☆04☆

*12 godzin do Gwiazdki*

Jęknąłem cicho gdy małe stópki mojej córki wbiły mi się w brzuch. Harmony wskoczyła na nasze łóżko i zaczęła po nas biegać.

- Mony.. - Zayn złapał ją i usadził w miejscu. Przytulił moją mocno do siebie, ograniczając ruchy sześciolatki. Nasza córeczka szarpała się chwilę piszcząc ze śmiechem.

Obróciłem się na bok, twarzą do Zayna. Gdy rozchylił powieki spojrzal na mnie i uśmiechnął się.

- Krasnalu jeden, jest ósma rano - mruknął sennie Zayn.

- Śnieg! Pada śnieg! - zawołała wyplątując się z objęć taty. Usiadła na mnie. W końcu zdecydowała się zejść z łóżka i złapała mnie za rękę ciagnąc za nią - Chodź! Zobacz!

Westchnąłem i wyszedłem z łóżka. Wziąłem Harmony na ręce i podszedłem do okna. Postawiłem ją na parapecie, odsunąłem firankę by zobaczyc jak śnieg pokrył nasz ogródek. Mony zapiszczała podekscytowana a ja objąlem ją ramieniem.

- A martwiłaś się że w ogóle nie spadnie - pocałowałem ją w czubek głowy - Zayn? - spojrzałem na niego przez ramię. Wtulał twarz w poduszkę wciąż dosypiając - Zayney, chodź zobacz - wydał z siebie głośny jęk i niechętnie wstał. Przytulił się do moich pleców i oparł brodę na moim ramieniu patrząc przez okno.

- Wyjdziemy na dwór? Proszę proszę proszę! - podskoczyła w miejscu a ja ją przytrzymałem by nie spadła.

- Jak umyjesz zęby, ubierzesz się i zjemy śniadanie - powiedziałem zestawiając ją na podłogę.

- Tatooo - Harmony pociągnęła mnie za nogawkę spodni od piżamy.

- Bezwarunkowo. Zęby, ciuchy. Śniadanie ci odpuszczam.

Kiwnęła głową i pobiegła do swojego pokoju. Zerknąlem na Zayna który wyglądał jakby chciał iść spać dalej.

- Za dwie godziny przyjdą Liam, Milagros i Mikey - powiedziałem całując go w nos - Zabiorą prezenty które przechowują u nas dla Mikey'a i znikają.

- Święta są do bani.. - wymamrotał.

- Mówisz tak tylko dlatego że masz więcej obowiązków niż zawsze - powiedziałem śmiejąc się cicho.

- Pójdę pomóc się jej ubrać bo znowu założy majtki na rajstopy albo dwie pary legginsów - westchnął odsuwając się ode mnie. Zachichotałem.

- Po śniadaniu ubierzemy choinkę, okay?

- Jasne.

Uśmiechnąłem się. Gdy ubrałem się. Przyniosłem ze strychu ozdoby choinkowe i postawiłem je w korytarzu na piętrze. Zszedłem na dół w chwili gdy Harmony wybiegała na podwórku. Uśmiechnąłem się i podążyłem za nią. Byłem już na podwórku gdy ktoś wepchnąl mnie w zaspe. Zayn rzucił się na mnie, leżącego w śniagu. Usiadł na moim brzuchu i pocałował. Miał na sobie jeansy i gruby świąteczny sweter który dostał ode mnie rok temu. Harmony również usiadła na mnie. Ona z kolei założyła podobny sweter i legginsy.

- Kocham Was - powiedziałem sypiąc na nich śmiech. Zaśmiali się głośno i wtulili we mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top