🌹 ROZDZIAŁ 1 🌹

Tego dnia byłam bardzo poruszona... Ja sama - Wiktoryja W Tak dużym mieście jak Londyn... Nie no, śmieje się, jestem na jakimś zakupie na Podlasiu.

,,UCZ SIE DZIECKO, BEDA Z CIEBIE LUDZIE POJEDZIESZ W SUPER MIEJSCE, I BEDA HAJSY, A NIE JAK TERAZ, OJCA OD TYGODNIA NIE WIDZIAŁAM, BABCIA LEŻY W POKOJU NA WÓZKU ZDECHŁA, A BARTEK TWÓJ BRAT PO STUDIACH NIE ODPISUJE, NIE DZWONI !? KTO MA MI SIE DO EMERYTURY DOPŁACAĆ ?!"

Ja dam tej starej babie, za takie wychowanie. I co ?! Teraz mam stać jak cebula w autobusie i czekać, aż dojade do jakiejś nowej szkoły, gdzie mam nadal wkuwać i zapie#dalać jak głupia ?! Tfu na was i ten je#any świat, spie#dalam, yoo.

Prostując - jestem Wiktoryja

(imię po rodzicach analfabetach), mieszkam na Podlasiu, i jadę codziennie zapie#dalać na uczelni i pracować potem, ledwo ku#wa oczy otwieram a tu:
-Dalej Wiki, czemu nie umiesz domyć reszty naczyń?! Odejmuje ci połowe wypłaty za to jak gównianie pracujesz!

Nic nikt nie rozumie. Wszyscy na mnie patrzą jak na leniwego, naiwnego, ale posłusznego debila. I tak co dzień. To męczące. Fuck, jutro sprawdzian z mnożenia, muszę się od stresować 🚬. Ale wszędzie jakieś mochery, jadę do lasu bo bosche, jakaś zacznie pie#dolić, że jakaś prostytutka, patologia, nienormalna, dziwna bo pali.

Ciemny las O godzinie 15 ?! Czemu nagle zaczyna lecieć jakaś magiczna muzyka w tle ?! O h#j, coś dziwnego się zaraz stanie, jak w filmach ?! Zamykam oczy, kładę się na ziemie, moje życie jest już dość wypie#dolone.
.
.
.
*wzrok autorki*
*wzrok Wiktoryji*
*wzrok autorki*
-Dobra, ku#wa, zrobię to ty cholerny paszczurze ;-;

NIESPODZIEWANIE idę przed siebie nie oczekując od świata nic innego niż smutek, niż depresja w moim jakże czarno-białym życiu... O KUWA NIEBIESKIE ŚWIECĄCE GRZYBY OD JAKIEJŚ RADIOAKTYWNOŚCI CO MNIE PRZERAŻA. PODEJDE.

Coś, coś jest nie tak ?! Co ?! Ci tu się dzieje ?! Jestem w jakimś jasnym pomieszczeniu z wielkimi oknami i... OOOOŁOOOOŁOOOOLLLLLLOOOOŁOOO jaki diament vdtjcsgvcfjvn. Ciekawe za ile bym to upchneła temu żulowi lol. Może dotkne...

-CO TY ROBISZ ? KIM TY JESTEŚ ?! JAK SIE TUTAJ WDARŁAŚ ?!
-O h#j.
-ZABRAĆ JĄ DO LOCHÓW, PÓŹNIEJ ZAJME SIE TYM ZŁODZIEJEM.
- Rozgryzła mnie...
- JUŻ POŚPIESZ SIE JAMO...

-CO TO KURWA JEST.
-To nasz służący. Co cię to w ogóle ?
-NIE, N-NIC. F-FA-FAJNY TEN WASZ SŁUŻĄCY.
-NO! TO JUŻ! POŚPIESZ SIE!

Ten wielki gnomowaty umieśniony szary bad boy wyglądał jak nikt inny niż,

Moja ukochana,










BABUNIA?!?!
MYŚLAŁAM, ŻE ZDECHŁAŚ !

-🌹-
Wiem, że jestem Polsatem i zakończyłam to bardzo dziwnie I NIESPODZIEWANIE. Muszę was wprowadzić w to napięcie..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top