33
Nesti
Wyszłam na balkon, obserwując tętniące życiem miasto znajdujące się w dole.
Nie miałam pojęcia, że Vance mieszkał w tym samym budynku co Hayden. Dwóch takich przystojniaków w jednym miejscu równało się wielu kłopotom. Nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało, że wszyscy pracownicy Enchant tutaj mieszkali.
Zaraz po wejściu do środka Hayden uświadomił mi, że Vance był właścicielem tego wieżowca mieszkalnego. Nie zdziwiło mnie to. Mimo, że zobaczyłam Vance bez koszulki i w samych dresach, sprawiał wrażenie silnego faceta. W końcu byle kto nie mógłby szefować tak ekskluzywnemu klubowi.
Mężczyźni znajdowali się w obszernym salonie wypełnionym wieloma pięknymi i pewnie drogimi meblami. Co chwila na nich zerkałam, jednak nie wolno mi było wejść do środka bez pozwolenia.
Westchnęłam i oparłam się o barierkę. Starałam się wypędzić z głowy obraz mamy ze swoim kochankiem. To, jak patrzyła na Haydena, jasno mówiło o tym, że mój mężczyzna jej się podobał. Wzruszyło mnie, jak Hayden stanął w mojej obronie. Był gotów zrobić mojej matce krzywdę, jeśli ta posunęłaby się za daleko.
Teraz znajdowałam się w mieszkaniu Vance'a, szefa Haydena, i rozmyślałam nad tym, co pocznę.
Mój telefon komórkowy znajdował się w torebce, która z kolei została w samochodzie mojego pana. W chwili, w której dwaj dominujący pogrążeni byli w rozmowie, mogłam zadzwonić do Javiera. Od powrotu z Teksasu byłam tak zajęta i oszołomiona, że nie włączyłam nawet telefonu. Javier musiał odchodzić od zmysłów, choć z drugiej strony, miał przecież numer Haydena. Mój facet miał numer Javiera, a Javier miał numer mojego faceta. Gdyby zaszła potrzeba, z pewnością by się ze sobą skontaktowali. Kto wie, czy już tego nie zrobili?
- Pozwól do nas, skarbie.
Hayden przywołał mnie do siebie. Poklepał swoje kolano i na nim usiadłam. Trochę się krępowałam w obecności Vance'a. Facet pewnie widział już wiele zbereźnych rzeczy. Był w końcu szefem Enchant. Nie powinnam więc tak przejmować się siedzeniem na kolanach mojego ukochanego, ale niepewność, którą nosiłam w sobie od dziecka, dalej siedziała gdzieś głęboko we mnie.
Podniosłam wzrok na Vance'a. Na szczęście założył koszulkę, przykrywając swoje umięśnione i wytatuowane ciało. Włosy wyschły mu już po prysznicu, naturalnie lekko się kręcąc.
- Cieszę się, że wszystko się między wami wyjaśniło.
Niech mnie, doskonale rozumiałam, dlaczego Holly z takim uwielbieniem wypowiadała się o swoim kochanku, gdy wkroczyłam do Enchant po raz pierwszy. Vance był pięknym mężczyzną, choć moje serce należało do Haydena i miałam nadzieję, że to nigdy nie miało się zmienić.
- Też się cieszę - oznajmiłam, czując usta Haydena na mojej szyi. Nie miałam na niej obroży i czegoś mi brakowało. - Powinnam urządzić Haydenowi większą scenę, ale nie potrafię długo się gniewać na ludzi.
- Nawet na twoją matkę?
Opuściłam wzrok na swoje kolana. Miałam nadzieję, że Hayden uratuje mnie z opresji, ale tak się nie stało.
- Nienawidzę jej - wyznałam, próbując stłumić kłujące w oczy łzy. Myślałam, że już wystarczająco się napłakałam. - Zachowała się podle. Nie mówię tylko o tym, że zabiła tatę, choć to koszmarna tragedia. Nie byłam z nim blisko i nigdy nie traktował mnie jak ukochanej córki, więc jego śmierć nie wywarła na mnie wrażenia. Może to złe, że nie czuję żalu z powodu jego odejścia, ale...
