odpowiedzi otrzymał dwie głowy potrząsające na "nie" - No i tu jest wasz problem... - westchnął - Zbierać manatki. Idziemy.

- Idioto, co z obiadem? - zapytałem nieco zirytowany, biorąc chłopaka na stronę

- Gotowy, czeka sobie spokojnie, a co? Nie chcesz iść? - uśmiechnął się podstępnie

- Nie, mam dość wysiłków na dzisiaj. Jutro mam pracę, więc niezbyt uśmiecha mi się, żeby mieć zakwasy.

- No to w takim razie wracaj do domku, a ja zajmę się tymi dzieciakami - powiedział całując mnie lekko w czoło, na co uderzyłem go w ramię, próbując zakryć swój rumieniec. Pomimo, iż wiedziałem, że to było zrobione w żartach... Poczułem jak moje nogi robią się miękkie...

No i zostałem sam, bo nawet Yamaguchi uznał, że pójdzie, gdyby zupełnym przypadkiem musieli ich nieść, bo nie dadzą rady z czarnowłosym i jego ćwiczeniami... Właściwie... To było dość prawdopodobne...

Myśląc, co mam robić przez resztę tego dnia, bo do pory spania pozostało mi wciąż około ośmiu godzin, szedłem do domu, do którego nie miałem na szczęście dalej niż około trzysta metrów, więc nim się obejrzałem, byłem już pod drzwiami. 

Wchodząc do środka, poczułem dość wyraźny zapach curry. Ktoś tu chyba zużył moje wszystkie przyprawy... 

Podchodząc do kuchenki, zaraz obok ryżu, stało naczynie z pokrywką. Zerknąłem do garnka, w którym była owa potrawa, po czym usłyszałem powiadomienie z mojego telefonu, dające znać, że dostałem wiadomość.

"Nie jestem zbyt dobrym kucharzem, ale na dziewięćdziesiąt dziewięć procent się nie zatrujesz. Smacznego, Mój Właścicielu"

W takim razie zostaje ten jeden procent możliwości... No cóż... Lepsze to niż głodowanie.

- Najwyżej skończę w łóżku na zwolnieniu lekarskim - zaśmiałem się lekko, po czym zacząłem nakładać pierwszy, gotowany przez współlokatora, obiad.

~Magic Time Skip~

- Tsukki~ usłyszałem z wejścia - Tęskniłeś~?

- Czy ty się schlałeś...? - zapytałem, już całkowicie zwątpiony w jego normalność

- Nieee... To b-było tylko... *hic* dwie butelki... - wymamrotał

- Widać te dwie butelki... Chyba razy cztery... - powiedziałem, po czym podszedłem do niego, pomagając mu poczłapać się na kanapę, gdzie będzie spał. Jeśli dziś rano myślał, że będzie spać u mnie w łóżku, to się grubo myli.

- Tsukki... - ponownie zaczął mamrotać pod nosem. Różniło się to do poprzedniego tylko tym, że chyba teraz już spał - Lubisz... Mnie... *hic* Prawda...? *hic*

No i tym momencie... Zamiast go jakkolwiek położyć, w panice odepchnąłem go, sprawiając, że upadł na sofę. Na szczęście, upadł w taki sposób, że idealnie leżał wzdłuż mebla. Teraz zostało tylko, raz - nakryć go kocem, dwa - pójść do kuchni i zrobić sobie herbatę, trzy - spróbować zapomnieć o tym, co się właśnie stało.

Tak też zrobiłem. Po nakryciu czarnowłosego, ruszyłem w stronę kuchni, gdzie po dość trudnym wyborze smaku herbaty, ostatecznie padło na białą malinową, poszedłem do swojego pokoju. Stawiając kubek na podkładce, znajdującej się na półce nocnej, byłem praktycznie pewien, że zaraz to rozleję, przez moje trzęsące się dłonie... Uspokój się, Kei... Uspokój...

~Magic Time Skip~

O godzinie siódmej, obudził mnie budzik. Znajdowałem się w swoim łóżku, jedynie w spodniach. Nawet okulary były na odpowiedniej dla nich półce. Nieco zdziwiony, skierowałem się w stronę szafy, skąd wyciągnąłem i nałożyłem na siebie jedną z koszulek. Musiałem się przygotować do pracy...

- Dzień dobry! - zawołał mój radosny współlokator. - Jak się spało?

- Znośnie - odpowiedziałem lekko zmieszany - A ciebie nie złapał kac morderca? Po twoim wczorajszym wejściu smoka, myślałem, że będziesz zgonował dwa dni.

