60

Hayden

Nadeszła ta pieprzona chwila, na którą tak długo czekałem.

Pomogłem Nesti usiąść na brzegu łóżka i patrzyłem, jak ściąga ubranie. Przybrałem swoją pozę dominującego, której nauczyłem się w Enchant. Stanąłem twardo na nogach, lekko je rozkraczając i skrzyżowałem ręce na piersi. Mój kutas stał już twardy i gotowy do działania. Wytrzymałem już jednak ponad dwa lata, więc kilka dodatkowych minut nie powinno stanowić dla mnie problemu. 

Kiedy dziewczyna siedziała już całkiem naga, złożyła kolana i spojrzała na mnie niewinnym wzrokiem. 

- Uklęknij przede mną. 

Zsunęła się z łóżka i padła na kolana. Założyła ręce za plecy, dzięki czemu jej piersi były pięknie wyeksponowane. Podobało mi się, że była taka uległa i nie musiałem jej nawet mówić, czego oczekiwałem. Nesti doskonale wiedziała, co zrobić, abym stał się jeszcze twardszy. Kochałem ją tak cholernie mocno.

- Weź w usta mojego kutasa i pokaż swojemu panu, jak go kochasz.

Nie musiałem się powtarzać. Nesti przybliżyła się, a mój penis musnął jej policzek. Ciągle trzymając ręce za plecami niczym posłuszna uległa, oblizała główkę mojego kutasa. Była już wilgotna i gotowa na to, aby znaleźć się w jej słodkiej cipce.

Moja uległa wzięła mnie w usta tak głęboko, jak nigdy wcześniej. Widziałem, że zaszkliły jej się oczy. Chwilę zajęło jej przyzwyczajenie się do mojego rozmiaru i gdy to już nastąpiło, zaczęła ssać mnie tak, jakby od tego zależało jej życie. Czyli dokładnie tak, jak lubiłem.

Patrzyłem na Nesti, gładząc ją po głowie. W jej uległości było to, czego dominujący mężczyzna pożądał najbardziej. Wbrew powszechnym przekonaniom, dominant wcale nie oczekiwał od swojej uległej ślepego posłuszeństwa i gotowości do zniewolenia. Kobieta musiała być niezwykle silna i pewna siebie oraz musiała ufać swojemu partnerowi, aby zostać jego uległą.

Nesti miała w sobie tą siłę niezbędną do stania się moją uległą. Była dumna z siebie i z tego, kim się przy mnie stała. A ja byłem cholernie dumny, że trafiła mi się tak cudowna kobieta, z którą potrafiłem porozumieć się bez słów. 

Kiedy byłem blisko wytrysku, wysunąłem się z jej ust. Pochyliłem się, całując Nesti w usta. Nie zważałem na to, że wcześniej mnie w nich miała. Nasz związek był przesycony perwersją i to było zajebiste.

- Połóż się na plecach. Oprzyj stopy o materac i rozszerz nogi tak, abym widział twoją cudowną cipkę.

- Tak, panie.

Uwielbiałem, gdy tak mnie nazywała. Jeszcze bardziej lubiłem, gdy nazywała mnie swoim kochaniem, ale nic nie mogło równać się z byciem jej panem.

Patrzyłem, jak Nesti kładzie się posłusznie na plecach. Rzuciłem okiem na wszelkie kajdanki, baty, bicze, więzy i inne zabawki, ale stwierdziłem, że dziś nie potrzebowałem tego ustrojstwa. Ten pierwszy raz musiał być wyjątkowy i nie potrzebowałem do tego żadnych zabawek erotycznych. Dzisiaj Nesti miała poczuć kutasa swojego pana w swojej ciasnej cipce. Mieliśmy przed sobą całe życie, aby zabawiać się gadżetami, a dzisiejszy dzień był szczególny.

- Dotykaj się, skarbie. Chcę patrzeć, jak się ze sobą zabawiasz.

