Rozdział 6
– Wiadomość –
[rozdział jest dłuższy niż poprzednie więc zanim zaczniesz czytać, upewnij się, że masz zapas czasu]
~3 miesiące wcześniej~
Nad Ninjago City od samego rana wisiały ciemne chmury. Ludzie byli posępni, zmęczeni. Nawet ninja snuli się bez celu po klasztorze nie mając najmniejszej ochoty na trening czy inne czynności które zazwyczaj wykonywali. Krótko mówiąc – pogoda dobijała wszystkich.
Jedynym wyjątkiem był mistrz Wu, który od samego rana krążył w bibliotece przeglądając zwoje i niektóre z nich pakując do torby wraz z nielicznymi księgami. Jedyną osobą, która wiedziała co robi mistrz była Misako, którą z samego rana wysłał do biblioteki w poszukiwaniu kilku potrzebnych mu informacji.
Kiedy kobieta wróciła i omówili zdobyte informacje, w klasztorze zrobiło się dużo mniej spokojnie. Ninja podirytowani dezinformacją wtargnęli do gabinetu senseia domagając się wyjaśnień.
– Ninja! Świetnie, że jesteście. Właśnie miałem was prosić – stwierdził Wu, pakując do torby kolejne zwoje.
– Sensei co się dzieje? – zapytał Kai.
– Stanowczo nic dobrego. Musimy jechać. Najszybciej jak to możliwe.
– Gdzie dokładnie mamy się udać? – spytał Zane.
– Do Avax City. Źródło moich informacji donosi, że ma się tam niedługo ktoś pojawić.
– Kto? Ktoś ważny? Niebezpieczny? Python? O! O! O! A może zły Lord Garmadon próbujący podbić świat? – zgadywał Jay.
– Wyjaśnię wam wszystko jak już będziemy w drodze. Spakujcie co potrzebujecie i zanieście rzeczy na Perłę. Nie wiem ile spędzimy w Avax.
– A jak daleko jest to Avax City? – upewnił się Cole.
– Według moich danych miasto o takiej nazwie znajduje się siedemdziesiąt osiem godzin drogi stąd na wschód.
– Trzy dni będziemy lecieć?!
– Nie mamy innego wyjścia – odpowiedział spokojnie nauczyciel.
– To my idziemy się pakować – stwierdzili zgodnie Ninja po czym zniknęli w swoich pokojach na resztę dnia.
Następnego dnia, z samego rana Ninja wraz z mistrzem Wu oraz Misako wyruszyli w ponad trzydniową trasę do odległego miasta o wdzięcznej nazwie Avax City.
Po śniadaniu zjedzonym na Perle wszyscy obecni zebrali się w sterowni by omówić cel wyprawy.
– Mistrzu, czy teraz możesz nam powiedzieć, dlaczego lecimy tak daleko? – zapytała Nya, która w tym momencie sterowała statkiem.
– Owszem. Słuchajcie, bo do powiedzenia mam dużo, a powtarzać nie będę. Lecimy tam, żeby zbadać sprawę pewnej przepowiedni, która ma się niedługo wypełnić.
– Przepowiedni? Jakiej tym razem? – zapytał Lloyd. W końcu ostatnia przepowiednia o jakiej mówił mistrz dotyczyła właśnie jego, zielonego ninjy.
– Nie znam jej treści. Wiem tylko o jej fragmentach, ponieważ jej zapis został zniszczony przed wiekami. Jednak, te strzępy które ja, Misako oraz mój informator zdobyliśmy, pozwalają nam sądzić, że córka moich starych, świętej pamięci, znajomych, wychowywana przez ciotkę, może być zagrożona. Szczególnie, jeśli posiadła moce swoich rodziców.
– O jakich mocach mowa? Może byłbym wstanie znaleźć jakieś informacje w mojej bazie danych. – odrzekł Zane.
– Nic nie znajdziesz chłopcze. Nie kłopocz się. Mówimy tu o mocach, już dawno zapomnianych przez świat. Mocach, można by stwierdzić bezużytecznych. Mocach emocji oraz gwiazd. Którąkolwiek z nich posiadła dziewczyna, jest w ogromnym niebezpieczeństwie.
