13

Hayden

- Jak ci idzie z twoją dziewczynką?

Spotkałem się z Vance'm w sobotę po południu. Poszliśmy na siłownię, a po wszystkim udaliśmy się na Brooklyn, gdzie znajdowała się nasza ulubiona włoska restauracja. Spotykaliśmy się co sobotę, a Holly na szczęście nie miała nic przeciwko temu. 

Siedziałem przy stoliku i grzebałem w spaghetti bolognese. Mój przyjaciel rozparł się na krześle. Mimowolnie przyciągał uwagę kobiet, choć sam nie wykazywał nimi zainteresowania. Był wierny Holly i nie dziwiłem mu się. Vance szalał za tą kobietą, która była w stanie zrobić dla niego wszystko. Ich relacja była definicją prawdziwej miłości i sam pragnąłem przeżyć coś takiego. Jeśli udałoby mi się to z Nesti, byłbym w siódmym niebie.

Odłożyłem sztućce na bok. Wkurzało mnie to, jak straciłem głowę dla Nesti. Mimo kilkuletniego doświadczenia w pracy psychologicznej, sam nie byłem w stanie pomóc sobie.

- Nie wiem, co mam ci powiedzieć - odburknąłem, obserwując uśmiechniętych nowojorczyków za oknem restauracji. Na Brooklynie panowała inna atmosfera niż w centrum i zwyczajnie lubiłem tu przychodzić, ale dziś ich radość mnie dobijała.

- Powiedz prawdę. Jak ci z nią idzie?

Vance pochylił się i oparł łokcie na stole. Splótł palce dłoni i przeszył mnie spojrzeniem swoich uważnych brązowych oczu.

- Wszystko idzie zgodnie z planem. Oprócz tego, że wczoraj odwiozłem ją do domu na motorze.

- Kuźwa, co?

Brunet spojrzał na mnie, jakbym postradał zmysły. Jakby nie patrzeć, tak właśnie było.

Przetarłem dłońmi oczy, po czym wróciłem spojrzeniem na Vance'a. Był o wiele brutalniejszym dominującym niż ja i potrafił onieśmielić nie tylko kobiety, ale również facetów. Vance zawsze kazał swoim uległym patrzeć sobie w oczy. To było dla niego cholernie ważne i rozumiałem dlaczego. Oczy były bowiem drzwiami otwierającymi wrota duszy każdego człowieka. 

- Nie martw się. Nesti mnie nie zobaczyła. Przez cały czas miała na oczach opaskę. Nie mogłem zostawić jej samej przed klubem. W czwartek przyszedł pod Enchant jej przyjaciel, który ją odebrał. Założyłem, że wczoraj też tak będzie. Jak się okazało, ten cały Javier miał randkę i Nesti nie chciała mu przeszkadzać. Miała wrócić do domu metrem. Rozumiesz, Vance? Metrem, w piątek wieczorem, ubrana tak, a nie inaczej. Nie mogłem na to pozwolić. Źle się z tym czuję, bo nie chcę tak się z nią bratać, ale nie miałem wyboru.

- Nie jestem tego taki pewien, że nie chcesz się z nią bratać - oznajmił Vance, uśmiechając się krzywo.

- Chcę z nią być - warknąłem, starając się nie przyciągać na siebie uwagi klientów restauracji. - Jestem w niej zakochany, Vance. Zauroczyłem się nią dwa lata temu, gdy pomogła człowiekowi, którego uznała za bezdomnego. Wzięła mnie do swojego mieszkania i opatrzyła mi dłoń. Kiedy zobaczyłem ją kilka dni temu w naszych lochach, roznegliżowaną i klęczącą przede mną, coś we mnie pękło. Jest uległa, potulna i kochająca. 

- Nie uważasz, że powinieneś jej zdradzić, kim jesteś? Później może być już za późno, Haydenie. 

- Doskonale o tym, kurwa, wiem.

