17

Nesti

Po cudownym orgazmie zapewnionym mi przez mojego pana na huśtawce erotycznej, mężczyzna nie pozwolił mi dojść do siebie. Uwolnił mnie z konstrukcji i po tym, jak przeniósł mnie na twarde łóżko, usiadł na mnie okrakiem. Wstrzymałam oddech, co spowodowało, że facet się zaśmiał. Najwyraźniej moje skrępowanie światem BDSM tak na niego działało.

Bez zapowiedzi, co zamierza zrobić, chwycił moje nadgarstki i przykuł je do ramy łóżka. Na szczęście mężczyzna zawsze stosował skórzane kajdany, które były wygodne i nie uwierały. Zdążyłam się domyślić, że miał jakiś fetysz z tym związany, gdyż często mnie krępował.

 Nie twierdziłam jednak, że mi się to nie podobało.

- Zaraz do ciebie wrócę, skarbie. Nigdzie się nie ruszaj.

Uśmiechnęłam się, słysząc jego żart. Jakbym jeszcze miała możliwość się ruszyć.

Kiedy mnie zostawił, zaczęłam zastanawiać się nad tym, czy postępowałam właściwie. Z jednej strony chciałam w końcu dostać coś od życia i spróbować szczęścia w tym mrocznym świecie seksualnych doznań, ale z drugiej miałam wątpliwości. Nie wiedziałam nic o swoim dominującym. Nie miałam pojęcia, jak wyglądał, ani jak miał na imię. Był wobec mnie czuły, opiekuńczy i zajmował się mną tak, że krajało mi się serce. Wiedziałam, że gdyby teraz kazałby mi odejść, byłabym zrozpaczona. Nie znałam go długo, bo niespełna trzy dni, ale moje serce się do niego przywiązało. Pragnęłam go poznać, choć nie wiedziałam o nim nic.

Usłyszałam kroki mojego pana. Czekałam z niecierpliwością na to, co się wydarzy.

- Próbowałaś kiedyś zabawy z lodem?

- Masz na myśli robienie loda, panie?

Mężczyzna się zaśmiał tak dźwięcznie, jak nigdy przedtem.

- Dziewczyno, rozwalasz mnie. Mam na myśli lód. Zmrożoną wodę.

Mimo tego, że leżałam naga i związana nie wiadomo gdzie, zaczęłam się śmiać. Powinnam być bardziej poważna, gdyż domyślałam się, że większość ludzi, których łączyła relacja pana i uległej, traktowało swoje zabawy poważnie. U nas też bywały takie momenty, jednak śmiech pomagał mi łatwiej przyswoić sobie sytuację.

- Nie, panie. Javier, choć kocham go jak najlepszego przyjaciela, był słaby w łóżku. Teraz wydoroślał i odkrył swoją drogę fascynacją BDSM, jednak od czasu naszego pierwszego razu nie eksperymentowaliśmy więcej seksualnie.

- Rozumiem - wyszeptał zmysłowo, a mi przeszła chęć do śmiechu.

Mężczyzna znów usiadł na mnie okrakiem. Poczułam na kobiecości twardość jego penisa. Dzieliły nas tylko jego bokserki. Wiedziałam, że mój pan nie przekroczy granicy i nie będzie dziś uprawiał ze mną seksu, choć gdzieś głęboko w sobie błagałam, aby to się stało. Nie chciałam jednak wyjść przed nim na łatwą, dlatego sobie darowałam. Poza tym, jego zabawy były o wiele ciekawsze niż seks. 

Syknęłam, gdy poczułam, jak kostka lodu ociera się o mój sutek. Było to tak przyjemne, że odruchowo próbowałam zacisnąć nogi. Mój pan jednak w porę się zorientował, co planowałam i dał mi klapsa w udo.

- Niegrzeczna dziewczynka. Dopiero podarowałem ci orgazm na huśtawce, a ty już pragniesz więcej?

- Panie...

