Rozdział 15
– Czarnoksiężnik –
Lena długo była odcięta od większości bodźców. Jednak gdy w końcu udało jej się przezwyciężyć pisk w uszach, ciemność jaką widziała oraz tornado w głowie spostrzegła się, że nie znajduje się już w parku, a w jakimś, mogłoby się wydawać, opustoszałym budynku. Zamrugała kilka razy starając się przyzwyczaić do półmroku panującego w pomieszczeniu w którym się znajdowała.
Gdy jej wzrok nareszcie się wyostrzył, udało jej się zauważyć dwie postacie stojące przy drzwiach. Nie miała wątpliwości, że byli to Zmiennokształtni. Lena rozejrzała się po pomieszczeniu. Prócz niej, dwóch stworów oraz zabitych dechami małych okien, nie było tu niczego.
Najbardziej rozpraszał ją fakt, że nie wie która jest godzina ani gdzie się znajduje. Bo tak naprawdę, mogła znajdować się wszędzie. Mogła również być nieświadoma przez wiele godzin.
Jej uwaga skupiła się na drzwiach, gdy te gwałtownie się otworzyły. Wszedł przez nie zgniłozielony Zmiennokształtny, niosąc w rękach sporej wielkości szklaną kulę. Lena zastanawiała się, po co mu ona. Czyżby chciał coś wywróżyć?
Odpowiedź na jej pytanie sama się szybko znalazła. Gdy stwór podszedł do niej odpowiednio blisko, w kuli wytworzyła się ciemna czaszka z rogami. Lena nie miała wątpliwości na kogo patrzy.
– Czarnoksiężnik – fuknęła.
– Ciebie również miło poznać Leno Asteri – odezwał się dudniący głos z kuli, a szczęki czaszki na moment się rozwarły. – Mam nadzieję, że moi Zmiennokształtni dobrze cię traktowali.
– Skąd mam wiedzieć? Nie kontaktowałam.
– No tak. Wybacz za to, ale podobno sprawiałaś zbyt duże zagrożenie. Czyżbyś nie chciała mi pomóc?
– A po co mam pomagać czaszce zamkniętej w kuli?
– Och, no tak. Przepraszam za moją niegodną formę oraz twoją dezinformację. Właśnie po to cię potrzebuję. Gdy moi słudzy zdobędą już wszystkie kamienie oraz laskę, to ty będziesz musiała stworzyć Laskę Przeciwieństw. Moc kamieni zjednoczy się tylko przy twojej pomocy.
– A ja odniosłam wrażenie, że to właśnie moja moc miała cię zniszczyć.
– Niewątpliwie, mogłabyś to zrobić. Ale po co miałabyś niszczyć czaszkę zamkniętą w kuli? Przecież w takiej formie jestem bezbronny.
– Skąd mam wiedzieć, czy nie udajesz? Przecież możesz stać za drzwiami w normalnej formie i gadać przez jakiś megafon.
– Chciałbym – westchnęła czaszka.
– Jak już tu jesteś. Gdzie jestem, która jest godzina, od kiedy tu jestem oraz po co tu jestem? – Zadała wszystkie nurtujące ją pytania.
– Jesteśmy w Ninjago. Właściwie na jego obrzeżach. W jednym z opuszczonych magazynów. Znajdujesz się tu od kilku godzin. Mamy godzinę dziewiętnastą czterdzieści. Cel twojego pobytu tutaj już ci przedstawiłem, ale najwidoczniej nie słuchałaś więc powtórzę. Jesteś tu, ponieważ jesteś jedyną osobą, która może uaktywnić moc kamieni złączonych w Laskę Przeciwieństw i przywrócić mi ciało. A bez ciała, nie mogę panować.
– I uważasz, że ja dobrowolnie użyczę ci mojej mocy? – zapytała dziewczyna.
– Sądząc po tonie, jakim to mówisz, nie zamierzasz działać z własnej woli.
– Jasne, że nie! Tylko wariat by się na to zgodził.
– Co ci ninja z tobą zrobili... – mruknęła czaszka. – Chyba muszę ci przypomnieć jakie miejsce w świecie zajmujesz.
Krótką chwilę po tym jak to powiedział, jeden ze Zmiennokształtnych dotąd stojących przy drzwiach podszedł do Leny i pomimo jej sporych sprzeciwów i uników, dotknął jej, co ponownie spowodowało zaciemnienie umysłu dziewczyny. Ale teraz zachowała świadomość tego, co dzieje się wokół niej.
