31 (cz. VII)

-Nanase?- chłopak wyszedł na balkon widokowy. Przed nim na ziemi z nogami wystawionymi za barierkę siedziała dziewczyna.

Kiedy usłyszała jego głos gwałtownie się wzdrygnęła.

-Tak?-

-Co ty tu robisz? Cały obóz, ba całe dwa obozy Cię szukają...- powoli ruszył w jej stronę.

-Doprawdy...? Dlaczego?- odparła bezuczuciowo

-Tak. Doprawdy. Dlatego, że nagle wyparowałaś!- stał już tuż za nią.

-Oh...- odparła i podniosła głowę, tym samym spoglądając w oczy chłopakowi- Ty też?-

-Tak. Wyobraź sobie!- nie był to krzyk złości, raczej oburzenia

-To miłe...-znów spojrzała przed siebie- Piękny widok, prawda?-

-Taa...-

-Usiądziesz ze mną...- powiedziała nieco innym głosem i wskazała na miejsce obok

Chłopak w odpowiedzi jedynie przysiadł się do niej i tak samo wystawił nogi za barierkę.

Dopiero teraz zauważył, że miała zaszklone oczy.

-Nanase...?- zaczął

-Hym?- nadal parzyła się przed siebie

-Czemu nie powiedziałaś mi o tym wszystkim wcześniej?- również "podziwiał" widok.

-Bo... Bo nie lubię o tym rozmawiać i tyle...-

-Ale jako że jestem twoim przyjacielem powinnaś mi mówić takie rzeczy, wiesz?-

-Wiem... Ale bałam się że jak mnie zostawisz to znowu będzie bolało tak jak wtedy...-

-Nanase- odwrócił twarz w stronę dziewczyny i płożył swoją dłoń na jej dłoni- Czemu miał bym Cię zostawiać?-

-Nie wiem... Ludzie mnie zostawiają i tyle a nie chciałam znowu tracić kogoś kogo...-przewała na chwile i zwróciła w jego stronę- na kim mi tak bardzo zależy...-

-Baka... Mi na tobie też zależy wiesz...- obtarł dziewczynie łzy które spływały po jej policzkach- Nawet bardziej niż na innych...-

-Jak to? Przecież masz innych przyjaciół których znasz dłużej...-

-No tak ale na tobie mi zależy tak inaczej...- mały rumieniec pojawił się na jego policzku

-Nie rozumiem... Jak to inaczej?- zmarszczyła brwi

-No... Trudno to wytłumaczyć...-

-No dawaj mamy czas- dopytuje

-No... Chodzi o to... Że...- język mu się plątał- Jak Cie poznałem, tak wiesz przez internet... Noo... No to myślałem, że będziemy tylko przyjaciółmi...-przełknął ślinę a dziewczyna pośpieszyła go przytaknięciem- Ale później... Po tej kolacji która miała być tylko wspólnym wyjściem, stwierdziłem... że... Jakoś tak niesamowicie dobrze mi się z Tobą rozmawia... I później jeszcze... Jeszcze wtedy jak byłaś chora... Byłaś taka urocza jak spałaś i tak jakoś wyszło- zaczął niezrozumiałe gestykulować, dziewczyna obserwowała go z szeroko otwartymi oczami

-I co wyszło?-

-No że... Że... Że poczułem do Ciebie... Coś... Coś więcej niż do przyjaciółki...- Chłopak miał całą czerwoną twarz.

Nanase siedziała jak by ktoś właśnie strzałą przebił jej lodowe serce.

-Ryu...- spojrzała na chłopaka z szeroko otwartymi oczami

-Nanase... Ja wiem że to głupie i to kompletnie nie ma sensu- znowu patrzył się przed siebie- I, że no ty chcesz przyjaciela a nie chłopaka i mi to całkiem pasuje, tylko proszę ni-

Nie zdążył dokończyć bo dziewczyna szarpnęła go za kołnierzyk w swoją stronę. Ich usta zetknęły się w początkowo delikatnym pocałunku.

Tanaka, początkowo, siedział z szeroko otwartymi oczami ale po chwili przymkną je i sam przybliżył się do niej.

Tkwili w takim pocałunku przez chwile.

W końcu dziewczyna odsunęła się od niego i spojrzała mu w oczy.

