54

Hayden

Vance zajmował się mną, jakby był pieprzonym dzieckiem. Mało brakowało, a skułby mnie i zakneblował, abym nie robił problemów. Wiedziałem, że był do tego zdolny, ale rozumiał powagę sytuacji i wiedział, że nawet gdybym nie był pijany, i tak byłbym agresywny.

Przyjaciel wsadził mnie do swojego wozu i ruszył z miejsca z piskiem opon. Jechaliśmy do siedziby Jake'a, w której byłem nie tak dawno temu. Żałowałem, że na dłużej tam nie zostałem, choć z drugiej strony byłem kurewsko szczęśliwy, że odnaleźli tę sukę, którą miałem zamiar ukarać za to, jak podłą matką była. Wiedziałem, że z pomocą moich kolegów mi się to uda.

Brunet zaparkował pod budynkiem z cegły. Trzymał mnie za ramię, abym się nie wywrócił, gdy wysiadałem z samochodu. Adrenalina na nowo buzowała w moich żyłach. Czułem się jak pieprzony bóg, który miał przewrócić Olimp. Whisky gdzieś wyparowała i sprawiła, że na powrót stałem się sobą. Bezdusznym zabójcą, którym byłem nie tak dawno temu. 

- Pamiętaj, że najpierw musimy dowiedzieć się, gdzie jest Nesti, odnaleźć ją całą i zdrową, a dopiero później zabijemy tę wariatkę. Rozumiesz?

Pokiwałem głową. Odciąłem umysł od ciała, ale w dalszym ciągu kontaktowałem.

- Trzymaj się z tyłu. Zajmę się nią, a później ty się zabawisz.

Wyszczerzyłem zęby w bestialskim uśmiechu. Vance poklepał mnie po plecach, wprowadzając do siedziby gangu motocyklowego.

Ujrzałem stojących w półkole mężczyzn. Jake stał na przeciwko przykutej do ściany kobiety. Wierzgała się, ale w ustach miała prowizoryczny knebel ze szmaty. Kiedy zobaczyła mnie i Vance'a, musiała nas rozpoznać. Już na pierwszy rzut oka dało się poznać, że wpadła w szał. Nie przypominała w niczym kobiety, którą zobaczyłem wtedy w mieszkaniu Nesti lub w Enchant. Albo zażyła jakieś silne narkotyki, albo po prostu zwariowała. Obstawiałem drugą opcję. 

- Znaleźliście ją - powiedziałem do mężczyzn, uśmiechając się jak obłąkany. Jak się okazało, gdy już raz zostało się mordercą, nie mogło to wyjść z twojej krwi. Czaiło się gdzieś głęboko w tobie i czekało na uwolnienie. Byłem usatysfakcjonowany tym, że własnymi rękami niebawem pozbędę się tego problemu i będziemy z Nesti szczęśliwi. Wierzyłem, że moja dziewczynka odnajdzie się cała i zdrowa. Jeśli nie, wygrzebię zwłoki jej matki z ziemi i ożywię je, aby zabić ponownie. 

Podszedłem do kobiety i wyjąłem jej szmatę z ust. Oplułaby mnie, ale w porę się odsunąłem. 

Wyciągnąłem dłoń do Jake'a. Mężczyzna podał mi nóż, jakby czytał mi w myślach. Był cholernie inteligentnym gościem i idealnie nadawał się do tego, aby prowadzić gang. 

- Czego ode mnie chcesz, sukinsynu?! - krzyknęła wierzgająca się kobieta. Miała skute nogi, a ręce wyciągnięte nad głowę i przykute do uchwytu w ścianie. Nie było szans, aby się uwolniła. Znajdowała się w jednym pomieszczeniu z kilkunastoma facetami, z których większość zabiła przynajmniej kilka osób. Znaliśmy różne sposoby tortur. Wiedziałem, że ta suka prędzej czy później wszystko nam wyśpiewa. Gdyby nie zależało mi na czasie, zabawiałbym się z nią dłużej, ale musiałem pamiętać o celu. Było nim jak najszybsze odnalezienie Nesti i sprowadzenie jej do domu. 

- Och, pytasz więc, czego od ciebie chcę?

