27
Nesti
Klęczałam na podłodze już przez długi czas. Oddychałam ciężko, będąc gotowa na to, że mój pan mógł tu wejść w każdej chwili.
W czasie, kiedy byłam sama bez Javiera, zaczęłam rozmyślać nad swoim życiem.
Nigdy nie miałam żadnej pasji. Nie mogłam mieć wielu zainteresowań, gdyż gdy tylko znajdowałam nowe hobby, mama gasiła je w zarodku. Oczekiwała, że będę jej idealną córką, która będzie jej młodszą kopią. Kiedyś nawet zapisała mnie na zajęcia dla młodych dam, które miały nauczyć się manier. Miałam wówczas osiem lat i zostałam wyrzucona z zajęć, kiedy wylałam herbatę z ozdobnej szklaneczki i ją roztrzaskałam, kiedy ta spadła na kafelki.
Moja mama mogła być wzorem dla wielu osób. Troszczyła się o swojego męża i kupowała córce drogie prezenty. Mimo tego, że była oschła i poważnie traktowała sprawę wychowywania mnie, nigdy nie poczułam jej matczynej miłości. Dlatego gdy wczoraj wieczorem wyznała mi, że nic dla niej nie znaczę, poczułam się fatalnie. Gdybym nie miała wsparcia Javiera, nie chciałam nawet myśleć, gdzie bym się znalazła.
Zacisnęłam dłonie w pięści i pochyliłam głowę.
Poczułam łzy w kącikach oczu. Nie odważyłam się jednak zdjąć opaski, aby je zetrzeć. Chciałam być posłuszną dziewczynką mojego pana. Potrzebowałam jego akceptacji. On dawał mi to, czego nie otrzymałam od swoich rodziców. Akceptował mnie bezwarunkowo i przyleciał dla mnie do Teksasu, aby się upewnić, że byłam cała i nic mi nie groziło.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Chciałam wziąć oddech, ale zamiast to powietrze świsnęło, gdy gwałtownie je zaczerpnęłam. Zapłakałam cicho. Wszelkie próby wstrzymania płaczu spełzły na niczym. Nie byłam w stanie przestać płakać i tego wstydziłam się najbardziej.
- Skarbie.
Kiedy usłyszałam jego głos, całkowicie się załamałam.
Mężczyzna chwycił mnie w biodrach i podniósł z podłogi. Usiadł na brzegu łóżka, a mnie posadził na swoich kolanach. Zarzuciłam mu ręce na szyję. Wtuliłam mokrą od łez twarz w jego twardą pierś.
- Przepraszam, panie - wychlipałam, zanosząc się żałosnym płaczem.
- Dlaczego, kochanie?
Próbowałam schować twarz w jego piersi jak najbardziej, aby nie patrzył na mnie w tym żałosnym stanie.
- Za to, że nie dałam ci znać, że wylatuję z Nowego Jorku. Za to, że musiałeś się przeze mnie martwić. Za to, że nie potrafię przestań płakać.
- Skarbie. Mój skarbie.
- Zakochałam się w tobie - kontynuowałam. Nie wiedziałam, co spowodowało, że tak się przed nim uzewnętrzniałam. Może spowodował to fakt, że znajdowaliśmy się daleko od Enchant. Daleko od Nowego Jorku, w którym nasza relacja rządziła się innymi prawami. Mimo tego, że wiedziałam, iż była to droga w jedną stronę, brnęłam w to dalej. - Zakochałam się w tobie, panie. Javier mnie w tym uświadomił. Nie mogę jeszcze powiedzieć, że cię kocham, bo byłoby to nie w porządku. Znamy się zaledwie kilka dni. Wiem, że stanowisko w Enchant to twoja praca, ale...
Zamilkłam, gdy poczułam usta mężczyzny na swoich wargach. Uniósł mnie nieznacznie, aby po chwili położyć mnie na plecach na łóżku.
Wpiął się na mnie tak, że poczułam wyraźnie jego twardość na swojej kobiecości. Mój pan położył dłoń na moim policzku, a w drugą chwycił oba moje nadgarstki i uniósł mi je nad głowę. Kolanem rozsunął moje uda, a ja jęknęłam cicho. Bałam się, że ktoś za ścianą usłyszy, co robię. W Enchant lub w mieszkaniu mojego pana mogłam pozwolić sobie na więcej, mając świadomość, że nikt nieproszony nie usłyszy naszych igraszek, ale niewielki hotelik na obrzeżach miasteczka w Teksasie nie był idealnym miejscem do praktykowania BDSM. Pozostało mi mieć nadzieję, że mój mężczyzna nie wyciągnie zaraz pejcza i mnie nim nie zleje w ramach kary za to, że nie dałam mu znać, iż wylatuję z Nowego Jorku.
- Założyłaś dla mnie piękne majteczki. I ta koszulka. Wiesz, jak doprowadzić mnie do szału, skarbie.