– Emocje? Gwiazdy? To nawet nie są żywioły! Z resztą, emocje odczuwa każdy – stwierdził Cole.
– Oczywiście, ale tylko mistrz emocji może nad nimi zapanować oraz wykorzystywać je, do wzmacniania swojej mocy, bardzo podobnej do mocy kreatywności.
– Moc kreatywności również nie znajduje się w mojej bazie danych – ogłosił nindroid.
– Ponieważ również została zapomniana. Sedno jest takie, że jak dziewczyna zrozumie, na czym polega jej moc, ograniczać będzie ją tylko wyobraźnia.
– Skoro to dziewczyna, to pewnie wymarzy sobie jednorożca, piękny zamek zamiast pokoju oraz piękne sukienki. Nie widzę zagrożenia. Możemy wracać – stwierdził Kai.
– Problem w tym, że ona jest w waszym wieku. I jak sami pewnie zauważyliście, w tym wieku czasem trudno panować nad emocjami. Szczególnie w dysfunkcyjnej rodzinie.
– No dobra, ale co z tą przepowiednią? Wiesz coś jeszcze mistrzu? – dopytywał Cole.
– Owszem, wiem. Co prawda sama dziewczyna zagrożenia raczej sprawować nie będzie, ale osoby, które wiedzą o jej mocy już tak. Według przepowiedni, mistrz emocji ma się zmierzyć z samym sobą, gdy do władzy dojdzie Czarnoksiężnik.
– Mam dziwne wrażenie, że gość nie jest pozytywną postacią – stwierdził Jay.
– Aż mi się Czaszkoksiężnik przypomniał – dodał Kai. – Czy oni serio nie mają kreatywniejszych nazw? A bo ja wiem... taki pogromca gniewu brzmi znacznie lepiej.
– Czarnoksiężnik zamierza w jakiś sposób wykorzystać moc, którą posiadła dziewczyna aby przemienić wszystkich ludzi w bezmyślne stworzenia, zwane zmiennokształtnymi, którymi będzie władać w swoim piekielnym królestwie.
– Rozumiem, że lecimy tam, żeby wtopić się w tłum nastolatków i znaleźć tą jedną, wyjątkową dziewczynę – przerwał Lloyd.
– Cóż... Tak. Tak ma wyglądać wasze zadanie. Najlepiej, jakbyście się z nią również zaprzyjaźnili oraz przekonali do wrócenia z nami do Ninjago. Jeśli Czarnoksiężnik dalej będzie chciał ją zdobyć, będzie mu trudniej, ponieważ z tego co mi wiadomo, nigdy nie prowadził działań w pobliżu Ninjago City. A my za to tak.
– Walka na swoim terenie będzie dużo prostsza – zauważył Zane.
– No dobra. Ale jak my ją mamy niby znaleźć? Jakieś szczegóły? Jak wygląda? Jak się nazywa? Cokolwiek? – dopytywał Cole.
– Znam jej nazwisko oraz posiadam jej zdjęcie, z czasów, gdy miała mniej więcej trzy lata.
– No to dawaj je i po sprawie!
– Co nagle to po diable, Kai. Nie tylko o niej musicie poznać parę informacji.
– Ale faktycznie, nie byłoby najgorszym pomysłem, najpierw im ją przedstawić – odezwała się po raz pierwszy Misako. – Dziewczyna nazywa się Asteri. A zdjęcie jest tutaj.
Kobieta pokazała album, w którym mistrz Wu trzymał większość pamiątkowych zdjęć. Przewertowała go po czym wyciągnęła jedno ze zdjęć, pokazując je ninja. Wskazała na małą, ciemnowłosą dziewczynę, trzymaną na rękach przez jakiegoś mężczyznę. Dziecko miało brązowe, niczym nie wyróżniające się oczy, oraz uśmiech od ucha do ucha.