Przejechałem czubkiem noża po policzku kobiety. Nie chciałem, aby tak wyglądały moje relacje z rodziną Nesti. Ta kobieta powinna była być wsparciem mojej ukochanej dziewczynki, a spierdoliła jej życie.

- Zniszczyłaś życie dziewczynie, którą kocham.

- Jesteś tylko jej sponsorem. Otaczasz ją bogactwem za seks.

Prychnąłem cicho, kręcąc głową. Wbiłem ostrze noża mocniej, tworząc na nieskazitelnej skórze kobiety ranę. Wypłynęła z niej krew.

- Jesteś taka głupia i naiwna. Dla twojej wiadomości, nigdy nie uprawiałem z Nesti seksu. Dziewictwo straciła ze swoim przyjacielem, którego kilka godzin temu raniłaś nożem. Chłopak mógł umrzeć. 

- Zasłużył na to. Tknął moją córkę.

W jej oczach widziałem nienawiść, a z ust płynął jad w najczystszej postaci. Jeszcze nie zacząłem tortur, a już się nimi rozkoszowałem. Oczami wyobraźni widziałem, co zrobię z tą dziwką, gdy wyśpiewa mi prawdę na temat miejsca pobytu jej jedynego dziecka.

- Tknął twoją córkę? Powiedz mi, czy ty nie niszczyłaś jej dzień po dniu przez całe jej dzieciństwo?

- Nic o mnie nie wiesz!

Była pełna jadu. Pełna agresji. Pełna woli walki.

Nie wiedziała, że ja byłem pełen tego samego. Z tą jednak różnicą, że to ona była moją ofiarą, a ja byłem jej katem.

- Twierdzisz, że nic o tobie nie wiem. Myślę wręcz przeciwnie. Zabiłaś swojego męża, aby być z kochankiem. Chciałaś wychować Nesti na swoje podobieństwo. Wbijałaś jej do głowy swoje pieprzone ideały, a kiedy zauważyłaś, że Nesti życzy sobie innego życia, znienawidziłaś ją. Skreśliłaś swoje jedyne dziecko. Odebrałaś jej mieszkanie, miłość i wolność. Ja ją kocham. Dałem jej wszystko, co mam. Wszystko, co moje, należy również do niej. Wiem, że ty stoisz za zniknięciem mojej ukochanej kobiety. Musisz mi powiedzieć, kto wtargnął do mojego mieszkania, aby ją uprowadzić. Znajdę tego człowieka, odbiorę mu moją własność, a ciebie zamorduję. 

Kobieta prychnęła. Mimo tego, że próbowała zgrywać twardzielkę, jej spojrzenie mówiło wszystko. Bała się mnie. Bała się nas i tego, że spełnię swoją groźbę.

- Moja córka została niewolnicą zabójcy, któremu zapłaciłam za jej porwanie. Nie myśl jednak, że powiem ci, jak się nazywa.

- Och, powiesz mi to, suko. Powiesz mi wszystko.

Wbiłem nóż w jej ramię. Usłyszałem, jak znajdujący się za mną mężczyźni wstrzymali oddech. 

- Uważaj, Haydenie.

- Nie martw się, Vance. Wiem, co robię. 

Kobieta wykrzywiła twarz w grymasie bólu. Wierzgnęła nogami, ale nie była w stanie się uwolnić.

- Będę przedłużał tortury, dopóki nie powiesz mi, kto stoi za porwaniem Nesti. Jeśli stracisz przytomność na skutek utraty krwi lub po prostu twoje ciało nie wytrzyma, obudzę cię. Będę torturował nie tylko twoje ciało, ale i twój umysł. Mam w planach dużo zabawy, a od ciebie zależy, jak szybko się to skończy. Albo powiesz mi, gdzie jest Nesti, albo będę się bawił twoim ciałem. Jak widzisz, mam wielu kolegów do pomocy. 

Bez ceregieli wbiłem nóż w jej udo. Kobieta krzyknęła z bólu. Jake przyszedł mi z pomocą i uderzył ją w brzuch, aż zgięła się w pół.

- Nie znajdziecie jej! - krzyknęła, gdy rozcinałem nożem jej udo.

- Znajdziemy. Powiedz nam, gdzie jest. W innym wypadku jeden z moich kolegów lada moment zamoczy w tobie fiuta. Chcesz tego?

