31 (cz.I)

Był letni poranek. Poranek... 3 nad ranem to poranek prawda?

Słońce delikatnie prześwitywało przez niskie wzniesienia niedaleko Liceum Karasuno.

Męska drużyna siatkówki właśnie zaczynała się zbierać przy autobusie który miał zawieść ich prosto do Tokio.

Kei i Kagayama się przedrzeźniali, Yu wskoczył na barana Asahiemu, Hinata ciągle wysyłam SMS'y do Kenmy a Yamaguchi i menadżerki piłowały żeby nikt nie zrobił sobie krzywdy.

Jedyne osoby które się jeszcze nie zjawiły to Trener, Koshi, Daichi i Pan Takeda.

Nie było też Tanaki, ale nikt się tym nie przejmował bo on zawsze się spóźniał.

-Ykh ym- nagle ktoś odchrząkną, wszystkie głowy zwróciły się w tamtą stronę, nie obecna do tej pory czwórka stała przed nimi

-Pewna osoba chciała by z wami coś przedyskutować- powiedział Kapitan w tym samym momencie zza Trenera wyłoniła się dziewczyna o brązowych włosach, wygolonych z jednej strony.

Stanęła przed drużyną początkowo z opuszczoną głową.

-Witajcie- wyprostowała się, a jej zielone oczy błysnęły w promieniach słońca. W tym samym momencie cała drużyna podskoczyła i jednocześnie zadrżała ze strachu

-eh... Jako kapitan Damskiej Drużyny Koszykówki Karasuno, chciałam się spytać czy mogły byśmy pojechać z wami jednym autobusem na obóz treningowy, mianowicie jedziemy w to samo miejsce i- nagle ktoś jej przerwał

-Wybaczcie za spóźnienie, zaspałe-

Spojrzenia obydwojga nagle się spotkały.

Zapadła martwa cisza.

Oczy całej drużyny jeździły z Nanase na Ryu i z Ryu na Nanase.

Dziewczyna przełknęła ślinę i kontynuowała

-A niestety okazało się że autokar którym miałyśmy jechać, ma defekt i nie może nas zawieść.-Spojrzała w stronę chłopców pytająco, wszyscy jak na zawołanie kiwnęli głowami.

-Dziękuje to bardzo miłe z waszej strony- dziewczyna wymusiła uśmiech który miał być miły ale wyszło na to że wygląda jak seryjny morderca.

Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę sali gimnastycznej w której czekała na nią jej drużyna.

-Ryu...-zaczął cicho Noya

-Zamknij się!- wybuchł chłopak, jego twarz przybrała malinowy kolor ze zdenerwowania, drżała mu ręka i widać było że walczy z samym sobą aby kogoś nie zabić.

-Tanaka!-krzyknął trener- Biegasz dookoła szkoły aż wszystko będzie gotowe

-Ale-

-Żadnego ale! to ja tu jestem trenerem!-

-Tak jest!- odkrzyknął wściekły chłopak i ruszył truchtem

-Więc to mieliście na myśli mówiąc że mogą być "drobne" problemy- powiedział trener odwracając się do Kapitana i Koshiego

-Taa..-odparł delikatnie nr. 2


_______________________

Piszę to jako część ze względu na to że chcę aby jeden numer odpowiadał jednemu dniu.

Spotkania III stopnia YAY

24 odcinek.... Nie przeżyje tego tygodnia...

ALE! Święta się zbliżają a że tak powiem nie jestem, ekh, ekh, jakaś bardzo pobożna to myślę że będą rozdziały! A jak odzyskam tel. to już wgl!

Wgl... pomyślałam sobie o jakimś świątecznym speszjalu ale nwm co to by miało być...

Ktoś chce one-shota w prezencie ode mnie? Napiszcie w kom. jak coś XD Będzie piękna książeczka z nimi jak by co XD

Nie chce tego publikować więc wymyślam cokolwiek...

Czym jest moje życie XDDD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top