☆09☆
*Godzina po Gwiazdce*
Z uśmiechem wyjąłem z pudełeczka wisiorek. Siedziałem na kolanach u Zayna. Piliśmy likier przytulając się do siebie i wpatrując w ogień z kominka. Harmony spała w jednym z pudełek po prezencie przytulając do siebie jego zawartość, czyli pieska którego nazwała Pinky.
- Jest śliczny - powiedziałem przygryzając wargę - Dziękuję kochanie - wyszeptałem całując jego policzek. Owinął ramiona wokół mojego brzucha przytulając mnie do siebie.
- Widziałem jak na niego patrzyłeś ostatnio gdy byliśmy w sklepie - wymruczał. Uśmiechnąłem się pod nosem i wtuliłem mocniej w niego - Harmony zrobiła urocze laurki - powiedział unosząc jedną z kartek. Uśmiechnąłem się.
- Ma talent do rysowania po tobie. Dałeś jej świetne geny - odparłem całując linię jego szczęki.
- Jak na sześciolatke to naprawdę super. Nie powiedziałbym że.. - przerwał gdy nasza córeczka poruszyła się. Bałem się że się obudziła, jednak przewróciła się na drugi bok i spała dalej.
- Ale z tym psem, to pojechałeś po bandzie, co ci odbiło z kupieniem szczeniaka? - mruknąłem sięgając po pierniczek. Podjadałem go wpatrując się w Harmony przytuloną do Pinky.
- Jakiś czas temu rozmawialiśmy z Harmony o Blacky'm. No i Mony powiedziała że bardzo chciałaby szczeniaczka. Więc wiesz - wzruszył lekko ramionami.
- Nie pomyślałeś że warto byłoby mnie spytać o zdanie? - spojrzałem na niego unosząc brwi.
- Przecież kochasz psy - uśmiechnął się do mnie. Wywróciłem oczami - Oj skarbie, widziałeś jaka Harmony była szczęśliwa gdy odpakowała Pinky. Jej szczęście jest najważniejsze.
- Oczywiście - wyszeptałem - Jest szczęśliwa więc i ja jestem. Kocham cię Zayn - wtuliłem się w niego mocno.
- Ja ciebie też. Wesołych Świąt Nialler.
- Wesołych Zayney.
Tak więc, to jakby na tyle. Dziękuję za gwiazdki, komentarze. Mam nadzieje że dodatek Wam się podobał :)
Żartowałam, to nie koniec. Dopiszę jeszcze jeden specjalny rozdział i dopiero zakończę Enchanted Christmas :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top