Rozdział 9

– Komplikacje –


– Mamy problem – oznajmił Lloyd, wchodząc do herbaciarni.

– Dała ci kosza? – zaśmiał się Kai nie odrywając wzroku od telefonu.

– Widziała, jak korzystam z mocy.

– Kto, co widział?! – krzyknął Cole wchodząc do pomieszczenia, zwracając tym uwagę wszystkich.

– Lena. Jak korzystam z mocy – wyjaśnił blondyn.

– Wpadłeś na to, że to nas zdemaskuje? – fuknął Kai.

– Byłem pewien, że nie patrzy! Ale ona musiała otworzyć oczy jak walczyłem ze zmiennokształtnym.

– Zaatakował was zmiennokształtny? – odezwał się Wu. Początkowo chciał zganić bratanka za lekkomyślność, ale uznał to za bezcelowe słysząc o potworze.

– Tak. Niedaleko jej domu.

– To nie dobrze. To bardzo nie dobrze – mruknął starzec. – Już na nią polują.

– Polują? Niby po co? – Zapytał Jay.

– Zakładają, że posiada moc Emocji, a wtedy byłaby nieograniczonym źródłem pożywienia dla zmiennokształtnych – stwierdził Zane. – Dodatkowo, według tego co powiedział mistrz, Czarnoksiężnik zamierza ją wykorzystać.

– Dokładnie Zane. Cieszę się, że chociaż ty mnie słuchałeś – przyznał Wu. – Skoro Lena nie może czuć się bezpiecznie w granicach swojego domu, sądzę, że to odpowiedni moment, aby zaprosić ją tu i wrócić do Ninjago City.

– Niby racja, ale najpierw musiałaby nas nie ignorować. Bo mnie miała zupełnie w poważaniu, jak pokonałem Zmiennokształtnego i odprowadziłem ją do domu.

– To faktycznie może sprawować niemały problem. Ale poradzicie sobie. Musicie przekonać ją jak najszybciej.

***

Lena opadła skołowana na łóżko. Nie wiedziała co myśleć o tym, co widziała ledwo godzinę temu. 

Lloyd posiada te same zdolności co zielony Ninja. 

Ninja pojawili się w Avax mniej więcej wtedy co Lloyd i przyjaciele.

 Lloyd to zielony ninja. Tego była pewna. Nie było mowy o pomyłce. 

Ale skoro Lloyd to zielony ninja, to czy reszta, Kai, Cole, Jay, Zane i Nya to również ninja? Tego już nie była pewna. Dlatego musiała się upewnić.

Swoje śledztwo postanowiła rozpocząć od przejrzenia internetu. Pewnym było, że znajdzie coś o ninja, co wskaże jej kolejne tropy. Wpisała hasło „Ninja" w wyszukiwarkę i zaczęła przeglądać wyniki, zdjęcia, wpisy na blogach fanowskich, wypowiedzi widzów. Zaskoczyła się tym, ile tego było. A najstarsze wpisy były sprzed ledwo pięciu lat.

Po paru godzinach przeglądania internetu była bardziej skołowana niż przed jego przejrzeniem. Miała wiele zbieżnych informacji, które wykluczały się wzajemnie, a jednak miały jakiś spójny sens.

Upewniła się tylko jednego. Lloyd to zielony ninja. Co do reszty miała jeszcze wątpliwości więc postanowiła się ich o to zapytać jutro w szkole, na dużej przerwie. Stwierdziła również, że uprzednio zrobi sobie listę pytań, jakie chciała zadać, żeby potem bezsensownie się nie jąkać i nie wymyślać jakiś pytań z kapelusza. Wzięła więc kartkę, długopis i zaczęła po kolei wypisywać pytania, które krążyły jej teraz po głowie. A było ich naprawdę sporo.

Przez to całe zamieszanie zdążyła zupełnie zapomnieć o rozmowie, jaką przeprowadziła z Lloydem przed tym całym cyrkiem.

***

Wtorek. Lekcje od samego rana do ledwo trzynastej, co w tym wypadku oznaczało, że Lena ma strasznie mało czasu na porozmawianie z Lloydem i jego paczką.

Weszła do budynku szkoły kilkanaście minut wcześniej niż zaczynała się lekcja, mając nadzieję spotkać resztę i porozmawiać z nimi jeszcze przed lekcjami. Jej nadzieje zostały jednak szybko rozwiane, kiedy minuta za minutą czas upływał a oni się nie zjawiali. Zadzwonił dzwonek ogłaszając początek lekcji a ich dalej nie było. Lena uznała to za znak, że już się nie pojawią, więc weszła do sali za nauczycielem i usiadła w swojej ławce wyciągając na nią potrzebne zeszyty i podręczniki.