– No tak. Zwykłe dziecko. Jakby już nie było trudno znaleźć jednego człowieka w wielkim mieście! – wkurzył się Kai.
– Avax City wcale nie jest dużym miastem – zauważył Zane. – Zamieszkuje je zaledwie sześć tysięcy dwustu czterdziestu ośmiu mieszkańców.
– No tak. Małe miasteczko. Łatwizna. Znajdziemy dziewczynę w mgnieniu oka! – warknął mistrz ognia.
– To wcale nie musi być takie trudne – zauważyła Nya. – Zane, ile szkół jest w tym Avax?
– Według moich danych, w mieście znajduje się jedna szkoła ponadpodstawowa.
– Czyli wystarczy, że będziemy w szkole i powinniśmy ją spotkać. Bułka z masłem – stwierdził Cole.
Resztę dnia na statku ninja spędzili tak jak zwykle. Kai i Cole grali na konsolach, Nya i Jay przesiadywali wraz z Misako w sterowni, Wu w swojej kajucie a Zane i Lloyd ćwiczyli na pokładzie. W porównaniu do pogody w Ninjago, ta podczas drogi była wyśmienita. Świeciło słońce, czasami chowając się za chmurami. Temperatura była odpowiednia.
***
Do Avax City dolecieli trzeciego dnia koło południa. Zacumowali statek za herbaciarnią przy nabrzeżu. Ninja byli szczerze zaskoczeni tym, że herbaciarnia Wu znajdowała się również tu, ale nie komentowali tego. Ważne, że mieli gdzie wylądować.
Wu wszedł do herbaciarni jako pierwszy, zaraz za nim Ninja i Misako. W środku było równie ciepło co na dworze i wszyscy ze zdziwieniem musieli przyznać, że wnętrze niczym nie różniło się od herbaciarni w Ninjago City. Kropka w kropkę identyczne.
Wu podszedł do mężczyzny za kasą i wymienili się kilkoma zdaniami. Następnie Wu przedstawił ninja.
– Ninja, to jest Derek Informator. Wam znany jako „Informator".
– No kto by na to wpadł... – fuknął Kai
– To on znalazł informacje dotyczące przepowiedni i mi o nich powiedział – mistrz puścił uwagę Kaia mimo uszu.
– Miło mi was nareszcie poznać. Cieszę się, że przybyliście tak szybko. Sytuacja w mieście robi się coraz gorsza.
– Z góry wyglądało jakby nic się tu nie działo – zauważył Cole.
– Jasne. Bo nic się nie dzieje. Jak na razie. Ludzie są coraz bardziej podirytowani i poddenerwowani co na pewno nie będzie sprzyjać pozbyciu się Czarnoksiężnika i jego pacynek z miasta.
– Zmiennokształtni to stworzenia żywiące się nieprzyjemnymi emocjami? – upewnił się Zane.
– Owszem. Żywią się wszystkim, co można by określić mianem „negatywnej emocji". Gniew, strach, smutek, zirytowanie... wszystko. A co gorsza, mogą podżegać te emocje w ofiarach, zamieniając je w innych zmiennokształtnych.
– Plaga – podsumowała Nya.
– Dokładnie. Plaga emocjonalna. Coś, czego nie da się zatrzymać zwykłymi metodami – wyjaśnił Informator. – No dobrze. Na rozprawianie nad tym mamy jeszcze sporo czasu, a wy pewnie chcielibyście odpocząć, zwiedzić miasto.
– To kto idzie pozwiedzać? – zagadnął Jay.
– Ja idę – odpowiedzieli zgodnie wszyscy ninja, po czym wybyli z kawiarni znikając na całą resztę dnia.
– Wu, nie jest za dobrze. Według mojej informacji dziewczyna przez całe wakacje wychodzi z domu tylko, żeby załatwić coś dla ciotki. Mój kuzyn pracuje w piekarni, którą często odwiedza. Twierdzi, że dziewczyna jest coraz bardziej przybita, ale zatuszowuje to.