- To było aż tak źle..? - zapytał zdziwiony - Ja bym się bardziej martwił o tamtą dwójkę, bo Piegusek sam musiał ogarniać nas wszystkich - zaśmiał się

- Piegusek? Masz na myśli Yamaguchiego? Przecież mieliście iść tylko na siłownię, a potem wracać

- Długa historia... - powiedział - Kiedyś opowiem ci ja albo któryś z chłopaków, ale teraz, chodź na śniadanie. Masz pracę na dziewiątą, prawda?

- A wiesz to od...?

- Jak cię przekładałem na łóżko, widziałem twój grafik - powiedział, po czym natychmiastowo zakrył usta dłońmi, co dało mi do zrozumienia, że nie miałem o tym wiedzieć

- Co robiłeś? - zapytałem stanowczym tonem - Czyli to ty mnie przeniosłeś, zdjąłeś koszulkę i okulary? Potem jeszcze oglądałeś mój pokój? Czy ty w ogóle byłeś pijany?

- N-no wiesz... - jego głos zaczął byś nieco zdenerwowany - Może najpierw zjemy...?

- O nie, nie, nie panie szanowny. Ty teraz idziesz do salonu i tam ładnie czekasz, aż ja zjem i wrócę do pokoju. Potem możesz jeść - powiedziałem - A przed wyjściem sprawdzę kilkukrotnie, czy na pewno zamknąłem na klucz pokoje, gdzie nie masz wstępu. 

- Pokoje, gdzie nie mam wstępu...? A to nie będzie tylko twój pokój...?

- Kłóć się dalej, to i do łazienki będziesz miał zakaz - podsumowałem, po czym ruszyłem w kierunku kuchni, gdzie czekało na mnie śniadanie, a mianowicie, jedno z moich ulubionych dań śniadaniowych, omlet ryżowy.

~Magic Time Skip~

- Tsukishima! Możesz podejść do kasy? - usłyszałem polecenie od przełożonego, z którym miałem dziś zmianę. 

- Idę! - odpowiedziałem, po czym poszedłem we wskazane miejsce, gdzie zacząłem odbierać kolejne zamówienia.

- To ja poproszę Frappe karmelowe i truskawkowe - powiedział klient. Dopiero po chwili zauważyłem, że tym klientem, jest Yamaguchi. 

- Co tu robisz? - zapytałem wcześniej rozglądając się, czy szefa nie ma w pobliżu

- Przyszedłem pogadać, weźmiesz przerwę? Jeden napój jest twój, więc jak je zrobisz, to zaczynamy pogawędkę.

- Dobra, zaczekaj chwilę. Tylko powiem szefowi, że biorę przerwę i podchodzę - powedziałem wzdychając, ale jednak cieszyłem się, że będę miał całe pój godziny, na wypytanie brązowookiego o wczorajszy wieczór. 

Po kilku minutach, zamówienie chłopaka, było już gotowe. Dostarczyłem je, a wraz z nim odebrałem swoją dzisiejszą przerwę, więc zatrzymałem się przy stoliku, przy którym przyjaciel już na mnie czekał. 

- Więc? - zacząłem - O czym ta pogawędka ma być?

- Dzisiaj była pierwsza noc z "nim" - powiedział podkreślając ostatnie słowo - Co się działo...?

- To ja raczej powinienem pytać, co się działo, że wrócił do domu schlany w trzy dupy, a przynajmniej tak wyglądał. - burknąłem 

- Przecież... On nic wczoraj nie pił... - powiedział znacznie zdziwiony ciemnowłosy, a wtedy myślałem, że krzyknę. 

- Słuchaj... Masz wolne mieszkanie jutro, co nie? - zapytałem

- No mam, a co? - odezwał się nieco zdziwiony

- Robimy coś a la popijawę z nudów- postanowiłem - Tylko, że będziemy tam w piątkę

- Huh? - zdziwił sie chłopak

- Pisz do zwalonego dueciku i do tego kota debila, że dzisiaj, o dwudziestej mają się wstawić u ciebie - powiedziałem. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy ustalając szczegóły i ogólnie cel tego wydarzenia, aż moja przerwa się skończyła i musiałem wrócić do pracy.

~Magic Time Skip~

- Więc? Będzie tylko nasz czwórka? - zapytał rudowłosy, siadając na kanapie

- Jeszcze to coś, inaczej zwany były kapitan z Nekomy, który się spóźnia - powiedziałem, stawiając tackę z napojami na stole - Ogólnie to plan jest taki, że wasza trojka sobie pogada na górze, a ja z tym panem spóźnialskim porozmawiam przez chwilę na dole, potem do was dołączymy - dokończyłem

- Tsukki... Mogę cię na chwilę? - zapytał ciemnowłosy delikatnie tykając mnie w ramię

- Huh? Coś się stało? - zapytałem

- Chciałem tylko zapytać o pewną rzecz, o której raczej obecni tu nie wiedzą... - powiedział trochę ciszej

- Tsukishima? Mogę ci zadać szybkie pytanie, zanim Yamaguchi cię zabierze? - pytał pospiesznie najniższy brązowooki, na co kiwnąłem twierdząco głową - Lubisz Kuroo-san?

