51
Hayden
Przez kilka następnych godzin zdarzyło się wiele rzeczy. Porozstawiałem swoich ludzi po kątach, aby każde z nich miało zajęcie.
Vance zajmował się kwestią ochrony budynku, w którym mieszkaliśmy. Miał za zadanie sprawdzenie nagrań z monitoringu, aby dowiedzieć się, kto był odpowiedzialny za uprowadzenie Nesti i jakim cudem dostał się do tak dobrze strzeżonego budynku.
Holly miała siedzieć z Javierem w moim apartamencie. Vance załatwił kilku ludzi, którzy w ciągu dwudziestu minut przyjechali do nas, aby chronić tą dwójkę. Nie chciałem narażać Javiera na większą krzywdę. Już wystarczająco oberwał od matki Nesti. Gdyby stało mu się coś poważniejszego, moja ukochana dziewczynka nigdy by mi tego nie wybaczyła. Wiedziałem, że ją znajdę i robiłem wszystko, aby trzymać się tej myśli i nie pozwolić czarnej otchłani się pochłonąć.
Sam jechałem do siedziby gangu motocyklowego Jake'a. Nie byłem tutaj od wieków, a przynajmniej tak mi się wydawało. Nie chciałem mieć do czynienia z gangami motocyklistów po tym, co przeszedłem kilka lat temu, ale nie wyobrażałem sobie odpowiedniejszych ludzi, do których mogłem zgłosić się z prośbą o pomoc.
Wkroczyłem do niepozornego budynku z cegły znajdującego się na Lower East Side. Przy wejściu stało dwóch postawnych mężczyzn w czarnych skórzanych kurtkach i butach motocyklowych na stopach. Spojrzeli na mnie, spodziewając się zagrożenia i szykując się na bijatykę, ale ja nie przybyłem tutaj w tym celu. Goście mnie poznali dopiero po chwili i posłusznie usunęli się na bok, aby mi nie zawadzać. Poszedłem więc dalej i wkroczyłem do zacienionego pokoju, w którym Jake wydawał rozkazy swoim ludziom. Był charyzmatycznym gościem, który gdy się na coś uparł, musiał dosięgnąć swojego celu.
- Hayden.
Kiedy Jake mnie ujrzał, wszystkie głowy zwróciły się w moją stronę. Wyglądałem marnie i tak się czułem. Jedynie adrenalina sprawiała, że jeszcze w zupełności nie zwariowałem.
Mężczyzna podszedł do mnie i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. Poklepał mnie po plecach, wyrażając tym gestem całe współczucie, jakie w sobie miał.
- Wysłałem moich ludzi w miasto - oznajmił, odsuwając się ode mnie. Wciąż jednak trzymał mnie za ramiona, jakby nie chciał mnie puścić. - Wszyscy mają przy sobie zdjęcia tej kobiety i twojej ukochanej. Możesz tutaj z nami zaczekać. Za chwilę wypuszczę kolejnych w miasto, aby pomogli w poszukiwaniach.
- Dziękuję, Jake, ale nie mogę tutaj zostać.
Blondyn poklepał mnie po ramieniu i wrócił do swoich kolegów po fachu. Wszyscy mieli na ramionach wiele tatuaży i gdyby nie to, że byłem przyjacielem ich szefa, pewnie spuściliby mi niezłe manto. Wątpiłem, że byliby w stanie to zrobić, ale marzenia piękna rzecz, prawda?
- Hayden, w pojedynkę niczego nie zrobisz. Nie wiesz, kto stoi za porwaniem. Może to faktycznie jest matka twojej Nesti, ale co, jeśli ktoś z przeszłości chce się na tobie zemścić?
- Nie mam wrogów. Zamknąłem wszystkie sprawy. To musi chodzić o tę kobietę. Nie znasz jej. Nie wiesz, do czego jest zdolna. Kilka godzin temu napadła z nożem przyjaciela Nesti i raniła go. W jej oczach widać obłęd. Wtargnęła do Enchant i urządziła nam scenę. Skoro znalazła adres klubu BDSM, w którym pracowałem, nietrudno byłoby jej się dowiedzieć, gdzie mieszkam.
Jake oparł dłonie o blat baru. Westchnął ciężko, odchylając głowę w tył.
- Policja działa. My także. Znajdziemy ją. Nie mogła zapaść się pod ziemię.
- Najważniejsza jest pierwsza doba po porwaniu - oznajmiłem, choć oboje wiedzieliśmy, że tak było. Potrzebowałem mówić cokolwiek, aby nie zwariować. Byłem bliski obłędu. Skoro nawet we własnym domu nie mogłem czuć się bezpieczny, nigdzie nie byłem bezpieczny.