– Ukrywa emocje? – zmartwił się mistrz. Derek kiwnął twierdząco głową. – To bardzo nie dobrze. Wiedzieliśmy, jaka jest jej ciotka, a i tak ją do niej wysłaliśmy... A teraz to odbija się na mocy dziewczyny.
– Nie obwiniaj się Wu – powiedziała Misako. – Dziewczynie może nie być łatwo, ale na pewno wyciągnie z tego jakąś dobrą lekcję.
– Niewątpliwie. No dobrze, załatwiłeś miejsce w liceum dla moich ninja?
– Tak. Postarałem się o to, by wylądowali z nią w klasie.
– Doskonale. Jestem ci winny przysługę.
– Drobiazg.
***
Pierwszego września ninja nie byli zbyt zachwyceni myślą, że muszą wrócić do szkoły. Z resztą, kto by był zachwycony. Podczas przemówienia dyrektora na apelu, cała szóstka starała się wypatrzeć w tłumie osób dziewczynę pasującą do zdjęcia. Nic nie znaleźli.
Sytuacja w klasie wyglądała już lepiej. Od razu w oczy ninja rzuciła się dziewczyna, uderzająco podobna do rodziców dziewczyny ze zdjęcia. W nastolatkach zatlił się promyk nadziei, że zadanie ukończone. Jednak wcale tak nie było. Zgodnie stwierdzili, że skoro miejsce obok dziewczyny jest wolne, należy wysłać jedną osobę, żeby się jej przyjrzała. Zgodnie uznali, że powinien to być Lloyd.
– Dobra klaso. Wychodząc dostaniecie plany, sprawy organizacyjne zostawimy sobie na jutro. Lena, oprowadzisz nowych uczniów po szkole. A teraz uciekajcie.
Ninja niezbyt wiedząc na kogo mają czekać, stanęli przy drzwiach, starając się nikomu nie zawadzać. Trochę ich zdziwiło, że podeszła do nich dziewczyna, którą podejrzewali o bycie panną Asteri.
– Cześć – zaczęła wesoło dziewczyna. – Ja mam na imię Lena, jestem waszą koleżanką z klasy i tak jak powiedział nasz wychowawca, mam was oprowadzić po szkole. Więc może zaczniemy od tego, że znajdujemy się właśnie w naszej sali. Oficjalnie jest to sala językowa. Nasza klasa jednak jak wiecie nie jest profilowana – wyjaśniła, ale urwała, gdy jej przemowę zakłóciła szamotanina Jay'a i Cole'a, którzy aktualnie sprzeczali się nad słusznością tezy odnośnie bycia, lub nie bycia tą panną Asteri. – Jay, Cole, możecie mnie słuchać? Nie będę się powtarzać.
– Skąd znasz nasze imiona? – zdziwił się Jay wyraźnie zaskoczony faktem tego, że dziewczyna zna jego imię, choć nie zostało jeszcze powiedziane.
– Umiem słuchać. No ale przejdźmy dalej. Nasz wychowawca, pan Chariss, jest nauczycielem angielskiego. Da się z nim dogadać o ile tylko wyrazicie taką chęć. Jest bardzo miły. No ale przejdźmy do oprowadzania. Znajdujemy się w sali numer 113. Jesteśmy na pierwszym piętrze. Sale od jeden do trzynaście znajdziecie na parterze. Od 101 do 113 na pierwszym. Wszystkie kolejno od głównego wejścia. Nie powinniście się pogubić, ale i tak wam wszystko pokażę.
***
– Nie sądziłem, że to będzie takie proste! – ucieszył się Cole, gdy wracali już do kawiarni.
– Miła jest! I bardzo wesoła! Nie wiem o czym sensei mówił, wspominając o dysfunkcyjnej rodzinie.
– Nie była wesoła – przerwał Nyi Lloyd. – Udawała. Nie czuliście tego? Uśmiechała się, ale miała puste oczy.
– Wymyślasz – stwierdził Kai. – Z resztą, niespecjalnie patrzyłem na jej oczy.
– To patrzcie na to jutro.