- Tak, skarbie. Właśnie tak. Nazywaj mnie swoim panem, a ja położę ci cały świat u twoich stóp. Choć najpierw musisz na to zasłużyć. 

Po upomnieniu w postaci klapsa, mój pan zajął się moim drugim sutkiem. Wykręcał go, a ja jęczałam.

Nagle zsunął kostkę lodu niżej, aż wylądowała na mojej kobiecości. Wzdrygnęłam się, szarpiąc łańcuchem kajdanek. Nie byłam przyzwyczajona do tak silnych doznań cielesnych. Podobało mi się to.

- Panie?

- Tak, skarbie?

Jego głos był miękki, a ja byłam w tak silnej ekstazie. Poczułam łzy w kącikach oczu, gdyż bałam się, że właśnie w tej chwili nieodwracalnie oddałam mu swoje serce.

- Nie zostawisz mnie, prawda?

Mężczyzna znieruchomiał. Kostka lodu zdążyła się roztopić i teraz nie dość, że byłam wilgotna od swojego podniecenia, to jeszcze moja cipka była mokra przez roztopiony lód.

Poczułam, że popełniłam błąd. Mogłam nic nie mówić i brnąć dalej w tę noc, rozkoszując się każdą jej chwilą. Nie wiedziałam, jak długo potrwa relacja z moim panem i jakich rozmiarów przybierze, ale mogłam siedzieć cicho, przestać myśleć i pozwolić mu porwać się w świat doznań. Jak zwykle, musiałam wszystko zepsuć.

- Nie gniewaj się na mnie, panie - powiedziałam w końcu płaczliwym głosem, bliska rozpaczy.

- Skarbie...

- Nie wiem, czego ode mnie oczekujesz - kontynuowałam, czując wzbierający płacz. Wiedziałam, że im dłużej będę mówić, tym większe będą szanse, że się przy nim rozpłaczę. Skoro jednak już zaczęłam, wypadało skończyć. I tak nie mogłam dłużej trzymać tego w sobie. - To ostatnia szansa, panie. Ostatnia szansa, abym w tej chwili stąd wyszła, wróciła do domu i zajęła się swoim życiem. Boję się, że to, co ze mną robisz, to tylko zabawa. Obawiam się, że gdy ci się znudzę, zostawisz mnie i każesz odejść z Enchant. I tak nie płacę za sesje, więc nie zrobi ci to różnicy.

- Kochanie, przestań.

Mój pan pochylił się i dotknął wargami moich ust. Pocałował mnie lekko, a na moje policzki zdążyły już wypłynąć łzy. 

- Mówiłem ci, że jesteś pierwszą kobietą, którą zabrałem do siebie - rzekł miękko, gładząc palcem moje usta. - Jesteś pierwszą, którą zabrałem do swoich lochów. Pierwszą, którą przywiązałem do swojego łóżka. Nigdy nie zrobiłbym tego z inną klientką, ale z tobą nie miałem najmniejszych oporów. Jesteś u mnie, skarbie. Zdana na moją łaskę i otoczona moją opieką. Mam twardą rękę, ale przy tobie mięknę. W klubie zakładam swoim uległym obroże, ale ta, którą nosisz na szyi w tej chwili, jest wyjątkowa. Daruję ci ją, kochanie. Chcę, abyś przychodziła w niej do Enchant. Mam nadzieję, że będziesz nosić ją z dumą i nigdy więcej w siebie nie zwątpisz.

Moje łzy już się nie hamowały. 

Poczułam wstyd, że go zawiodłam. Gdy mój pan zdjął mi kajdanki i podniósł mnie do pozycji siedzącej, zarzuciłam mu ręce na szyję. Przytuliłam go mocno, kiedy on usiadł na brzegu łóżka i posadził mnie na swoich kolanach. Nie był już tak twardy, jak jeszcze chwilę temu. Bałam się, że to była moja wina.

Nie, to na pewno była moja wina.

