Little problem
Natti pov:
Siedziałam w kuchni I zastanawiałam się nad wszystkim, co wczoraj zaszło.
Popełniłam błąd, ogromny błąd.
Nagle poczułam, jak ktoś obejmuje mnie od tyłu I całuje w ucho. Nie musiałam nawet się obracać, żeby dowiedzieć się kto.
- Jak się czujesz, kochanie?- usłyszałam głos Richarda.
- Nie nazywaj mnie tak, proszę.- gdy to powiedziałam odsunął się I obszedł stół, siadając naprzeciwko mnie.
- Chyba musimy porozmawiać.- westchnął.
- Nie. Richi, odpuść. To nie ma prawa się udać.
- Ale dlaczego nie chcesz nam dać chociaż szansy?- czułam na sobie jego wzrok, ale nie miałam siły ani godności spojrzeć na niego po wczorajszych wydarzeniach.
- Ja...... wybacz, jestem zmęczona. Pójdę się jeszcze przespać.- skłamałam, chcąc uciec z tego pomieszczenia, w którym nagle zrobiło się bardzo duszno.
Dość szybko stamtąd wybiegłam, Richard nawet nie zdążył zareagować. Dobrze robię, nie chce go ranić. Zresztą jestem beznadziejna, nie zasługuje na niego i jego dobroć.
W ogóle na nic nie zasługuje......
Emilia pov:
Wysłałam do Joela już chyba ze sto wiadomości. Niestety na żadną nie odpowiedział.
Nie mogę tak bezczynnie siedzieć. Może pojadę do niego?
Po dłuższej chwilii tak zrobiłam, przebrałam się tylko i związałam włosy.
Gdy dojechałam do domu chłopaków i zadzwoniłam do drzwi po raz pierwszy nikt mi nie otworzył, na szczęście po chwilii w drzwiach stanął na wpół rozebrany Erick.
- Emilia!- wytrzeszczył oczy na mój widok.
- Ja. Jest Joel?- spytałam.
- Nie...... to znaczy j-je-jes- nie ma. Chociaż..... emmm no nie ma.- wyjąkał. Erick nie umiał kłamać.
Przepchnęłam się obok młodego w drzwiach i szybkim krokiem pokonałam schody.
Tylko drzwi dzieliły mnie od Joela. Już miałam nacisnąć klamkę, ale się zawahałam.
Co jeśli nie chce mnie widzieć?
Dobra, raz się żyje. Gwałtownie nacisnęłam klamkę.
To co zobaczyłam u niego w pokoju...... oczy od razu zaszły mi łzami.
Rzuciłam się do drzwi wyjściowych, prawie wywalając się na schodach z nerwów.
Jednak, gdy już jednym krokiem byłam na dworze, za rękę złapał mnie Erick.
- To tylko tak wygląda. To nie tak jak myślisz......- zaczął, ale mu przerwałam.
- Przestań! Nie broń go!- krzyknęłam i odepchnęłam jego dłoń.
Joel pov:
Wstałem kolo południa. Obok mnie leżała Becky, która zasnęła, pocieszając mnie wczoraj po kłótni z Emilią. Wspierała mnie wczoraj i to dzięki niej zrozumiałem, że muszę walczyć o Emilię. Becky to naprawdę super przyjaciółka.
Poszedłem do kuchni zrobić sobie śniadanie, nie budząc przy tym Becky.
Jedząc, postanowiłem napisać do Emilii.
Joel: Emi, możemy się dziś spotkać i porozmawiać? Przperaszam za wczoraj. Ta kłótnia była bez sensu.
Odpowiedź dostałem niemal od razu:
Emi: Nie. Nigdy więcej do mnie nie pisz i nie odzywaj się. Nienawidzę cię.
Chciałem spytać o co chodzi.
Wątpię, że wczorajsza kłótnia tak nią wstrząsnęła.
Niestety zostałem zablokowany, zanim zdążyłem wysłać kolejną wiadomość......
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top