Rozdział 6 "Rozmowa ze ścianą"
Im dłużej szedł w dół, tym bardziej czuł, że powinien natychmiast wrócić i kogoś powiadomić. Jednak coś go tam trzymało i ciekawiło. Wydawało mu się, że skoro pomnik zwrócił uwagę właśnie na niego, oznaczało to, że był ważny. Musiał się upewnić, czy przejście nie było tylko skrótem, bo w innym wypadku tylko by się ośmieszył.
Schodził coraz niżej, przypominając sobie, jak Pani Wither opowiadała im historię zamczyska, w którym mieściła się szkoła. Był zbyt pochłonięty gapieniem się, jak Nico przesyła sobie liściki pod stołem z jakimś zmiennokształtnym, ale doskonale pamiętał, jak nauczycielka wspominała, że według legendy, zamek żył własnym życiem, a pod powierzchnią znajdują się niezbadane katakumby. Wtedy demon nie interesował się tym jakoś specjalnie, bo były to tylko bajki, jednak w tym momencie nie był już tego taki pewien.
W końcu dotarł do końca. Choć dookoła panowała ciemność, Malcolm jakimś cudem wszystko widział. Znajdował się w ogromnym pomieszczeniu, którego kamienny sufit znajdował się jakieś trzy metry nad nim. Czuć było stęchliznę oraz wilgoć, a gdzieś w oddali demon słyszał kapanie wody, która prawdopodobnie ściekła między kamieniami.
- Co tu się dzieje...? – jęknął cicho do siebie i natychmiast usłyszał gdzieś z boku trzask. Momentalnie odwrócił się w tamtym kierunku i rozejrzał uważnie. Być może były to tylko szczury, ale czuł wyraźnie czyjąś obecność. – Kto tam jest?! – krzyknął i usłyszał ciche szlochanie. Przeraziło go to, więc stał sztywny i wpatrywał się w przesuwający się pod ścianą cień. Był drobny, wręcz dziecięcy, jednak najbardziej przerażał go fakt, że gdziekolwiek by nie spojrzał, właściciela tego cienia nie było.
- Kim jesteś? – usłyszał dziewczęcy głos, który można by pomylić z podmuchem wiatru. Zupełnie jakby odbijał się gdzieś daleko jako echo, a do tego miejsca dotarł po długim czasie.
- Nazywam się Malcolm. – odparł pewnie chłopak. Cień przesunął się po ścianie i stawał się coraz większy, zupełnie jakby postać się do niego zbliżała. Demon cofnął się o krok i zapytał: - A kim ty jesteś?
Mrok uniósł dłoń i pomachał, jakby w geście powitania. Wyglądało to przerażająco. Nagle Cambriel zorientował się, że cień nie posiadał oczu. W miejscu gdzie powinna tkwić warstwa mroku, było światło.
- Mastema. Jestem tylko cieniem. Lubię słuchać opowieści. Znasz jakieś bajki? – powiedziała, po czym usiadła bokiem na ścianie blisko demona.
- Skąd się tu wzięłaś? – zapytał zaskoczony, ale dziewczyna pokręciła głową.
- Znasz jakieś bajki? – powtórzyła, ale Cambriel zbył ją i od razu zaczął znów.
- Jak długo tu jesteś? Czyim jesteś cieniem?
- Znasz jakieś bajki? – jej głos zaczął brzmieć trochę rozpaczliwie. Przez moment Malcolm się nie odzywał, tylko analizował w głowie wszystko, co się stało. Przysiadł na ziemi i przyjrzał się widmu.
- Słyszałaś kiedyś bajkę o Alicji w Krainie Czarów? – spytał chłopak, a Mastema pokręciła głową, a cień jej włosów zafalował na ścianie. – Była sobie pewna dziewczynka imieniem Alicja, która miewała dziwne sny...