Przetarłem dłońmi twarz. Popiłem wodę z lodem i odetchnąłem głęboko.

- Jaki jest twój dalszy plan? Co masz zamiar z nią zrobić?

- Jeśli chodzi o mnie, najchętniej bym się jej ujawnił i zobaczył, czy wybaczy mi, że oszukiwałem ją przez dwa dni. Wiem, że im dłużej będę ciągnął to kłamstwo, tym gorzej dla nas. Zależy mi jednak na ozdrowieniu Nesti. Jest głęboko skrzywdzona przez rodziców i jest zafascynowana BDSM. Nie mam sumienia jej nie pomóc. Dlatego więc, gdy uznam, że wyzdrowiała, pozwolę jej odejść i nigdy jej się nie ujawnię.

Wpatrywałem się przez chwilę w oczy Vance'a. Gdy uznałem, że mi nie odpowie, wbiłem wzrok w widok za oknem. W oddali widziałem most brooklyński, po którym spacerowali turyści. Nowy Jork był ich pełen, ale absolutnie to rozumiałem. Zdarzało się również, że w Enchant pojawiali się ludzie z Europy, którzy przyjeżdżali do Stanów tylko po to, aby choć raz skorzystać z usług naszego ekskluzywnego klubu BDSM.

- Stary, to najgłupszy plan, jaki słyszałem.

Odetchnąłem głęboko, odchylając głowę w tył. Splotłem palce na karku, próbując nie wyjść z siebie.

- W takim razie co mi proponujesz? - spytałem, czując się zmieszany.

Mężczyzna uśmiechnął się kącikiem ust. Vance był cholernie przystojnym facetem przyciągającym nie tylko kobiety, ale i innych mężczyzn. Na szczęście zawsze nosił na palcu złotą obrączkę i gdy ktoś go zaczepiał, Vance nie wahał się, aby pokazać mu palec.

Oczywiście nie środkowy.

Choć czasami i to się zdarzało.

- Powiem ci, co masz zrobić, ale najpierw zjedz spaghetti. 

Przewróciłem oczami, jednak chwyciłem widelec. Z Vance'm się nie dyskutowało. Nie był moim dominującym, ale przy nim czułem się jak uczeń. 

Nesti

- Olbrzymi ten szkielet.

Razem z Javierem poszliśmy do Muzeum Historii Naturalnej. Mój przyjaciel chciał odreagować po nieudanej randce. Okazało się, że jego wczorajsza partnerka była fetyszystką stóp. Javier był zrażony i nie zjadł nic od wczoraj, a ja nie potrafiłam opanować się ze śmiechu. Chłopak wiedział, jak sprawić, abym choć na chwilę zapomniała o moim dominującym mężczyźnie z klubu Enchant.

Staliśmy przed szkieletem triceratopsa, jednego z najbardziej znanych dinozaurów. Javier był wielbicielem nowojorskich muzeów i niemal co weekend mnie do jednego zabierał.

- Wszystko w porządku? Myślałem, że dinozaury choć na chwilę odciągną cię od twojego seksownego faceta.

- Nie widziałam go nawet na oczy, więc nie mogę stwierdzić, czy jest seksowny.

- Dziewczyno - jęknął głośno Javier, czym przyciągnął na siebie uwagę kilku dziewczyn odwiedzających muzeum. Pomachał do nich, a one uśmiechnęły się radośnie szczęśliwe, że taki przystojniak zwrócił na nie uwagę. - Z tego, co mówisz, ten facet musi być cholernym seksiakiem. 

- Seksiakiem? - spytałam, nie będąc pewna, czy takie słowo istnieje.