- Powiem wam! Powiem, gdzie ona jest!

Odsunąłem się od niej. Czekałem chwilę, aż dojdzie do siebie. Czubek noża przytknąłem do jej podbródka i uniosłem jej twarz tak, aby wpatrywała się we mnie. W jej oczach płonęła chęć zemsty. Z nami nie miała szans, ale byłem pewien, że gdyby mogła, rzuciłaby się na nas z nożem. 

- W takim razie mów.

Wbiłem ostrze mocniej w jej skórę, aż ona zapiszczała. Była cholernie słaba. Nawet na dobre nie zacząłem się bawić jej ciałem, a ona już wymiękła. 

- Zapłaciłam ćwierć miliona zabójcy z Brooklynu. Nazywa się Caden Law.

- Caden Law?

Krew odpłynęła mi z twarzy. Cofnąłem się kilka kroków. Poczułem czyjeś dłonie na swoich ramionach. Vance warknął.

Caden Law był dwa lata starszy ode mnie człowiekiem. Znałem go ze swojej przeszłości. Był jednym z przyjaciół mojego byłego szefa. Zabijał dla nas na zlecenie. Nigdy z nim nie rozmawiałem, choć wiele razy widziałem go na korytarzach naszej siedziby. Czasami pojawiał się również na aukcjach, gdzie sprzedawaliśmy dziewczyny, jednak żadnej nigdy nie kupił.

- Hayden?

- Znam tego człowieka. Wiem, gdzie on mieszka.

Myśli krążyły w mojej głowie, a ja walczyłem z tym, aby nie stracić przytomności. 

- Jedziemy do niego. Jake, pilnuj tej wariatki, aby nie uciekła. Skontaktujemy się z wami, kiedy odnajdziemy dziewczynę.

- Tak jest.

Vance wyciągnął mnie z budynku i wsadził do samochodu. 

- Podaj mi adres. Jedziemy tam.

Wklepałem adres Cadena do nawigacji i pozwoliłem Vance'owi jechać. Przyjaciel zostawił mnie samego sobie, abym mógł do siebie dojść. Próbowałem przypomnieć sobie, jaki stosunek do kobiet miał Caden. Szanował je, ale lubił zabawić się od czasu do czasu. Nieraz przyłapałem go na pieprzeniu jednej z dziewczyn na tyłach naszej siedziby. Był ostry w swoich działaniach, a po seksie zostawiał dziewczyny na pastwę losu. Taki los spotykał większość naszych dziewczyn.

- Hayden? Wszystko w porządku?

- Nic nie jest w porządku.

- Mam plan. Skoro znasz Cadena, a on pewnie zna ciebie, wykorzystamy ten fakt na naszą korzyść. Uspokój się więc i mnie wysłuchaj. 

Nesti

Caden znów zasnął. Tabletka zaczęła działać i ja również usnęłam. Mój spokój nie trwał jednak długo. Niebawem obudziłam się ze strachem, gdyż śnił mi się koszmar, w którym Hayden został zamordowany. Widziałam jego martwe ciało. Próbowałam wyrwać się z objęć mojego oprawcy, aby pozwolił mi dotrzeć do mojego ukochanego pana. Byłam przerażona i odebrałam ten sen jako przestrogę. 

Kiedy mężczyzna się obudził, przeciągnął się i do mnie uśmiechnął.

- Jak się czujesz, laleczko?

- Miałam koszmar.

Byłam pewna, że go to nie interesowało, ale nie miałam nikogo, z kim mogłabym podzielić się swoim potwornym snem. 

- Opowiesz mi o nim?

Pokręciłam przecząco głową. Caden nie naciskał. Pewnie miał inne sprawy na głowie.

- Posłuchaj, mała. Podam ci śniadanie, a potem będę musiał gdzieś wyjść. Skuję cię i zaknebluję, abyś mi nie spróbowała uciec. Wierzę, że będziesz grzeczną dziewczynką. Prawda?

Pokiwałam głową. Caden uśmiechnął się i wstał, przeciągając się.

- W takim razie idziemy do kuchni, kochanie. Będziesz klęczeć, gdy będę cię karmił, a później podziękujesz mi za jedzenie. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top