Mój pan wsunął palec pod moje koronkowe majtki. Odchyliłam głowę w tył. Chciałam zarzucić mu ręce na szyję lub w jakikolwiek sposób go dotknąć, ale mężczyzna więził moje nadgarstki w prowizorycznych kajdanach ze swoich dłoni.
- Jesteś moja, Nesti. Należysz do mnie. Pierdolę to, co inni o tym pomyślą. Pierdolę to, co ma w głowie twoja pierdolnięta matka. Niebawem będę pierdolił również ciebie, ale zanim do tego dojdziemy, musisz zrozumieć, że jesteś wartościową i cudowną dziewczynką.
Pocałował mnie w szyję, tuż nad obrożą. Nie widziałam go, ale wiedziałam, że się uśmiechał.
- Cieszę się, że dumnie prezentujesz światu przynależność do mnie, skarbie. Nie masz pojęcia, jak się cieszę, że jesteś moja. Ktoś tak wspaniały, delikatny i kochany jak ty, należy tylko do mnie. Jesteś moją dziecinką. Powiedz to. Wyznaj mi, że jesteś moja.
- Należę do ciebie, panie!
Nie zwróciłam uwagi na krzyk, który wydarł się z mojego gardła. Pozostało mi mieć nadzieję, że goście hotelu, którzy pewnie wyszli już do pracy, bo większość z nich była robotnikami, mnie nie usłyszą. Wówczas musiałabym uciec do innego stanu, a i tak rozpamiętywałabym tą sytuację latami.
Kiedy mężczyzna wsunął we mnie palec, nie mogłam się powstrzymać. Wypchnęłam biodra, a on wolną dłoń położył na moim brzuchu.
- Zachłanna z ciebie dziewczynka. Złap się rękami wezgłowia. Zamierzam użyć swoich dłoni, aby pokazać ci, do kogo należysz.
Posłusznie chwyciłam wezgłowie i rozchyliłam nogi. Mój pan zdarł ze mnie majtki i podciągnął koszulkę tak, żeby widział moje piersi. Równie szybko pozbył mnie stanika i gdy to się stało, chwycił w obie dłonie moje piersi. Docisnął do mnie swojego twardego penisa i gdy masował dłońmi moje piersi, do ust wziął jeden sutek i zaczął się nim bawić.
Jęczałam cicho, przez cały czas upominając się, że musiałam być cicho. Nie miałam pojęcia, gdzie był Javier. Gdyby usłyszał moje pojękiwania, nie mogłabym mu spojrzeć w oczy już nigdy. Spłonęłabym ze wstydu. Czym innym było bowiem opowiadanie mu o moich fantazjach, a czym innym faktyczne ich spełnianie.
- Powiedz mi, jak bardzo zabolało cię to, co zrobiła ci twoja matka.
Mimo tego, że mężczyzna sprawiał mi niewyobrażalną przyjemność, wciąż czułam smutek.
- Nie znoszę jej, panie. Wiem, że nie powinnam tak mówić o swojej mamie, ale...
- Masz pełne prawo tak o niej mówić - warknął, przerywając mi. Znów przygryzł mojego sutka i jęknęłam. - Skrzywdziła cię. Okłamała. Masz prawo jej nienawidzić.
- Panie, ale to moja matka.
- Gówno mnie to obchodzi! - oznajmił wściekle. Wsunął we mnie dwa palce i posuwał mnie nimi ostro. Nic nie widziałam przez opaskę, ale i tak zobaczyłam pod powiekami gwiazdy. - Twoja matka jest szurnięta! Otruła męża! Zabiła go, aby być z kochankiem! Rozumiem, że mogła przestać kochać twojego ojca, ale do diabła, nie miała prawa odbierać mu życia! Nie miała prawa tak cię potraktować! Gdybyś mi pozwoliła, pojechałbym do niej i obiłbym jej mordę! Zasłużyła na śmierć!
- Panie!
Gwałtownie i niespodziewanie doszłam. Zacisnęłam wewnętrzne mięśnie na jego palcach. Ruszał nimi jeszcze przez chwilę, przedłużając moją rozkosz. Poddałam się temu obezwładniającemu uczuciu. Pozwoliłam sobie płakać, a on na powrót się na mnie położył i scałowywał łzy z moich policzków.
- Przepraszam, skarbie. Nie powinienem był tak się unosić.
Pokręciłam przecząco głową, uśmiechając się przez łzy.
- Masz rację, panie. Moja mama nie zasługuje na litość, ale nie chcę, aby stała jej się krzywda. Po prostu nigdy więcej tutaj nie wrócę. Będę żyła spokojnie w Nowym Jorku z Javierem i tobą.