No i w tym momencie zmroziło i mnie i mojego piegowatego przyjaciela. Byłem pewny, że odpowiedź widać w różu na mojej twarzy. Przez kilkanaście sekund była całkowita cisza, aż do uszu wszystkich dotarł dźwięk dzwonka do drzwi.

- Yo! - moim oczom ukazał się czarnowłosy. - Wybaczcie spóźnienie, ale byłem jeszcze w sklepie po pewną rzecz.

- Na co znowu marnujesz pieniądze? - zapytałem

- Później ci powiem - odpowiedział pospiesznie, zdejmując buty - Teraz ja zadam pytanie, co tu robię, kiedy macie pchłę i tego wyższego?

- Mamy do pogadania, a oni są tu bo Yamaguchi ich zaprosił - nie lubię kłamać, ale jak mus to mus, przecież nie powiem mu, że są tu żeby Yamaguchi nas nie podsłuchiwał...

- To my was już zostawiamy - powiedział piegowaty przyjaciel, po czym ruszył z pozostałą dwójką na górę.

Ja w tym czasie zabrałem czarnowłosego obok basenu. Za zamkniętymi drzwiami na zewnątrz powinno być bezpieczniej rozmawiać niż w domu. A przynajmniej taką mam nadzieję.

- Więc? - zaczął, jak tylko zamknąłem drzwi - O czym chciałeś pogadać?

- Dlaczego kłamałeś, gdy wróciłeś ze spotkania z chłopakami?

- Jak to kłamałem? - zdziwił się

- Rozmawiałem z Yamaguchim. Podobno nic wtedy nie piłeś, więc nie było mowy, że byłeś pijany - tłumaczyłem, starając się przyprzeć go do muru, by się w końcu przyznał

Przez chwilę stał w ciszy, przez co nie miałem pojęcia, co ze sobą zrobić. Przypomniało mi się wcześniejsze pytanie Hinaty, przez co zaczęły trochę piec mnie policzki.

- Tsukki... Rumienisz się - powiedział nieco nieśmiało, na co ja próbowałem się zasłonić, lekko odwracając głowę w bok - czemu się chowasz? - zapytał chwytając mnie za podbródek i obracając moją głowę ponownie ku niemu.

- N-nie ważne! - powiedziałem trochę głośniej niż chciałem - Mam cię dość, wracam do środka - dokończyłem

- Zaczekaj - powiedział, przypierając mnie do ściany - Masz mnie dość? Za co?

- Pytasz jeszcze? - odpowiedziałem zirytowany - Te dwa lata więcej ode mnie, nic ci widocznie do inteligencji nie dały. Teraz puszczaj - rzekłem, próbując się wydostać z tak zwanego kabedonu, jednak czarnowłosy nie zamierzał mnie puścić.

Jego lewa ręka dalej znajdowała się na ścianie, tuż przy mojej głowie. Za to prawa powoli suwała się po moim ramieniu, kierując się w dół, ku klatce piersiowej.

- Wiesz... Dlaczego wtedy tak brutalnie rzuciłeś mnie na tą sofę? Coś cię zdenerwowało? Zaskoczyło? A może... Zawstydziło? - pytał cicho co wprawiało mnie w gęsią skórkę i większe zdenerwowanie.

Zaciskając pięści, odepchnąłem go z całej swojej siły. Choć nie było jej dużo, jakkolwiek wystarczyło, bym mógł się wyślizgnąć z jego panowania. Cały się trząsłem. Próbując opanować emocje, otworzyłem pędem drzwi od patio, przez które pospiesznie przeszedłem kierując się w stronę pokoju, gdzie czekali pozostali. Ten jednak zatrzymał mnie w połowie drogi, chwytając za rękę.

- Puść mnie - powiedziałem stanowczo - Nie chcę cię teraz widzieć. Zachowujesz się jak nie ty - dokończyłem spoglądając na niego kątem oka, przez które niewiele widziałem, co spowodowane było łzami. Bolało mnie to, że osoba, którą lubię bardziej, niż to pojęcie określa, mnie okłamuje i rani...