Dziewczyna wsunęła dłoń między nogi. Jęknęła cicho, dotykając swojej spragnionej cipki. Przez chwilę obserwowałem to cudowne przedstawienie i nie mogąc czekać dłużej, wszedłem na łóżko i chwyciłem nogi Nesti, aby otoczyła mnie nimi w pasie. 

- Zarzuć mi ręce na szyję i trzymaj się mocno, mała.

Gdy pokiwała głową, odnalazłem palcami jej mokre wejście. Chwilę pobawiłem się z jej łechtaczką, podszczypując ją. Aby zmniejszyć stres Nesti swoim pierwszym razem, gryzłem i lizałem jej sutki. Kutasem odnalazłem jej wejście i zacząłem powoli się w nią wsuwać.

- Wszystko w porządku? - spytałem, unosząc głowę. Nesti otworzyła oczy, uśmiechnęła się i skinęła głową.

- Tak, panie. Wszystko dobrze. Wejdź już we mnie. Pragnę cię. 

Nie musiała powtarzać.

Ostrożnie wsuwałem się w nią, hamując swoje pożądanie. Nie mogłem się doczekać, aby niebawem wziąć Nesti ostro, przerzucając ją przez oparcie kanapy i pieprząc od tyłu. Mimo tego, że oboje byliśmy spaczeni, doskonale rozumiałem, że pierwszy seks był dla dziewczyny ważny i często bolesny. 

Obserwowałem uważnie twarz Nesti. Przygryzała wargę, zamykała oczy i jęczała moje imię między pchnięciami. Wbijała mi pięty w plecy, dociskając do siebie. Widziałem na jej twarzy grymas bólu, gdy wchodziłem w nią mocniej, ale dzielnie walczyła, nie wypowiadając hasła bezpieczeństwa.

Cieszyłem się, że tak mi ufała. Wiedziała, że zależało mi na jej bezpieczeństwie i w pełni mi uległa.

- Wszystko dobrze, skarbie?

- Tak, Haydenie. Pchaj mocniej. Proszę.

Te słowa zadziałały na mnie jak czerwona płachta na byka. Wsuwałem się ostrzej w Nesti, czując jej mięśnie zaciskające się na moim penisie. Przygryzałem jej sutki i je ciągnąłem, robiłem jej malinki na szyi oraz dekolcie i wsuwałem język w jej usta.

Gdy poczułem, jak się spina, gotowa osiągnąć orgazm, chwyciłem jej podbródek w dłoń i spojrzałem w jej piękne oczy.

- Kocham cię.

- Ja również cię kocham, Haydenie.

Doszliśmy mocno. Jęczeliśmy głośno i bezwstydnie. 

Po wszystkim opadłem na jej ciało i oparłem policzek o jej policzek. 

Mogłem mówić, że ją kocham jeszcze sto razy, ale nie zmniejszyłoby to wagi tego wyrażenia. Kochałem Nesti bezgranicznie, cholernie mocno i bezbronnie. Była moją piękną słabością. Moją cudowną uległą, moją oszałamiającą dziewczynką i przyszłą panią Williams.

Nesti

- Naprawdę nie powiesz mi, gdzie mnie zabierasz? Trochę się denerwuję.

- Och, nie masz czego się bać. Twój pan jest przy tobie i nigdy cię nie opuści.

Minął miesiąc od porwania przez Cadena. Przez ten miesiąc dochodziłam do siebie i zdrowiałam psychicznie. Spotkałam się nawet z Jakiem, zabójcą mojej matki i podziękowałam mu za to, że pozbył się jej po cichu. Czułam się jak wyrodna córka, ale Hayden każdego dnia mnie uświadamiał, że nie mogłam podjąć lepszej decyzji. Zarówno Caden jak i moja mama stanowili zagrożenie dla społeczeństwa. Po tym, co się stało, kochanek mojej matki zniknął, a ja nie miałam zamiaru go szukać. 