- Tak, Nesti. Zwala cię z nóg samym głosem. Doprowadza cię do orgazmu, gdy jesteś związana i zdana na jego łaskę. Podwiózł cię do domu, a ty nie wahałaś się, aby wsiąść z nim na motocykl z zawiązanymi oczami. Mógł cię gdzieś wywieźć i wykorzystać, ale tego nie zrobił. Nie zawsze chodzi o wygląd. Miękną ci przy nim kolana i to wystarczy. Poza tym jestem absolutnie pewien, że aby pracować w Enchant, musisz jakoś wyglądać. Nie zatrudniają tam byle kogo. Faceci muszą być wysportowani, mieć sześciopak na brzuchu i gładkie włosy. Kobiety muszą mieć długie nogi i błysk w oku, który zwala facetów z nóg i pozwalają im się zdominować. 

Westchnęłam ciężko, przechodząc do kolejnej sali. Ze świata dinozaurów wkroczyliśmy do morskiego świata. 

- Masz rację. Nie ważne, jak on wygląda. I tak między nami nic się nie narodzi, więc nie muszę zwracać uwagi na to jak wygląda.

Javier wydał z siebie głośny ryk, który bardziej pasowałby do poprzedniej sali pełnej dinozaurów. Klepnęłam go w tył głowy, aby przestał robić mi wstyd. Nie uśmiechało mi się zostać wyrzuconą z muzeum. Tym bardziej takiego, które bardzo lubiłam.

- Poproś swojego seksownego dominującego, aby pozwolił ci ściągnąć z oczu opaskę podczas sesji. Zobaczysz, co powie. Jeśli nie spróbujesz, nie dowiesz się tego.

- Nie jestem pewna, czy chcę wiedzieć, jak wygląda.

Mój przyjaciel padł na ławkę zrezygnowany. Zajęłam miejsce obok niego. Javier chwycił mnie za rękę i potarł kciukiem wierzch mojej dłoni, kiedy spojrzała na niego grupka Włoszek. Były śliczne, ale mój przyjaciel z jakiegoś powodu nie chciał związać się z Europejką. Może to dlatego, że jego ojciec pochodził z Włoch, a Javier nie przepadał za tym człowiekiem.

- Ja bym chciał wiedzieć, jak wygląda moja domina.

- Zacznijmy od tego, że nie pozwoliłbyś kobiecie się zdominować.

- Może bym pozwolił? 

- Javier...

- Posłuchaj, Nesti.

Chłopak chwycił w dłonie moją twarz. Znalazł się tak blisko mnie, że musiałam zmrużyć oczy.

- Słucham.

- Temu facetowi musi na tobie zależeć. Gdybyś była tylko jego klientką, jestem pewien, że nie odwiózłby cię wczoraj do domu. Tym bardziej nie proponowałby ci darmowych sesji. Enchant do luksus. Klasa. Elegancja. Pieniądze są tam cholernie ważne. Żaden szanujący się dominujący nie wykonywałby działalności charytatywnej. A co najciekawsze, twój ukochany pan kazał ci napisać do niego wiadomość, gdy bezpiecznie dotrzesz do mieszkania. Spróbuj mi teraz udowodnić, że ten gość nie jest tobą zauroczony.

- Skąd o tym wiesz? Może po prostu jest dobrym człowiekiem i się o mnie martwił?

- Rany, dziecino...

Dostałam wiadomość. Sięgnęłam do torebki i wyciągnęłam z niej telefon.

Zachłysnęłam się powietrzem, kiedy na ekranie urządzenia zobaczyłam napis "mój pan". Próbowałam ukryć ekran przed Javierem, jednak mój przyjaciel już spoglądał mi przez ramię.

- Kuźwa, tobie na nim zależy.

Nie odpowiedziałam Javierowi, gdyż dłonie zaczęły mi drżeć. Na ekranie znajdowały się trzy słowa, które sprawiły, że moje serce na chwilę się zatrzymało, a krew przestała płynąć w żyłach.

"Gdzie jesteś, mała?"

- O rany, dziewczyno. Odpisz mu natychmiast. Wyprowadzę cię z muzeum i odstawię pod drzwi twojego pana.

- Co ja mam mu odpisać?