Wtuliłam policzek w jego ramię i cicho płakałam. Pochyliłam głowę, jakbym starała się schować przed jego czujnym spojrzeniem. Nie chciałam, aby zmienił o mnie zdanie. W końcu wziął mnie do siebie, poprosił, abym została z nim na noc, a ja po niecałej godzinie się rozpłakałam. Facet taki jak on, dominujący i pewny siebie, nie mógł chcieć związać się z kimś takim jak ja.

Mężczyzna kołysał mnie w ramionach i co jakiś czas całował mnie w czoło. Uspokajałam się, gdy tak mnie bujał i szeptał słowa otuchy do mojego ucha.

- Miałaś prawo się rozpłakać, skarbie.

- Nie zawiodłam cię, panie? - spytałam, pociągając nosem.

- Skądże znowu.

Mimo, że go nie widziałam, byłam pewna, że się uśmiechnął.

- Jestem z ciebie dumny. Zaufałaś mi i pozwoliłaś mi zrobić ze sobą zbereźne rzeczy poza klubem. To normalne, że nie jesteś pewna. Znalazłaś się w nowej sytuacji. Miałaś jej zarys w swojej głowie przez kilka lat i boisz się, że nie sprostasz moim oczekiwaniom. Nie podnoś poprzeczki tak wysoko, skarbie. Obiecałem, że pomogę ci przez to przejść i dotrzymam słowa. O nic się więc nie martw. Jestem twoim panem i będę z tobą na dobre i na złe. Co powiesz na kąpiel, kochanie? Odprężysz się, a ja umyję ci włosy?

Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową w jego pierś. 

- Dobrze, panie. Choć kąpiel z opaską na oczach będzie trochę trudna, nie sądzisz?

- Coś wymyślimy, skarbie. Już moja w tym głowa. 

Hayden

Mój dyplom z psychologii, którego i tak nie miałem, wyrzuciłbym do śmieci po tym, jak Nesti się rozpłakała.

Miałem zaplanowaną dla nas zabawę z kostkami lodu. Wiedziałem, że kobiety to lubiły i zimny lód był w stanie stopić ich gorące serca, a poza tym, co było dodatkową zaletą, potrafił je podniecić. 

Wziąłem Nesti na ręce i skierowałem się do łazienki. Dzięki Vance'owi mieszkałem w luksusowym apartamencie, z którego okien rozpościerał się zapierający dech w piersiach widok na Nowy Jork. Zanim Nesti przyszła, a raczej zanim ją tu przywiozłem, zasłoniłem rolety. Najbliższy wieżowiec znajdował się daleko stąd, jednak zawsze dbałem o bezpieczeństwo. Ktoś z mojego poprzedniego życia mógł na mnie polować. Mimo tego, że dawno skończyłem z narkotykami i innymi nielegalnymi rzeczami, których się podejmowałem, cały czas czułem, jakby ktoś chodził za mną niczym cień. 

Zapraszając Nesti do swojego życia, sporo ryzykowałem. Nie tylko dlatego, że dziewczyna nie wiedziała, kim byłem, ale również dlatego, że miałem za sobą sporo niepozałatwianych spraw, które spędzały mi sen z powiek co najmniej kilka razy w tygodniu.

Wkroczyłem do łazienki i posadziłem Nesti na zamkniętej klapie sedesu. Miała czerwone policzki, ale na szczęście przestała płakać. Łamało mi się serce, gdy patrzyłem na jej cierpienie. Mimo wszystko, łzy i ból były częścią procesu ozdrowienia. Nesti potrzebowała kogoś, kto przypomniałby jej, czym jest życie. Padło na mnie, a ja miałem zamiar z należytą przykładnością wprowadzić ją do swojego świata i nigdy nie pozwolić jej odejść. 

Należała w końcu do mnie. Nosiła na szyi obrożę, którą jej podarowałem. Mimo, że nie wyraziła zgody słownej na to, aby zostać moją uległą, jej ciało mówiło samo za siebie. Wiedziałem już teraz, że nigdy nie pozwolę jej odejść.

