Rozdział 12
-Tak...zdecydowanie rozwijasz się za szybko -zaśmiał się i skierował się do sypialni, aby położyć chłopca spać.
Izaya siedział na kanapie po kolejnej nieprzespanej nocy i obserwował bawiącego się na dywanie syna. Tym razem to nie Hiroki i jego nocne marudzenie były powodem niewyspania mężczyzny. Oczy piekły go od płaczu, a w głowie kłębiły się bezsensowne myśli, których pochodzenia nie znał i nie miał zamiaru poznawać. Nie wiedząc czemu czuł się okropnie zdradzony i oszukany. Całą noc rozmyślał na temat blondyna i jego uroczej młodej przyjaciółki. Rozgoryczony swoim zachowaniem i faktem, iż dał emocjom zawładnąć sobą i swoim samopoczuciem, podciągnął nogi pod szyję i położył brodę na kolanach. Z delikatnym uśmiechem patrzył na małego bruneta bawiącego się pluszakami, który mówił do siebie coś niezrozumiałego dla informatora. Co chwila chłopcu udawało się wymówić słowa, które miały jekieś sensowne znaczenie co wywoływało szeroki uśmiech na twarzy bruneta. Leniwie wstał z kanapy i poszedł do kuchni, aby zrobić sobie kolejnął już kawę, a chłopcu przygotować jedzenie ponieważ zbliżała się pora karmienia. Z delikatnym uśmiechem i ciepłą kawą usiadł przy wyspie kuchennej i zaczął powoli pić napój, w którym pokładał nadzieje na wyrwanie go z otempienia. Po chwili usłyszał pukanie do drzwi. Nie zwracając uwagi na nadal bawiącego się syna poszedł otowrzyć drzwi. Nawet nie silił się na udawany uśmiech. Za drzwiami prowadzącymi do jego apartamentu stały dwie średniego wzrostu brunetki, jedna w warkoczach i okularach, a druga w krótko ściętych włosach. Mężczyzna nie ukrywał zdziwienia na widok swoich sióstr.
-Mairu, Kururi co wy ty robicie? -zapytał wpuszczając nastolatki do mieszkania
-Przyszłyśmy cię odwiedzić braciszku- powiedziała radośnie dziewczyna w warkoczach po czym zaczęła dokładnie przyglądać się starszemu -Braciszku...ty płakałeś?- zapytała niepewnie widząc zaczerwienione oczy bruneta.
-Oczywiście, że nie- odparł ledwo utrzymująć nerwy na wodzy -Czego chcecie?
-Skąd pomysł, że czegoś chcemy? Poza tym nas nie oszukasz widzę, że coś się dzieje- odezwała się dotychczas milcząca Kururi. W tym czasie jej siostra rozglądała się dookoła, aż jej wzrok zatrzymał się na bawiącym się dziecku
-Co to za dziecko?! Skąd je masz?! Natychmiest oddaj je jego rodzicom!- krzyczała zaaferowana. Mężczyzna zasłonił jej usta dłonią i pokazał, aby była cicho
-Nikomu go nie zabrałem- powiedział i poszedł do syna
-No, ale ono raczej nie jest twoje. Żadna kobieta nie wytrzymałaby z tobą dłużej niż pół godziny, poza tym myślałam , że nikogo nie masz
-No bo nie mam i nie miałem- widząc zdziwiony wzrok licealistki wiedział, że czeka go długa opowieśc do szybkiego streszczenia -Wszystko przez ojca Shinry- nastoltaki nadal nie rozumiały co brat ma zamiar im przekazać.
-Ale co doktor Kishitani ma z tym wspólnego?- zapytała zaciekawiona Mairu i usiadła na kanapie tuż obok bruneta z dzieckiem na kolanach
-Robił jakieś eksperymenty z moim DNA no i w efekcie jednego z nich powstał Hiroki - westchnął i odsunął natarczywą rękę siostry od zdezorientowanego przytulonego do niego dziecka
-Nazwałeś go Hiroki? Nie spodziewałam się po tobie takiego gustu do imion braciszku. A co z drugim rodzicem?- informatorm starał się panować zarówno nad emocjami jak i tym co mówi. Nie pamięta kiedy ostatnio rozmawiał tak po prostu ze swoimi siostrami. Kiedyś mieli lepszy kontakt jednak po wyprowadzce z domu zerwał kontakt z rodziną
-Byłem wczoraj u niego. Chciałem odpocząć i zostawić z nim Hiro-chana, ale Vorona wróciła do Japonii i nie ma się gdzie zatrzymać. Stwiedziłem, że nie będę go o nic prosić i wróciłem do domu. Nie chce im przeszkadzać.- powiedział z wyraźną irytacją w głosie.
-I dlatego płakałeś?- dziewczyna nie dawała za wygraną podczas gdy Kururi rozmyślała nad słowami bruneta.
-Do cholery wcale nie płakałem- warknął, a nastolatka lekko się uśmiechnęła, i tak mu nie uwierzła. Mairu to Mairu, ona swoje wie i nic i nikt nie jest w stanie jej przekonać do zmiany zdania.
-A czy Vorona przypadkiem nie kręciła się przy Shizuo?- po chwili milczenia i intensywnego myślenia odezwała się druga dziewczyna. Brunet zamarł. Nie przypuszczał, iż dziewczyny wiedzą o kim on mówi. Powinien był ostrożniej dobierać słowa jednak nie może zaprzeczyć, że po wyrzuceniu wszystkiego z siebie zrobiło mu się jakby lżej.
-No i wszystko jasne! Zakochałeś się!- krzyknęła okularnica z szerokim uśmiechem na co mężczyzna prychnął i zerwał się z kanapy. Odłożył dziecko na dywan po czym zwrócił się do nastolatek
-Wydaje mi się, że musicie już iść- powiedział ignorując wypowiedź licealistki po czym wskazał na drzwi. Dziewczyny bez problemu zrozumiały przekaz i opuściły apartamen. Przed odejściem Kururi rzuciła cicho:
-Bycie zakochanym to nic złego braciszku- po tym dało się usłyszeć dźwięk zamykanych drzwi. Izaya zosał sam ze swoimi myślami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top