-Czy teraz dasz mi dokończyć to co chciałam powiedzieć?- zapytała z uśmiechem

Chłopak w odpowiedzi tylko przytaknął.

-Chciałam powiedzieć, że nie powiedziałam jeszcze całej prawdy- w tym momencie przez twarz chłopaka przewinęły się wszystkie możliwe emocje- Bo widzisz...-zaczęła niepewnie- Wtedy kiedy byłam chora i u mnie zostałeś to ja wcale nie spałam jak Cię przytuliłam...- lekki uśmiech

-Nienawidzę Cie!- chłopak wstał i zaczął wymachiwać rękoma- Myślałem że coś jeszcze się stało! Nanase!- dziewczyna wybuchła gromkim śmiechem, po chwili śmiali się razem.

-Em...-Usłyszeli za sobą głos którego nie znali- Musimy już zamykać- w wejściu na taras widokowy stał starszy mężczyzna w żółtej koszuli

-Tak, tak, rozumiem, oczywiście- powiedziała Nanase i chwytając Ryu za rękę poszła w stronę wyjścia.

Po krótkim spacerze dotarli do Akademi w której spali.

-To pa pa Ryu!- powiedziała dziewczyna i poszła na swoje skrzydło

-Pa... Baka-chan- powiedział niby do siebie chłopak

-Słyszałam to!- zaśmiała się jeszcze dziewczyna odchodząc

Chłopak powoli wszedł po schodach i poszedł w stronę sali w której spali.
Otworzył powoli drzwi i...

-Boże drogi! Nic Ci nie jest?
-Potrzebujesz bandaży?
-Lodu?
-Może coś trzeba szyć?

Chłopcy zaczęli go obskakiwać wymachując bandażami i plastrami.

-Halo? Nic mi nie jest.- skwitował w końcu chłopak

-Oh... Faktycznie...- przyjrzał się mu Tobio

-I jak było?- podszedł do niego nie pewnie Hinata

-Dobrze- uśmiechnął się chłopak i bezwiednie lekko zarumienił

-Widziałem to! Widzieliście to!- wykrzykiwał Noya

-Ja widziałem- powiedział Dachi

-I ja- powiedział matczynym tonem Suga

-Ale co?- zdziwił się Tanaka

-Ten rumieniec!- nadal skakał radośnie

-Jaki rumieniec- łysy zasłonił twarz

-Ha ha!- był niemal pod sufitem tańcząc z Hinatą- Ryu ma dziewczynę! Ryu ma dziewczynę!-

-Nie, nie, ona nie jest moją dziewczyną- Tanaka wymachiwał rękoma bezradnie.

Nagle ktoś położył mu rękę na ramieniu. Zamarł.

-Opowiadaj już jak było bo sam jestem Ciekaw- powiedział Kei i poszedł usiąść na swoje miejsce.

-O.o.okej- powiedział chłopak i usiadł. Reszta drużyny otoczyła go w kółku.

Resztę wieczoru spędzili na słuchaniu opowiadania Ryu.

A jeszcze kiedy wszyscy spali Hinata, Noya i Tobio, siedzieli pod kołdrą i planowali ślub i rodzinę Tanaki i Matusoki.

--
Następnego dnia Koshi znalazł ich rysunki (a z nich jako tak rysunki wychodziły tylko Hinacie) był nieco zmartwiony bo postaci wyglądały jak zombie.

____________________
DZIĘKUJE ZA PONAD 1 tys. Gwiazdek i ponad 5,5 tys. Wyświetleń!
To chyba koniec tego ff chyba że bardzo będziecie bardzo chcieli jakieś specjale.

Zapraszam do czytania "Ja się na tym nie znam"; są jeszcze One-shoty które też właśnie miały przestój ale wracam tam...

I planuję rozpoczęcie może jeszcze jednego ff takie długometrażowego, że tak to nazwę.

Zakładam, że oczekujecie wyjaśnień czemu nie było mnie ponad 3 tyg.
Już mówię... Zacznijmy od tego że na początku nie miałam dostępu do żadnej elektroniki i nie miałam jak pisać. Później miała trudniejszy czas bo... Sporo się działo tak to nazwę... A potem po prostu nie miałam weny a nie chciałam pisać tego na odwal się bo nie chciałam zwalić tego ff.

Jeszcze raz dziękuje!

Macie te ślicznotki tu jeszcze:

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top