Chwilę przed tym, jak drzwi zamknęły się za ostatnim uczniem, do sali wparowała zaginiona szóstka. Lena uśmiechnęła się promiennie w ich stronę czekając aż Lloyd zajmie ławkę obok niej. Kiedy tak się stało, zagadała.

– Od kiedy to przychodzicie na ostatnią chwilę? – przedrzeźniła pytanie chłopaka sprzed kilku tygodni.

– Od kiedy budzik nam nie zadzwonił – odparł, a po chwili oboje się zaśmiali zwracając tym uwagę wszystkich, prócz nauczyciela, który w dalszym ciągu pisał temat na tablicy.

Podczas lekcji, Lena ledwo mogła się skupić. I to nie pierwszy raz. Wcześniej było to tylko spowodowane obecnością blondyna, ale teraz była to również świadomość, że ten blondyn jest zielonym ninją. Chłopakiem z przepowiedni. Kimś, o byciu kim dziewczyna mogłaby jedynie pomarzyć. Przynajmniej tak jej się na ten moment wydawało.

Następne dwie lekcje również nie były łatwe do przeżycia. Szczególnie biorąc pod uwagę to, że były to dwie Historie, których Lena po prostu nie znosiła. Na szczęście po tych dwóch lekcjach godnych tortur umysłowych nadeszła duża przerwa, co dla Leny oznaczało decydujący moment.

Znalazła swoich znajomych na boisku, jak zawsze siedzących pod drzewem w jednym z rogów boiska i podeszła do nich.

– Powinniśmy pogadać, nie sądzicie? – zaczęła, ściskając w dłoni kartkę z zapisanymi pytaniami.

– O czym dokładnie? – zapytał Zane.

– O tym, że jesteście ninja – powiedziała bez ogródek, przyglądając się ich reakcjom. A były naprawdę różne.

– Mówiłem – stwierdził Kai. – Połączy wątki, domyśli się. A wy co? Że nie. I kto miał rację? Ja.

– Nie. Nie jesteśmy. Coś ci się pokręciło – zaprzeczał Cole.

– Kim? Nie znam żadnych ninja – odpowiedział Jay. Lena, słysząc to, jedynie westchnęła i zaczęła wytaczać argumenty na poparcie swojej tezy.

– Pamiętacie, co mówiłam na początku roku? Jestem obserwatorem. Nie da się mnie tak łatwo oszukać. Kai to czerwony ninja, Nya niebieski, Jay ciemny niebieski, Zane biały, Cole czarny, Lloyd zielony ninja. Zgadłam? Owszem, jasne, że tak. Lena jesteś genialna i tak dalej – powiedziała absolutnie obojętnym tonem. – No ale! Mało mnie obchodzi to kim jesteście. Mam tylko kilka pytań.

– Dawaj – powiedział Kai.

– Więc, pytanie pierwsze. Czemu jesteście tu, a nie w ninjago?

– Wiesz co, Lena, sądzę, że na to pytanie nie my powinniśmy ci odpowiadać. Co powiesz na to, żebyśmy odpowiedzieli ci na wszystko po szkole w herbaciarni mojego wujka? – zaproponował Lloyd.

– Dobra. Ale nie wymigacie się.

– Ty również. Musisz wyjaśnić kilka rzeczy, które wczoraj powiedziałaś.

Zanim Lena zdążyła zapytać, jakich rzeczy, na boisku rozbrzmiał dzwonek oznajmiający rozpoczęcie przedostatniej lekcji tego dnia.

***

Lena ze zniecierpliwieniem dała się prowadzić do herbaciarni. Podczas drogi ninja nie chcieli nic jej wyjaśnić, więc milczała jak zaklęta, co jakiś czas zauważając posyłane w jej stronę, zmartwione spojrzenia. Wiedziała, czym są wywołane. Znała je, choć dawno ich nie widziała. Był to wzrok współczucia. Była pewna, że Lloyd powiedział reszcie wszystko, co mu wczoraj wyjawiła, a teraz oni po prostu jej „współczuli". Ale ona już dawno przestała wierzyć w to „współczucie". Bo każdy kto posyłał jej takie spojrzenia, nie robił nic więcej. Mówili „Wszystko będzie dobrze" albo „Przesadzasz, na pewno nie jest tak źle". Ale dopiero Lloyd powiedział jej coś, co uznała za szczere, a nie wymuszane. Jednym, krótkim zdaniem okazał jej tyle wsparcia, ile nie okazał jej nikt nigdy. I to również sprawiało, że czuła się przy nim teraz tak dziwnie. On nie udawał. Musiał faktycznie wiedzieć jak to jest. Dlatego głupio jej było z tym, że tak na niego naskoczyła, jak tylko chciał pomóc.