- Tsukki... Ja... - nie zdążył dokończyć jak wyrwałem swoją rękę i pospiesznym krokiem skierowałem się do pokoju ciemnowłosego przyjaciela.

Gdy otworzyłem drzwi, cała trójka siedziała na podłodze, grając w karty, a obok nich znajdowała się tacka z napojami i przekąskami. Z pięciu kubków z herbatą, pełne zostały tylko dwa. Mój i czarnowłosego. Obawiam się, że jednen z nich zostanie dalej pełny.

- Tsukki?! - krzyknął ciemnowłosy, gdy wszedłem do pomieszczenia - co się stało?! Gdzie Kuroo-san? - pytał podbiegając do mnie, a rudowłosy i niebieskooki siedzieli wpatrując się jakby z niedowierzaniem.

- Mogę zostać sam z tobą..? - zapytałem z uśmiechem, ocierając oczy z dalej płynących łez. Chłopak odwrócił się do dwójki obok, na co oni kiwnęli twierdząco głowami, po czym zebrali szybko swoje rzeczy, a wychodząc poklepali mnie po ramieniu.

- Najpij się - powiedział wręczając mi moj kubek - Nie jest tak ciepła jak wcześniej, ale zawsze coś. Powiesz mi co się działo? - kontynuował

Starałem się streścić, co zaszło kilka chwil wcześniej, jednak pod koniec, nawet nie wiedziałem dlaczego, łzy ponownie zaczęły spływać po moich policzkach. Chłopak nie mówił nic, tylko objął mnie i pozwolił bym wyładował swoje emocje.

~Magic Time Skip~

Minęło trzy dni, a ja ani razu nie byłem u siebie w domu, bojąc się na niego spojrzeć, nocowałem u Yamaguchi'ego. Wziąłem nawet wolne w pracy. Dzisiaj w nocy złotooki ponownie zmieni się w puchatą czarną kulkę. Wiedząc, że nie da sobie rady, podjąłem decyzję, by wrócić i spróbować żyć dalej, jak to robiłem wcześniej.

Pożegnałem się z przyjacielem, który dalej nie był pewny, czy powinienem iść, jednak chciałem mieć to szybko za sobą. Chciałem się z tym jak najszybciej zmierzyć.

Wchodząc do domu, zastałem to, czego się nie spodziewałem. Mianowicie porządek, którego nawet ja bym nie był w stanie utrzymać. Nie odzywając się, ruszyłem w głąb domu. Odkrywając, że całe jest wysprzątane na błysk, a po czarnowłosym ani śladu.

- Kuroo-san..? Jesteś...? - odważyłem się odezwać, choć dalej trochę się bałem. Jednak nie dostałem żadnej odpowiedzi. Nawet żadnego szmeru.

Uznałem, że pewnie wyszedł do sklepu, czy nawet ze znajomymi, a ja po prostu nie zwróciłem uwagi, czy jego buty są na miejscu, czy nie.  Odganiając wszystkie niepotrzebne myśli, ruszyłem do kuchni, zrobić sobie jakiś posiłek.

Stanęło na jajecznicy, której zrobienie zajęło mi niecałe dziesięć minut. Wziąłem naczynie z małą potrawą i skierowałem się do swojego pokoju, a po otworzeniu drzwi, prawie wypuściłem talerz z rąk.

Na moim łóżku leżał kot. Dokładniej czarny, zwinięty w kłębek, wtulony w jedną z moich koszul.

- Poważnie... - westchnąłem, po czym postawiłem prosiłek na półce nocnej - Czyli muszę zaczął niańczyć cię wcześniej... - siadając obok niego, pogłaskałem go delikatnie po głowie próbując go nie obudzić, jednak nie udało mi się to.

Zwierzak spojrzał na mnie, jakby zaspanie, a następnie położył mi się na kolanach, ponownie zasypiając. Gdyby tylko w jego ludzkim wcieleniu był taki miły i przyjemny...

Posiedziałem tak przez chwilę, robiąc za już nie poduszkę, tylko łóżko, aż nadeszła moja pora na ułożenie się do snu.

~Magic Time Skip~

- Nie wiem, czy robisz to dlatego, by się podlizać, czy jednak żałujesz - powiedziałem niby do siebie, ale jednak starałem się skierować te słowa do zwierzaka, znajdującego się obok mnie.

Wiedziałem jednak, że pewnie mnie nie zrozumie, nie zwracając już na nic uwagi, wstałem ze swojego łoża, po czym skierowałem się w stronę kuchni, gdzie nastawiłem ekspres do kawy, a następnie wróciłem do pokoju, by się przebrać. W końcu idę dzisiaj do pracy...