Czas mijał, a bajka trwała. Malcolm opowiadał widmu historię tak długo, że gdy skończył, zdał sobie sprawę, że minęły prawdopodobnie godziny. Wstał gwałtownie i przyjrzał się cieniowi na ścianie. Mastema również wstała i popatrzała na niego skłaniając głowę lekko w lewo.
- Musisz już iść? – spytała cichutko, a demon przytaknął.
- Będą mnie szukać.
- A wrócisz? – dopytała, a chłopak uśmiechnął się lekko. Mastema była jak dziecko, łaknące uwagi. Polubił ją przez ten czas, jaki razem spędzili. Słuchała go uprzejmie, pytała o różne rzeczy i reagowała radośnie i z ciekawością na każdy zwrot akcji.
- Kiedy tylko chcesz. – odparł, a ona podskoczyła niemalże aż do sufitu, po czym rozpłynęła się.
- Wracaj szybko!~ - jej głos odbił się echem od wszystkich ścian, aż w końcu zniknął w egipskich ciemnościach. Malcolm szybko ruszył w stronę schodów i po paru minutach wydostał się na zewnątrz. Spotkanie z widmem było czymś niesamowitym. Nie wiedział, jak bardzo dziwne było to w świecie wampirów, elfów i wilkołaków, ale dla niego było to magiczne.
Gdy dotarł na górę, rozejrzał się dookoła. Zegar wiszący na ścianie wskazywał parę minut po siedemnastej. Spędził w podziemiach tak dużo czasu. Bał się, że Douma już zaczął go szukać. Nie chciał zdradzać miejsca swojego pobytu, ponieważ postanowił zostawić sobie Mastemę tylko dla siebie.
Szybko dobiegł do swojego pokoju i zajrzał do środka. Nico dalej był u pielęgniarki, więc w pokoju nikogo nie było. Cambriel podszedł do szafki z ubraniami i wygrzebał piżamę. Szybko wskoczył pod prysznic, a gdy wyszedł, dochodziła już osiemnasta. Było zdecydowanie zbyt wcześnie na sen, więc Malcolm sięgnął po książkę z Historii Nadnaturalnych, którą Nicodemus zostawił na swojej szafce nocnej, po czym otworzył spis treści. Chciał poszukać czegoś o żywych cieniach, jednak nie znalazł nawet żadnych śladów ich istnienia. Za to natknął się na rozdział dotyczący Nelchael High School.
Nieznany jest prawdziwy założyciel i właściciel budynku, w którym mieści się szkoła, jednak wiadomo, że był on istotą potężną, która zdołała tchnąć w mury życie. Powszechnie istnieje przekonanie, że budynek żyje własnym życiem, jednak nie zostały stwierdzone ku temu żadne podstawy. Ponadto kilkoro badaczy odkryło pewną niespotykaną budowlę znajdującą się pod murami zamku. Są to olbrzymie katakumby, do których zejścia znajdują się na terenie całej szkoły. Są one oficjalnie zamknięte i całkowicie zakazane dla uczniów.
Malcolm miał ochotę parsknąć śmiechem. Nie zauważył specjalnych systemów antywłamaniowych, gdy schodził po kamiennych schodach. Obstawiał, że o wielu z tych przejściach administracja szkoły nawet nie wiedziała. Nie zdziwiłoby go, gdyby okazało się, że Mastema również nie jest udokumentowana przez badaczy.
- Głupota. – westchnął Cambriel i odrzucił książkę. Uznał, że dobrym sposobem na dowiedzenie się prawdy, jest rozmowa z samą domowniczką katakumb. Chciał z nią porozmawiać następnym razem. Tego dnia już nie bawił się w podchody. Położył się na łóżku i przykrył kołdrą, a potem rozmyślając o rozmytych kształtach Mastemy, zasnął, śniąc o złej Królowej Kier i Alicji walczącej w imię dobra.