Wsiadłam na motocykl Haydena i pozwoliłam mu zawieźć się w tajemnicze miejsce. Od rana chodził podenerwowany i spięty. Pytałam, czy jakoś mu pomóc. Chciałam nawet postawić mu laskę, aby się rozluźnił, ale nie chciał nawet o tym słyszeć. Uznałam, że skoro propozycja ssania jego pięknego penisa go nie zachęca, coś musiało być na rzeczy. 

Kiedy Hayden zaparkował pod Rockefeller Center, coś mi zaświtało.

Nie tak dawno odegraliśmy scenę naszego pierwszego spotkania, więc zrozumiałam, że mój ukochany chciał to kontynuować. 

Doskonale pamiętałam naszą pierwszą randkę. Hayden w ramach wdzięczności za opatrzenie mu dłoni, zabrał mnie na nocną jazdę po Nowym Jorku. Wówczas byłam zbyt wstydliwa, aby zdradzić mu, jakie było moje marzenie, ale dziś już o wszystkim wiedział.

- Zapraszam, księżniczko.

Hayden zaparkował tam, gdzie dwa lata temu, po czym pomógł mi zejść z motocykla. Miałam na sobie czarne rurki i koszulkę z logiem Harleya Davidsona. Nie spodziewałam się, że Hayden zabierze mnie na taką randkę. Gdybym wiedziała, wystroiłabym się dla niego bardziej.

On jednak również nie wyglądał, jakby szykował się na randkę. Na nogach miał czarne skórzane spodnie, które idealnie opinały jego cudowny tyłek i sprawiały, że miałam ochotę je z niego zadrzeć. Jego pierś okrywała koszulka w stylu vintage, a na ramiona zarzucił skórzaną kurtkę. Całości dopełniały motocyklowe buty. W połączeniu z jego niebiesko-zielonymi oczami i blond włosami wyglądał piorunująco. Miałam szczęście, że ktoś taki ze mną był.

- Chodź, skarbie. Pamiętasz naszą pierwszą randkę? Zabrałem cię na szczyt Rockefeller Center i przycisnąłem do szklanej ściany. To było zajebiste, mała.

Uśmiechnęłam się i pozwoliłam Haydenowi prowadzić się za rękę do środka. Był środek dnia, a nie środek nocy, co sprawiało, że ta randka nie była dokładnie taka sama, jak nasza pierwsza, ale nie miało to najmniejszego znaczenia.

Hayden zabrał mnie do windy. Byliśmy w niej tylko my, więc przyparł mnie do ściany, chwycił w dłoń moje nadgarstki, unieruchamiając mi je nad głową i zaczął mnie całować. Jego erekcja ocierała się o mnie, aż jęknęłam.

Gdy drzwi windy się rozsunęły, szybko musieliśmy przywołać się do porządku. Zaśmialiśmy się, czując się jak dzieciaki przyłapane na pierwszym pocałunku.

- Zajebiście mocno cię kocham, moja piękna Nesti. Oni wszyscy również cię kochają, ale dam sobie uciąć fiuta, że nie tak mocno, jak ja. 

Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc, co miał na myśli. Gdy jednak Hayden otworzył dla mnie drzwi prowadzące na ten sam taras widokowy, na którym byliśmy tutaj ostatnim razem, wszystko do mnie dotarło.

Na tym tarasie nie było bowiem ani jednego turysty. Zobaczyłam za to Javiera trzymającego w dłoni drinka, Holly i Vance'a, którzy obściskiwali się w rogu przy szklanej ścianie oddzielającej ich od miasta, Archera wraz z piękną kobietą, która jak się domyśliłam była tą dominą z Enchant, z którą poznał ją Hayden, a także Jake'a i jego kolegów z gangu motocyklowego.

- Co tu się, do diabła, dzieje?

Wszystkie głowy zwróciły się w naszą stronę, gdy Hayden zagwizdał. Mężczyzna przyciągnął mnie do swojego boku i pocałował w czubek głowy.

