13. Atak na kwaterę cz.1

- Skoro mamy się dogadać, ja nie będę mieć nic do ukrycia... - faery uśmiechnęła się stając między mną a Sousuke.
-J...ja.. - Huang Hua wyglądała na bardzo poruszoną tą sytuacją. Jej wzroku błądził po zebranych jakby się bała że gdy tylko zatrzyma go na Bambi, urazi ją. Przeniosła spojrzenie na Miiko która również nie wiedziała co powiedzieć. Była cała blada a jej dłonie delikatnie drżały.
- Kto ci to zrobił? - w końcu odezwał się Leiftan, również zszokowany jak reszta, chociaż o wiele bardziej opanowany. Sprawiał wrażenie jak by już coś podobnego widział. Wstrzymałam oddech ...
- Królowa..- oczy znowu się poruszyły obserwując otoczenie. - Jestem jej prawą ręką. To wielki zaszczyt ...
- Ta zaszczyt ... - warknął mój brat krzyżując ręce na piersi, wywołując tym samym brzdęk łańcuchów. - Nie nazwał bym tak tego. Szczególnie że musiałaś sobie sama wydłubać oczy.
- CO MUSIAŁA!? - Miiko i Huang Hua aż podskoczyły. - Jak ktoś mógł na to pozwolić?! - kitsune uderzyła laską. Pierwszy raz widziałam ją w takim szoku ... I strachu.
- Nie musiałam się zgadzać. Jak już wspomniałam to zaszczyt. - Feary mowiła bardzo spokojnie cały czas się mrocznie uśmiechając. Można powiedzieć że było to trochę przerażające. Położyła dłonie na piersi przez co oczy się zamknęły. - Mam inne oczy by patrzeć z różnych perspektyw. Dzięki temu mogę dobrze doradzić królowej. A strata własnych nic dla mnie nie znaczy ...
Wypuściłam powietrze. Dopiero teraz dotarło do mnie że cały ten czas wstrzymywałam oddech. Całe szczęście że nie powiedziała nic więcej ... w końcu nie muszą wiedzieć że to ja wszczepiłam jej wszystkie oczy.
- To wszystko jest niehumanitarne ... ale ... - wysłanniczka spojrzała na swą przyjaciółkę jak by szukała odpowiednich słów. - Przepraszam że o to spytam ... ale jeśli wszyscy tacy są.. Jak potraficie tak żyć?
- Po prostu im wyższa ranga tym bezpieczniej a reszta niech sobie radzi .. - wzruszyłam ramionami. Wszyscy zwrócili na mnie swoją uwagę... Chyba dopiero teraz przypomnieli sobie o moim istnieniu. No cóż, Bambi naprawdę potrafi odwrócić czyjąś uwagę samym swoim wyglądem... O jej magii lepiej nie wspomnę.
- Nie udawajcie że nagle obchodzą was mordercy.- rzucił bez emocji Sousuke nie dając dojść do głosu feary. Kobieta spojrzała ... albo raczej wbiła w niego swoje oczy które niebezpiecznie zaczęły się mrużyć.
- Sousuke ... Lau - oboje na nią spojrzeliśmy. - Wyjdzcie z tąd. Ja sobie poradzę a wy tylko zawadzacie..
W jej głosie czuć było groźbę a jej oczy niebezpiecznie nas ilustrowały, jakby chciała znaleźć słaby punkt. Zanim się obejrzałam brat złapał mnie za kimono i pociągnął do wyjścia. Po chwili byliśmy już na korytarzu a ja gapiłam się na niego wielkimi oczami.
- SOSUKE O CHUJ TU CHODZI !? - złapałam go za koszulkę chcąc nim trzepnąć ale ani drgnął. - Po co tu ona ?! Jakie negocjacje?!
- Eh ... królową dostała list odnośnie braku jedzenia więc wysłała ją tutaj by załatwiła coś w tej sprawie ... mnie chyba chciała się pozbyć na jakiś czas, więc oto jestem. - uśmiechnął się delikatnie. - Możemy porozmawiać, ale gdzie indziej?