Czułem się kurewsko obrzydliwie, że obiecałem Nesti ochronę. Głęboko wierzyłem, że w moich lochach była bezpieczna. Musiałem mieć przeraźliwie mocny sen, skoro nie obudziłem się, gdy doszło do porwania. Zwykle spałem głęboko, przy Nesti całkowicie się odprężając. Nie miałem pojęcia, czy została zabrana z lochów czy z innej części domu. Mogła przecież iść w nocy do łazienki albo do kuchni. Żałowałem, że nie miałem w apartamencie monitoringu. W chwilach takich, jak ta, byłby cholernie przydatny.
Ruszyłem się jak oparzony, gdy usłyszałem dźwięk nadchodzącego połączenia. Wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni i odebrałem.
- Przejrzałem nagrania monitoringu - oznajmił sucho Vance, a ja zamarłem. - Do budynku o drugiej trzydzieści nad ranem wdarł się zamaskowany mężczyzna. Wszedł do środka przez wejście na dachu, ale za cholerę nie wiem, jak się tam dostał. Ktoś musiał wyłączyć alarm informujący, że intruz wdarł się do budynku. Facet wyniósł Nesti na ramieniu. Była nieprzytomna, więc zgaduję, że musiał jej podać zastrzyk nasenny, albo ją uderzył i straciła przytomność.
Padłem na najbliższą kanapę, chowając twarz w wolnej dłoni. Oddychałem głęboko, nie chcąc odejść od zmysłów, choć wewnątrz siebie czułem buzującą wściekłość.
Obiecałem sobie, że gdy odnajdę tego, kto stał za jej porwaniem, rozbryzgam mu mózg na ścianie. Ten, kto zadzierał z moją ukochaną księżniczką, zadzierał również ze mną.
- Wysłałem moich ludzi, aby dołączyli do motocyklistów Jake'a Whitehalla - ciągnął Vance, a ja spojrzałęm na Jake'a, który stał nade mną ze skrzyżowanymi rękami na piersi. - Będę cię na bieżąco informował o postępowaniu poszukiwań. Znajdziemy ją, Haydenie.
Mężczyzna się rozłączył, a ja zostałem sam.
Sam z wieloma dręczącymi mnie myślami.
Sam z poczuciem beznadziei, które wrastało we mnie nieproszone.
Sam ze świadomością, że gdy nie odnajdę Nesti albo jeśli stanie jej się krzywda, nie zawaham się, aby raz na zawsze zakończyć przedstawienie nazwane moim życiem.
Nesti
Leżałam w samotni przez długi czas. Nie miałam już siły na płacz ani rozpaczanie. Pozostało mi pogodzić się ze świadomością, że od teraz byłam zdana na łaskę nieznanego mężczyzny, który z powodów seksualnych zdecydował się mnie nie zabijać, a zrobić ze mnie swoją zabawkę.
Nie wiedziałam, gdzie się znalazłam. W pokoju nie było okien, a jedynym źródłem światła była podłogowa lampa stojąca w kącie. Samo pomieszczenie nie było duże i oprócz drewnianego stołu, dwóch krzeseł i stołu, na którym leżałam nago, nie było tutaj niczego.
Czułam przeszywające mnie zimno i ból. Modliłam się w duchu o to, abym została odnaleziona i uwolniona. Nie wiedziałam, co dokładnie miał zamiar robić ze mną mój porywacz. Nie chciałam oddawać mu swojego dziewictwa, ale wiedziałam, że jeśli przyjdzie mi wybierać między moim bezpieczeństwem a seksem z nim, wybiorę swoje życie.
Po jakimś czasie bezczynnego leżenia poczułam coś ciepłego między nogami. W ostatnich dniach nagromadziło się we mnie tyle stresu, że dopiero teraz dostałam okres. Byłam przestraszona, co zrobi mój oprawca, gdy zobaczy, że pobrudziłam jego metalowy stół. Nie chciałam, aby traktował mnie gorzej przez to, że przez kilka dni nie będzie mógł sobie na mnie poużywać. Nie znałam tego faceta, ale w jego oczach widziałam determinację i bezwzględność. Okropnie się go bałam, bo nie chciałam umierać. Teraz, kiedy miałam w swoim sercu Haydena, miałam siłę i wolę walki. Wiedziałam, że nie mogłam sobie pogrywać z tym gościem, aby nie narażać swojego życia na szwank, jednak liczyłam na odrobinę wyrozumiałości.
Kiedy niespodziewanie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, spojrzałam w ich kierunku. Może powinnam udawać, że śpię, ale nie chciałam go rozzłościć.
Mężczyzna miał na sobie koszulkę z krótkim rękawem, która opinała jego mięśnie we właściwych miejscach. Na nogach miał czarne przylegające spodnie. Był boso, a w rękach trzymał talerz z jedzeniem.
Jego wzrok momentalnie powędrował w stronę moich rozszerzonych nóg. Czekałam na jego wybuch złości, ale ku mojemu zaskoczeniu, gdy tylko odłożył talerz ze spaghetti na stolik, wyszedł z mojej celi. Wrócił po chwili z namoczonym ciepłą wodą ręcznikiem, który przyłożył do mojego krocza. Łkałam cicho, gdy on wycierał moją krew. Nie wiedziałam, jak odczytać ten gest dobroci.
