Rozdział 8
Dotarł do drzwi apartamentu i pełen przeczuć, że to jednak był zły pomysł wszedł do środka.
Brunet uchylił powoli oczy słysząc głośne kroki intruza. W kuchni stał Shizuo, który układał jedzenie w szafkach informatora. Mężczyzna postanowił nie dawać po sobie poznać, że już nie śpi. Spod przymkniętych powiek obserwował blondyna i uśmiechał się w duchu widząc jego zdezorientowanie. Przeglądanie się blondynowi zaczęło go już nudzić. Podniósł się i przetarł oczy
- Shizu-chan...co tu robisz?- szepnął i wstał z kanapy. Dopiero teraz zauważył, że był przykryty kocem, który teraz leży na podłodze. Podniósł go i rzucił na fotel obok. Poszedł do kuchni i usiadł przy blacie. Nie otrzymał odpowiedzi na swoje pytanie. Zamiast tego dostał goracą herbatę i miseczkę zupy. Spojrzał na niego zdziwiony -Zatrute?- zapytał z zadziornym uśmiechem i upił łyk parującego napoju
-Nie. Zadbałbyś wreszcie o siebie. Nie będę ci we wszystkim pomagał- warknął blondyn, na co Orihara się tylko zaśmiał
-Martwisz się o mnie Shizu-chan?- przeciągnął sylaby w okropnie nie lubianym przez blondyna zrobieniu
-Martwię się o siebie i o mój czas. Poza tym jest mi głupio przez to co się dzisaj stało- brunet wybuchnął głośnym śmiechem
-Czyżbyś chciał mnie przeprosić Shizu-chan?- zakpił mężczyzna. Chciał jeszcze trochę podokuczać blondynowi, ale usłyszał płacz dziecka. Niechętnie powlekł się do pokoju. Nie miał już siły na nic. Był kompletnie wyprany z energii, co nie uszło uwadze Shizuo. Nakarmił syna i zszedł z nim na dół. Blondyn patrzył zdziwiony z jakim spokojem mężczyzna z zachodzącym się od płaczu dzieckiem w ramionach podchodzi do szafki i wyjmuje z niej jakiś syrop bądź coś podobnego. Nie ukrywał, że martwi się o to zawiniątko, o którego istnieniu jeszcze parę dni temu nie wiedział.
-Co mu jest?- zapytał zaniepokojony i podszedł bliżej, wyciągnął dłoń i pogłaskał niemowlaka po policzku
-Nic takiego. Ma kolki- odpowiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie i podał dziecku małą dawkę leku. Zaczął kołysać delikatnie chłopca dopóki ten się nie uspokoił, co potrwało dłuższą chwile i odnósł go do łóżeczka w pokoju. Zmęczony usiadł na kanapie, podciągnął nogi pod brodę i objął je rękami. Brodę położył na kolanach i przymknął oczy. Heiwajima usiadł obok i westchnął. Cisza nieprzyjemnie dzwoniła mu w uszach. Postanowił zacząć rozmowę
-I on tak codziennie?- zapytał cicho
-Ta...po każdym jedzeniu- jęknął zmęczony
-Nie możliwe. Ze mną tak nie płacze- W brunecie, aż się zagotowało. Wiele mógł znieść, ale nikt, nigdy nie będzie mu mówił, że źle zajmuje się własnym dzieckiem. A już na pewno tym kimś nie będzie ten pierwotniak, który spędził z Hirokim może jeden cały dzień. Kusiło go żeby nakrzyczeć na tego debila jednak sobie darował i zmusił się na delikatny uśmiech
-Sugerujesz, że to moja wina?- jego głos ociekał jadem. Blondyn bez problemu mógł wywnioskować, że Orihara się zdenerwował.
-Nie, nic z tych rzeczy- powiedział, aż zbyt spokojnie jak na niego, zwłaszcza biorąc pod uwagę z kim teraz rozmawia- Po prostu stwierdzam fakt- westchnął melancholijnie- Nie pamiętam kiedy ostatnio tak rozmawialiśmy.- uśmiechnął się lekko. W obecnej sytuacji naprawdę nie przeszkadzała mu obecność mendy w tym samym pomieszczeniu.
-Nie masz co pamiętać bo nigdy tak nie rozmawialiśmy. Już od początku mnie nienawidziłeś- szepnął brunet. Nigdy by się nie przyznał, że tak na prawdę na początku chciał żeby Shizuo go polubił i został jego własnym senpajem. Miał w planach wykorzystać go trochę i zobaczyć jak zareaguje, jednak ta rozmowa sprawiła, że nie ma zamiaru go uwieść, ani nic z tych rzeczy. Spojrzał w stronę zachodzącego powoli słońca. Jednak z pierwotniakiem można czasami pogadać. Kto wie. Może kiedyś się nawet polubią? Ale przed nimi długa droga. Ta myśl wydała się brunetowi tak niedorzeczna, że wybuchnął śmiechem i powrócił do swojego "dawnego ja". Zarzucił ręce na szyję siedzącego obok bladyna i przysunął się do niego.
-Ne..Ne Shizu-chan...- szepnął patrząc mu prosto w oczy- Co chciałbyś żebyśmy teraz zrobili?- zapytał z figlarnym uśmiechem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top