- Jasne ... chodź. - złapałam go za rękę ciągnąc do swojego pokoju.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg zamknełam drzwi. Sousuke jak gdyby nigdy nic usiadł na łóżku rozglądając się. Zignorowałam fakt że siedział w przesiąkniętym krwią ubraniu na czystej pościeli. I tak by się tym nie przejął skoro w domu robił to samo.
Chciałam do niego podejść lecz po raz kolejny sparaliżował mnie ból. Obraz się zamazał mieszając rzeczywistość z halucynacją. Zamknęłam oczy łapiąc się za rogi. Ból był tak ogromny że miałam ochotę je wyrwać. Przez głowę przeszedł mi trzask jak by pękającego szkła. Ostrożnie otworzyłam oczy. To nie był mój pokój. Widziałam tunel usłany zwłokami i blade krwawe światło na jego końcu. Coś mocno złapało mnie za szczękę podnosząc moją głowę tak bym spojrzała w górę. Przy mocniejszym nacisku na pewno bez problemu zmiażdzyło by mi to szczękę.
- Patrz na mnie! - Sousuke warknął gdzieś blisko mnie. Czy to on mnie trzymał?
Do moich uszu dotarł cichy szept zaklęcia a wzrok powoli wrócił do normy. Teraz wyraźnie widziałam twarz brata wpatrujacego się we mnie. Stał parę centymetrów odemnie i mocno trzymał moja szczękę. Wolną ręką odgarnął mi grzywkę żeby spojrzeć w moje oczy.
- Wzrok ci ucieka ... od kiedy tak masz ? - potrząsnął mną czekając zniecierpliwiony na odpowiedź.
- Tydzień... może dłużej? - uśmiechnęłam się niewinnie. Złapałam jego dłoń chcąc żeby puścił moją szczękę.
- To wyjaśnia dlaczego zaatakowałaś tamtą dziewczynę. - na moje pytające spojrzenie wyszczerzył się uwalniając mnie z uścisku - Zapominasz że potrafię przemieszczać się w cieniach i wszystko słyszę. Pozatym ... zdajesz sobie sprawę że zaczynasz popadać w szaleństwo... I to poważnie? - ostatnie słowa wypowiedział przez zaciśnięte zęby.
- A..ale jak ? - skuliłam się uważnie go obserwując. W takich momentach robił się naprawdę straszny.
- A zabiłaś ostatnio kogoś? - pokręciłam głową. Nie miałam bladego pojęcia do czego zmierza. - No właśnie. Nikogo nie zabijasz więc zaczynasz szaleć. Też tak kiedyś miałem wystarczy że kogoś zabijesz i po sprawie.
Wzruszył ramionami po raz kolejny siadając na łóżku. Typowe... najpierw udaje że jest wściekły a potem stwierdza że jednak ma to w dupie. Trudno się z nim dogadać, jednak wiem że i tak się o mnie martwi.
- Czyli po prostu mam kogoś zabić i tak puf problem zniknie ? - zrobiłam przed sobą gest jakby coś znikało.
- Tak, z tym że musisz zabić kogoś w swoim stylu. Inaczej to nie zadziała.
- Naprawdę? - ręce mi opadły a ja gapiłam się na Sousuke który najwyraźniej świetnie się bawił dręcząc swoją młodsza siostrę. - Czyli muszę komuś wypruć flaki i co ... może go jeszcze na murach kwatery powiesze?!
- To nie jest zły pomysł haha ! - zaśmiał się po czym położył się na łóżku.
- Nienawidzę Cię.. - pokręciłam głową delikatnie się uśmiechając. Stęskniłam się za tym debilem i jego poczuciem humoru.

Minęły już trzy dni. Sousuke stwierdził że nie potrzebuje pokoju i zadomowił się u mnie. Dobrze że mam dwuosobowe łóżko bo nie wiem jak inaczej byśmy się na nim zmieścili.
W tym czasie Bambi razem z Miiko i Huang Hua nadal dyskutowały na temat jedzenia. Chyba każda miała o tym odmienne zdanie przez co nie umiały dojść do porozumienia. Nie wiem po co ta cała farsa skoro i tak nic to nie da. Jedzenia nie dostanie nikt i nadal będzie szerzył się kanibalizm.