Facet ignorował talerz jedzenia. Kiedy odłożył pobrudzony krwią ręcznik na podłogę, położył obok mnie pudełko z tamponami. Wyciągnął jeden i powoli wsunął go we mnie. Nie podobał mi się tak intymny kontakt z tym mężczyzną, ale wolałam taką reakcję, niż żeby miał mnie pobić albo ukarać w inny sposób. Nie znałam jego sposobu myślenia i nie wiedziałam, jak zareaguje, gdy dowie się, że dostałam okres. Mógł w końcu albo pozwolić mi przejść przez ten czas normalnie, albo zignorować to i skorzystać z mojego ciała w odpowiedni dla siebie sposób.
Pisnęłam z zaskoczenia, kiedy stół się podniósł. Znajdowałam się teraz w pozycji siedzącej. Nie wiedziałam, że ten na pozór zwyczajny metalowy stolik, do którego byłam przykuta przez długi czas, miał taką funkcję.
Oprawca usiadł na krzesełku przysuniętym do stołu i nabrał spaghetti na widelec. Podsunął mi go pod usta, a ja nie mogłam zrobić nic, jak tylko przyjąć jedzenie.
Karmił mnie powoli. Nie poganiał mnie i nic nie mówił. Ciężko mi było jeść, patrząc w jego mordercze oczy, mając świadomość, co zrobił. Wziął od mojej matki pieniądze i zgodził się na skrzywdzenie mnie. Mama pewnie liczyła na to, że facet mnie zabije i jednocześnie matka pozbędzie się problemu w mojej postaci, ale porywacz miał inne plany.
Gdy zjadłam i popiłam szklanką wody, mężczyzna zdjął mi kajdany z rąk i nóg. Nie odważyłam się jednak ruszyć.
- Uklęknij przede mną.
Spełzłam z zimnego stołu i westchnęłam. Czułam odrętwienie w każdej części ciała.
Gdy uklękłam przed nim, podniosłam głowę. Spojrzałam mu w oczy, w których nie widziałam żadnych emocji.
- Musisz podziękować mi za jedzenie. Wiesz, co robić.
Nie chciałam tego. Cholernie tego nie chciałam, ale bardzo się bałam. Wizja konsekwencji za nieposłuszeństwo wisiała nade mną nieuchronnie. Było mi wstyd, że zdradzałam Haydena, choć pewnie nie miałby mi tego za złe.
- Rusz się. Nie chce mi się czekać.
Drżącymi rękami rozpięłam rozporek jego spodni. Zsunęłam je do kolan wraz z jego czarnymi bokserkami. Przed moimi oczami pojawił się imponującej długości i grubości penis. Oblizałam usta i zamknąwszy oczy, wsunęłam go do ust.
- Patrz się na mnie, gdy mi obciągasz.
Otworzyłam oczy i ze wstydem spojrzałam na mężczyznę. Stał nieruchomo niczym posąg, gdy ja poniżałam się do granic możliwości.
Płakałam, gdy to robiłam. Nigdy nie zdradziłam ukochanego, więc czułam się potwornie. Miałam nadzieję, że facet mnie nie ukarze za to, że nie obciągałam mu w zadowalający sposób. Wizja kary była moim największym problemem, z którym nie mogłam się uporać. Gdy karał mnie Hayden, czułam podniecenie i ekscytację. Kiedy jednak kara miałaby mnie spotkać z rąk mojego porywacza, nie byłaby ona przepełniona pożądaniem i chęcią ochrony.
Chwyciłam w dłonie jego jądra. Miałam nadzieję, że go to zadowoli. Nie wiedziałam dlaczego chciałam, aby czuł satysfakcję z mojej pracy. Może liczyłam na to, że będzie dla mnie łaskawszy, gdy bez słowa sprzeciwu będę wykonywała jego polecenia?
Facet wsunął palce w moje włosy. Pogłaskał mnie po głowie, gdy spuszczał się w moje usta.
Kiedy wyjął ze mnie swojego penisa, wziął mnie na ręce. Pisnęłam przerażona. Musiałam objąć go nogami w pasie.
- Zarzuć mi ręce na szyję.
Zrobiłam to. Objęłam go rękami za szyję i wtuliłam twarz w zagłębienie między jego szyją i ramieniem. Nie patrzyłam nawet, dokąd mnie zabierał. Było mi to wszystko jedno.
- Wsadzę cię do wanny, a potem zabiorę cię do swojej sypialni. Nie będziesz już dłużej leżała przykuta do tego stołu.
Porywacz pochylił się, a ja poczułam ciepłą wodę pod sobą. Trzymałam go za kark, dopóki nie znalazłam się całkowicie w wodzie.
- Umyję cię, laleczko. Zasłużyłaś na to.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top