Gdy tylko zdążyłem wrócić do mojej świeżo zaparzonej kawy, usłyszałem dzwonek do drzwi. Po ich otworzeniu, moim oczom ukazał się rudowłosy, który był ostatnią osobą, jakiej się tu spodziewałem.

- Hej! - przywitał się radośnie - Masz chwilę?

- Powiedzmy - odpowiedziałem, wpuszczając chłopaka do środka - Chcesz coś do picia, czy tylko na kilka minut?

- Mógłbym kawę? - zapytał, siadając przy stole, jakby był u siebie. No cóż, taki już jest...

- Więc? O co chodzi? - zacząłem, przygotowując ponownie ekspres - Pokłóciłeś się z Królem?

- Skąd ci się to wzięło? - zdziwił się nieco - Ja tu w twojej sprawie jestem - dokończył, na co już nie odpowiedziałem. Słuchałem dalej. - Yamaguchi opowiedział mi co się stało z Kuroo-san... W jakiej postaci jest teraz...?

Uznałem, że skoro mój ciemnowłosy przyjaciel opowiedział mu wszystko, musiał mieć dobry powód, albo został tak przyciśnięty. Chyba nie mam już wyboru, a okłamywanie ludzi nie jest w moim nawyku. Nawet jeśli tą osobą jest ta ruda krewetka.

- Chodź... - powiedziałem, kierując chłopaka do pokoju, gdzie dalej spała czarna kulka. Chłopakowi zaświeciły się oczy, jakby nigdy jeszcze nie widział kota. No cóż, chyba trafił się fan.

- Czyli nie zdążyłeś z nim porozmawiać..? - zapytał po otrząśnięciu się z lekkiego szoku.

- Będziemy w stanie to zrobić za jakieś trzy, no może cztery dni. Ale i tak nie mam bladego pojęcia, co mam mu takiego powiedzieć. - uznałem, idąc z powrotem do kuchni, a za mną ruszył chłopak.

- A nie masz czegoś, co chciałbyś od niego usłyszeć? Nie mówię tu o wyznaniu, czy coś w tym stylu, jeśli chcesz o to zapytać, tylko o czymś takim typowym.

- Najprawdopodobniej byłyby to przeprosiny. Jednak szczerze wątpię, że dałby radę się zebrać na coś takiego. - powiedziałem, dość pewny swego, biorąc łyka kawy. - Swoją drogą, Król wie, że tu jesteś?

- Wie, wie - odpowiedział, również zaczynając popijać swój napój - Jest teraz u swojej rodziny, więc nie powinno być problemu - uśmiechnął się

- Nie kłócicie się? W liceum to było aż zbyt często - zauważyłem - Chociaż jak to mówią, kto się czubi ten się lubi - zaśmiałem się nieco

- Właściwie zależy od dnia - odpowiedział - Kiedy świeci słońce i jest dobra pogoda, zazwyczaj wychodzimy na jakiś spacer, ale gdy pada to albo siedzimy pod kocem oglądając coś, albo właśnie się kłócimy... - tłumaczył, bawiąc się delikatnie łyżeczką na stole

- A ja myślałem, że większość dnia spędzacie w łóżku, rozładowując swoją energię... - oj, jaki ja jestem dumny z tego, co właśnie powiedziałem

- C-co..? - zapytał, niestety na jego nieszczęście, dość zauważalny był rumieniec na tej jasnej twarzy. - N-no może b-było kilka takich... Ale to normalne! Prawda? - spanikował

- Nie zaglądam ci do łóżka, kolego. Nie wtykam nosa, gdzie nie trzeba, ale jedno powiedzieć ci mogę. W naszym wieku to normalne. - stwierdziłem - Teraz decyduj czy chcesz tu zostać z tym kotem, czy wracasz do siebie, bo ja do roboty spadam

- Zostanę na trochę. Klucz schować w doniczce, racja?

- Nie za dużo wiesz? - zaśmiałem się

- Idź już, bo się spóźnisz, a ja nie chcę potem od ciebie słuchać, że to moja wina - powiedział, podając mi, naszykowaną wcześniej, torbę.

Pożegnałem się z nim szybko, po czym ruszyłem w stronę swojego miejsca pracy. Hinata zostawał już nie raz tak u mnie, gdy mu się nudziło, a Króla nie było w domu, jednak wtedy nie było jeszcze czarnowłosego tak blisko nas... Dopiero teraz zaczynam się martwić, co z tego wyniknie...

~Magic Time Skip~

- Myślałem, że skoro zostawiam dorosłego faceta w domu na kilka godzin, to nic się tu nie stanie - westchnąłem, gdy wkroczyłem do kuchni - Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że to wszystko wina kota, prawda?

