40
Nesti
Następnego dnia z samego rana Hayden zabrał mnie na podziemny parking apartamentowca. Oprócz jego sportowego samochodu, stał tutaj zaparkowany dobrze znany mi harley. Uśmiechnęłam się na jego widok. Od rana humor nam dopisywał, mimo wczorajszej rozmowy z Javierem, która nie potoczyła się tak, jak tego chciałam. Niemniej jednak wszystko dobrze się skończyło. Mężczyźni się pogodzili, a gdy Javier usłyszał, że Hayden rezygnuje dla mnie z pracy w Enchant, nabrał do niego jeszcze większego szacunku. Choć i tak już darzył go ogromnym szacunkiem.
Dla Javiera Hayden był wzorem. Mój przyjaciel aspirował do tego, aby znaleźć pracę jako dominujący w Enchant. Szczerze go w tym wspierałam i miałam nadzieję, że choćby dzięki znajomościom uda mu się tam łatwiej trafić, ale z drugiej strony wiedziałam, że do klubu przyjmowano osoby z doświadczeniem w BDSM. Poza swoimi łóżkowymi eskapadami, Javier nie miał wielu doświadczeń.
- Kochanie?
Starałam się wplatać w codzienne życie czułe słówka. Wiedziałam, że Hayden uwielbiał, gdy nazywałam go swoim panem. I choć nie miałabym nic przeciwko zwracaniu się do niego w taki sposób przy ludziach, chciałam poeksperymentować.
Twarz mężczyzny rozświetlił uśmiech. Podał mi kask i oparł się o motocykl, krzyżując ręce na piersi. Ten widok sprawiał, że nogi miękły mi w kolanach. Wczoraj przeszłam dwie sesje z dwoma diabelnie seksownymi facetami, ale dalej było mi mało.
- Tak, skarbie?
- Jesteś pewien, że chcesz zrezygnować z pracy w Enchant? Daje ci dużo pieniędzy i satysfakcji.
Blondyn posłał mi spojrzenie pełne litości. Wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją i pozwoliłam, aby mężczyzna przysunął mnie bliżej siebie tak, abym stanęła między jego nogami. Miał na sobie dżinsy, ale i tak czułam jego twardość. To dobrze, że nie tylko ja byłam podniecona dwadzieścia cztery godziny na dobę w jego obecności.
- Już o tym rozmawialiśmy, Nesti. Teraz jestem twoim panem. Wiem, że mógłbym dalej pracować w Enchant nie zważając na to, że jesteśmy razem, ale nie jestem taki jak Vance. On potrafi odciąć się od życia prywatnego w pracy. Ja podczas sesji z każdą uległą czułbym się haniebnie. Każdy z nas ma inne poczucie moralności i szanuję Vance'a za to, że jest, jaki jest. Niemniej jednak ja jestem sobą i chcę stamtąd odejść.
- Pomyślałeś, co będzie, gdy zabraknie nam pieniędzy?
Hayden chwycił w palce mój podbródek. Przeszył mnie spojrzeniem zielonych oczu. Zrobiłam się wilgotna, choć przecież mężczyzna nic takiego nie zrobił oprócz patrzenia na mnie jak na łakomy kąsek.
- Skarbie, mam wystarczająco dużo pieniędzy. Moja przeszłość była mroczna, ale sporo się na niej dorobiłem. Niebawem wyjawię ci, czym zajmowałem się, zanim trafiłem do Enchant, ale najpierw załatwmy najważniejsze sprawy. Javier już wie o twoim tymczasowym odejściu z firmy, a ja muszę zawieźć wypowiedzenie do Enchant. Chcę się pożegnać z tym miejscem.
Czułam się winna, że to się stało. Wiedziałam, że Hayden podjął tą decyzję samodzielnie, ale martwiłam się, że przeze mnie rezygnował z pracy marzeń.
