Rozdział 19
– Wyścig z czasem –
Mieli już Laskę, czyli podstawę Laski Przeciwieństw. Mieli już Piryt Goryczy, czyli jeden z kamieni, potrzebny do stworzenia Laski Przeciwieństw. Krótko mówiąc już z takim wyposażeniem byli wstanie choć podstawowo unieszkodliwić Czarnoksiężnika. Problem był jeden. Kamień leżał w klasztorze, dobrze strzeżony w sejfie. A Laskę mieli ze sobą i musieli ją dowieźć do klasztoru. Który był na drugim końcu miasta. A oni mieli teraz tylko motory.
I nie byłoby z tym żadnego problemu, gdyby nie to, że od kiedy opuścili budynek Klubu Podróżnika ścigało ich dwóch Zmiennokształtnych. Chociaż, ścigało to dużo powiedziane. Oni ich atakowali w czasie teraźniejszym. A jedyną osobą, która mogła w miarę korzystać w tej chwili z mocy była Lena. Reszta musiała się skupić na jak najszybszym dotarciu do klasztoru, gdzie mieliby przewagę liczebną.
– Siedzą nam na ogonie! – poinformowała Lena, odwracając się ponownie przodem do kierunku jazdy. Nie miała jeszcze swojego motoru, ani nawet prawa jazdy, więc musiała jechać z którymś z ninja. Tym razem wypadło na Lloyda. I choć co prawda w obecnej sytuacji nie było to dla niej zbyt komfortowe, szczególnie przez kotłujące się w jej głowie myśli, teraz nie miała czasu na głębsze zastanawianie się nad tym. Gdyby sytuacja wyglądała trochę inaczej, gdyby nie gonili ich wysłannicy Czarnoksiężnika, znając życie spaliłaby buraka na samą myśl o przytuleniu blondyna. Ale nie mogła sobie na to pozwolić. Musiała się skupić na ochronie Laski, którą cały czas trzymała w ręce.
– Widzę. Pix, znajdziesz nam jakiś dobry skrót? Tutaj nie mamy nawet jak z nimi walczyć – odezwała się Nya.
– Za pięćset metrów skręćcie w prawo. Potem pierwsza w lewo – powiedziała droidka przez telefon.
– Ludzie, oni mają wsparcie! – krzyknęła zdenerwowana Lena.
– Ile?
– Teraz jest pięciu.
– Sądzę, że dalibyśmy sobie z nimi radę – stwierdził Zane.
– Naszym celem w tym momencie jest transport Laski do klasztoru. Walczyć będziemy innym razem – odpowiedział Lloyd.
– Zane może mieć trochę racji. Jeśli są szanse, że z nimi wygramy, powinniśmy spróbować. Inaczej mogą donieść Czarnoksiężnikowi, że zdobyliśmy Laskę. A wtedy, on może zaatakować, albo szybciej dorwać Topaz Dobra – pomyślała Lena.
– Dasz radę walczyć i pilnować Laski? – upewnił się blondyn.
– Raczej tak.
– Jak wyprowadzimy ich z miasta musimy z nimi zawalczyć.
– To radzę się przygotować, bo za chwilę mijamy ostatnie budynki – oświadczyła Nya.
Zgodnie z tym co powiedziała, już chwilę później znajdowali się na prostej drodze nieposiadającej budynków dookoła. Paręnaście metrów za ostatnim budynkiem zatrzymali się i po raz pierwszy odbili atak Zmiennokształtnych, którzy widocznie nie zamierzali odpuścić. Wiadome było jedno. Tylko jedna grupa może wrócić z Laską do swojej bazy.
– Jeśli chcecie używać mocy to celujcie w potylicę! To ich słaby punt – powiedziała Lena odpychając od siebie jednego ze Zmiennokształtnych.
– Fajnie, że mówisz – stwierdził Lloyd.
– Zane niby jakim cudem mamy z nimi wygrać? – sapnęła Lena, gdy zaatakował ją drugi stwór. – Przecież ich jest pięciu. A nas jest czwórka.
– Ich przewaga w liczbie wcale nie oznacza zmniejszenia naszych szans. Zgodnie z moimi danymi jesteś wstanie walczyć z trzema Zmiennokształtnymi na raz. Dlatego stwierdziłem, że damy radę.
– Fajnie, że uważasz mnie za tak zdolną, ale trochę się przeliczyłeś!
Co prawda była wstanie walczyć z trzema Zmiennokształtnymi na raz, ale tylko jeśli była w pełni sił oraz bez ograniczenia, jakim było trzymanie w ręce Laski z Mrocznej Wyspy. Dlatego teraz obawiała się, że coś może pójść nie tak. Po kopiowaniu Laski była już trochę wyczerpana, więc walka oraz pilnowanie przedmiotu w tym samym czasie mogła zakończyć się niezłą kontuzją. Której już i tak wcześniej się nabawiła.