Dotarli do herbaciarni znajdującej się niedaleko portu. Dziewczyna wiele razy zaglądała tutaj po jakieś wykwintne herbatki, które ubzdurała sobie ciotka, ale nigdy nie podejrzewała, że ta herbaciarnia może należeć do kogoś, można by powiedzieć, znajomego.

Skierowali się jak sądziła na zaplecze, jednak okazał się to być salon. Dopiero gdzieś z boku zauważyła drzwi prowadzące do spodziewanego pomieszczenia. Rozglądając się dalej nie zauważyła, jak do pomieszczenia wszedł starzec z długą brodą oraz kobieta z siwym warkoczem, którzy praktycznie od razu zawiesili na Lenie wzrok.

– Sensei, to jest Lena – przedstawiła dziewczynę Nya, czym zwróciła uwagę brązowookiej, która chwilę później już stała obok siostry Kaia, przyglądając się nowym twarzom.

– Miło cię nareszcie poznać Leno. Jestem sensei Wu. Nie wątpię w to, że moi podopieczni przyprowadzili cię tu z jakiegoś ważnego powodu.

– Stwierdzili, że dopiero tutaj będą odpowiadać na moje pytania dotyczące bycia ninja – powiedziała dziewczyna spoglądając na kobietę z warkoczem. – Pani to pewnie Misako.

– Owszem.

– Dużo się o pani nasłuchałam. Miło panią nareszcie poznać.

– Ciebie też Leno. I możesz mi mówić po imieniu.

– Prościej będzie jak od razu przejdziecie na mamo – podrzuciła Nya, na co w jej stronę zostało rzucone złowrogie spojrzenie ze strony Lloyda. Lena zaśmiała się widząc to.

– Zostaniemy przy imieniu.

– Zanim zaczniesz zadawać pytania, które jak sądzę znajdują się na tej kartce, którą zgniatasz, możesz proszę wyjaśnić, jak dowiedziałaś się o tożsamości ninja? – zapytał Wu.

– Nie było to trudne. Nie kryją się z tym zbytnio. Rozmawiali o tym w szkole myśląc, że nikt nie słyszy. Wczoraj zobaczyłam jak Lloyd używa swojej mocy na potworze, który nas zaatakował, a potem wystarczyło połączyć wątki – wyjaśniła ciemnowłosa.

– No dobrze. Przejdźmy może do mojego gabinetu. Tam będziemy mogli rozmawiać na spokojnie.

Lena chcąc jak najszybciej otrzymać odpowiedzi na nurtujące ją pytania zgodziła się na to kierując ze wszystkimi za herbaciarnię, gdzie ze zdziwieniem stwierdziła, że zacumowany stał statek. Weszli na niego kierując się do jednej z kajut. Gdy tam dotarli i drzwi zostały zamknięte, pozwolono zadać jej pierwsze pytanie.

– Więc, co robicie tu, a nie w ninjago?

– Dowiedzieliśmy się, że w okolicy zaczynają atakować Zmiennokształtni, czyli te, jak ty to nazywasz, potwory. To właśnie one nas tu ściągnęły – wyjaśnił Wu.

– Niech będzie. W takim razie kolejne pytanie brzmi, skąd się biorą wasze moce? To kwestia jakiejś mutacji genów, ćwiczeń, otwarcia czakr, wiary, czy co?

– Kwestia genów. Jesteśmy dziećmi mistrzów żywiołów. No, oprócz Lloyda, bo on jest wnukiem pierwszego mistrza Spinjitzu – odparł Cole.

– Mhm... jak zostaliście ninja?

– Każdego z nas odwiedził mistrz Wu i zwerbował następnie zaczynając nas szkolić – odpowiedział Zane.

– Ilu jest mistrzów żywiołów? I czy wszystkie moce się tak nazywają? Bo z tego co pamiętam, błyskawica nie jest żywiołem.

– Tak, wszystkie moce nazywa się żywiołami, a mistrzów jest zbyt wielu żeby policzyć – odpowiedział Wu

– Skąd wiadomo, że ktoś jest mistrzem żywiołu? To MUSI być dziedziczone czy może ominąć pokolenia?