- Cieszę się, że wszyscy tu dotarliście. 

- Co ty planujesz? - spytałam cicho, obserwując niemałe przedstawienie rozgrywające się przede mną. W rogu znajdował się prowizoryczny bar, a na tarasie ustawiono krzesła i stoły z przekąskami.

- Zaraz zobaczysz, moja kochana. 

Hayden odchrząknął i kontynuował, zwracając się do wszystkich.

- Jak większość z was wie, to tutaj zabrałem Nesti w dniu, w którym ją poznałem. Od tego dnia minęły lekko ponad dwa lata. Wtedy nie byłem gotowy, aby związać się z tą cudowną, beztroską i piękną dziewczyną. Zakochałem się w niej jednak w chwili, w której dobrowolnie padła przede mną na kolana w swojej łazience.

Schowałam twarz w dłoniach, czując się zażenowana. Wśród naszych bliskich usłyszałam wiwaty i śmiechy.

- Nesti jest moim pieprzonym wybawieniem - kontynuował Hayden, w którego głosie słyszałam władczość, ale i uczucie. - Pojawiła się w Enchant z opaską na oczach, oczekując swojego dominującego, który zlałby ją po tyłku. Byłem wtedy skołowany. Chciałem uciec, gdy zobaczyłem ją klęczącą przed sobą w pięknej bieliźnie, ale zostałem. Od tego czasu wydarzyło się wiele. Nie były to same dobre rzeczy, ale życie nie jest łatwe, choćbyśmy bardzo tego chcieli. Nesti, mój aniele. Mój skarbie.

Hayden odsunął się ode mnie i uklęknął na jedno kolano. Wstrzymałam oddech, gdy z kieszeni skórzanej kurtki wyjął małe ozdobne pudełeczko. Otworzył je i i moim oczom ukazał się śliczny pierścionek z różowego złota, ozdobiony wieloma małymi diamencikami.

- Skarbie, nie jestem dobry w wyrażaniu uczuć - wyznał, uśmiechając się do mnie tak pięknie, że niemal sama padłam przed nim na kolana. - Zostałaś moją uległą w dniu, w którym założyłem ci na szyję obrożę, ale pragnę czegoś więcej. Chcę, abyś została moją żoną. Jesteśmy młodzi i mamy przed sobą całe życie, ale ja nie mogę dłużej czekać. Pragnę cię, odkąd cię poznałem. Nesti, czy uczynisz mnie szczęśliwym skurczybykiem i zostaniesz moją żoną?

Bez zastanowienia pokiwałam twierdząco głową. Hayden wstał, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję i go pocałowałam w usta. Mężczyzna uśmiechnął się i wsunął na mój drżący palec pierścionek zaręczynowy. W tle słyszałam wiwaty i radosne pokrzykiwania, ale w tej chwili liczył się dla mnie tylko on.

- Kocham cię, mój panie. Mój przyszły mężu. Mój cudowny mężczyzno.

- Chyba nie muszę ci mówić, jak mocno kocham ciebie - odparł, opierając swoje czoło o moje.

- Cóż, nie zaszkodziłoby, gdybyś to jednak powiedział - zażartowałam, pstrykając go w nos.

- Pozwolisz więc, że pokażę ci, jak cię kocham, gdy wszyscy się rozejdą do swoich domów, a my wrócimy do siebie i mój kutas znajdzie się w twojej cipce.

- Takiego właśnie ciebie kocham, Haydenie Williamsie - wyszeptałam, całując go w kącik ust.

- Zgadzam się z panią w pełni, pani Williams. 

***********

Dzięki bardzo! To koniec Enchant!

Zapraszam Was do moich dwóch nowych powieści, których pierwsze rozdziały znajdziecie już na moim profilu!

https://www.wattpad.com/1041020560-hostage-1

https://www.wattpad.com/1060363732-fraser-1

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top