- To naturalne, Nesti - przerwał mi Vance, oczarowując mnie po raz kolejny swoim męskim uśmiechem. - Dzieci, który nie zaznały rodzicielskiej miłości, często uważane są za niezdolne do miłości. Ja jednak myślę wręcz przeciwnie.
Zmarszczyłam brwi. Hayden oparł policzek na moim ramieniu i z uwagą przysłuchiwał się naszej rozmowie, która nie wiedzieć do czego dążyła.
- Dlaczego tak myślisz?
Vance upił łyk whisky. Nalał również Haydenowi, ale on nie tknął alkoholu.
- Mój ojciec był skurwielem. Wyżywał się na mnie. Bił mnie i głodził. Gdy miałem osiem lat, wyrzucił mnie na mróz bez ubrań. Spędziłem na zewnątrz całą noc, a gdy rano pozwolił mi wrócić do środka, nie byłem w stanie się ruszyć. Mama wróciła do domu nad ranem, ale nie przejęła się moim stanem tak, jak powinna to zrobić wzorowa matka. Zawiozła mnie do szpitala i okazało się, że doznałem poważnego odmrożenia. Zostawiła mnie w szpitalu samego i nie odbierała telefonów od personelu szpitalnego. W końcu odważyłem się wyznać, że mnie dręczono, bito i głodzono. Trafiłem do domu dziecka. Więc jak widzisz, sam mam pewne doświadczenia z parszywymi rodzicami.
Spojrzałam na niego ze smutkiem. Vance nie sprawiał wrażenia mężczyzny potrzebującego współczucia, ale jego historia mnie głęboko poruszyła.
- Tak mi przykro, Vance.
- To nic - machnął ręką, uśmiechając się. - Kiedy po raz ostatni widziałem ojca, powiedział mi, że jestem uszkodzony. Dodał, że żałuje, iż się urodziłem i pewnego dnia mnie dorwie. Na szczęście zmarł kilkanaście lat temu. Przedawkował heroinę.
- Przynajmniej tyle dobrego.
Może nie było to pochlebne z mojej strony, aby w ten sposób wypowiadać się o zmarłym, ale ten facet zasłużył na śmierć.
- Skarbie, nie przyprowadziłem cię do Vance'a na pogaduchy.
Odchyliłam głowę w bok, aby spojrzeć na Haydena. Nie miałam jak na razie dużo czasu, aby nacieszyć się jego pięknem. Dlatego gdy tak siedziałam mu na kolanach i z bliska patrzyłam na jego przystojną twarz, czułam motylki w brzuchu.
Zakochałam się w nim nie na żarty.
- W takim razie w jakim celu?
Hayden mruknął, uśmiechając cię.
- Vance ma tutaj swoje lochy. Jesteś gotowa, aby iść o krok dalej w naszej relacji. Chciałbym, aby dzisiaj zajęła się tobą dwójka mężczyzn. Dwójka najlepszych dominujących z Enchant.
Spaliłam buraka w jednej chwili. Patrzyłam to na Haydena, to na Vance'a, czekając na to, aż któryś z nich powie mi, że to był żart.
- Co macie przez to na myśli?
Vance wstał i podszedł do otwartych drzwi balkonowych. Położył dłonie po obu stronach futryny, naprężając mięśnie. Mimo koszulki, którą miał na sobie, doskonale widziałam jego muskulaturę.
- Skarbie, to czas, abyś rozkwitła jeszcze bardziej - oznajmił spokojnie, choć rzeczowo mój ukochany. - Vance nie tylko zajmuje się papierkową robotą w Enchant. Jest również na stałe dominującym. Ma dyplom z psychologii ukończonej na Harvardzie. Kocha seks i dobrą zabawę, ale najważniejsze jest dla niego psychiczne ozdrowienie klientów. Ty jesteś teraz w emocjonalnym dole, kochanie. Twoje myśli zaprząta wiele zła, które jak najszybciej trzeba stamtąd wyplenić. Dlatego chcę, abyś wzięła udział w sesji z naszą dwójką.