Przez ten czas pozbyłam się mało ważnego staruszka ze schroniska. Z tego co wiem i tak nikogo nie miał a jego zmasakrowane zwłoki powinny już rozkładać się w głębi lasu. Pewnie niektórzy zastanawiają się jak mi się to udało skoro mieli mnie pilnować. Po prostu wymkłam się nocą gdy wszyscy spali. Nikt nic nie zauważył.
Podeszłam do drzwi chcąc wyjść z pokoju jednak zatrzymałam się gdy chciałam złapać za klamkę. Dobiegł do mnie dziwny dźwięk. Brzmiało jak mieszanka krzyku i płaczu. Sousuke odrazu usiadł na łóżku.
- Też to słyszałeś czy ja mam znowu urojenia? - odwróciłam się w jego stronę.
- Tak... - podszedł do okna po czym machnął ręką bym podeszła. - Zobacz ...
Szybko do niego podeszłam wyglądając przez okno. Z pokoju miałam bardzo dobry widok na targ. Feary i inni krzyczeli i w popłochu uciekali do wnętrza kwatery.
- Co się dzieje ?!
- Nie wiem ale wypadało by sprawdzić. - Sousuke złapał mnie za rękę ciągnąc do drzwi.
Musieliśmy pójść innym korytarzem gdyż wszyscy pchali się do kryształowej sali. Gdy dotarliśmy do sali drzwi pierwsze co zobaczyliśmy to Miiko wydająca wszystkim rozkazy, dopiero potem zauważyliśmy szefów straży, Huang Hua i Bambi.
- Upewnijcie się że wszyscy zostali ewakuowani ! - gdy ostatni mieszkaniec przeszedł przez drzwi uderzyła laską o ziemię. - Zamknijcie każde wejście! Nie możemy pozwolić by wróg dostał się do środka!
Wyswobodziłam się z uścisku brata odrazu podchodząc do Leiftana.
- Co się stało? Co tu robią ci wszyscy mieszkańcy?
- Zostaliśmy zaatakowana. - chłopak westchnął spoglądając na mnie - Prawdopodobnie jest to sprawka Ashkore i tak jak przy ataku na świątynię chodzi im o flet.
- Rozumiem że ten flet jest bardzo ważny ale kto to ten Ashkore ?
- Wróg... zniszczył kryształ i sabotuje całe K.G. - wtrącił się Nevra podchodząc do nas.
- A wy nie umiecie go złapać? - skrzyzowałam ręce na piersi. Obaj spochmurnieli.
- To nie jest takie proste ... cały czas się nam wymyka. - Nevra podrapał się zakłopotany po głowie .
- Wybaczcie że wam przerywam jednak musimy bronić tego miejsca ! - Miiko zmroziła nas spojrzeniem. - Jak już mówiłam.. - odchrzakneła. - Straż Valkyona ruszy przodem. Zajmiecie się bezpośrednią walką. Potem ruszy straż Nevry. Postacie się obejść wroga i ...
- Zginąć ...
- Słucham?! - Kitsune nastroszyła się patrząc spod byka na Sousuke.
- Twój plan jest dziecinny i bardzo łatwy do przewidzenia.  - rzucił krzyżując ręce na piersi. W pomieszczeniu nastała cisza, nikt nie był w stanie nawet pisnąć. Uśmiechnął się szeroko. - Wysyłasz ich na śmierć.
- Chce ich chronić a nie zabijać! - wściekła uderzyła laską tak że płomień w jej wnętrzu stał się jeszcze większy.
- Naprawdę? Wysyłasz kogoś na bezpośrednią walkę w której na pewno ktoś zginie. Nie wspomnę o tym że na pewno będą się spodziewać ataku od tyłu, więc będą kolejne ofiary. - stanął parę centymetrów od niej nie zważając na szalejący w jej lasce ogień. Uśmiechnął się mrocznie. - Jak myślisz, więcej osób uratujesz czy zabijesz ?
- Skoro jesteś taki mądry to co proponujesz?!
- Wyślij nas. - w pomieszczeniu rozległ się cichy szmer poruszenia. Wszyscy patrzyli to na Sousuke to na Miiko. Z tego co wiem chyba jeszcze nikt się jej nie postawił, a przynajmniej nie w taki sposób. - Co ci szkodzi ? Jesteśmy zabójcami, pozbędziemy się problemu a ty ocalisz wszystkich swoich podwładnych. A pozatym nawet jeśli byśmy zgineli, co i tak nie nastąpi, to nikt by za nami nie płakał.