Jesteś nikim.
Tyle razy powtarzane przez ciotkę, że zaczęła w to wierzyć.
Nic nie osiągnęłaś.
I może faktycznie tak było? Przecież dalej żyje utrzymywana przez kogoś, choć tyle lat planowała ucieczkę od takiego życia.
Przynosisz wstyd tej rodzinie.
Fakt. Przyniosła. No bo w końcu nic nie osiągnęła. Jest nikim. W momencie, jak jej ciotka i rodzice w jej wieku byli już kimś. Ciotka miała staż, a rodzice robili za tajne siły ninja.
Nikogo nie obchodzisz.
Przez moment chciała wierzyć, że jest inaczej. Że kogoś obchodzi. Ale czy tak naprawdę było? Czy może jednak ninja byli kolejnymi osobami, które jedynie udawały, że się z nią przyjaźnią.
Nic nie umiesz.
No właśnie. Nic nie umie. Nie potrafiła się nawet odpowiednio długo bronić, żeby ninja zdążyli ją uratować. Choć i to, że musieli w ogóle się fatygować, oznaczało to, że ona niczego nie umiała.
I właśnie te słowa sprawiły, że upadła. Upadła psychicznie. Znowu zamknęła się szczelnie w malejącej bańce, dając się otoczyć negatywnym emocjom. Pozwoliła im zapanować nad większością swojego umysłu jednocześnie podporządkowując się Czarnoksiężnikowi.
– Doskonale. Nareszcie przejrzałaś na oczy – wcieszyła się czaszka, w chwili, gdy dziewczyna odrzuciła z obrzydzeniem rękę Zmiennokształtnego, następnie mierząc szklaną kulę pustym spojrzeniem. – Teraz możemy zacząć trening, abyś już niedługo, mogła zmierzyć się z ninja.
Zmierzyć... z ninja...
Te słowa również zaczęły obijać się po jej pustym umyśle. Czy na pewno powinna walczyć z kimś, kto podaje się za jej przyjaciół? Ale przecież nareszcie czuła spokój. A bardziej pustkę. Żadne myśli nie zaśmiecały jej umysłu. Mogła się wyciszyć. I przez to, że ten stan był przyjemny, nie miała zamiaru sprzeciwiać się Czarnoksiężnikowi.
***
– Trzymasz się jakoś? – zagadnęła Nya.
Droga do Ninjago okazała się wyjątkowo nerwowa i dłużąca się. Wszyscy chcieli już być na miejscu, żeby jak najszybciej uratować Lenę oraz pozbyć się ostatecznie Zmiennokształtnych, którzy działali już im na nerwy.
Sam lot nad miastem okazał się bardziej nieprzyjemny niż się spodziewali. Wszyscy ludzie chodzili przybici, smętni, warczeli na siebie nawzajem. Wszystko jakby poszarzało. A tak naprawdę jedyne co się zmieniło, to nastroje mieszkańców. Ale to wystarczyło, żeby absolutnie zmienić aurę pechowego miasta.
Teraz wszystko wyglądało jak w Avax. Mieście, które zostało już praktycznie wyniszczone przez potwory, które atakowały mieszkańców od kilku ładnych miesięcy. Na początku września ataki były sporadyczne. Ale do listopada stały się tak powszechne, że ludzie bali się wychodzić z domu. I dokładnie to samo stało się teraz z Ninjago. Ludzie byli nerwowi, bo bali się, że w każdej chwili mogą zostać zaatakowani i przemienieni. Nie wiedzieli jednak, że tym strachem bardzo karmią stworzenia, które chowały się wśród nich, pod postacią osób z którymi się złączyły.
– Ta. Wszystko gra – odpowiedział Lloyd.
– Niedługo lądujemy. P.I.X.A.L powinna szybko namierzyć miejsce, gdzie ją trzymają – pocieszyła blondyna Nya.
– Powiedziałem, że wszystko gra – fuknął, po czym wrócił do kajuty.
Prawda jest taka, że nic nie grało i wiedzieli to wszyscy obecni na statku. W ciągu tych kilkunastu godzin lotu, Lloyd, przynajmniej według reszty, stał się gorszy niż Lena w swój najgorszy dzień.
– Widać już klasztor! – krzyknął Jay.