Pokiwałam przecząco głową, patrząc na niego błagalnie. Mężczyzna jednak uniósł brwi w górę, jakby niemo przekazywał mi, że nie będzie tolerował mojej niesubordynacji.
- Hayden, ale...
- Panie.
- Słucham?
- Masz mnie nazywać panem, skarbie. Przynajmniej na czas sesji, a rozpoczęła się ona właśnie w tej chwili. Nazywaj tak również Vance'a. Zobaczysz, że sprawimy ci przyjemność. Dzisiaj skupimy się tylko na doznaniach cielesnych. Wiem, że nie chcesz na razie rozmawiać o matce i utracie mieszkania i to szanuję. Dlatego zostaniesz naszą uległą.
- Panie, ale Holly...
Blondyn pokiwał przecząco głową, uśmiechając się, jakby patrzył na kogoś niewinnego i nieskalanego.
- Holly akceptuje pracę Vance'a. Przecież żaden z nas w ciebie nie wejdzie, dziecinko.
Moje policzki pokrył jeszcze mocniejszy rumieniec.
- Chyba, że byś tego chciała?
- No coś ty, panie!
Hayden zaśmiał się, pomagając mi wstać. Dał mi ostrego klapsa w tyłek, aż poskoczyłam w miejscu i krzyknęłam. Przyciągnęłam tym na siebie uwagę Vance'a, który przysłuchiwał nam się z oddali. Uśmiechnął się do mnie, krzyżując ręce na piersiach, jednocześnie przybierając postawę dominującego.
Nogi się pode mną ugięły, jednak szybko znalazłam oparcie. Hayden objął mnie w pasie, dociskając moje plecy do swojej twardej piersi. Mimowolnie jęknęłam, czując upokorzenie. Nie chciałam, aby Vance był świadkiem moich jęków i spazmów rozkoszy. Nie chciałam również, aby widział mnie nago.
- Nie będzie ci przeszkadzało to, że Vance zobaczy mnie nago?
Ukochany Holly podszedł bliżej mnie. Stanął tak blisko, że poczułam, jakbym znalazła się w klatce. Byłam otoczona przez silnych i dominujących mężczyzn. Czułam strach, choć wiedziałam, że była to tylko gra. W każdej chwili mogłam ją przerwać, wymawiając hasło bezpieczeństwa, lecz nie byłam pewna, czy tego chciałam.
Pozwoliłam sprawom toczyć się naturalnym biegiem. Przybrałam postawę uległej, co kosztowało mnie sporo nerwów.
- Ufam Vance'owi bezgranicznie - oznajmił Hayden, owiewając ciepłym oddechem moje ucho. - On nigdy mi ciebie nie odbierze. Ma Holly, a ty masz mnie. Zaufaj nam, skarbie. Czeka cię dziś wiele oszałamiających doznań. Jeśli pozwolisz nam się porwać, nie pożałujesz tego.
Pokiwałam głową, przez cały czas wpatrując się w prześwietlające moją duszę oczy Vance'a. Były ciemnobrązowe i powodowały, że dygotałam na całym ciele. Nie umiałam racjonalnie wytłumaczyć tego pożądania. Kochałam tylko Haydena, jednak Vance niewątpliwie był pięknym mężczyzną. Miał w sobie coś, co powodowało, że byłam gotowa zemdleć na jego widok. Szczególnie, gdy patrzył na mnie tym przeszywającym wzrokiem, a ja mimo, że miałam na sobie ubrania, czułam się naga.
Hayden popchnął mnie przed siebie, a Vance zrobił nam miejsce. Kroczyłam w kierunku drewnianych drzwi, za którymi pewnie znajdowało się piekło.
Gospodarz otworzył przede mną drzwi. Hayden położył dłoń na dole moich pleców i zaprowadził mnie do środka.
