59. Kitsune

Białowłosa kitsune powoli kroczyła ulicami Górnego Rewiru Katedralnego, cały czas podążając za Daemonem. Nawet gdyby chciała nie miała innego wyjścia, gdyż jej szyja jak i nadgarstki zostały spentane łańcuchem którego koniec opleciony był wokół ręki mężczyzny. Nie ufał jej ...
Kiri wbiła spojrzenie krwistych oczu w plecy białowłosego. Jego ruchy nie były ani trochę spokojne, wydawał się być zdenerwowany a nawet lekko zamyślony gdy przez przypadek kopnął w jednego z trupów leżących na ulicy. Mimo strachu była ciekawa co chodzi mężczyźnie po głowie.
- Czego potrzebujesz?
Kobieta wzdrygła sie a jej uszy lekko drgneły przez niespodziewane pytanie.
- S ... Słucham?
- Czego potrzebujesz by uśpić histerie? - mężczyzna powtórzył z wyczuwalną irytacją. Wszedł po schodach zatrzymując się przed drzwiami do ogromnego budynku.
- J..ja.. - Kobieta rozejrzała się, nerwowo ruszając uszami w każdą stronę. Dopiero teraz zorientowała się iż znaleźli się na miejscu, a budynek przed nią jest w centrum tak zwanego "Trójkąta Śmierci", trzech ogromnych terenów głównych Władców Pogorzelisk. Nerwowo przełkneła śline. - Sól ... spopielone kości, łzy driady i parę świec z krwi.
Sousuke zmrużył oczy, przez dłuższą chwilę się jej przyglądając.
- A! Jeszcze sproszkowana krew... - szybko dodała.
Daemon nic na to nie odpowiedział jedynie szarpnął łańcuch i otworzył wejściowe masywne drzwi. Przekraczając próg posiadłości, kitsune wyczuła panującą tu moc. Jej ogrom był wręcz przytłaczający. Drzwi za nimi zatrzasneły się a łańcuchy które dotychczas oplatały szyję i nadgarstki kobiety, upadły na ziemię z głośnym brzdekiem.
- Chodź... - Mężczyzna ruszył korytarzem a Kiri odrazu pobiegła za nim by prawie zrównać się krokiem. Nie była pewna czy to wina miejsca czy strachu, jednak dla swojego dobra postanowiła trzymać się w miarę blisko i nie narażać się na ewentualny gniew białowłosego. Mineli łuk prowadzący do mrocznego salonu oraz schody prowadzące na piętro po drugiej stronie. Przeszli przez kolejne drzwi wkraczając do nieużywanej części domu. Po jakimś czasie mężczyzna wszedł do jednego z pomieszczeń znajdujących się po lewej stronie. Kitsune z początku zatrzymała się w miejscu zastanawiając się czy na pewno powinna za nim iść. W tym momencie trudno szukać tu zdrowego rozsądku. Kobieta ostrożnie weszła do pomieszczenia rozgladając się.
Pokój był małych rozmiarów utrzymany w ciemnych barwach, jedynym źródłem światła był blask księżyca wpadającego przez samotne okno. Po lewej stronie ciągnęła się długa, wypełniona różnymi słoikami gablota której półki zamykane były przez szklane drzwiczki. Po prawej zaś stał stół przesunięty pod samą ścianę. Stało na nim mnóstwo świec w różnych kolorach oraz rozsypane szlachetne kamienie. Z sufitu zwisały różne woreczki, pęczki ziół a nawet coś co wyglądało jak skrzydła nietoperza.
- Weź tyle świec ile potrzebujesz ... resztą ja się zajmę. - Sousuke wziął kolejny słoik z gabloty po czym podszedł na środek pokoju wbijając wzrok w wiszące woreczki.
- Dobrze... - podeszła do stołu po czym wzięła z niego pięć grubych, wypalonych do połowy świec o bordowej barwie. - Um... nie ufasz mi prawda? - zagadneła, mimowolnie kładąc uszy.
- A mam powód by ci ufać? Pojawiasz się w specyficznym momencie oferując pomoc, a do tego okazuje się że wysłał Cię Daiki ... - warknął.
- Myślałam że ... - odwróciła się w jego stronę obserwując jak zrywa z sufitu szary woreczek. - to przez uprzedzenia rasowe.
- Nie mam uprzedzeń... - warknął udając się do drzwi.
Kitsune zamilkła nie ukrywając swojego zdziwienia. Od zawsze słyszała że "Kolekcjoner" pozbawia ich rase ogonów a także życia głównie z powodu uprzedzeń i nienawiści wobec nich... Jak miała to rozumieć? Mówił prawdę czy po prostu skłamał?
Kobieta potrząsneła głową chcąc odgonić myśli po czym udała się za Daemonem. Zeszli do piwnicy gdzie białowłosy otworzył jedne z ciężkich drzwi celi. Za nimi ujrzeli podtrzymywane przez łańcuchy, nieprzytomne ciało Lau.
- Tylko spróbuj jakichś sztuczek a będziesz umierać w mękach. - warknął podając jej woreczek który trzymał w ramionach - Rozumiemy się?
- T ... Tak! - kitsune podkuliła ogony przez co wyglądały jak jedna gruba kita po czym z wachaniem zabrała od niego przedmiot.
Ostrożnie weszła do pomieszczenia skanując wzrokiem nekromantke. Jej ciało było w fatalnym stanie a ona sama wydawała się nie żyć. Położyła świece na ziemi po czym otworzyła woreczek sprawdzając jego zawartość.
Sousuke uważnie śledził poczynania kitsune. Każdy gest, nawet najmniejszy ruch nie był w stanie umknąć jego uwadze. Białowłosa narysowała koło z soli wokół ciala jego siostry po czym wróciła do niego po resztę składników. Jej ręce drżały ze zdenerwowania i strachu. Wzięła słoiki po czym uklekła przed ciałem, jej ogony położył się na ziemi tworząc swego rodzaju puszysty wachlarz a szaty kimona które stanowiły bluzkę nieznacznie się pogieły gdy na nich usiadła. Kobieta wróciła do pracy nad okregiem używając pozostałych składników by później umieścić w określonych miejscach świece, gdy już skończyła wyprostowała się biorąc głęboki wdech. Wyciągnęła otwartą dłoń w kierunku twarzy Lau po czym zaczęła cicho szeptać zaklęcie. Krąg zaiskrzył a świece zapaliły się. Ciało Lau drgnęło jak by wybudzone ze śpiączki, jednak nie atakowała...
Kitsune położyła uszy a z jej ust wyrwał się cichy pisk bólu po czym wszystko zgasło.
- G ... gotowe. - Kobieta złapała się za głowę przymykając oczy. - Teraz musi dojść do siebie... Więc ja ... - Nieznacznie podniosła głowę czując obecność daemona niedaleko siebie. - Tak jak mówiłam... znikne ci z oczu i nigdy już się tu nie pojawię.
- Więc idź... znasz drogę.

