Rozdział 14
-Więcej tak nie rób pierwotniaku- zaśmiał się i razem z pustymi kubkami odszedł do kuchni
Brunet wrócił do salonu i z uśmiechem spojrzał na śpiące w wózku dziecko. Niepwenie zerknął w stronę gościa. W myślach błagał o zbawienie w postaci chociażby Namie, której odwiedziny przynajmniej odrobine rozbiłyby napiętą atmosferę jaka panowała obecnie w jego mieszkaniu.
-Zaniosę go do pokoju- szepnął nadal zakłopotany poprzednią sytuacją i delikatnie wyjął dziecko z wózeczka po czym skierował się do znajdującej się na piętrze sypialni. Blondyn w tym czasie nie wiedząc czemu nadal siedział spokojnie na kanapie i przyglądał się widokowi zza okna. Nie rozumiał dlaczego się tak zachowuje. Zamiast zostawić pchłę ze swoimi problemami siedzi tu i niewiadomo czemu próbuje go w jakiś dziwny pokręcony sposób wspierać. Po chwili niższy zszedł na dół i z widzocznym zmęczeniem na twarzy usiadł obok Shiuzo. Nie bardzo wiedział co ma zrobić lub powiedzieć. Chyba po raz pierwszy w życiu czuł się aż tak niezręcznie
-Więc Shiu-chan po co wogóle do mnie przyszedłeś?- zaczął rozmowę od pytania, które nie dawało mu spokoju od dłuższego czasu
-To ty pierwszy do mnie przyszedłeś. Pomyślałem, że może czegoś potrzebujesz czy coś. Wyszedłeś wtedy tak nagle, a wydawało mi się, że twoja wizyta nie mogła być bez celowa. Dlatego przyszedłem- odpowiedział zadziwajająco spokojnie. Brunet kiwnął głową na znak, że rozumie i zmęczony z przymkniętymi oczami oparł głowę na ramieniu blondyna
-W sumie to chciałem tylko zostawić z tobą Hiro-chana na trochę. Chciałem sobie odpocząć i wogóle- szepnął po czym ziewną. Jeszcze kilka miesięcy temu nie wpuściłby go do mieszkania, a teraz jest gotowy zasnąć na jego ramienu
-Jeśli chcesz odpocząc to śmiało- szepnął uśmiechnięty wyższy- Przypilnuje małego- Izaya kiwnął głową po czym położył głowe na kolanach blondyna. Shizuo wplótł palce we włosy usypiającego mężczyzny. Brunet leżał spokojnie oddychając miarowo. Nie przeszkadzało mu to, że śpi na kolanach swojego do niedawna największego wroga. Mało tego. Nawet mu się to podobało. Delikatny dotyk ze stony potworka go zaskoczył. Nie spodziewał się czegoś takiego po nim. Długotrwałe zmęczenie i permamentne niewyspanie dały o sobie znać. Mężczyzna nawet nie zorientował się kiedy zasnął. Blondyn zerknął na zegarek wiszący na ścienie. Nie wiedząc kiedy minął cały dzień, a jedyne co udało mu się dzisaj zrobić to porozmawiać z Oriharą i przy tym odwiedzić syna. Nie może uznać tego dnia za produktywny. Chociaż zaciśnienie relacji z brunetem to też jest jakieś osiągnięcie. Z westchnieniem patrzył na śpiących brunetów. W pewnym momencie usłyszał dźwięk pochodzący z jednego z telefonów informatora. Leniwie podniósł się z kanapy uprzednio delikatnie odkładając na nią mężczyzne pogrążonego we śnie. Podszedł do biurka, na którym leżał telefon po czym zerknąl na wyświetlacz. Nie zawracając sobie głowy tym, który z klientów to może być odrzucił połączenie. Wiedział, że niższy nie będzie zadowolony z jego postępowania jednak nie obchodziło go to. Najważniejsze jest teraz to, aby pożądnie odpoczął. Przeniósł swój wzrok z widoku rozpościerającego się za oknem na wiercące się przez sen dziecko. Z błyszczącymi ze szczęścia oczami stwierdzil, że Hiroki jest do niego całkiem podobny. "Nawet geny tej mendy nie zepsują tego słodziaka"- pomyślał z zadowoleniem. Wreszcie coś go tknęło. Doszedł do wniosku, iż spanie na kanapie musi być dość niewygodne, tak samo jak sen w wózku. Ostrzożnie wziął na ręce synka, a następnie zaniósł go do łóżeczka znajdującego się w przestronnej sypialni utrzymajnej w odcieniach szarości i czerni. Ułożył chłopca w małej kołysce i dokładnie przykrył puchatym niebieskim kocykiem. Po cichu zszedł na dół. Nie rozumiejąc swojego postępowania chwycił w ramiona śpiącego na knanapie mężczyznę i stwierdzając, iż jest on aż zbyt lekki skierował swoje kroki do tej samej sypialni, którą przed chwilą opuścił. Swoje niecodzienne postępowanie bezskutecznie próbował usprawiedliwić pojawieniem się Hirokiego. Wmawiał sobie, że gdyby nie fakt, że mają dziecko nigdy z własnej woli nie pomógłby temu padalcowi. Komórka w jego kieszeni wydała z siebie charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiedomości co nieco obudziło Oriharę. Blondyn położył mężczyzne na łóżku po czym sprawdził kto dobija się do niego o tej porze. Był to nikt inny jak jego przyjaciel Shinra. Wiadomość była zwykłym przypomnieniem o spotkaniu, na które się umówili. Blondyn nie zwrócił większej uwagi na od dłuższej chwili tylko udającego, że śpi bruneta. Stwierdził, iż to najwyższa pora aby wrócić do domu. Vorona pewnie już tam wymyśła jekieś czarne scenariusze i się zamartwia. Jakby było o co. Przecież Shizuo to dorosły mężczyzna i poradzi sobie bez jej pomocy. Heiwajima odwrócił się i chciał opuścić najpierw pokój, a następnie mieszkanie informatora jednak delikatna i chuda dłoń złapała go za nadgarstek. Zdziwiony spojrzał na wpół rozbudzonego bruneta przecierającego drugą ręką oczy.
-Gdzie się wybierasz Shizu-chan?- zapytał w dość uroczy i rozczulający sposób. Blondyn nie mógł mieć pewności co do intencji niższego. Gdzieś w głebi świadomości jakiś głos mówił mu, że to kolejna manipulacja jednak mężczyzna postanowił olać zdrowy rozsądek - Zostań z nami. Proszę...- szepnął brunet. Teraz potworek był już pewny, że Izaya coś kombinuje, jednak mu uległ i położył się na wskazanym przez niższego miejscu obok
Bardzo się starałam jednak rozdział nadal jdość krótki. Pisanie tego opowiadania nadal sprawia mi radość jednak zastanawiam sięnad zawieszeniem lub całkowitym porzuceniem go. Co prawda to kompletnie nie w moim stylu jednka, już nie wiem co mogę napisać w kolejnych rozdziałach
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top