***
Następnego dnia przed lekcjami nie udało im się znaleźć Leny. Pojawiła się dopiero w chwili dzwonka, gdy musieli już wchodzić do klasy. Postanowili więc trochę zmienić taktykę i ponownie ubłagali Lloyda o towarzyszenie dziewczynie podczas lekcji.
– Wolne? – zagadnął pojawiając się przy ławce, gdzie zapatrzona w okno Lena ignorowała resztę świata. Od razu gdy się odezwał, dziewczyna spojrzała na niego swoimi brązowymi, pustymi oczami.
– Jasne, siadaj – odpowiedziała uśmiechając się miło.
– Nie przedstawiłem się wczoraj. Jestem Lloyd – odezwał się.
– Lena. A teraz, jeśli mogę dać ci dobrą radę, skup się na lekcji. Nauczyciel przyzywa gaduły do tablicy.
– Jasne, rozumiem.
Tego dnia jeszcze kilka razy próbowali zagadać do ciemnowłosej. Spróbowali się z nią nawet umówić w parku na przyjacielskie spotkanie. Ale wymigała się jakąś bezsensowną wymówką.
Dokładnie tak samo spławiała ich przez jeszcze kilka tygodni. Aż w końcu postanowili odwołać się do ostateczności. W sobotę rano zmusili Lloyda, żeby zadzwonił do niej – uznając, że to on się najbardziej zakolegował z Leną – i przekonał do wyjścia do parku.
– Nareszcie! Już myślałem, że jeszcze śpisz – powiedział blondyn, kiedy dziewczyna nareszcie odebrała. Wokół niego byli stłoczeni pozostali ninja i uważnie słuchali tego, co mówi dziewczyna.
– Spałam – odpowiedziała Lena.
– A. To wybacz.
– Lloyd do rzeczy.
– Dzwonię z pytaniem, czy chciałabyś iść z nami do tego skate parku. Jest sobota, więc pewnie nie masz co robić.
– I nie przyjmujemy odmowy! – odezwał się Kai, przeczuwając jaką odpowiedź otrzymają.
– Wybaczcie, ale ja już serio mam co robić – odpowiedziała Lena.
– No weź! Jest sobota! Zresztą, będziemy za pół godziny.
– Bo niby znacie mój adres – prychnęła dziewczyna – Nie ma mnie nawet w domu. Musiałam gdzieś pojechać. Wybaczcie.
Kiedy się rozłączyła, ninja zgodnie stwierdzili, że ich okłamała. Ciężko było powiedzieć, po czym to wnioskowali, ale uznali, że należy to sprawdzić. Znaleźli jej adres i uprzednio wysyłając jej wiadomość, że będą za pół godziny, udali się pod niego.
Zgodnie z obietnicą, pół godziny później zadzwonili dzwonkiem do drzwi jej domu.
– Czego? – odezwała się niezbyt uprzejmie kobieta, która im otworzyła.
– Dzień dobry, my po Lenę. Jesteśmy umówieni – stwierdził Kai.
– Głusi jesteście? Nie ma jej w domu – warknęła.
– Super. Gdzie jej pokój? – zapytał Cole.
– Niby po co ci ta wiedza?
– Stwierdziła pani, że jesteśmy głusi, ponieważ nie słyszeliśmy, że nie ma jej w domu – zauważył Zane. – Mówiła nam to pół godziny temu podczas rozmowy przez telefon. Skoro pani tak mówi, znaczy to, że słyszała pani naszą rozmowę. Podsumowując, jeśli pani jest w domu, to Lena również powinna tu być. Chcielibyśmy się z nią widzieć.
– Nie ma jej. Won.
Po czym zamknęła im drzwi przed nosem. Odeszli kawałek, chcąc się poddać, gdy Lloyd dostał powiadomienie z wiadomością od dziewczyny. To była ich mała wygrana. Spotkali się w parku gdzie aż do wieczora wspólnie jeździli. Tą sielankę przerwały im dziwne stworzenia.