Zaczęłam panikować. Javier położył dłoń na mojej ręce i spojrzał mi w oczy.

- Bądź szczera z nim i ze sobą. Zależy ci na nim i z tego, co widzę, jemu zależy na tobie. Odpisz mu zgodnie z prawdą, albo zakończ waszą relację, zanim nie jest jeszcze za późno.

Odblokowałam telefon, kiwając głową.

"Jestem z Muzeum Historii Naturalnej z Javierem. Czy coś się stało, panie?"

- Niech mnie. Tytułujesz go swoim panem nawet przez wiadomości. To mnie cholernie podnieca, moja mała niegrzeczna Nesti. Gdyby jakaś dziewczyna tak pisała do mnie, miałbym namiot w spodniach.

"Daj mi znać, kiedy będziesz wolna."

- Kuźwa, wracamy do domu - rzekł stanowczo Javier, chwytając mnie za rękę. Podciągnął mnie na nogi i bez mojej zgody zmierzał do wyjścia z budynku. - Nie wiem, co planuje ten facet, ale twoje marzenie ma szansę się spełnić i przybrać większych rozmiarów. Nie mam na myśli tylko jego fiuta, ale to, że twoje fantazje na temat perwersji mają szansę wejść na nowy poziom. Odstawię cię do mieszkania i tam z tobą zaczekam na rozwój sytuacji.

- Javier, nie wiem, czy tego chcę.

- Chcesz, ale tego przed sobą nie przyznasz. Wracamy do domu. Do muzeum możemy wrócić za tydzień, jeśli nie będziesz zajęta kutasem swojego wspaniałego pana. Nawet gdy będziesz nim zajęta, nie będę miał ci tego za złe. 

Nie chciałam kłócić się z Javierem. Mój przyjaciel doskonale mnie znał i wiedział, czego potrzebowałam. Mógł być egoistą i kazać mi tutaj z nim zostać, ale tego nie zrobił. Mieliśmy już plany na cały dzień, gdyż po wyjściu z muzeum chcieliśmy udać się do sklepu Century 21, który miał sześć pięter i pełen był markowych ubrań w niższych cenach. Na koniec chcieliśmy pójść do nowej restauracji otwartej w Uptown.

Chłopak ciągnął mnie za rękę do wyjścia. Mijaliśmy wchodzących do środka turystów. Starałam się skupić na chwili obecnej, jednak fakt, że być może dziś znów spotkam się z moim panem, działał na mnie ekscytująco. Nie byłam pewna, czy byłam gotowa na kolejne spotkanie po tak krótkim czasie rozłąki.

Nie mogłam jednak robić sobie nadziei. Może mężczyzna wcale nie chciał ode mnie, abyśmy znów się spotkali? Może planował wyjawić mi, że jednak nie może kontynuować naszych sesji i będę zmuszona płacić za kolejne, jeśli w ogóle będę chciała wziąć w nich udział?

W mojej głowie tłoczyło się wiele wątpliwości, jednak nie chciałam pozwolić żadnej z nich wziąć góry. 

Gdy wróciliśmy do mojego mieszkania, Javier zamknął drzwi. Usiadł na kanapie, skrzyżował ręce na piersi.

- Napisz do niego. 

- Javier...

- Napisz. Proszę, mała. Zrób to.

Westchnęłam ciężko i wyjęłam telefon.

"Jestem już w mieszkaniu, panie. Co teraz?"

Wysłałam wiadomość i momentalnie tego pożałowałam. Emocje rozeszły się po moim ciele jeszcze szybciej, gdy otrzymałam odpowiedź w ciągu kilkunastu sekund.

"Będę przed budynkiem za dwadzieścia minut. Chcę, abyś ubrała wygodne spodnie i koszulkę. Za kilka minut wyślę ci kolejne instrukcje"

- Przepadłam - wyszeptałam, nie mając pojęcia, co wyprawiam.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top