- W-wiesz... Chciałem... Zrobić ci coś do jedzenia... - wymamrotał pod nosem - A-ale zawsze o coś zawadziłem i kilkukrotnie spadało na podłogę...

- W skrócie, Kageyama ma u was władze nad kuchnią, bo ty prawie spalasz dom - podsumowałem zręcznie, podwijając rękawy, by zacząć to sprzątać. Nie dam mu znowu się do tego dotykać, bo znowu coś zepsuje.

- T-tak... - było widać tą niewinną, ale jednak winną, duszyczkę, która ciągle ratuje go z kłopotów. Ma szczęście, że wyrosłem już z droczenia się z nimi.

- Teraz mi powiedz, czy Kuroo-san coś robił ? - zapytałem

- Głównie siedział w twoim pokoju. Zawsze był, albo na koszuli, albo zagrzebany w poduszkach. Gdy do niego podszedłem, kładł się obok. - tłumaczył - Chciałem zobaczyć, czy jest w stanie mnie zrozumieć, więc powiedziałem, że jeśli żałuje tego co zrobił, to niech podniesie jedną łapę, a ten zawsze to robił...

- Gadałeś z kotem? - zdziwiłem się - Co ty, księżniczka Disneya?

- Tsukishima, wiesz... To chyba jedyny sposób, żebyś mógł chociaż spróbować z nim porozmawiać, by ci nie przerwał. - westchnął - Pamiętasz jak poszliśmy się napić? Mimo, że niezbyt wiele pamiętam z tego wypadu, jestem pewny, że mówił wtedy coś o tobie. Ma coś, co chce ci powiedzieć, ale najpierw musisz mu pokazać, że go wysłuchasz...

- Kiedyś ty się zrobił taki poważny, co? - zaśmiałem się nieco - Zrobię, co w mojej mocy, a teraz zmiataj do Króla, albo czekaj aż zrobię coś do jedzenia, co zajmie jakieś pół godziny. - powiedziałem, po czym chłopakowi zaświeciły się oczy, przez co zrozumiałem, że zostaje.

Prawdę mówiąc, miałem zamiar porozmawiać z czarnowłosym, gdy tylko odzyska ludzką formę, jednak chyba teraz zrobię to wcześniej, by sam się przekonać, czy rzeczywiście, nawet jako kot, rozumie wszystko, co mówimy.

~Magic Time Skip~

Przez to, że jest już późny wieczór, została mi nieco ponad doba, na to, aby z nim porozmawiać. Odkąd Hinata wyszedł, minęło pięć godzin, a ja dalej nie wiem jak się za to zabrać. Jednak chyba muszę...

- Kuroo-san... - powiedziałem wchodząc do swojego pokoju, gdzie przez cały dzień przebywał mój koci współlokator. - Podobno rozumiesz, to co mówię, więc chciałem z tobą porozmawiać... - ten natychmiast podniósł się do pozycji siedzącej, zajmując miejsce tuż obok, wpatrując się we mnie jak w obrazek - Wiesz... Nie wiem, o czym myślisz... Nie wiem, jaki miałeś cel w tamtym momencie u Yamaguchiego... Ale chcę, żebyś wiedział, że nie jestem za to zły... Wtedy... Trochę mnie to zaskoczyło...

Dalej się zatrzymałem. Nie wiedziałem już, co mam mówić. Pomyślałem, że jutro przecież też mam jeszcze szansę, więc po cichym westchnięciu wziąłem swoją piżamę oraz potrzebne rzeczy, a następnie ruszyłem do łazienki, gdzie wziąłem szybki prysznic, po czym skierowałem się prosto do łóżka, bo nastawała już moja pora do spania. 

Nie martwiąc się już, bo chyba większość tego, co miałem powiedzieć, już powiedziałem, ułożyłem się wygodnie, starając się być dobrej myśli o tym, co nastanie jutro. Bo od dnia jutrzejszego, zależy moje życie z tym kotem... 

~Magic Time Skip~

- Dobry! - usłyszałem, gdy tylko otworzyłem swoje oczy - Godzina ósma pięćdziesiąt pięć, pora wstawać, śniadanie czeka

- Czekaj... Co...? - przecierałem ślepia, bo myślałem, że jeszcze dalej śnię - Kuroo-san? Nie miałeś być jeszcze dzisiaj kotem...?

- Też mi się tak wydawało - podrapał się niezdarnie po głowie - Nie wiem jakim cudem się przemieniłem wcześniej, ale może to i lepiej?

- Dobra, powiedzmy, że tak miało być. - westchnąłem - Teraz mi wytłumacz, czemu świecisz gołą klatą i czemu mnie budzisz, pięć minut przed budzikiem?