Natychmiast odesłali dziewczynę do domu. Oni sami za to założyli maski i pod postacią ninja zaczęli atakować stwory, które jak sądzili były Zmiennokształtnymi, o których mówili Wu, Misako oraz Informator. Zanim zaatakowali pierwszego, stworzenia zniknęły.
– Już ich nie lubię. – fuknął Kai.
***
Poniedziałek. Fajny dzień. Lekcje dopiero na dziewiątą, kończące się wf-em. Dla ninja dzień idealny. Można się wyspać i jako taki trening odbębnić w szkole.
Jak zawsze do szkoły przyjechali trochę wcześniej, w nadziei, że przed lekcjami uda im się porozmawiać z Leną. Zaskoczyło ich to, że nie pojawiła się aż do dzwonka. Weszła do klasy jako przedostatnia i zajęła swoje standardowe miejsce, jak zawsze od początku roku obok Lloyda.
– Zaczynałem się bać, że cię nie będzie. Od kiedy jesteś na ostatnią chwilę? – zagadnął chłopak.
– Od kiedy budzik mi nie dzwoni – odpowiedziała odkładając torbę pod ławką.
Pierwsza lekcja minęła wyjątkowo płynnie. Tak jak każda wychowawcza. Następną była matma. Lloyd wyjątkowo się zdziwił, kiedy wokół ławki dziewczyny pojawił się wianuszek osób widocznie proszących ją o wyjaśnienie tematu.
– Zacznę od was ściągać kasę za korki przed lekcjami. – Zaśmiała się, wyjaśniając kolejnej osobie o co chodzi w przedziałach i jak się je robi. Blondyn starał się słuchać tego co mówi dziewczyna, żeby również zrozumieć temat, ale jedyne na czym mógł się skupić to jej głos i uśmiech, a nie to co mówiła. Z resztą, to nie pierwszy raz jak tak było.
– Siadać! Zaczynamy lekcję! – zakrzyknął nauczyciel, pojawiając się w progu klasy. – Ach, no tak, mamy dzisiaj kartkówkę – zauważył. – W takim razie, macie pięć minut na powtórkę. Każdy sam! A potem rozdam kartki!
Lena na spokojnie przygotowała sobie długopis i wlepiła wzrok w blat ławki. Lloyd tymczasem niesamowicie się denerwował stukając długopisem w ławkę oraz przeglądając notatki. Ten temat był dla niego czarną magią. I nie ważne ile by kuł i tak by się nie nauczył.
– Koniec! Schowajcie wszystko. Zaczynamy – ogłosił nauczyciel, po czym rozdał klasie kartki.
Lloyd zdziwił się, gdy po niespełna pięciu minutach Lena zaniosła kartkę na biurko nauczyciela. Kiedy wracała na miejsce, zauważył, że patrzy na jego kartkę, więc spuścił wzrok, żeby nie zauważyła, że na nią patrzy.
Kątem oka zauważył, że dziewczyna wzięła do ręki ołówek i dyskretnie zaczęła notować rozwiązanie na blacie. Gdy zakończyła przykład, spojrzała na chłopaka, który pechowo również na nią spojrzał. Oboje mocno zawstydzeni odwrócili się do swoich zadań.
Kilka lekcji później Lena wyszła z klasy dłuższą chwilę później niż reszta, aby następnie skierować się do szafki, przy której stała już szóstka jej znajomych. Dziewczyna otworzyła szafkę, wyciągnęła z niej swoje rzeczy po czym skierowała się bez słowa do wyjścia ze szkoły.
– Nie idziesz na wf? – zdziwił się Cole.
– Mam zwolnienie – wyjaśniła.
– To będzie twoja ósma nieobecność na lekcji wychowania fizycznego od początku roku. A mieliśmy dziesięć lekcji – stwierdził Zane.
– Wiem. Nagła sytuacja.
– Ciotka wróciła? – zgadnął Kai.
– A w życiu. Dzięki bogu, zresztą. Gdyby wróciła, to by mnie już tu nie było. Tak zasyfiłam dom, że wżyciu by mnie nie wypuściła, gdyby to zobaczyła.
