Shy boy

Joel pov:
     Serce biło mi z szybkością ferrari, cały się pociłem, a ręce drżały mi, jak jeszcze nigdy.
  Stałem właśnie przed drzwiami od pokoju hotelowego Emilii.
     Zanim zapukałem jeszcze z dziesięć razy powtarzałem sobie w głowie, co mam jej powiedzieć, ale gdy tylko mi otworzyła nagle kompletnie straciłem umiejętność mowy po hiszpańsku.
- Wejdź.- uśmiechnęła się i przepuściła mnie w drzwiach.
     Po chwilii oboje siedzieliśmy u niej na łóżku, patrząc się na siebie. Próbowałem sobie przypomnieć jakiekolwiek zasady składania zdań, ale niezbyt dobrze mi to szło.
- Przepraszam...... za...... wszystko. Czasem po prostu ciężko jest się przyznać całemu światu, a nawet sobie do miłości, która nie za bardzo powinna mieć miejsce. A przynajmniej tak myślałem. Ale ja już nie umiem i nie mogę dalej udawać, że nic do ciebie nie czuje. Nasza przyjaźń to najlepsze, co spotkało mnie w życiu, ale uważam, że musimy spróbować przejść na wyższy level.- wydusiłem w końcu z siebie wszystko to, co tak długo trzymałem w sobie.
   Emilia spojrzała na mnie i nagle odetchnęła, jakby z ulgą?
      Spojrzałem na nią ze zdziwieniem i uniosłem pytająco brew.
- Joel, ty głuptasie mały, już myślałam, że nigdy mi tego nie powiesz.- roześmiała się.
- Tylko nie mały.- fuknąłem.
    Znów się zaśmiała i przybliżyła swoją twarz do mojej.
- Też cię kocham, ty mój nieśmiałku.- nasze czoła stykały się, a spojrzenia co chwilę wyłapywały i tak w kółko przez parenaście sekund.
- Wiesz, że nie ma już odwrotu? Chcesz tego?- spytałem.
      A gdy tylko kiwnęła głową, stwierdziłem, że to ten moment i nabrałem trochę odwagi, co było naprawdę trudne w moim przypadku. Delikatnie musnąłem jej wargi swoimi, tylko po to by po chwili złączyć nasze usta w namiętnym i długim pocałunku.
    Wciągnąłem ją na swoje kolana, nie przerywając pocałunku, a ona objęła moje biodra swoimi nogami. Moje ręce dość szybko znalazły się pod jej koszulką, wędrując od żeber ku górze. Co jakiś czas sprawdzałem jej reakcje, minę....... cokolwiek, ale nie wydawała się być niezadowolona. Emi ma taką delikatną skórę, mógłbym ją dotykać przez cały czas......
Jej ręce z kolei powędrowały w kierunku mojego rozporka, a jej usta oderwały się od moich i przeniosła swoje pocałunki ma moją szyje, delikatnie ją podgryzając co jakiś czas. Było już tak blisko, a oboje mogliśmy znaleźć się w siódmym niebie, ale oczywiście coś musiało nam przerwać ten jakże wspaniały moment.
    Dźwięk mojego telefonu rozbrzmiał na cały pokój.
Emilia wyjęła go z mojej tylnej kieszeni i podała mi.
      Dzwonił Erick. Ten to ma wyczucie czasu.......
- No halo? Wiesz, że być może przerwałeś właśnie wstęp do najlepszego seksu w życiu?
- Dzwonię, żeby spytać. .... COOO?! A nie to ja zadzwonie potem, kolor moich nowych butów może poczekać.- usłyszałem głos Ericka po drugiej storonie słuchawki. Chłopak lekko się zmieszał chyba.
- Nie mogłeś spytać Chrisa?- spytałem, ale usłyszałem już tylko dźwięk zakończonego połączenia.
- Co chciał? Coś się stało?- zmartwiła się Emi.
- No co ty, to Erick, on zawsze dzwoni z jakimiś pierdołami.- rzuciłem telefon za siebie na łóżko i znów przeniosłem wzrok na Emilię.
- Chyba musimy dokończyć to, co zaczęliśmy.- mrugnąłem do niej i moje ręce znów o wiele bardziej śmiało niż przedtem zaczęły błądzić po jej ciele.
- Panie Joelu, niechcący zrobiłam panu pare malinek......- zarumieniła się.
- No to nie mogę zostać ci dłużny...... inni faceci muszą wiedzieć, że jesteś tylko moja.- przyssałem się do jej szyi.

