Rozdział 23
Blondyn zdawał sobie sprawe, że tak to zabrzmiało. Miało tak brzmieć.
Obaj nadal stali w bezruchu. Blondyn wreszcie zdecydował się na jakiś ruch. Ledwo zdążył się zbliżyć do niższego, a ten już zerwał się z miejsca i pobiegł na góre po schodach. Nie chciał żeby potworek zauważył jego rumieńce, wiedział, że nie jest w stanie opanować swoich uczuć. Nie miał też pewności, że będzie w stanie zapanować nad swoim ciałem. Miał przeczucie, że jeśli tylko spojrzy gościowi w oczy od razu rzuci się na niego. Shizuo patrzył na niego nie rozumiejąc zachowania wroga. Zawsze był dziwny, ale ostatnio zachowywał się wyjątkowo specyficznie. Brunet zniknął w swoim pokoju, gdzie właśnie spał lub raczej powinien spać Hiroki. Bestia zaniepokojona brakiem jakichkolwiek odgłosów dochodzącyh z sypialni Orihary postanowiła sprawdzić czy przypadkiem nie uciekł przez okno jak to miał w zwyczaju. Kroki blondyna były ciche, wolne i przepełnione niepewnością. Zupełnie inne od tych jego zwyczajnych ciężkich i pewnych siebie. Nie chciał aby brunet usłyszał, że ma zamiar sprawdzić co dzieje się w jego pokoju. Wszedł do sypialni i zaniemówił oszołomiony widokiem jaki ujrzał. Izaya z delikatnym uśmiechem zupełnie do niego nie podobnym pochylał się nad śpiącym dzieckiem i uważnie je obserwował jakby chciał się nacieszyć tym widokiem. Mimo iż uśmiech ten był stosunkowo niewielki w porównaniu do jego firmowego kpiącego najczęściej właśnie z blondyna uśmieszku rozpromieniał on całą twarz informatora. Shizuo podszedł nieco bliżej i pochylił się nad niższym. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że ta podła menda wygląda w tej chwili naprawdę cudownie. Widać było, że kocha synka i, że zależy mu na nim. Gdyby go nie znał byłby skłonny uwierzyć w jego dobroć i niewinność. "Ale go znam" pomyślał cierpko wyższy "I dlatego nigdy w to nie uwirzę". Zignorował wszystkie głosy rozsądku podpowiadające mu, że powinien się stąd ewakuować jak najszybciej ponieważ całkiem traci zmysły dla tego niebezpiecznego mężczyzny. Wiedział, że nie ma już odwrotu.
-Jest śliczny prawda?- szepnął, a jego ciepły oddech owiał twarz oraz szyję informatora. Rumieniec na twarzy pchły powiększył się, a wszystkie mięśnie gwałtownie się spięły. Mężczyzna niepewnie i powolnie odwrócił się w stronę wyższego. Pełen obaw zerknął prosto w złote oczy blondyna. Czuł jak sie w nich zatapia. Mógł przysiąc, że to spojrzenie go hipnotyzuje. Całkowicie dał się ponieść emocjom i chwilowemu pragnieniu, Wspiął się na palce po czym delikatnie musnął wargami usta blondyna i zarzucił ręce na jego kark. Wyższy nie pozostał mu dłużny zbyt długo. Od razu silne ręce Shizuo oplotły drobne i wychudzone ciało Izayi w pasie mocno przyciskając je do torsu wyższego. Blondyn wtargnął językiem do ust niższego i zaczął pieścić jego podniebienie. Oboje zaciekle walczyli o dominację w pocałunku. Żaden nie miał zamiaru poddać się zbyt szybko. Brunet nie miał już jednak siły aby opierać się przytłaczającej go woli Heiwajimy i oddał mu kontrole nad pocałunkiem. Był przeszczęśliwy. Chciał, aby wszyscy się dowiedzieli o jego szczęściu i o tym, że potworek pod każdym względem jest tylko jego. Chciał aby wszystkie te okropne dziewuchy z Voroną na czele trzymały się od niego z dala. Mimo to nie zrobił nic. Nie mógł. Gdyby to co ich łączy i to co dopiero zacznie ich łączyć po dzisiejszym wieczorze wyszło na jaw oboje mogliby mieć problemy. Brunet w przeciwieństwie