Hayden
Leżałem na Nesti i patrzyłem na jej wykrzywioną rozpaczą twarz. Płakała, ale próbowała się uśmiechać, aby nie pokazywać po sobie cierpienia. Łkała cicho, nawet gdy dochodziła dzięki moim palcom. Po wszystkim położyłem się na boku i przyciągnąłem ją do siebie, obejmując rękami. Dziewczyna oparła czoło na mojej piersi i wplotła nogę między moje uda. Potrzebowała mojej bliskości i postanowiłem jej pomóc, aby czuła, że miała we mnie wsparcie.
Wplotłem palce w jej ciemne włosy i bawiłem się nimi. Nesti oddychała miarowo, dochodząc do siebie po płaczu i orgazmie.
Gdybym mógł, objechałbym całe miasteczko w poszukiwaniu tej szurniętej kobiety, która miała czelność nazywania się matką Nesti. Sam miałem w przeszłości do czynienia z podłymi szumowinami, w tym z wieloma zabójcami. Techniki mordowania ludzi nie stanowiły dla mnie tajemnicy. Wiedziałem, jak można było zabić człowieka tak, aby upozorować samobójstwo. Może i obiecałem sobie, że na zawsze zerwę z brudną przeszłością, ale dla Nesti byłem w stanie zabić. Nawet jej podłą matkę, choć nigdy nie podniosłem ręki na kobietę.
Oczywiście nie licząc sesji w Enchant, ale tam wszystko działo się za zgodą obu stron.
Nesti była głęboko skrzywdzona. Sprawiała wrażenie silnej kobiety, ale już podczas naszej pierwszej sesji w klubie odkryła przede mną prawdziwą twarz. Toksyczna relacja z rodzicami była przyczyną jej problemów. Oczekiwania matki wobec córki przerosły kosmos. Musiałem resztkami sił woli powstrzymywać się przed tym, aby nie wyjść z hotelu i nie poszukać tej parszywej kobiety. Miałem wiele pomysłów na to, jak mogłem ją ukarać za to, co zrobiła mojej małej dziewczynce.
- Musimy wrócić do Nowego Jorku, skarbie.
Dziewczyna powoli podniosła głowę. Pocałowałem ją w czoło. Przy niej stawałem się cholernie miękki, choć nieraz miałem ochotą przywiązać ją do krzyża, wychłostać i sprawić, że po wszystkim padłabym przede mną na kolana, aby podziękować mi za to, że ją uratowałem i zniewoliłem.
- Panie, nie mam pieniędzy na samolot. Poza tym, jak miałabym jechać na lotnisko, skoro musiałabym zdjąć opaskę?
Uśmiechnąłem się, czując przyjemne ciepło w każdej części ciała. Nawet w moim domagającym się uwagi fiucie.
- Skarbie, nie miej mnie za takiego palanta. Wszystko dokładnie przemyślałem.
Zmarszczyła brwi, ale grzecznie mnie słuchała. W tym czasie błądziła dłonią po moim torsie okrytym koszulką.
- Tak się składa, że mój przyjaciel i jednocześnie szef klubu, ma swój prywatny samolot. Chciałem przylecieć nim do ciebie, ale niestety był w tym czasie w Paryżu. Pewien dominujący z Enchant musiał polecieć do francuskiej siedziby klubu, więc byłem zmuszony podróżować komercyjnymi liniami lotniczymi. Na szczęście za kilka godzin samolot może wylądować w Austin. Decyzja należy więc do ciebie, skarbie. Możemy wylecieć stąd w każdej chwili. Podjedziemy wynajętym samochodem na lotnisko i od razy wsiądziemy na pokład, więc nie będziesz musiała wchodzić do hali odlotów. Poczujesz się jak VIP.
Nesti otworzyła nieznacznie usta, wyrażając zaskoczenie. Zaśmiałem się, widząc jej urocze zakłopotanie.
Do diabła, skoro używałem słowa "uroczy", znaczyło to tylko, że faktycznie przepadłem.
- Panie, ale nie mam na to pieniędzy...
- Kuźwa, mała - warknąłem, mając dość jej obsesji na punkcie forsy. - Jestem twoim panem. Nie musisz mi za nic płacić. Wystarczy, że gdy wrócimy do domu, zrobisz mi loda i będziemy kwita.
Zaśmiała się cicho. Pokiwała głową.
- Dziękuję, panie. Mam u ciebie dożywotni dług i chętnie go odpracuję.
- Chętnie go od ciebie odbiorę, skarbie. Teraz pójdę po Javiera i skontaktuję się z Vance'm. Gdy wrócimy do Nowego Jorku, podejmiemy kolejny krok w naszej relacji.
Twarz Nesti spłonęła rumieńcem. Pewnie jej bezwstydny umysł pomyślał o seksie, ale miałem na myśli coś innego.
- Zdejmiemy ci z oczu opaskę. To najwyższy czas, abyś zobaczyła, komu ofiarowałaś serce i swoją wolność.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top