– Miło wrócić do domu – ucieszył się Cole.
Wylądowali już dwadzieścia minut później. Prawie natychmiast zostali przywitani przez P.I.X.A.L, która podczas ich nieobecności pilnowała klasztoru oraz spraw w Ninjago City.
– P.I.X.! – wykrzyknęła na widok przyjaciółki Nya. – Jak dobrze cię widzieć.
– Was również miło widzieć. Zakończyliście już swoją misję?
– Właściwie, to przez nią wróciliśmy. Nasz cel, czyli Lena Asteri posiadająca żywioł emocji lub gwiazd została uprowadzona przez Zmiennokształtnych, którzy twierdzą, że zabrali ją gdzieś tutaj – wyjaśnił Zane.
– Wiecie już gdzie jej szukać?
– Próbujemy to ustalić – odpowiedziała Nya. – Niestety jak na razie słabo nam to idzie. No i mieliśmy nadzieję, że trochę nam z tym pomożesz.
– Zrobię co mogę – zapewniła droidka.
***
W czasie gdy ninja dopiero docierali do miasta Lena już zaczęła trenować pod czujnym okiem Zmiennokształtnych oraz Czarnoksiężnika. Choć trening był znacznie bardziej wyczerpujący i trudny niż ten, który zafundował jej mistrz Wu, to potrafiła znacznie szybciej reagować i uczyć się ruchów. Dlatego już dzień później, jej celem nie było pokonanie jednego Zmiennokształtnego a nauczenie się spinjitzu. Czarnoksiężnik uważał, że będzie to idealna broń na ninja. Będą się czuli zupełnie tak, jakby walczyli z samymi sobą. Był jednak jeden problem. Żaden ze zmiennokształtnych, ani nawet Czarnoksiężnik, nie potrafili zrobić spinjitzu.
– Skup się dziewczyno! Na pewno coś ci pokazywali! Musisz to wiedzieć! – krzyczał Czarnoksiężnik na Lenę.
– Mówię przecież, że nawet nie powiedzieli mi, jaką mam moc! Nie mam pojęcia, jak się robi spinjitzu! – odkrzykiwała już zirytowana dziewczyna.
– Tak do niczego nie dojdziemy – westchnęła czaszka. – Zejdź mi z oczu dziewucho. I zastanów się, czy faktycznie nie umiesz, czy tylko usiłujesz się buntować.
Lena odwróciła się na pięcie i wróciła do pomieszczenia, w którym się ocknęła. Od tamtego czasu uważała je za „swój pokój" i to tam spędzała każdą chwilę, gdy Czarnoksiężnik nie poświęcał jej uwagi.
Strasznie irytował ją fakt, że nie miała przy sobie niczego. Tylko te ubrania, które miała na sobie, kiedy ją zabrali. Żadnego telefonu. Żadnego notesu. Choć na nic by się to zdało, ponieważ żadne myśli nie zaprzątały jej głowy. Żyła jakby w pustce. Kontaktowała, ale czuła się jakby była w śpiączce. Była zamknięta w swoim umyśle. Wielu czynności nie kontrolowała. Czasami nawet traciła panowanie nad tym co mówi. Zupełnie tak, jakby ktoś przejął jej umysł.
Jeśli tak było, wiedziała, że powinna się od tego uwolnić. Ale nie czuła potrzeby, żeby to zrobić. Nikt tam na nią nie czekał. Nikogo tam nie obchodziła. A Czarnoksiężnik jej potrzebował. Dlatego go nie opuściła. Bo wydawało jej się, że jest jedyną osobą na świecie, która jej potrzebuje. Nawet jeśli nie był tak do końca osobą. Zapomniała nawet o tym, co wydarzyło się na Perle, gdy Lloyd wyjaśnił jej na czym polega jej moc. Zupełnie uciekło jej to spojrzenie, jakie posłał w jej stronę, kiedy zobrazowała emocję miłości. A przecież jeszcze kilkanaście godzin wcześniej, właśnie przez to spojrzenie, bała się spędzać z nim więcej czasu niż było konieczne. To właśnie przez nie uciekła do parku.
***
– Jest! Coś jest! – ogłosiła P.I.X.A.L. gdy na ekranie pojawiła się czerwona, migająca kropka.
– Da się sprawdzić, czy to nie jest sztuczny alarm? – zapytał Cole.