do wyższego od siebie kochanka robiącego mu właśnie kolejną malinkę na szyji umiał i musiał się powstrzymać. Po pomieszczeniu rozniósł się głośny jęk rozkoszy wydobywający się z ust informatora, który od razu został stłuniony przez pocałunek. Mężczyzna od napływu uczyć i rozbieżnych emocji zachwiał się. Dominujący wykorzystał to i pchnął Izayę na łóżko. Shizuo unieruchomił obie ręce kochanka w silnym uścisku tuż nad jego głową po czym jednym pewnym siebie szarpnięciem zerwał z niego koszule. Orihara zaskoczony zachowaniem wroga pisnął cicho i w nagłym przypływie wstydu próbował zakryć nagą klatkę piersiową. Wyższy jednak skutecznie uniemożliwił mu wyrwanie się z silnego uścisku i wpił się w jego usta nie pozwalając mu na wypowiedzenie chodźby jednego słowa. Gorące usta blondyna paliły każdy skrawek skóry informatora, do którego się dotknęły. W tej chwili nie liczyło się dla nich nic. Całkowicie dali się ponieść emocjom buzującym w nich już od dłuższego czasu. Nie przeszkadzało im nawet to, że tuż obok w małym łóżeczku w najlepsze śpi ich synek. Szybko przeszli od zbereźnych myśli do czynów. Zarówno dla dominującego jak i uległego był to pierwszy raz w takim rodzaju związku i relacji. Mimo przyjemności jaką sobie nawzajem dawali nie szczędzili sobie złośliwych uwag. Nawet w takiej sytuacji nie mogli przestać sobie dogryzać. Ich jęki i sapnięcia podobnie jak ich ciała łączyły się w jedno. Żaden z nich nigdy by się nie przyznał, że w tej chwili byli podniceni do granic, a na dobrą sprawę nawet jeszcze do niczego nie doszło. Brunet bezskutecznie próbował ukryć swój strach i niepewność. Shizuo spojrzał w jego oczy szukając w nich pozwolenia. Mężczyzna kiwnął głową. Blondyn nie czekając już dłużej jednym szybkim ruchem wszedł w niego zaspokajają tym swoje rządze. Izaya wygiął plecy w łuk i krzyknął głośno ogarnięty nagłym i silnym rwącym bólem w dole pleców. W jego oczach pojawiły się łzy, które z całych cie próbował powstrzymać. Kochanek zauważając cierpienie bruneta na chwile zaprzestał jakichkolwiek ruchów w jego wnętrzu i zaatakował jego usta. Niższy zarzucił mu ręce na kark i przymknął powieki co spowodowało uwolnienie skrywajacych się pod nimi łez. Słone krople leniwie spływały po porcelanowo bladej skórze informatora tworząc mokrą ścieżkę na policzkach mężczyzny. Blondyn zerknął na twarz niższego. Normalnie cieszył by go ból wroga jednak w tej chwili zależało mu na jak najprzyjemniejszych doznaniach. Shizuo zaczął powoli i pewnie, lecz nadal delikatnie poruszać się co jakiś czas pogłębiając pchnięcia. Izaya nie był w stanie zapanować nad głośnymi jękami uciekającymi z pomiędzy jego spirzchniętych warg i drżeniem jego ciała gdy potworek pieścił jego przyrodzenie i przyryzał skórę na szyji. Jego ciałem wstrząsnął dreszcz rozkoszy, a skórę pokryła gęsia skórka. Czuł, że już dłużej nie wytrzyma. I tak właśnie się stało. Po chwili doszedł w rękę wyższego szepcząc jego imię tak, aby tylko oni mogli to usłyszeć. Dominujący nie pozostał mu dłużny zbyt długo i skończył w jego wnętrzu. Z westchnieniem wyszedł z niego i zmęczony opadł na łóżko tuż obok. W pokoju zapanowała grobowca cisza. Żaden z nich nie odważył się odezwać jako pierwszy.
Nie umiem pisać takich scen przyznaje. Gdyby ktoś miał jakiś pomysł co mogłoby się dalej wydarzyć to zapraszam do komentowania. Szukam inspiracji. Za wszystkie błędy przepraszam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top