– Może ominąć pokolenie, ale przeważnie moc zostaje w rodzinie. Ciężko powiedzieć po czym wnioskuje się, że ktoś jest mistrzem żywiołu. To widać w człowieku. Albo mówi o tym legenda.

– Właśnie. Legenda. Jest więcej legend przepowiadających jakiś ninja? Czy tylko ta jedna o zielonym?

– Jest co najmniej jeszcze jedna.

– Wiadomo kogo dotyczy?

– Owszem – odpowiedział spokojnie Wu, choć podekscytowanie dziewczyny stanowczo działało na niego równie mocno co na ninja. Zdawał sobie sprawę z tego, że w tym momencie uwalnia swoją moc, przekazując swoje samopoczucie innym, ale nie chciał zwracać jej na to uwagi. Musiała sama to odkryć.

– Zdradzisz mi kto to, mistrzu Wu?

– Dowiesz się w swoim czasie.

– Znam tą osobę?

– Tak.

– Mhm... Nie mam więcej pytań.

– W takim razie, ninja moglibyście dać nam porozmawiać prywatnie?

– Tak sensei – odpowiedzieli zgodnie, po czym opuścili kajutę. Lena poczuła się wyjątkowo nieswojo, znajdując się nagle w pomieszczeniu w którym nie znała w sumie nikogo. Była sam na sam z dwójką dorosłych przez co czuła się, lekko mówiąc, jak na dywaniku u dyrektora.

– Biorąc pod uwagę jak dużą inteligencją się wykazałaś odnajdując tyle informacji o ninja bez jakiegokolwiek pewnego źródła, pewnie jesteś świadoma tego, że ciężko nam ci zaufać. Szczególnie w momencie, gdzie jesteśmy przyparci do ściany przez stworzenia, które potrafią przybierać ludzki kształt. Wiem, że od dawna przyjaźnisz się z ninja i jak sama powiedziałaś, mogłaś wiele rzeczy wyłapać w ich zachowaniu, bo powiedzmy sobie szczerze, są równie dyskretni co słonie w składzie porcelany. Jednak, wolałbym się osobiście upewnić, czy jesteś godna zaufania czy nie.

– Rozumiem. Co mam zrobić by zyskać wasze zaufanie?

– Cóż, najprościej by było, jakbyś z nami na jakiś czas zamieszkała.

Lena na chwilę zamilkła. Przez jej głowę natychmiast zaczęło przelatywać milion myśli. W tym możliwe scenariusze rozmowy z ciotką o „zamieszkaniu" u kolegów z klasy oraz wypowiedzi, zarówno ninja jak i mistrza Wu, odpowiadające na jej pytania.

„Dowiesz się w swoim czasie."

Zamieszkać z ninja.

„Ninja są tu z powodu zmiennokształtnych."

Inna przepowiednia.

Jaki biznes mają w tym, żeby się z nią kolegować?

– Dwie sprawy, sensei. Jeden, problemem może być moja ciotka. Dwa, ty również jesteś tak dyskretny jak słoń w składzie porcelany – westchnęła dziewczyna, wcale niezaskoczona faktem zdziwienia malującego się na twarzy senseia i Misako. – To dlatego ninja się mnie uczepili w szkole, tak? Kazałeś im pilnować mistrzyni żywiołu, która nie wie o swojej mocy. Na którą polują Zmiennokształtni.

– Po części. Kazałem im mieć na ciebie oko. Zaprzyjaźnili się z tobą z własnej woli.

– To jaką mam moc?

– Nie mogę ci jeszcze tego zdradzić. Najpierw, musimy przekonać ciotkę. Wtedy zaczniemy szkolenie i bardzo by mi odpowiadało, gdyby udało nam się wrócić razem do Ninjago.

– W takim razie możemy się pożegnać. Ciotka w życiu nie pozwoli mi wyjechać.

– Sądzę, że z tym jesteśmy wstanie coś zrobić. Arana zna nas i zapewne nie będzie mieć nic przeciwko temu, byś z nami jechała.

– Znacie moją ciotkę?

– Znaliśmy jej brata, więc znamy i ją.

– Znaliście tatę? – Zdziwiła się jeszcze bardziej Lena, ale po chwili coś zrozumiała. – Wszyscy mistrzowie żywiołów się znają.

– Tak i tak.

– W takim razie chyba nie zaszkodzi spróbować.

🔹🔹🔹🔹🔹

– 2136 słów –

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top