- Właśnie wyszedłem spod prysznica. Wiesz, koci język jednak nie zastąpi mi pryszniców - zaśmiał się - Swoją drogą, chodźmy dzisiaj zjeść na mieście. Chciałbym z tobą pogadać o wczoraj... 

- Nie wiem, czy miasto to dobre miejsce by rozmawiać o sprawach prywatnych, ale niech będzie... - ponownie westchnąłem - Wrócę około osiemnastej, więc szykuj miejsce, to od razu pójdziemy.

- Nie sądziłem, że się zgodzisz - zdziwił się - Mi pasuje, teraz zmiataj do łazienki i do kuchni bo jedzenie już pewnie wystygło.

Tym razem się nie odezwałem. Jedynie mruknąłem, po czym zacząłem zwlekać się z łóżka, które błagało bym został w tym ciepełku. Gdybym tylko mógł znowu wziąć wolne...

Nim nawet się zorientowałem, moje osiem godzin pracy minęło. Zacząłem się szykować do wyjścia. 

- Tsukishima, już wychodzisz? - usłyszałem głos swojego szefa - Mam do ciebie małą prośbę. Muszę wcześniej wyjść, mógłbyś zostać jeszcze te dwie godzinki do zamknięcia?

- Tylko, że... Mam już- - nie zdążyłem nawet dokończyć, a jego już nie było. Muszę dać znać Kuroo-san, że będę później... 

Po dwóch godzinach obsługiwania pojedynczych klientów, czyli łącznie już po dziesięciu godzinach pracy, mogłem w końcu iść do domu. Martwiło mnie jednak, dlaczego nie dostałem żadnej informacji zwrotnej od czarnowłosego, oraz fakt, że zaczęło padać jak z cebra.

Biegiem dotarłem do domu. Gdy otworzyłem drzwi, nie widziałem nawet czy czarnowłosy jest w domu. Byłem pewny, że cieszył się na wspólny wieczór...

- Kuroo-san..? - zacząłem podchodząc do drzwi łazienki - Jesteś..?

Nie dostałem odpowiedzi, nacisnąłem klamkę, chcąc się upewnić, że na pewno go nie ma, nie słyszał mnie, lub czy coś się nie stało. Częściowo ucieszyło mnie, że chłopaka tam nie było, jednak gdzieś w środku byłem tym zawiedziony. Co jeśli chcesz pomyślał, że specjalnie się spóźniłem...?

Uznałem więc, że zaczekam. Mam przecież jeszcze trochę czasu, by z nim porozmawiać. A przynajmniej tak myślę.

Po chwili jednak usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi frontowych. Gdy wyjrzałem, zobaczyłem mojego zaginionego współlokatora, z ociekającą wodą parasolką.

- Byłeś w sklepie..? - zapytałem, początkowo nie wiedząc co zrobić. Jego mina była... Wyglądał na przygnębionego...

- Wziąłem parę rzeczy, których brakowało mi do jutrzejszego obiadu - odpowiedział, zdejmując widocznie przemoczone buty.

- Coś się stało? - nie wytrzymałem. Nie chciałem widzieć go, kiedy ma taką minę...

- Wszystko jest w porządku, nic się nie dzieje, po prostu deszcz tak na mnie wpływa - powiedział jakby od niechcenia

- Znam cię nie od dziś, wiem, że uwielbiasz chodzić na spacery w deszczu - powiedziałem już podirytowany - Nie kłam

- Mam nie kłamać? Kto się ze mną umówił na spotkanie, a nie przyszedł? Kto nawet nie raczył wysłać chociaż jednego sms-a? - zaczął wymieniać

- Napisałem, że muszę zostać dłużej na zmianie - odpowiedziałem - na pewno go wysyłałem

- Nie dostałem żadne- przerwał mu dzwonek jego telefonu. Jak na zawołanie, przyszła mu wiadomość. Po sprawdzeniu okazało się, że była to właśnie ode mnie.

- Przepraszam... - odezwał się po dłuższej chwili ciszy

- Ehh...  Westchnąłem - Nie twoja wina... Możemy teraz porozmawiać, jeśli chcesz, a obiad na mieście zjemy kiedy indziej. Chyba nie ucieknie - powiedziałem już spokojniej

Chłopak pokiwał głową, po czym z salonu przenieśliśmy się do mojego pokoju. Wolałem od razu po rozmowie iść spać, niż wlec się bardziej niż już to robię.

- Więc? - zapytałem siadając na łóżku - o czym chciałeś porozmawiać?

- Cóż... Nie chcę owijać w bawełnę więc... Mógłbyś mi powiedzieć... Kim dla ciebie jestem...?