Owszem, wolałabym, abym tylko ja była jego uległą, ale nie chciałam myśleć egoistycznie. Praca to była praca. Z czegoś trzeba było żyć. Może i Hayden miał oszczędności z dawnych czasów, ale nie wiedziałam, na jak długo nam starczą. Musiałam myśleć perspektywicznie. I choć osobiście wolałabym, aby odszedł z Enchant, nie chciałam być samolubna.
- Znów za dużo myślisz.
Mężczyzna pstryknął mnie w nos. Uśmiechnął się ciepło, więc odwzajemniłam się tym samym.
- Dziękuję, że to robisz, kochanie. Wiem, że Echant to była praca twoich marzeń i...
- Skarbie - przerwał, kładąc palec wskazujący na moich ustach. - Masz rację. To była praca moich marzeń, ale już nie jest. Mam ciebie, Nesti. Znalazłem kobietę, z którą chcę spędzić życie, i tak szczęśliwie się składa, że ona również chce spędzić ze mną swoje życie. Jestem w stanie zrobić dla ciebie wszystko. Wiem, że obwiniasz się o moją rezygnację z pracy, ale ty chyba czegoś nie rozumiesz. W Enchant dawałem sobie upust emocji. Sesje z uległymi nie były pomocne tylko dla nich, ale i dla mnie. Potrzebowałem odskoczni, a nie chciałem pieprzyć kobiet na prawo i lewo. Poznałem wspaniałą uległą i dałem jej obrożę. Nesti, ty jesteś dla mnie ważniejsza niż praca. W domu mam lochy. Świetnie się tam razem bawimy. Nie potrzebuję klubu do tego, aby mieć z życia satysfakcję. Teraz wskakuj na motor i jedziemy do klubu. Kiedy wrócimy do domu, zdradzę ci wszystko odnośnie tego, kim byłem, zanim cię poznałem.
Nie potrzeba było mi więcej argumentów.
Pocałowałam Haydena w usta i usiadłam za nim na harleyu, obejmując mężczyznę moich marzeń rękami w pasie.
Hayden
Nie byłem sentymentalnym człowiekiem, ale droga do Enchant tym razem smakowała inaczej.
Mimo tego, że z pewnością będę tęsknił za tym miejscem, nie będzie mi żal, że odszedłem.
W końcu odnalazłem tego, czego w życiu potrzebowałem. Po śmierci rodziców i brata byłem pewien, że nic dobrego mnie już w życiu nie spotka. Pozwoliłem mrocznemu światu w pełni się pochłonąć. Żyłem dla zemsty, choć nawet dziś nie wiem, co za tak naprawdę się mściłem.
Nesti siedziała za mną na motorze i wtulała się w moje plecy. Nie mogła zobaczyć mojej twarzy, na której gościł szczery uśmiech. Mimo, że ostatnie dni były trudne, udało nam się dojść do ładu. Miałem szczęście, że Nesti nie była konfliktową kobietą. Obawiałem się, że gdy wyznam jej prawdę, zechce ode mnie odejść, a tego bym nie zniósł. Owszem, zezłościła się na mnie, mając do tego pełne prawo, ale koniec końców mi wybaczyła i obiecała, że dalej będzie moją uległą.
Pamiętałem dzień, w którym odkryłem swoje spaczone upodobania. Kiedy zobaczyłem, jak mój mentor przywiązuje do łóżka swoją kochankę, miałem ciasno w spodniach. Wówczas byłem nastolatkiem i nie chciałem na to patrzeć, ale musiałem przejść inicjację. Najpierw on zbadał teren, a później to ja miałem zerżnąć związaną kobietę.
I niech mnie, ale spodobało mi się to.
Przez długi czas uważałem, że coś było ze mną nie w porządku. Nie chciałem oddawać się tym grzesznym przyjemnościom, ale się od nich uzależniłem. Nie było już szans, aby mi pomóc. Potrzebowałem perwersyjnego seksu, aby zaspokoić swoje żądze. Mogłem łudzić się, że potrafię być zwyczajnym kochankiem uprawiającym łagodny seks, ale pejcz w mojej dłoni i knebel w ustach kobiety działały na mnie tak, jak nic innego.