– W takim razie? Jaką masz wymówkę tym razem? Unikając lekcji nic nie zdziałasz. Jedynie sobie zaszkodzisz. – Zauważył Lloyd. Lena westchnęła, słysząc, że i on obrał stronę przyjaciół.
– Wiem. I to nie jest wymówka. W przyszłym tygodniu będę ćwiczyć. Inaczej będę nieklasyfikowana – obiecała Lena. Wszyscy wiedzieli, że kłamała.
– Trzymam za słowo! – odpowiedział blondyn, po czym razem z pozostałą piątką, udał się do szatni.
***
Wrócili do herbaciarni dopiero pod wieczór. Niestety ze szkoły aż tu był dość spory kawał, a po wf-ie ninja byli wyjątkowo padnięci. Nie mogli niestety liczyć na chwilę spokoju, ponieważ praktycznie od razu zostali poproszeni do senseia.
– Coś się stało? – zapytała Nya.
– Wy mi powiedzcie. Zaznajomiliście się już z panną Asteri?
– Owszem – odpowiedział rzeczowo Zane. – Możemy się nazywać jej bliższymi znajomymi.
– Dowiedzieliście się czegoś o niej?
– Ma podłą ciotkę. Dzisiaj ponownie urwała się z wf-u. Jest dobra z matmy i polskiego – zaczął wyliczać Cole.
– A coś odnośnie jej żywiołu?
– Jest ciągle przybita – zauważył Lloyd.
– Gdzie tam. Uśmiecha się! – przerwał mu Kai.
– jedno nie wyklucza drugiego – stwierdził Wu. – Po czym wnioskujesz, że jest przybita bratanku?
– Ma puste oczy. Unika spotkań poza szkołą. Widać, że obawia się ciotki.
– Dowiedzcie się więcej. Ukrywane emocje mogą ją zniszczyć.
– Tak sensei.
***
Lena długo nie pojawiała się w szkole, co bardzo zmartwiło ninja. Zaczęli nawet rozważać udanie się do jej domu, ale stwierdzili, że nie będzie to zbyt rozsądne. Może się po prostu rozchorowała? Ta teoria została jednak obalona. I to w dość dziwnych okolicznościach.
Ninja zostali wezwani do centrum handlowego, ponieważ podobno zauważono tam Zmiennokształtnych. Gdy się tam pojawili, stworów było już dość sporo. Rozdzielili się zaczynając z nimi walczyć, jednocześnie pomagając klientom w ewakuacji. Problem był jeden. Tym razem stworzenia nie chciały się wycofać. Wręcz bardziej ochoczo atakowały. Ninja nie mieli z nimi szans.
Widząc, że wszyscy ludzie są już przy drzwiach i ninja zaczęli się tam kierować. Pierwsi przy drzwiach pojawili się Zane, Cole i Jay. Zaskoczyli się niesamowicie widząc przed sobą jednego ze stworów mającego w rękach Lenę Asteri. Dziewczynę, która od kilku dni nie pojawiła się w szkole. Wiedzieli, jakie są skutki dotknięcia przez stwora, więc jedyne co mogli zrobić, to się odsunąć. Stracili ją.
Stworzenie rzuciło dziewczyną na ziemię po czym zniknęło. Ninja nie ruszyli się ani o kawałek. Tylko patrzyli, jak dziewczyna wylądowała na kolanach i wydaje się walczyć z negatywnymi odczuciami. Ale w pewnym momencie dziewczyna przestała się rzucać. Jej skóra znowu przybrała normalny kolor, a ona jak gdyby nigdy nic wstała z ziemi.
– Pokonała to... – powiedział niedowierzając Cole.
Jak ona to zrobiła? – chodziło im po głowach. I nie tylko im. Ona też tego nie wiedziała.
🔹🔹🔹🔹🔹
– 3363 słowa –
A dzisiaj trochę z perspektywy ninja... Zawsze irytowało mnie w książkach takie przedstawianie scen oczami dwóch stron ale jak to pisałam to się chyba do tego przekonałam. Bardzo ułatwia to późniejszą narrację.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top