Nie wiedziałem już nie tylko tego, co mam zrobić. Nie wiedziałem nawet, jak brzmi ta odpowiedź. Nie mogę powiedzieć mu, że lubię go, w ten mocniejszy sposób, a kłamać to niezbyt lubię...

- Jeśli powiedziałbym, że kolegą, to pewnie okłamałbym też samego siebie, a jeśli zdecydowałbym się powiedzieć, że jesteś kimś więcej niż przyjacielem, to wynikłoby z tego nieporozumienie... - mówiłem ze wzrokiem spuszczonym w podłogę

- Co masz na myśli, mówiąc "nieporozumienie"..? - zapytał czarnowłosy

- Wiesz... Um.. - zawahałem się nieco. Człowieku umiesz ty czytać między wierszami? Z której strony jesteś starszy o dwa lata? - Że ty mógłbyś...

- Tsukki. - powiedział stanowczo - Siądź przodem do mnie

- Huh...? Po co?

- No już i zamknij oczy - kontynuował

Nie widząc innej opcji, zrobiłem to, co mówił. Jednak dalej nie widziałem sensu tego wszystkiego.

Kilka sekund później, poczułem jego dłoń na swoich oczach. Jakby chciał się upewnić, że ich nie otworzę. Następnie moje zmysły zaczęły szaleć.  Pocałował mnie.

Ledwie co zdążyłem poczuć jego ciepło na swoich ustach, chłopak się odsunął.

- Będzie z tego nieporozumienie? - zapytał, a ja zapominając już o wszystkim ponownie się do niego zbliżyłem, wywołując kolejny pocałunek. Tym razem głębszy, bardziej emocjonalny. Obaj byliśmy już praktycznie pewni swoich uczuć do siebie nawzajem.

~Magic Time Skip~

Minęło kilka dni, a mój współlokator nie zmienia się już w kota. W końcu mogłem wyrzucić kuwetę i miski, które zajmowały miejsce, a zabawki, o które nie raz potrafiłem wywrócić w nocy, wylądowały u kota znajomych.

Niby nic więcej się nie zmieniło, ale mogłabym powiedzieć, jednak, że między nami jest nieco inaczej.

- Kei! - usłyszałem swoje imię

- Idę! - odpowiedziałem, ruszając w kierunku słyszanego wcześniej głosu - Co się sta- woah...

Wkroczyłem do, już naszej wspólnej, sypialni, a moim oczom ukazały się świeczki w i trochę rozsypanych po pokoju płatków róż.

- Wiem, że to może niezbyt dobra chwila, obiecuję, że za jakiś czas, zabiorę cię gdzieś i poproszę o to w lepszy sposób - mówił trochę zdenerwowanyn głosem - Kei... Jeśli chcesz, bym dalej starał się uczynić z ciebie najszczęśliwszym na tej ziemi, podaj mi swoją lewą rękę - powiedział już bardziej zdecydowanie

- A to z jakiej okazji? Znowu naoglądałeś się dram? - zaśmiałem się

- Współpracuj..! - wyszeptał złotooki

- Akhem.. A więc Tstsurou... Oddaję się w twoją opiekę - odpowiedziałem, wyciągając dłoń w kierunku chłopaka. Ten w kilka chwil nałożył mi srebrny pierścionek z minimalistycznym kryształkowym wzorkiem, uśmiechnięty, pokazując swoją rękę, na której widniało to samo zdobienie.

Myślałem, że będę mógł wrócić do swojej wcześniejszej czynności, jaką było sprzątanie, jednak ten chwycił mnie za biodra, ciągnąc na łóżko, gdzie po położeniu, nachylił się nade mną składając na moim czole delikatny pocałunek.

Z czoła przeszedł na szczękę, szyję i obojczyki, z każdą chwilą odsłaniając więcej mojego ciała i gładząc je swoimi dłońmi, jakbym zaraz miał się pokruszyć.

- To też element twojego planu? - zapytałem muskając lekko opuszkami palców, jego policzki

- Kto wie...? - odpowiedział kontynuując wcześniejsze zajęcie, dokładając podwijanie nogawek w moich spodenkach - chcesz się przekonać...?

------------------------------------------
Hej XD

Dawno żeśmy się nie widzieli

Łapajta shota pisanego ponad pół roku ze względów prywatnych oraz tych, że moja wena poszła w cholerę :'D

Mam nadzieję, że pierwszy shot z tego shipu wam pasuje~

Dedykacja jest dla uroczej artystki brak_zycia :3

Miłego dzionka lub nocki i do następnego!

~Iwa-chan

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top