Jeden ze Zmiennokształtnych naskoczył na Lenę od tyłu, czego dziewczyna nie zauważyła. Dopiero gdy pazur istoty dotknął jej ramienia, rozrywając w tamtym miejscu jej strój oraz skórę, zorientowała się o jego obecności. Natychmiast odskoczyła, zamachując się na napastnika trzymaną Laską. Nie był to zbyt przemyślany atak, ale był on odruchem, który widocznie zadział, ponieważ stworzenie zatoczyło się kilka kroków do tyłu zaczynając przeraźliwie piszczeć. Brzmiało to tak, jakby ktoś orał czymś ostrym po tablicy kredowej. Krótko mówiąc – dźwięk rozdzierał uszy. Z drugiej strony, po żadnym ataku zadanym wcześniej, żaden ze Zmiennokształtnych nie wydawał z siebie takich dźwięków, więc można to zaliczyć do progresu. Teraz wystarczyło czekać na jego efekt.
No bo dlaczego Zmiennokształtny wydawał z siebie taki dźwięk? Wzywał wsparcie, czy może cierpiał? To nie było pewne.
Lena zmarszczyła brwi, przyglądając się istocie, która w niektórych miejscach na ciele zaczęła iskrzyć. Spojrzała ponownie na Laskę, wokół której te iskry się kumulowały. Po chwili namysłu, podeszła do stworzenia i dotknęła je końcem Laski. Stworzenie zawyło jeszcze głośniej, jeszcze mocniej zaczęło iskrzyć, po czym padło oszołomione na ziemię. Gdy wszystkie iskry zostały zebrane przez Laskę, Lena zauważyła, że miejsca, w których się pojawiły, stały się ponownie ludzką skórą.
Mogło to oznaczać jedno. Laska z Mrocznej Wyspy pochłaniała mroczną energię powstałą z przykrych emocji, które zmieniały ludzi w Zmiennokształtnych.
Żeby jeszcze potwierdzić tą tezę, doskoczyła do drugiego ze Zmiennokształtnych, które ją atakowały i jego również dźgnęła Laską. Stworzenie nie wyrywało się. Zamarło, zaczęło piszczeć, iskrzyć i w końcu padło na ziemię częściowo przemienione. To samo zrobiła z pozostałą trójką.
Kiedy wszystkie stworzenia leżały nieprzytomne, częściowo przemienione, na ziemi, podeszła do pierwszego którego oszołomiła i ponownie przyłożyła do niego Laskę. Nic się nie wydarzyło.
– Tak jak mówiłem, wygraliśmy – oznajmił Zane.
– Ale, nie rozumiem. Co tu się wydarzyło? – zdziwiła się Nya patrząc na nieprzytomne stworzenia.
– Okazuje się, że Laska wchłania to, co przemieniło tych ludzi w Zmiennokształtnych. Ale żeby tak się stało, musza być przytomni. Inaczej to nie działa – wymamrotała Lena, ściskając w jednej ręce nagrzaną Laskę, a drugą ręką ściskając ramię, które choć nie krwawiło, to strasznie bolało i szczypało. Lloyd widząc to, oraz grymas na twarzy dziewczyny zmarszczył brwi.
– Lena? Wszystko gra?
– Ta. To nic – odparła. – Wracajmy do klasztoru – dodała, ale gdy tylko zrobiła jeden krok, nogi się pod nią ugięły. Blondyn natychmiast do niej dopadł uniemożliwiając jej bliskie spotkanie z ziemią.
– Widzę właśnie, jakie nic. Co ci zrobiły?
– To tylko małe zadrapanie – mruknęła, mocniej zaciskają palce na ramieniu oraz Lasce.
– Pokaż to – powiedział stanowczo chłopak, delikatnie łapiąc za dłoń Leny i odsuwając ją od zranionego ramienia. Choć rana nie była głęboka, oraz nie krwawiła, posiadała w około masę ciemnych, wręcz czarnych żyłek, które z każdą chwilą powoli zwiększały swój zasięg pnąc się dalej po ramieniu i klatce piersiowej dziewczyny. – Bardzo cię boli?
– Do przeżycia – sapnęła, odwracając głowę w drugą stronę. Bała się patrzeć na ranę, obawiając się zobaczyć najgorsze.
– Musimy wracać do klasztoru. Sensei powinien rzucić na to okiem.
Już chciał ruszyć w stronę motoru, gdy Lena zrobiła się strasznie blada na twarzy, potem pozieleniała, jakby zaraz miała zwymiotować, znowu zbladła i jedynie wybąkała:
– Lloyd, słabo mi.
Po czym zemdlała, wypuszczając z ręki Laskę, która z łoskotem upadła na ziemię. Natychmiast została złapana przez zielonego ninję, który spanikowany zaczął do niej mówić, w nadziei, że dziewczyna za chwilę się ocknie.
– Ej... Lena... Nie mdlej... Obudź się... Zane, co z nią?
– Według moich czujników, nie ma powodów do nieprzytomności. Widzę tylko ranę na ramieniu oraz mocno spięte mięśnie lewego nadgarstka.
– W nadgarstek też coś sobie zrobiła? – zmartwiła się Nya.
