Rozdział 2

Przez długi czas błądził po mieście bez celu aż w końcu postanowił wpaść do Rosyjskiego Sushi i schlać się do nie przytomności.

W tym czasie Izaya nadal siedział u Kishitaniego i spoglądał na dziecko śpiące w już w jego ramionach. Celty właśnie tłumaczyła mu jak powinien zajmować się małym synkiem. Brunet z uwagą słuchał każdej rady i kiwał głową. Był ocztany i inteligenty ale w opiece nad dziećmi nie miał najmniejszego doświadczenia
-Dobra tu masz mleko, na opakowaniu jest napisane co i jak- podała mu pudełko i ruchem dłoni wskazała Shinrze, aby poszedł do pokoju obok
-Będę się już zbierał tylko jak ja mam z nim wrócić do domu?- westchnął teatralnie i uśmiechnął się pod nosem wiedząc, że przyjaciele coś na to zaradzą.
-Już o tym pomyśleliśmy- powiedział lekarz stojąc w drzwiach z wózkiem dla dzieci - Gdyby coś się działo to dzwoń- Shinra uśmiechnął się i odprowadził bruneta do drzwi. Orihara westchnął i wyszedł z budynku. Zaczął kierować się do domu bocznymi uliczkami. Jeśli ktoś dowiedziałby się, że ma syna to byłoby nie za ciekawie i dla niego i dla małego. Nie żeby się przejmował czy coś...no ale to jego dziecko. Rozmyślając o tym co powinien teraz zrobić dotarł do mieszkania. Jakimś cudem udało mu się wtargać wózek do swojego apartamentu. Namie siedząca za biurkiem spojrzała na niego zdziwiona
-Co to jest?- wstała z krzesła i podeszła do niego. Zajrzała mu przez ramię -Czy ciebie pojebało?! Porwałeś czyjeś dziecko?!- zaczęła na niego krzyczeć. Jeśli jego aresztują to ona straci swoją pensje, a do tego dopuścić nie może
-Namie uspokój się. On jest moim synem- powiedział pokazując jej palcem aby była cicho- i właśnie śpi
-Co?! Jak?! Przecież ty żadnej dziewczyny nie miałeś- nadal nie rozumiała o czym on mówi- Już rozumiem. Znowu sobie żartujesz tak?- mężczyzna pokręcił przecząco głową
-Ojciec Shinry połączył moje DNA z tym Shizu-chana i powstało to małe- kobieta kilka razy zamrugała oszołomiona sytuacją, której jej mózg nie był w stanie ogarnąć
-Ale jak?- brunet westchnął zrezygnowany i przeklął w myślach swoją sekretarkę
-Nie ważne. Nie chce mi się tego tłumaczyć lepiej załatw mi jakieś łóżeczko dla niego bo trochę tu zostanie- wyjął płaczące dziecko z wózka i przytulił je do siebie. Mały brunet uspokoił się i zamknął swoje błyszczące od zgromadzonych łez złote oczka
-Nie wiedziałam, że masz taką rękę do dzieci- zaśmiała się kobieta- A co z Shizuo? No i jak ty dasz mu na imię? Poza tym, twoja praca? Nie uważasz, że bycie informatorem i posiadanie dziecka się nie łączy? - kobieta zadręczała go pytaniami, które coraz bardziej wyprowadzały z równowagi już i tak rozdrażnionego mężczyznę. Izaya westchnął ciężko i przymknął oczy próbując się uspokoić
-Bestyjka wypisała się z jak to ujął "zabawy", nazwę go...w sumie może Hiroki, a co do pracy to nic się nie stanie. Wszystko będzie tak jak wcześniej-szybko odpowiedział na jednym wydechu na co brunetka prychęła
-Optymista...- Izaya uniósł na nią wzrok znad synka
-Może pójdziesz już do domu co? Jest już późno.- kobieta od razu zrozumiała aluzje
-Dobra. Dobra już idę. Na jutro znajdę ci jakieś łóżeczko- zaczęła się w pośpiechu ubierać i wyszła z apartamentu Orihary. Mężczyzna nakarmiłem dziecko i je uśpił. Postanowił jeszcze trochę po pracować. Siedział nad robota do późna. Kolejna nieprzespana noc. Wstawanie w nocy do płaczącego Hirokiego nie było dla niego problemem ponieważ i tak mało sypiał. W tym aspekcie tak jak przewidywał niewiele się zmieniło. Shizuo kompletnie pijany, sam do końca nie wiedząc jak znalazł się w swoim domu. Wziął szybki prysznic i położył się spać. Nie mógł zasnąć przez długi czas. Ciągle myślał nad dzisiejszą sytuacją. Może i nienawidzi tej pchły, ale dziecko nie jest niczemu winne. No i on jest ojcem. Co z tego, że nie wzięło się ono z miłości rodziców? Przecież to nic nie znaczy. To będzie dobry pretekst żeby dowiedzieć się czegoś więcej o mendzie. Nie żeby chciał spędzić z nim czas, ale brzydzi się przemocą i zaczynają go już nudzić te wszystkie pościgi. Pogrążony w myślach zasnął.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top