Kitsune westchneła ciężko, łapiąc się za głowę. Od kiedy opuściła budynek cały czas dręczył ją dziwny ból skroni który rozchodził się także na oczy, na szczęście nie było to zbyt upierdliwe i dało się wytrzymać. Nadal nie potrafiła uwierzyć w to że przeżyła spotkanie z "Kolekcjonerem" a jej ogony dalej są na swoim miejscu.
Skręciła w boczną uliczkę rozgladając się nerwowo. Mogła by przysiąc że widziała jakiś cień... choć może była to tylko jej wyobraźnia. Przeszła przez uliczkę wychodząc na główną drogę. Znowu miała wrażenie że coś przemkneło niedaleko niej. Kitsune poruszyła niespokojnie uszami jednak dalej kroczyła przed siebie. Przy kolejnym kroku zachwiała się lecąc do przodu. Była gotowa na spotkanie z ziemią jednak ...
- Patrz jak chodzisz ... - Sousuke stał za kitsune obejmując ją prawą ręką w pasie. - Chyba że naprawdę chcesz się pożegnać z życiem....
- C...co? - Kobieta nerwowo zerkneła za siebie. - O czym ty mówisz?
Daemon uniósł lekko brew po czym pomógł kobiecie stanąć na nogi. Jak gdyby nigdy nic stanął obok niej patrząc w dół na kamienną drogę.
- Nie widzisz tego? - zetknął na nią.
- Wogole nie wiem o czym mówisz....
Kitsune odwróciła wzrok robiąc kolejny krok. Zachwiała się tracąc równowagę po czym runeła w dół. Myślała że uderzy w ziemię jednak przeleciała przez nią. Po chwili poczuła coś oplatajacego się wokół jej tali A potem mocne szarpniecie gdy zawisła w powietrzu, jak się okazało na łańcuchach.
- Pod Tobą jest przepaść ... - Sousuke szarpnął łańcuch powoli wciągając kitsune na górę. - Wzrok Cię zwodzi a to wszystko przez histerię którą pochłonełaś. Swoją drogą myślałem że zacznie działać nieco później ...
- T ... Ty... wiedziałeś !? - z pomocą daemona wdrapała się na chodnik ciężko oddychając z powodu strachu. Usiadła na ziemi podkulając ogony A uszy kładąc po sobie. - Dlaczego mnie nie powstrzymałeś?
- Nie widziałem ku temu powodu... zresztą było by dziwne gdybym nie znał tak prostego rytuału. - Sousuke owinął nadmiar łańcucha wokół swojej ręki. - Ja nie mógłbym tego wykonać, a skoro sama się zaoferowałaś... wystarczyło Cię tylko przypilnować.
Kitsune opuściła wzrok. Teraz to wszystko miało większy sens. Na początku chciał wiedzieć co chce zrobić by później zweryfikować czy użyje odpowiednich składników. Ten jego wzrok gdy zapomniała wspomnieć o jednym z nich. A później? Sam odmierzył składniki by mieć pewność że nic nie zmieni... Nie doceniła go, naprawdę Władcy zasługują na ten przydomek.
- W tym wszystkim był haczyk prawda? - Sousuke przerwał panującą ciszę. - Nikt z własnej woli nie wykonał by tego rytuału, a już na pewno nie tak dobrze. Mówiłaś że to Daiki Cię wysłał... co chce osiągnąć poświęcając jednego ze swoich których rzekomo chce chronić?