– Znając ją, ma dużo więcej urazów, ale nie chciała nas martwić więc się nie odzywała. – Westchnął Lloyd – musimy ją zabrać do Senseia. On coś na to poradzi. Zane, zajmij się Laską.
***
– Wujku!
– Sensei! Potrzebujemy twojej pomocy! – wykrzyczeli dosłownie wbiegając do klasztoru. Dalej nieprzytomna Lena znajdowała się teraz w ramionach młodego Garmadona.
– Co się tak drzecie? – zapytał Cole pojawiając się obok nich. Od razu gdy spostrzegł nieprzytomną Lenę, jego podejście się zmieniło. – Trafili ją?
– Wiemy tylko, że Zmiennokształtny ją udrapnął.
– Ostatnim razem jak ją dopadli nawet nie straciła przytomności – przypomniał sobie czarnowłosy. – Coś jest nie tak.
– Tyle to ja wiem. Wujku!
– Co się dzieje Lloyd? – zapytał starzec pojawiając się w drzwiach jednego z pomieszczeń.
– Lena. Coś jest nie tak – wyjaśnił chłopak.
– Połóż ją tu. – Sensei cofnął się do pomieszczenia, które było jego gabinetem. Gdy dziewczyna leżała już na ziemi, wszyscy się wokół niej stłoczyli, przyglądając się ranie, którą miała na ramieniu. – Co jej się stało?
– Zmiennokształtny ją udrapnął. Potem zemdlała – wyjaśniła Nya.
– Co z Laską z Mrocznej Wyspy? Miała ją wtedy w ręce?
– Trzymała ją aż do chwili, gdy zemdlała.
– Możliwe, że tylko dzięki temu jeszcze żyje – burknął starzec, po czym zaczął przeszukiwać wszelkie możliwe szafki. Gdy nie znalazł tego, czego szukał, wyszedł z pomieszczenia, a za nim pozostali.
– O czym ty mówisz, sensei?
– Lena jako mistrzyni emocji nie jest wstanie przemienić się w Zmiennokształtnego. Gdyby była w pełni sił i została jedynie dotknięta, byłaby wstanie pokonać wymuszane emocje. Teraz niestety jest dużo gorzej. Nie dość, że była osłabiona walką, to w dodatku doszło do wymieszania. Zadając Lenie ranę, Zmiennokształtny zmieszał cząstkę mrocznej energii z jej krwią, przez co została zakażona. Gdyby nie trzymała w tamtej chwili Laski z Mrocznej Wyspy, która jak pewnie już zauważyliście pochłania tą energię, zginęłaby, jeszcze zanim byście się zorientowali, że cokolwiek się stało – wyjaśnił.
– Jest opcja, żeby jej jakoś pomóc? – zapytała Nya.
– Jest. Ale nie mam pewności, czy się uda. Również, jeśli nie zadziałamy odpowiednio szybko, Lena Asteri pożegna się na zawsze z tym światem.
– Co to za sposób? Wujku, ona musi żyć.
– Wiem – odpowiedział z uśmiechem starzec. – I cieszę się, że tak mówisz, bratanku. Sposób na uratowanie Leny jest jeden. I to w dodatku bardzo trudny do zrealizowania. Ktoś, kto jest z nią blisko musi wypić pewną herbatę, która pozwoli mu wejść do jej umysłu, a najlepiej gdyby udało mu się dostać do samej duszy. Tam trzeba odnaleźć Lenę i uratować ją przed zagrożeniem, jakie stworzył Zmiennokształtny. Nie wiem jednak, jaką formę to zagrożenie mogło przyjąć.
Natychmiast wszystkie oczy zostały zwrócone w stronę Lloyda.
– Co się tak patrzycie?
– Nie do końca łapię wątek, ale stary, z kilometra widać, że jesteś z nią najbliżej – odezwał się Kai.
– Ale co, że jednogłośnie? – zdziwił się blondyn rozglądając się po przyjaciołach.
– Zgadzam się z ninja, bratanku. Jesteś jedyną osobą, której Lena prawdopodobnie nie odtrąci, nawet, jeśli będzie zaślepiona mrokiem.
– Sensei, skąd takie wnioski? – zapytał Kai.
– Nie tylko wy macie sposoby na dostrzeganie niektórych rzeczy.
– Czyżbyś wiedział coś więcej niż my, sensei? – ucieszyła się Nya.
– Tego nie mogę wam zdradzić.
– Dobra, ludzie. Teraz ważniejsza jest Lena – wtrącił się Cole. – Sensei, masz tę herbatę, prawda?
– Powinna gdzieś tu być – stwierdził, kontynuując poszukiwania odpowiedniego pudełka. – Znalazłem. – Wyjął z szafki niewielkie, mocno okurzone opakowanie zrobione ze zdobionego drewna. Otworzył je i sposępniał. – Głowę bym dał, że było tego więcej.
– Nie wystarczy? – zmartwiła się Nya.
– Wystarczy. Ale będziemy mieli tylko jedną szansę.
🔹🔹🔹🔹🔹
– 1800 słów –
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top