Droidka słysząc pytanie, nadusiła kilka guzików, a zamiast kropki na ekranie wyświetliło się nagranie, na którym widać było ciemnowłosą dziewczynę, w fioletowej bluzce, widocznie trenującą ze Zmiennokształtnym.
– Dzięki bogu, że dzieciaki wrzucają teraz wszystko do sieci – zaśmiał się Kai. – Inaczej nigdy byśmy jej nie znaleźli.
– Skoro już wiemy gdzie jest, to możemy ją odbić!
– Gdyby była tam sama, faktycznie, moglibyśmy to zrobić. Ale tak naprawdę nie wiemy ilu Zmiennokształtnych ją pilnuje. A my ledwo dajemy sobie radę z dziesięcioma – zauważył Lloyd.
– Myślałem, że chcesz jak najszybciej odzyskać dziewczynę – zdziwił się Kai.
– Tak, chcę. Ale nie chcę jednocześnie narażać wszystkich innych. Jak na razie Zmiennokształtni ją trenują. Nie wydaje się być ranna więc możemy dać sobie czas na przemyślenie sytuacji. Jeśli zadziałamy pochopnie, prawdopodobnie nie uratujemy jej. Wręcz przeciwnie. Sami trafimy do niewoli.
To co powiedział Lloyd wyjątkowo zaskoczyło całą resztę ninja. Od kiedy Lena została porwana sądzili, że chłopak za wszelką cenę będzie chciał ją ratować. Ale teraz sytuacja okazała się rysować znacznie inaczej niż się spodziewali. Pomimo wielkich chęci pomocy Lenie, Lloyd dalej myślał logicznie i był wstanie czekać, żeby nikogo nie narazić. I wszyscy zebrani zdawali sobie sprawę z tego, że wcale nie przychodziło mu to łatwo. Było to widać w jego oczach oraz zbyt nerwowych ruchach, które wskazywały gotowość do natychmiastowego ataku.
– Dalej jednak nie wiemy, dlaczego Czarnoksiężnik postawił na trenowanie Leny – zauważył Cole.
– Owszem, wiemy – wtrącił Wu. – A to, że uważasz, że jest inaczej świadczy jedynie o tym, że nieuważnie mnie słuchałeś.
– Wybacz mistrzu, ale w ostatnim czasie mówisz tyle różnych rzeczy, że nie da się wszystkiego zakodować – westchnął Jay.
– Czarnoksiężnikowi chodzi o przepowiednię. Fragment o którym wam wspominałem, mówił, że jeśli mistrz emocji upadnie w mrok, świat zmieni się w perzynę.
– Jeśli Czarnoksiężnik sprawi, że Lena będzie po jego stronie, będzie wstanie zniszczyć świat przy jej pomocy, co prawdopodobnie pomoże mu w zyskaniu władzy.
– Dokładnie Zane. Dodatkowo, wiadomo mi, że jest fragment mówiący o tym, że mistrz emocji jest wstanie kontrolować Laskę Przeciwieństw. Jeśli Czarnoksiężnik skompletuje laskę i wręczy ją Lenie, nie będziemy mieli szans.
– W takim razie nie można dopuścić do tego, żeby zdobył wszystkie kamienie – stwierdziła Nya. – Wiemy gdzie znajdują się kamienie oraz jesteśmy na swoim terenie. Tutaj Czarnoksiężnik może nam jedynie naskoczyć.
– No! Dokładnie! – poparł dziewczynę Jay – Tutaj nie mają z nami szans.
– A jeśli tak jak mówiliście ten badyl dalej leży w klubie podróżnika, to nie mamy czym się przejmować. Tam nikt nie wejdzie – dodał Kai.
Nagle po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk alarmu. Wszyscy natychmiast spojrzeli na ekran, gdzie wyświetlała się informacja o ataku Zmiennokształtnych na muzeum historii naturalnej.
– Zmiennokształtni prawdopodobnie będą próbowali zdobyć Piryt Goryczy. Z moich informacji wynika, że ochrona usiłuje ich zatrzymać, ale nie idzie im to za dobrze. Podobno mają ludzkiego sojusznika. Prawdopodobnie jest to Lena – powiedział Zane.
– W takim razie trzeba ją uratować. Ninja, GO! – zarządził Lloyd.
🔹🔹🔹🔹🔹
– 2048 słów –
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top