- To ... moja rodzina od zawsze była uczona jak stać się "pojemnikiem" na szaleństwo... czy histerię. - złączyła przed sobą dłonie nerwowo bawiąc się palcami. - Tak na wszelki wypadek gdyby sytuacja wymagała ratowania któregoś z Władców. Wielki zaszczyt i te sprawy.... za cenę życia. - Westchneła ciężko zamykając oczy gdy znowu miała wrażenie że coś obok niej przebiegło. - Daikiemu nie podoba się obalenie Lau. Nie wiem co chce osiągnąć jednak wysłał mnie bym pomogła... teraz sam widzisz jak skończę. - Zagryzła wargę czując jak zbiera jej się na płacz. Nie chciała umierać. - Skoro... to mój koniec.... t... to ... zabierz je i ...
- Chodź... - Kiri podniosła głowę napotykając wyciągniętą w jej stronę dłoń Daemona. - To oferta jednorazowa... przysługa za przysługę. Pomogłaś mojej siostrze więc gdy wróci do normy uwolni Cię z pod wpływu histeri.
- A ... Ale... - jej oczy zaszkliły się jednak wytarła je rękawem kimona nim popłyneły z nich łzy. - M.. mam ci zaufać? Może to znowu wzrok płata mi figle i tak naprawdę jesteś potworem ...
- I tak nim jestem, a w obecnej sytuacji nie masz nic do stracenia. - opuścił rękę by zrzucić z niej trochę łańcucha. - Nawet jeśli wzrok chciał by Cię oszukać, tego nie da się podrobić...
Kiri spojrzała na wiszący przed nią łańcuch. Teraz gdy mogła się mu lepiej przyjrzeć dostrzegła iż jest zrobiony z czarnego metalu którego nazwy nie znała a na jego powierzchni widnieją mieniące się puknciki.
- Masz rację... - lekko się uśmiechnęła łapiąc łańcuch który oplotła wokół nadgarstka - z której strony nie spojrzeć czeka mnie śmierć...
Sousuke wzruszył ramionami pomagając kitsune wstać po czym ruszył w drogę powrotną do domu. Kiri zacisneła mocniej dłoń na łańcuchu idąc kawałek za mężczyzną.
- Um ... mogę Cię o coś zapytać? - położyła lekko uszy obserwując reakcje białowłosego, ten tylko skinął nie patrząc na nią. - Dlaczego mnie uratowałeś? Znaczy... nie pozwoliłeś spaść mi w przepaść ale ... czułam że nie tak chciałeś postąpić. - Po chwili dodała. - Potrafię wyczuć cudze intencje... choć nie jestem w tym za dobra.
- Powiedzmy ... - Daemon spójrzał za siebie jednak jego wzrok zamiast na kitsune skupił się na skraju przepaści. Doskonale pamiętał to miejsce, wysokie domu, spadziste dachy, mały chodnik między domami a przepaścią, olbrzymie szczury w kanałach. Spojrzał przed siebie. - ... że kiedyś nie zdążyłem uratować jednej osoby i został z niej worek skóry wypełniony połamanymi kośćmi.
Kiri zamrugała zdezorientowana jednak o nic więcej nie pytała.

Słowa: 1635

Tęskniliście? Bo ja bardzo. Ale obecny stan wstawiania rozdziałów dobrze na mnie działa :D
Co myślicie o rozdziale? Spodziewaliście się czegoś innego?
Myślę że kolejny będzie czymś na kształt "filleru" bo w końcu Lau nie obudzi się tak szybko A luki jakoś muszę wypełnić.
A tak pozatym nie zapomnijcie że coś specjalnego dla zwyciężczyni konkursu pojawi się 14 lutego !

Edit !
Special będzie mieć opóźnienie o 1 dzień! Pojawi się w sobotę!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top