Richard pov:
     Siedziałem w domu, sam, bo chłopaki zajęli się swoimi sprawami na mieście, a Aaliyah była na ten tydzień u swojej mamy. W ostatnim czasie było mi dość ciężko skupić się na czymkolwiek. Moje myśli krążyły tylko wokół Natti.
  Dziewczyna dziwnie się ostatnio zachowywała...... nie odbierała ode mnie telefonów, a gdy przyjeżdżałem pod jej dom nie otwierała mi.
     Myślałem, że po tym co zaszło u niej na imprezie w końcu nam się uda. Potraktowała mnie trochę jak obiekt seksualny, a gdy dostała już tego co chciała..... olała mnie. Wydawało mi się, że taka nie jest, a poza tym mówiłem jej, że nie szukam przygodnego seksu. Wiem, że w dzień,  w którym to wszytko się wydarzyło poniósł nas troche alkohol, a z początku nie chciałem w ogóle nic z nią robić, tłumaczyłem jej, że jeśli nie odwzajemnia moich uczuć to bez sensu, ale właśnie wtedy...... wtedy powiedziała mi, że mnie kocha i moje wszystkie emocje i dotychczasowe ogarnięcie znikło.
    Czuje się taki wykorzystany, zakochałem się w niej, a ona po prostu ma mnie w dupie. Kto wie, czy nie ma kogoś na boku......
Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi.
    Gdy otworzyłem totalnie się zszokowałem.
  Przede mną stał Alan (z cd9) i Natti, która ledwo trzymała się na własnych nogach. Musiała naprawdę dużo wypić.
- Richard, przepraszam, gdybym wcześniej wiedział w ogóle nie dopuścił bym jej do alkoholu. Ja naprawdę nie chciałem źle.- zaczął się tłumaczyć, ale ja totalnie nic nie rozumiałem.
- Ale gdybyś co wiedział?- chciałem drążyć temat, ale stan Natti na to nie pozwolił.
- Dobra, stary, zajmę się nią. O nic się nie obwiniaj. Jedź już.- westchnęłem.
- Mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze.- dodał tylko, gdy wziąłem Natti na ręce.
    Wszedłem z nią do domu i zamknąłem drzwi.
Postanowiłem położyć ją u mnie w sypialni, ponieważ w salonie straciła przytomność.
       Przyniosłem zimne okłady i dużo wody z cytryną. Po ratowaniu przed silnym kacem chłopaków (częściej niż powinnienem to robić), wiem co pomaga ludziom tak bardzo najebanym.
   Ułożyłem jej głowę wygodnie na poduszce i położyłem ręcznik nasączony lodowatą wodą na jej czole.

      *pare godzin później:

   Po paru godzinach snu (cały czas nad nią czuwałem) Natti choć trochę oprzytomniała bo obudziła się i rozpoznała mnie.......
- Co?! Co ja tu w ogóle robie? Powaliło cię?! Zniszczyłeś mi życie! Nie zbliżaj się do mnie.- spróbowała wstać, ale była na to jeszcze za słaba, w dodatku alkohol dalej buzował jej we krwi, więc wiedziałem, że miło nie będzie. Nie zrozumiałem jednak słów: zniszczyłeś mi życie......
- Co ja ci niby takiego zrobiłem?- zdziwiłem się.
- CO?! Ty się jeszcze pytasz co?! Przez ciebie.......- zaczęła i ugryzła się nagle w język.
- Co przeze mnie?- dopytywałem się.
Wybuchła nagle gromkim płaczem. Zgarnąłem ją w swoje ramioma odruchowo.
- Nie dotykaj mnie! To przez ciebie to coś żyje sobie we mnie! Mam nadzieje, że nie na długo!- wykrzyczała mi prosto w twarz.
     A jej słowa zaczęły do mnie docierać......
    Miałem zostać drugi raz ojcem......

******************************
Tem rozdział trochę bardziej porusza wątek Natti i Richarda i jeszcze następny będzie, bo trzeba dokończyć ten temat hahaha ale starałam się też wyjaśnić sytuacje Joela z Emi.
To najdłuższy rozdział spośród wszystkich początkowych w tej książce, sooł docencie to hahahh i piszę go o drugiej, równo drugiek! A wstawiam za pewne rano, bo zaraz zasne i nie sprawdzę błędów. Mam nadzieje, że wam się podoba ♥♥.

   

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top