☆06☆

*9 godzin do Gwiazdki*

Kończyliśmy już ubierać choinkę. Zayn wziął na ręce Harmony i uniósł by założyła na czubek drzewka gwiazdkę. Przytuliłem się do pleców mojego mężczyzny i patrzyłem na nasze wspóle dzieło. Zayn nie kupił wystarczającej ilości bombek na naszą choinkę, więc powiesiliśmy kilka pierników i dużo łańcuchów.

- Tatusiu, mogę? - spytała wyciągając rączkę w kierunku jednego z pierników zawieszonych na choince. Kiwnąłem głową więc zdjęła go i zjadła. Zrobiła tak też z trzema następnymi pierniczkami.

- Spasuj Harmony bo zjesz nam choinkę - powiedział Zayn łapiąc ją i przerzucając sobie przez ramię. Zaniósł Mony do jej pokoju. Wyszedł na dwór.

Nagle wszedł do domu gdy ja przygotowywałem dla nas herbatę. Rozglądał się wszędzie spanikowanym wzrokiem.

- Zayney? W porządku? - powoli podszedłem do niego.

- Zgubiłem prezent. Cholera. Właściwie sam mi uciekł.. - powiedział przygryzając dolną wargę.

- Dobrze się czujesz? Może powinieneś się zdrzemnąć..

- Niall, prezent dla Harmony mi uciekł! Ma cztery łapy, szarą sierść i okazjonalnie szczeka!

- Zayn! Nie zrobiłeś tego! - zawołałem a on przycisnął mi dłoń do ust - Kupiłeś małej p-s-a?

- No cóż, tak. Właściwie to prezent dla ciebie i Harmony. Wciąż pamiętam jak cierpiałeś po stracie Blacky'ego. Teraz już będę uważał jak będę wyjeżdżał z garażu ale..

- Co?! Powiedziałeś że Blacky uciekł! - krzyknąłem wpatrując się w niego wielkimi załzawionymi oczami. Zayn otworzył szeroko oczy.

- T-tak? Nie ważne. Kupiłem dla Was yorczka. Suczkę która mi właśnie uciekła.

Patrzyłem na niego dłuższą chwilę aż potrząsnąłem głową.

- Harmony jest na górze, u siebie w pokoju. Bawi się więc wyjdzie za pół godziny jak skończą się jej ciasteczka. W tym czasie znajdziemy tego psa - mruknąłem.

- Ma na szyi różową wstążkę - dodał Zayn. Kiwnąłem głową.

Przez dziesięć minut szukaliśmy psa po domu i podwórku ale nigdzie go/jej nie było. Usłyszałem pukanie do drzwi. Podszedłem do nich, otworzyłem. Milagros, żona Liama stała w drzwiach, w jednej ręce trzymając syna a drugiej psa.

- Zgubiliście? - spytała kiwając głową na pieska. Miał na szyi wstążkę więc od razu wziąłem suczkę z rąk Milagros.

- Żebyś wiedziała. Zayn! - zawołałem a on przyszedł od razu. Podałem mu psa a on odetchnął z ulgą.

- Ty mała podstępna bestio - mruknął do psa. Parsknąlem cichym śmiechem.

- Wchodźcie. Harmony jest na górze, możesz tam zaprowadzić Mikey'a. Bawi się.

Milagros zaniosła syna na piętro.

- Dzięki że pozwoliliście nam przechować prezenty dla Mikey'a. Chodzi po całym domu i zawsze szuka prezentów od kiedy odkrył że Mikołaj nie istnieje - westchnął Liam - Harmony wie? - spytał gdy szliśmy do garażu w którym były pakunki Payne'ów.

- Oczywiście że nie - potrząsnąłem głową - Chcemy z Zaynem by jej dzieciństwo trwało jak najdłużej - odparłem podając po kolei prezenty Liamowi.

Podziękował mi raz jeszcze. Pół godziny później znowu byliśmy sami. Sprawdziłem jak się ma Harmony i wróciłem do kuchni do gotowania.

Oczywiście wszyscy wiemy że Święty Mikołaj istnieje :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top