Rozdział 6

-Chara?!

-JA PIERDOLĘ. ODJEB SIĘ OD TEGO RESETU! KURWO ŚMIECIU!

-Znamy się?

-No, trochę jakby tak. W innym wymiarze też rozpierdalasz podziemia, ale tam żaden wynalazek Gastera nie pierdolnął, więc wszyscy jesteście względnie normalni. Chara, posłuchaj, bo średnio mam ochotę się z tobą napierdalać. To wszystko jest przez wynalazek Gastera i...

-Czemu mam ci wierzyć?-jej oczy płonęły tym charakterystycznym rodzajem płomienia (ależ elokwencja), kiedy zbliżała się do nas powoli, w dłoni dzierżąc ultimate vibro-dildo.

Well fuck. I tu interpretacje są dwie, wybierzcie se.

-Bo wiem... sporo? No, trochę wiem o Undertale. O Underlust nieco mniej, ale... Dobra, nieważne, czekaj-dodałem, widząc, że nie ogarnia o co mi chodzi.-Eee... Asriel! Teraz jest małym, wkurwiającym kwiatkiem i mówi o sobie ,,Flowey". Skąd miałbym to wiedzieć jak on sam tego nie pamięta?

-Nie mógłbyś... Jak?

-Na wznak-burknęła Zhalia.-Reset rób, potem pogadamy.

I w tym momencie znaleźliśmy się w klatce z kości. Wait... To nie są kości. Zhalia zaczęła niekontrolowanie chichotać, a ja szybko do niej dołączyłem.

Tylko Charze jakoś nie było do śmiechu.

Sans pojawił się przed klatką z dixów.

-Wypuść mnie ty sflaczały kutasie, bo tak cię wyrucham, że...

-Chara... Mogłem się domyślić, prawda?-zapytał spokojnie, powoli do nas podchodząc.

Z dyndającym, niebieskim dixem na wierzchu. Ja i Zhalia dostaliśmy kolejnego ataku głupawki.

-Ogarniamy to tak jak zrobiłeś w normalnym wymiarze?-zapytała cicho, dygocząc od tłumionego śmiechu, kiedy Sans i Chara mierzyli się spojrzeniami.

-Okay. Chara, Sans, kumplowaliście się kiedyś, nie?

-O tak... Byliśmy zajebistymi kochankami, razem z Papyrusem... Ale to przeszłość.

-Wasza trójka była razem?! Okay, dobra, nie wnikam,  spoko, co kto lubi... Ej, a gdyby tak razem rozwalić barierę? Uwolnilibyśmy potwory i tak dalej...

W zasadzie te wiecznie niedoruchane bestie na powierzchni... To nie jest dobry pomysł.

-Myślisz?

Chyba nie bardzo skoro to powiedziałem -_-

TAKI

I w tym momencie nabił Charę na długą kość... Nie ten wymiar, Eleven, nie kość... Ble...

-Ałć-skomentowała Zhalia.

-No nie pierdol-prychnąłem.

-Kogo?-zachichotała.

-Sans, wypuścisz nas z dixowej klatki?

-Czemu?

-Raz: no teraz chyba widzisz, że to Chara wyruchała podziemie, nie? Dwa: to mało komfortowe.

Uwolnił nas ze śmiechem, który momentalnie się urwał, kiedy ultimate vibro-dildo śmignęło mu koło twarzy. Czaszki...? Cokolwiek.

-Chara, Sans, dogadajmy się...

Nie zadziałało. Sans rzucił mną i Zhalią gdzieś na bok i rozpoczęła się walka. Podnieśliśmy się szybko, otrzepując się ze śniegu i prychając.

-Sławny bed time?-mruknęła Zhalia.

-Fuck time.

-No tak-zaśmiała się.-Rozpieprzają mnie te nazwy.

-Ciesz się, że tylko nazwy.

-Yup.

-Weź przestań... Znajdź se inne powiedzenie, mam traumę do ,,yup" i ,,nope" przez tego typa.

-Ale fuck time wygląda nieźle.

-Okay... Nieważne. W ogóle my tu sobie stoimy, oglądając zjebaną porno-walkę, nie obrywając i nikomu to nie przeszkadza?

-To chyba dobrze, nie?

-Nie no, dobrze, ale coś tu śmierdzi, i to nie ja, bo ja się myłem.

-Eleven, proszę cię...

-Oj no, pośmiać się nie dadzą...

Niebieski dix śmignął pomiędzy naszymi twarzami.

-KURWA, SANS!

-Przynajmniej szyby sobie nie rozdupi-Zhalia zachichotała.

-Co?

-Znów nie łapiesz aluzji do swoich własnych tekstów? Kyle.

-Aaa... Znaczy, że aluzja ogarnąłem, ale do czego to już nie.

-Ej, nie powinniśmy im przeszkodzić czy coś?

-Prawdopodobnie. Em... Guys? Możemy zebrać potwory i... GUYS!-powtórzyłem głośniej i dopiero na mnie spojrzeli.-Możemy zebrać potwory i razem rozpieprzyć barierę.

-Nie współpracuję z ruchaczami.

-Sans, nie. Ten mem już padł-jaki mem, Zhalia, czego ja znów nie ogarniam...?

-Co?

-Gołębie gRUCHACZE.

-Aaa... Ja pierdolę XD No dobra, pomijając to... Idę o zakład, że da się rozwalić barierę bez wzajemnego ruchania się w dupę, jakkolwiek mielibyście to wykonać jednocześnie. Ale ja w was wierzę, potrafilibyście, but... but just don't. Oke? Oke. To robimy tak: Chara robi reset, ogarniamy Eroleya... Że Flowey. Erotyczny. Nieważne... W każdym razie ogarniamy tego typa, przechodzimy całe Underta... lust, po drodze zgarniając potwory i rozpieprzamy barierę.

-Jak miałoby się to udać?

-W innym wymiarze się udało. Chara, proszę cię. Wasza walka wyrucha nas wszystkich, dosłownie i w przenośni. Ty, Zhalia, w Undertale było ,,Erase", a tutaj?

-,,Bondage for everyone?" Kurwa, Eleven, skąd mam wiedzieć?-Zhalia zaczęła się śmiać z mojej miny.

-To jak? Jakieś kooperejszyn nawiążemy czy będziemy się nawalać po ryjach dildosami a'la Torbiel?

-Perfekt plan.

-Zhalia, zamknij ryło. To co? No ja was plz...

Sans i Chara zaczęli wolno do siebie iść z nieprzeniknionymi wyrazami twarzy.

-Ej...

Olali mnie. No jasne.

-Plz. Nie napierdalajcie się już. Chodźmy rozdupić barierę, to brzmi jak dobry plan... right?

Tylko wcześniej byśmy sobie jakieś antidotum ogarnęli, ale teraz ćśśś...

Podeszli do siebie bardzo blisko.

-To jak będzie, Chara?

Sans zaśmiał się cicho and then...









POLSAT XD




Będę udawać, że zrobiłam to celowo, a nie dlatego, że nie miałam pomysłu, oke? Oke XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top