- To chyba jakiś żart!? Jak wogole możecie... - Erica zacisneła dłonie w pięści. Jej głos był przytłumiony, nikt nie zwrócił na nią uwagi.
- Zgoda ... skoro jesteś tego taki pewien zostawiam wam wolną rękę. - płomień w jej lasce zmniejszył się. Kitsune głęboko westchneła patrząc po zebranych. - Obrońcie nas.
- I na te słowa czekałem.. - uniósł dłoń w kierunku drzwi. Wokół niego na ziemi powstał dziwny krąg z runami. Ściany kwatery pokryły się tymi samymi symbolami - Bambi mogła byś podtrzymywać pieczęć?
- C..Co to jest ?! - Miiko rozglądała się zdezorientowana. W tym momencie straciła kontrolę nad sytuacją.
- Stara pieczęć, nie pozwala nikomu wejść ani wyjść oprócz tego który ją stworzył. - Bambi podeszła do Sousuke po czy bardzo sprawnie zamienili się miejscami w kręgu. Uklękła w nim dotykając Run. - Z tego co widzę niweluje także dźwięki.
- Lepiej by nikt nie wychodził. Lau idziesz ? - spojrzał w moim kierunku.
- Tak już! - chciałam się ruszyć z miejsca gdy poczułam jak ktoś złapał mnie za dłoń. Odwróciłam się do Leiftana.
- Uważaj na siebie. - uśmiechnął się nieśmiało po czym mnie puścił.
- Będę. - odwzajemniłam uśmiech po czym podbiegłam do brata. Mogłam przysiąc że słyszałam niezadowolony syk Nevry. - Możemy..ej!? - zatrzymałam się czując ukłucie w szyji. Spojrzałam z niedowierzaniem na brata który pomachał mi przed nosem pusta strzykawką po mojej stężonej truciźnie, wrednie się uśmiechając. - Sousuke ! Co Ty robisz ?! Dobrze wiesz co się dzieje gdy przedawkuje truciznę!
- O to mi właśnie chodzi .. - wyszedł z kwatery. Złapałam się za kark czując jak krew w moich żyłach buzuje. Nie czekając na pierwsze objawy wyszłam a drzwi za mną się zatrzasneły.

Bambi położyła dłonie na kolanach cicho się śmiejąc.
- Nawet nie zdjęcie sobie sprawy co właśnie zrobiliście.
- Co masz na myśli? - Kitsune stanęła przed nią.
- Zgodziłaś się by w twoim imieniu bronili kwatery ... Z tym że jednocześnie dałaś im pozwolenie na mordowanie. - uśmiechnęła się mrocznie gdy jej oczy skierowały swój wzrok na runy przed nią. - Ta pieczęć nie jest tu po to by bronić nas, tylko by wyznaczyć im granice w której mogą dokonać rzezi. - podniosła prawą dłoń tak że oko na niej patrzyło w jej puste oczodoły. - Haha ... dałaś się omamić daemonowi a teraz zginie więcej osób niż powinno. Co teraz z tym zrobisz?
Kitsune ścisneła dłonie na lasce patrząc w krąg przed nią. Po chwili przeniosła wzrok na szefów straży, Huang Hua kończąc na Erice.
- Nie zrobią tego... Nie mogą..
- Sama nie wierzysz w te słowa. - obruciła dłoń tak że oko patrzyło na dziewczynę. - Zapamiętaj to,  między normalnością a szaleństwem istnieje bardzo cienka granica ... A oni już ją przekroczyli. 

1934 słowa ! To więcej niż ustawa przewiduje! X.X
Zaczyna się dziać. Kwatera jest w niebezpieczeństwie a pewne sekrety mogą wyjść na jaw. A może zdanie straży na temat Lau zmieni się ? Tego dowiecie się w następnym roździale ;)
Napiszcie co sądzicie xd A tak pozatym od 12  do 29 listopada mam urlop więc bądźcie pewni że pojawią się nowe książki, oneshoty itp. ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top