Nie po tym, jak pojawiła się ponownie w moim życiu po dwóch lat rozłąki.

Podszedłem do szklanej wanny i zakręciwszy odpływ, zacząłem lać wodę. Po tym podszedłem do mojej dziewczynki, uprzednio pozbywając się bokserek. Mój kutas lekko opadł po tym, jak się rozpłakała, ale byłem mężczyzną w kwiecie wieku i kochałem seks. Dlatego mój fiut drgnął, gdy uklęknąłem na dywaniku przed dziewczyną i rozsunąłem jej uda.

- Już czujesz się lepiej, skarbie?

Pokiwała głową, ale szybko się poprawiła i powiedziała to na głos.

- Tak, panie. To było chwilowe załamanie, ale już mi lepiej. Chciałam tylko wiedzieć, na czym stoję, ale jak się okazało, nie mam się raczej czym martwić.

Nesti dotknęła kółeczka przy swojej obroży.

- Możesz zdjąć smycz.

Mimo tego, że wypowiedziałem to jako pozwolenie, oboje wiedzieliśmy, że był to rozkaz.

Dziewczyna wypełniła moje polecenie i gdy odpięła smycz, podała mi ją. Uśmiechnąłem się i gdy ją zabrałem, wstałem tylko po to, aby zdjąć Nesti obrożę. Odłożyłem ją na ręcznik znajdujący się na szerokiej i długiej na całą długość łazienki umywalce. 

Po chwili wróciłem między jej nogi. 

- Wiesz, że nigdy nie klęczałem przed kobietą?

- Nigdy, panie? - spytała zszokowana.

Uwielbiałem w niej tą niewinność i dziecinną bezbronność. Kiedyś pociągały mnie silne, pewne siebie i wyuzdane kobiety, lecz Nesti była ich zupełnym przeciwieństwem. Biorąc pod uwagę, że raz na zawsze skończyłem z nielegalnym stylem życia, musiałem zmienić również swoje upodobania. Jak się okazało, nie było to takie trudne, jak wcześniej zakładałem.

- Nie, skarbie. To uległe przede mną klęczały. Kiedy byłem młodszy i nie pracowałem jeszcze w Enchant, kobiety padały przede mną na kolana i ssały mi pałę. Lubiłem ten styl życia, wiesz? Wpadłem jednak w złe towarzystwo i musiałem się odciąć od przeszłości.

- Chcesz o tym porozmawiać, panie?

Pocałowałem ją w wewnętrzną stronę ud. Ta dziewczyna była skarbem. Nie bez powodu ją tak nazywałem.

- Nie teraz, skarbie. Dziś zajmiemy się tobą. Kiedy się wykąpiemy, zabiorę cię do salonu. Przyrządzę ci kolację, upoję cię alkoholem i zabiorę do łóżka. 

- Upoisz mnie alkoholem, panie?

Nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Przy niej zachowywałem się jak napalony nastolatek, a nie dojrzały emocjonalnie i fizycznie facet.

- Oczywiście, skarbie. To jedna z części procesu. Jesteś zdana na moją łaskę, gdy cię związuję, ale czym innym jest poddanie się emocjonalne. Nie upiję cię rzecz jasna tak, żebyś jutro wymiotowała i miała kaca. Chcę cię podpić, abyś się bardziej na mnie otworzyła. 

- Panie, ale ja nie chcę pić...

- Pamiętasz naszą zasadę, skarbie?

Nesti westchnęła. Wstałem i zakręciłem kran, a gdy do niej wróciłem, nawinąłem sobie jej włosy na dłoń i odchyliłem jej głowę w tył.

- Słowa mojego pana są jedyną i niepodważalną prawdą.

Uśmiechnąłem się i pogłaskałem ją po głowie.

- Właśnie, skarbie. Teraz zabieram cię do wanny, a potem cię podpiję. 







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top