~ 33 ~
•••
Jenna zmywała naczynia w kuchni, obserwując przez okno jak Freya bawi się w ogrodzie. James, wraz z Samem, udali się do przystani rybackiej pomóc jednemu z sąsiadów w naprawie łódki.
— Ależ chciałabym by Frigga i Odyn ją poznali — Pomyślała Jenna zerkając w stronę córki — Zapewne byliby nią zachwyceni. Podobnie moi rodzice.
Jenna nie poznała swojej biologicznej matki, jednakże każde wspomnienie o ojcu wywoływało w jej sercu radość, a zarazem smutek. Nigdy nie zapomni wyrazu jego twarzy, kiedy po wielu latach ponownie się spotkali.
— Clint miał rację... — Myślała dalej — Natasha ucieszyłaby się, że Rey nosi po niej imię. A Steve i Tony... ah, jak wspaniale byłoby spędzać z nimi weekendy w rodzinnym i najbliższym gronie.
Kobietę smucił fakt, że Freya nie mogła bliżej poznać Thora, wszak był on kimś bardzo ważnym w życiu Jenny.
Thor, od zwycięskiej bitwy z Thanosem, pojawił się u nich jedynie dwa razy. Najpierw przybył niespodziewanie kilka dni po narodzinach Freyi. Najwyraźniej Valkyria musiała go o tym poinformować.
Mężczyzna był zachwycony córką Jenny oraz nadanym jej imieniu.
— Midgardzka istotko — Rzekł wtedy spoglądając na Freyę — Nosisz imię po zacnej, walecznej bogini. Oby miała ciebie w opiece. Ja również będę nad tobą czuwał, wszak jesteśmy rodziną.
Druga jego wizyta, znacznie krótsza od pierwszej, była dwa lata temu. Thor przybył na Ziemię by upewnić się, że nic nie zagraża Jennie i Freyi. Opowiedział wtedy, że wraz ze Strażnikami Galaktyki wojują w kosmosie.
— Jakżebym pragnął byś do nas dołączyła, Jenn — Rzekł wtedy — Poczulibyśmy się jak za starych, dobrych czasów. Z tym wyjątkiem, że teraz towarzyszyłaby nam banda przygłupów z tym Quillem na czele. Uwierzysz w to, że on nadal sądzi, że jest dowódcą naszej drużyny? Żałosne...
Jenna zaśmiała się pod nosem na owe wspomnienie. Brakowało jej Thora, a każda chwila w jego towarzystwie przywodziła jej na myśl dom.
Kobieta zdecydowała wtedy, że będzie musiała zabrać Freyę do Nowego Asgardu by poznała Asgardczyków i zaznała się ze swoimi korzeniami.
— Ah, jakże bym chciała pokazać córce wspaniałości minionego Asgardu... Złote pałace, wystawne bale, najznakomitsze jedzenie.
Wnet Jenna pomyślała o Lokim, a uśmiech natychmiast zniknął z jej twarzy.
— Lokiego również chciałabym jej przedstawić. Był, wciąż jest, kimś wyjątkowym w moim sercu.
Kobieta zastanawiała się jakie skutki miała dla niego ucieczka z Tesseraktem z Nowego Jorku, kiedy wraz z Avengersami cofnęli się z czasie. Czasami wyobrażała sobie, że Loki znajduje się teraz w bezpiecznym miejscu i jest szczęśliwy. Tęskniła za nim, nade wszystko pragnęła go ujrzeć choć ten jeden, ostatni raz.
Przemyślenia Jenny przerwał jej nagły ból głowy. Kobieta upuściła, trzymany w dłoniach, talerz i pochyliła się nad blatem, próbując zwalczyć nasilający się ból.
Wtedy usłyszała głośny pisk Freyi, toteż podniosła głowę i wyjrzała za okno.
Na zewnątrz szalała potężna wichura, której nie było jeszcze kilka minut temu, wszak od rana było bezchmurne niebo.
Jenna, lekceważąc ból głowy, zerwała się z miejsca i ruszyła biegiem w stronę córki. Freya płakała, klęcząc na środku ogrodu.
Przedarła się przez porywisty i wciąż narastający wiatr, chwyciła córkę na ręce po czym skupiła się na szalejącym żywiole, który po chwili udało się jej okiełznać.
Tego samego dnia, późnym wieczorem, Jenna nerwowo wierciła się na łóżku. Miała niespokojne sny, które wywoływały pot i dreszcze na jej ciele.
Ujrzała ją ponownie. Staruszkę, która nękała ją od wielu lat:
— Czas już wracać, Jenno.
•••
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top