⚝⚝⚝
Następnego dnia obudził się wcześnie rano. Jego oczy były jeszcze mocno zmęczone i z wielkim trudem zamrugał, dostrzegając w kącie pokoju krzątającego się Nico. Wampir wyjmował właśnie z szafki jakieś ubrania, gdy odwrócił się i spojrzał na rozbudzonego Malcolma.
- Czego się gapisz? – warknął, a Cambriel przewrócił oczami. To mogło się nigdy nie zmienić. Stosunek jego współlokatora do niego samego był jak gwóźdź do trumny z samego rana.
- Podziwiam twoje piękne oczy. – odparł bez emocji, patrząc jak Blackwood robi się czerwony i ciska w niego piorunami. Więcej już się tego dnia nie odezwał. Unikał demona za wszelką cenę na każdej lekcji, a Malcolma jakoś zbytnio to nie obchodziło. Już nie mógł się doczekać, aż wróci do niezwykłej znajomej i spyta o tak wiele.
Przed ostatnią lekcją siedział na parapecie jednego z okien przy klasie i oglądał krajobraz za oknem. Szkoła umiejscowiona była w górach, dlatego gdziekolwiek nie spojrzał, rozciągały się piękne widoki niemalże z bajki. W obserwacjach przeszkodził mu Terry. Ammit podszedł i zagadał demona o ostatnią lekcję z Historii Nadnaturalnych.
Cambriel z przyjemnością rozmawiał z chłopakiem. Czuł, że nie musi się hamować i może powiedzieć tak naprawdę wszystko, a atramentowłosy się nie obrazi ani nie przestraszy. Terry był jego zdaniem najmilszą osobą w tej szkole. Czasami miało się wrażenie, że chłopak bardziej boi się siebie samego niż innych. Był niezwykle pomocny i wrażliwy. Malcolm nie dziwił się, że Walter trzymał się go i tak dobrze reagował na jego obecność. Nagle oprzytomniał i zapytał:
- Terry? Wiesz może, czy w szkole są jakieś duchy?
Terence przyjrzał mu się uważnie, po czym po krótkim zastanowieniu odparł:
- Kiedyś było tu sporo duchów, ale Douma wszystkie wykurzył. Miał sprzeczkę z jednym Lordem, bo gość chodził po zamku i wył, nie pozwalając nikomu spać i w końcu Douma wywalił wszystkich. Było to bardzo dawno temu i od tego czasu nie pojawił się tu już żaden duch. Jeśli jestem dobrze doinformowany, to umieścił na murach zamku zaklęcie, które nie może przepuścić nikogo z świata umarłych. Słyszałem, że podobno wcześniej była jeszcze jedna akcja z duchami. Jeśli to prawda, to Douma wdał się w głębszą relację z jednym duchem. To była jakaś hrabina, ale to tylko plotka, więc mało prawdopodobne, że rzeczywiście to miało miejsce.
- Rozumiem...
- A czemu Cię to ciekawiło? – dopytał Carew, a Malcolm uśmiechnął się głupio i odparł szybko, zmyślając na poczekaniu:
- Wydawało mi się, że widziałem jakieś widmo, ale to pewnie był Nico przed obiadem. Wiesz jak on wtedy wygląda: kupa nieszczęścia z dodatkiem frytek.
Terry zaśmiał się głośno i już chciał coś jeszcze dodać, ale zadzwonił dzwonek na lekcje. Chłopcy poszli razem do klasy, gdzie już czekała na nich Wither. Kobieta uśmiechnęła się i szybko rozpoczęła zajęcia.
W między czasie Malcolm rozpracowywał wszystko, czego dowiedział się od Ammita, w głowie. Zastanawiał się, czy to możliwe, że zaklęcie dyrektora nie obejmowało katakumb, a z drugiej strony w jego myślach pojawiła się możliwość, że Mastema to owa duszka, z którą Douma utrzymywał bliskie więzi i chciał ją ukryć w katakumbach. Wszystko było jakieś pomieszane.