W chwili, w której dwa lata temu Nesti dobrowolnie padła przede mną na kolana, gdy gościłem w jej łazience, w jej oczach zobaczyłem to, czego szukałem. Była w pełni uległa i potrzebowała silnej ręki mężczyzny, który mógłby poprowadzić ją przez życie. Oddałbym wiele, aby nadrobić te dwa stracone lata, ale dobrze się stało, jak się stało.
Nie miałem prawa wpuszczać Nesti do tego bagna, w jakim tarzałem się dwa lata temu. Miałem nadzieję, że przeszłość już nigdy nie da mi o sobie znać. Mogłem się łudzić, że tak się stanie, ale czułem, że coś wisiało w powietrzu i czekało na najmniej odpowiedni moment, aby w nas uderzyć.
Kiedy dojechaliśmy pod Enchant, moje serce znów drgnęło.
Z tym miejscem wiązało się wiele dobrych, ale i złych wspomnień. Uwielbiałem dominować i to sprawiało, że żyłem. W naszym środowisku mawiało się jednak, że nie możesz zostać dobrym dominującym, nie mając doświadczenia z uległością.
Dwadzieścia cztery godziny, podczas których byłem uległym Vance'a, całkowicie zmieniły mój sposób patrzenia na BDSM. Wcześniej dominacja kojarzyła mi się z sadyzmem i zadawaniem bólu, ale Vance uświadomił mi, że pozycja uległego była w takim układzie równie ważna, co pozycja dominującego. Owszem, Vance wychłostał mnie kilka razy i nawet wprowadził mi zabawkę do tyłka, ale mimo tych upokarzających przeżyć, wciąż byliśmy przyjaciółmi. Wiedziałem, że Vance nie miał mi za złe odejścia z Enchant, ale i tak czułem się, jakbym po tych wszystkich latach go zdradził.
- Chodź, skarbie.
Pomogłem Nesti zejść z harleya. Oddała mi kask i chwyciwszy mnie za rękę, ruszyła w stronę wejścia do klubu. W plecaku miałem dokumenty, które zaraz miałem zamiar wręczyć przyjacielowi.
Kiedy weszliśmy do recepcji, która zwykle była dla mnie miłym i spokojnym miejscem, poczułem się wkurwiony.
Patrzyłem, jak Holly próbuje grzecznie wyprosić pewną kobietę. Ona jednak krzyczała na recepcjonistkę, jakby ta była złem wcielonym.
- Hayden...
Nesti przylgnęła do mojego boku. Objąłem ją ramieniem, chcąc ją chronić. Nie zdziwiłem się, dlaczego tak zareagowała.
Matka Nesti, przed którą próbowaliśmy uciec już kilka razy, znajdowała się w Enchant. Kłóciła się z Holly.
- Wiem, że ona tu jest! Moja wyrodna córka musi tutaj być! Jej sponsor jest pracownikiem tego burdelu!
Miałem ochotę chwycić tą sukę za włosy, sprowadzić do lochów i zbić ją tak, że nic by z niej nie zostało. Może odeszłaby zbyt szybko, ale nie potrzebowałem długo jej torturować. Pragnąłem, aby zwyczajnie zeszła mi z oczu i zostawiła mnie oraz moją ukochaną dziewczynkę w spokoju.
- To nie jest żaden burdel.
Warknąłem na kobietę, która natychmiastowo odwróciła się w naszą stronę. Na jej wymodelowanej zabiegami twarzy pojawił się perfidny uśmiech. Podeszła bliżej, ale w porę pojawił się w recepcji Vance. Wystawił przed siebie rękę, blokując kobietę przed nami.
- Można wiedzieć, dlaczego krzyczy pani na recepcjonistkę? Jakim prawem w ogóle pani tutaj weszła, skoro nie ma pani umówionej wizyty? Czytała pani informację wywieszoną na drzwiach klubu? Wejść tutaj mogą tylko osoby umówione na sesję telefonicznie.
Matka Nesti prychnęła. Miała na sobie sztuczne futro, które narzuciła wyżej na ramiona.