Jęknęłam cicho, gdy ujrzałam to, co znajdowało się wokół mnie.
Każdy pokój zabaw był inny. Nie widziałam jeszcze tego w Enchant, bo na każdej sesji miałam zawiązane oczy, ale lochy Haydena i Vance'a różniły się diametralnie.
Mój kochanek musiał być o wiele bardziej delikatny. W lochach Vance'a najpierw rzuciła mi się w oczy półka zamontowana na ścianie, na której znajdowały się zabawki erotyczne. Mimo, że interesowałam się BDSM od dawna, nie znałam przeznaczenia wielu z tych rzeczy.
W pokoju znajdowała się również dobrze mi znana ławka do klapsów, a także konstrukcja w kształcie litery X, z której zwisały kajdany. Na środku stało przykryte czerwoną kołdrą łóżko, a obok niego z sufitu zwisała huśtawka erotyczna.
Znajdowało się tutaj również coś, co przypominało łóżko tortur. Miałam nadzieję, że nie będzie mi dane z niego skorzystać. Byłam wystarczająco przerażona panującym tutaj wystrojem. Nie potrzebowałam więcej bodźców, aby się wystraszyć.
Vance nacisnął jakiś przycisk znajdujący się obok włącznika światła. Spowodowało to, że z jakiegoś ukrytego miejsca na suficie wyleciała w dół para skórzanych kajdan. Uniosłam głowę wyżej i zrozumiałam, że były one przyczepione do haków znajdujących się w suficie.
- Rozbierz się, nasza niewolnico.
Odwróciłam się, patrząc oniemiała na znajdujących się przede mną mężczyzn. Czułam się jak schwytana przez nich ofiara, która nie miała możliwości ucieczki.
- Panowie, proszę...
- Rozbieraj się. Jeszcze jedno słowo sprzeciwu, a zamiast przyjemności czeka cię kara. Dostaniesz ją z rąk Vance'a, co mówi samo za siebie. Będzie bardzo nieprzyjemnie, złotko.
Hayden w jednej chwili zmienił się z troskliwego kochanka w bezwzględnego dominującego. Zacisnęłam nogi, starając się stłumić rosnące we mnie podniecenie.
- Tak, panie.
Postanowiłam wejść w ich grę całą sobą. Ufałam im. Może trochę się obawiałam zabawy, ale wierzyłam, że nie pozwolą mnie skrzywdzić.
Zdjęłam powoli ubranie, przez cały czas patrząc w oczy Haydena. Mimo tego, że przybrał pozę, w jego oczach widziałam ciepło. Łatwiej mi było rozebrać się, patrząc na niego.
Kiedy zdjęłam bieliznę, przeniosłam spojrzenie na Vance'a. Nie uśmiechał się. Patrzył się na mnie jak na zwierzynę łowną, którą miał zamiar upolować i zjeść.
Och, nie miałabym nic przeciwko temu, jednak wolałabym stać się ofiarą mojego Haydena.
- Stań przy kajdanach i unieś ręce nad głowę.
Ostry ton głosu Vance'a wyrwał mnie z rozmyślania. Posłusznie podeszłam do kajdan i uniosłam ręce nad głowę, eksponując swoje nagie piersi. Byłam coraz bardziej wystraszona, jednak nie pozwoliłam strachowi przejąć nad sobą kontroli.
Vance podszedł do mnie i przykuł mi nadgarstki do kajdan. Dał mi klapsa w udo, co odczytałam jako rozkaz rozszerzenia ud. Zrobiłam to, a gdy tego dokonałam, Vance uklęknął przede mną i skuł mi nogi kajdanami z rozpórką, abym nie mogła ich złożyć. Kajdany zwisające z sufitu były w tej pozycji naciągnięte. Zdałam sobie sprawę, że od teraz byłam całkowicie zdana na ich łaskę i to sprawiło, że wypłynęła ze mnie kolejna fala podniecenia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top