⚝⚝⚝
Po Zaklęciach i Urokach Malcolm prawie zbiegł z wieży, w której odbywały się zajęcia i plącząc się po korytarzach w końcu dotarł do tego pełnego pomników. Wampir uśmiechnął się do niego na powitanie, a zmiennokształtny prawie parsknął śmiechem. Tylko demon obserwował go bacznie i gdy Cambriel podszedł bliżej, wyciągnięta dłoń wskazała na ceglaną ściankę. Chłopak natychmiast do niej doskoczył i tak jak wcześniej otworzył przejście. Nim zszedł, rzucił demonowi wdzięczne spojrzenie.
Schody pokonał w parę sekund, tym razem nie zastanawiając się nad tym, czy może zejść. Chciał jak najszybciej spotkać się z Mastemą. Gdy dotarł na sam dół, rozejrzał się uważnie. Było cicho i pusto. Malcolm przeszedł parę kroków i dojrzał delikatne światło daleko w innym przedsionku. Zląkł się, bo wątpił, że Mastema byłaby zdolna zapalić świece czy lampy, ale ruszył powoli w kierunku światła. Kiedy był już niemal przy samym rogu, zajrzał ostrożnie i dostrzegł porozrzucane wszędzie lalki. Mnóstwo szklanych lalek walało się po podłodze. Kilka z nich miało rozbite nogi, innym brakowało oczu, ale w większości były całe. Miały piękne wiktoriańskie ubranka.
- Co tu się dzieje? – spytał cichutko demon, a wtedy coś stuknęło po jego prawej i chłopak natychmiast odwrócił się tamtą stronę. Po ścianie sunęła czarna chmurka, która szybko uformowała się w dziewczynę o długich pływających dookoła włosach.
- Malcolm? – spytała, a gdy chłopak potwierdził, cień podskoczył na ścianie. – Opowiesz mi coś?
- A może tym razem Ty byś mi coś opowiedziała? Na przykład o sobie? Skąd się tu wzięłaś i czyim jesteś cieniem? – spróbował odwrócić, ale Mastema westchnęła tylko głośno i pokręciła głową.
- Opowiesz mi coś? Coś o twoim dniu? Przyjaciołach? Na pewno jakichś masz? Powiedz mi coś o nich... – była nieugięta. Lubiła słuchać i było to bardzo widoczne. Ciekawiło ją wszystko, co miał do powiedzenia.
- Raczej nie mam tu zbyt wielu przyjaciół... – odparł cicho. Dotarło do niego, że musi najpierw ją do siebie przekonać, a skoro chciała słuchać o nim, mógł jej to po prostu dać. – Jestem demonem... Przez mój gatunek wszyscy w szkole mnie omijają szerokim łukiem...
- Demony to potężny gatunek. Jesteś wspaniały! Ktoś Ci dokucza?
- Mój współlokator trochę, ale raczej są to takie głupie docinki... chyba taki typ wampira, ale jest paru zmiennych, którzy nastawiają innych przeciwko mnie... To okrutne, ale co zrobić? Trochę ich rozumiem... Boją się mnie, nawet jeśli nie chcę nikomu zrobić krzywdy.
- Nie. Nie ładnie tak z ich strony. Dlaczego nie zrobisz im za to krzywdy? Wtedy przestaną Ci dokuczać! – Mastema wyglądała na oburzoną, a nawet trochę złą. Jej głowa nerwowo kiwała się na boki, przez co jej włosy również podskakiwały.
- Tak nie można... To tylko głupie żarty. Kiedyś im się znudzi. Chcesz jakąś bajkę? – odparł spokojnie Malcolm, a ostatnie pytanie najwyraźniej udobruchało Mastemę, bo dziewczyna pokiwała głową i rozsiadła się wygodnie na ścianie. – Znasz bajkę o Czerwonym Kapturku?
~*~
Ktoś wie, kim jest Mastema? Jak ją odbieracie? A Nico? Jestem niezwykle ciekawa waszych teorii spiskowych ;) ~ Lucyfer
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top