- To nie jest żaden klub, ale burdel. Dowiedziałam się, że to tutaj moja córeczka znalazła sponsora. Postanowiłam sama przyjść i sprawdzić, czy faktycznie tak łatwo znaleźć sobie sponsora.
Nesti przylegała do mnie coraz mocniej. Objąłem ją obiema rękami, aby czuła, że miała we mnie wsparcie. Obiecałem chronić ją przed tą chorą kobietą, ale ona jakimś cudem i tak nas odnalazła.
- Proszę pani - kontynuował Vance, mając dość tego ludzkiego ścierwa. - Nie pozwolę sobie obrażać mojego klubu. Jestem szefem filii w Stanach, ale i w Europie. Nikt dotychczas nie wtargnął nas nasz teren w tak bezczelny sposób. Jeśli się pani nie uspokoi i nie opuści klubu, zadzwonię po gliny.
- Dzwoń sobie, skurwielu! - krzyknęła matka mojej Nesti, popychając Vance'a. Nie wiedziała, że popełniła poważny błąd.
Widziałem w tle, jak Holly chwyta za telefon. Przeszła do biura swojego kochanka i zapewne zadzwoniła na policję. Jeśli dobrze liczyłem, powinni tutaj trafić za około dwanaście minut.
- Nie pozwolę sobie siebie obrażać. Proszę natychmiast opuścić klub.
- Przyszłam tylko zobaczyć się z moją córeczką - zapewniła urokliwie kobieta, trzepocząc rzęsami jak dziwka. Oczami wyobraźni widziałem, jak moi przyjaciele z klubu motocyklowego sobie z nią radzą. - Chciałam jej przekazać, że jej mieszkanie zostało sprzedane. Rozumiesz, dziewczyno? Nie masz już rodziny ani domu.
- Zapewniam panią, że Nesti ma rodzinę - rzekł hardo Vance, stając w obronie Nesti. - Wcale nie ma sponsora. Jest w związku z jednym z pracowników naszego klubu, a pani nic do tego. W recepcji znajdują się kamery. Mam nagrane, co pani wyczyniała i mówiła do mojej recepcjonistki. Przekażę policji, że zakłócała pani spokój w Enchant. W razie potrzeby wszyscy stawimy się na komisariacie, aby złożyć zeznania. Prędzej czy później sprawiedliwość panią dorwie.
- Myślisz, że policja mi coś zrobi, młody człowieku?!
- Tak się składa, że wiem, iż zabiła pani męża i pogrzebała go nielegalnie.
Oczy kobiety błysnęły nienawiścią. Uśmiechnąłem się kącikiem ust, a Nesti jeszcze mocniej się spięła. Pocałowałem ją w czubek głowy, nie chcąc, aby denerwowała się tą dziwką.
Kobieta próbowała wyminąć Vance'a, aby dotrzeć do Nesti. Mój przyjaciel jednak obezwładnił ją i wyciągnąwszy kajdanki z tylnej kieszeni spodni, skuł jej nadgarstki na plecach. Cóż, przynajmniej coś dobrego wyszło z tego, że Vance był takim perwersyjnym facetem i zawsze miał przy sobie kajdanki.
- Puszczaj mnie! Nie masz prawa mnie skuwać!
Matka Nesti się szarpała, a Vance uśmiechał się szyderczo.
- Och, ależ tak się składa, że przez kilka lat byłem gliną. Mam prawo zrobić z panią wszystko, co zechcę. Teraz grzecznie poczekamy sobie na moich kolegów, którzy ukarzą panią za niegrzeczne zachowanie. Sam mógłbym panią ukarać, ale nie uśmiecha mi się biczować takiej suki.
Vance szarpnął matkę Nesti za sobą. Przytuliłem moją dziewczynkę. Czułem, jak jej ciało drżało niekontrolowanie.
- Wszystko w porządku? - spytałem, chwytając po kilku chwilach jej twarz w dłonie. Oczy Nesti były przestraszone i to tak cholernie bolało.
- Tak, panie - odpowiedziała, będąc w amoku. - Dziękuję, że jesteście moją rodziną.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top